Jaki był Wasz pierwszy raz?... ;)
#11

Miałam coś koło lat dwunastu, kiedy idąc z dziadkiem mijałam pewien kiosk w centrum Warszawy i czarne pudełko z napisem "tarot" przykuło moją uwagę. Nie wiem, jak i gdzie, ale kiedyś już wcześniej słyszałam o tarocie i wzbudził on moją fascynację. Kiedy zobaczyłam, że może wpaść w moje ręce (i to bez zbędnych pytań, bo dziadek nie miał nic przeciwko), od razu postanowiłam kupić. Dziadek nawet zaproponował, że zapłaci, ale ja chciałam sama wyłożyć moje uciułane grosze i tak oto stałam się szczęśliwą posiadaczką mojej pierwszej talii - kolorowego tarota Aleksandry Jaśniak. Był to druk z lat dziewięćdziesiątych i karty miały nieźle chemiczny zapaszek - dla mnie jednak to był zapach MAGII! Rotfl (zresztą, śmierdzą do dziś dnia...).
Niestety, książka dołączona do kart, choć opisywała każdą kartę, nie zawierała dla mnie wystarczającej wiedzy, by nauczyć się płynnie wróżyć. Przytłaczała mnie ilość rozmaitych znaczeń, a blotki nie były opatrzone scenkami, jak to jest u Waite'a (o którym wówczas nie miałam pojęcia). Nie była to jeszcze era Internetu, zdana byłam tylko na własne główkowanie. Zazwyczaj więc tarot siedział w swoim czarnym pudełku, wyciągałam go jednak np. na andrzejki. Tutaj dochodzi jeszcze drugi czynnik, dlaczego przestałam się zajmować kartami, myślę, że nierzadki w Polsce: "ksiądz powiedział, że wróżenie to ZŁO"! Krzyk Nie śmiejcie się, proszę, ale dla młodej dziewczynki to była poważna sprawa Załamka
Z tych dwóch powodów tarot leżakował sobie w mojej szafce, aż... skończyłam lat dwadzieścia siedem. Byłam już po ślubie, mieszkałam z mężem, a tarot został w domu rodziców. I przyszło lato, a moje czarne pudełko ni z tego, ni z owego, pojawiło się w moich myślach. Jak się domyślacie, miałam już trochę inne zdanie na temat tego, czy czytanie kart to zło, przy najbliższej wizycie u rodziców rzuciłam się więc na mojego tarota. A że Internet stał przede mną otworem, zaraz zaczęłam czytać i zrobiłam zakupy: zamówiłam kilka książek i tarota ze scenicznymi blotkami... To było rok temu Uśmiech
Pomimo mojej fascynacji, miewam załamania, myślę, że brak mi intuicji, bo jestem zbyt racjonalna, albo wręcz przeintelektualizowana Rotfl Przypominam sobie jednak co jakiś czas, jak karty dwukrotnie mnie "zawołały", tak bardzo głośno! Może ta moja intuicja nie jest jednak głucha jak pień Wyśmiewacz
I jeszcze jedna ciekawostka: było to zagrzebane gdzieś w mojej pamięci, ale moja babcia dawniej wróżyła z kart klasycznych i cała rodzina ją zadręczała o wróżby. Mnie jako dziecku też pokazywała, jak wróży. Potem jednak przestała, bo jest osobą bardzo religijną, no a ksiądz powiedział... :uoee: Powiedzmy, że traktowała to jako swoją grzeszną przyjemność Oczko W dorosłym życiu nigdy nie widziałam, żeby wróżyła, wydawało mi się więc, że po prostu tak trochę kiedyś wykładała karty... Udało mi się ją jednak ostatnio namówić, żeby mi pokazała, jak to robi i... zatkało mnie! Robiła to z taką wprawą i w takim jakby lekkim "transie" (dużej koncentracji), że zrozumiałam, że ma sporą praktykę! A kiedy jej pokazałam mojego Tarota Białych Kotów, była nim zachwycona Uśmiech
Lubię więc myśleć, że kontynuuję rodzinną tradycję Uśmiech
Wybaczcie, że taki długi ten wpis...
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Jaki był Wasz pierwszy raz?... ;) - przez aisha - 14-08-2013, 01:18
RE: Jaki był Wasz pierwszy raz... z Tarotem? ;) - przez Artur - 18-04-2017, 12:24
RE: Jaki był Wasz pierwszy raz... z Tarotem? ;) - przez Le Stelle - 18-04-2017, 16:18
RE: Jaki był Wasz pierwszy raz... z Tarotem? ;) - przez tarot55557 - 02-01-2018, 14:29
RE: Jaki był Wasz pierwszy raz?... ;) - przez Intense - 24-04-2019, 14:55
Początki z Tarotem - przez Wiedźma88 - 28-11-2017, 14:54



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości