02-12-2013, 11:35
12 znak zodiaku – Ryby – jest jak otwarte naczynie w kształcie utkanym z mgły. Pomieści w sobie to, co wyłoni się z tajemnicy i co nie sposób zmieścić w słowach. To płynność, bierność, przyzwalanie. Wolność od ludzi, od rzeczy, od karmy, od norm, od powinności, od tego, co określone, skończone i zamknięte. Dzięki odwiązaniu się od ziemskich nakazów, wywodzących się ze służeniu temu, co materialne, można dotrzeć do rdzenia, do istoty rzeczy, do prawdziwego Ja. Ryby to archetyp, który uczy pragnąć wszystkiego, nie pragnąc niczego konkretnego. Ta zasada, wyłaniając się ze zbiorowej nieświadomości, mądrości wszech czasów, rozpuszcza granice, nie zgadza się na kropkę nad i, uważa, że myślenie i zapobiegliwość szkodzą. Ryby znoszą to, co widzialne – gęstość materii i złudzenie czasu. Bo przecież to tylko film, iluzja, maya. Kiedy obudzimy się i dostrzeżemy, że otaczają nas ruchliwe w swojej istocie myślokształty oraz skrzące się w świetle drobinki prany, będziemy mogli zacząć żyć. Po swojemu. Uwolnieni wreszcie od tego, co w umyśle, od przekonań o tyle fundamentalnych co durnych i od tego, co niby niemożliwe. Trybiki mózgu nie będą już powtarzać swoich ogranych wzorców, które oddzielają od autentyczności. Archetyp ten pokazuje, że nie jesteśmy własnym wczoraj, nie jesteśmy swoją przeszłością, bo nie jesteśmy do niczego przywiązani. Świat dookoła nas drży i migoce, jest zmienny i nie podlegający limitom. Jest jak woda. Ryby należą do żywiołu wody właśnie, mają jakość zmienną a rodzaj żeński. Kobieta przecież rano budzi się jakaś, a już w południe jest inna. Jest doskonale stworzona do tego, by przyjmować i nie wysilać się zanadto. Jak Ryby. Bardziej czuje, niż rozważa, wsłuchana jest podszepty intuicji a za nic ma uwagi innych ludzi. Wrażliwością i wczuwaniem się radzi sobie z codziennością. To rybi sposób, w 100 procentach kobiecy, choć trudny w brutalnym świecie.
Archetyp Ryb to mistyka. Ten znak zodiaku przynależy do duchowej planety Neptun i włada tajemnym 12 domem. Wszystko jest tu mgliste, niejasne, zakryte. Schowane za powłóczystym woalem. Bo kto wie, kim jest mistyk, skąd przyszedł i skąd płynie jego wiedza. Archetyp Ryb to nauka bycia czapką-niewidką. Ryby uwielbiają znikać a robią to naturalnie, bo swojej uwagi nie koncentrują na rzeczywistości. Ona ich nie dotyczy, więc są obok, czyli ich nie ma ich na liście obecności. Nie można więc wezwać ich do odpowiedzialności i czegoś wymagać. Te pojęcia są im zresztą obce. Bliskie za to jest im outsiderstwo, ale nie wynika ono z buntu, z chęci bycia odmieńcem, udowodnienia czegoś komuś, raczej z braku zainteresowania tym, co przyziemne. I z delikatności, bo Rybom trudno jest stawiać granice, rozpychać się łokciami, zarządzać lokatami, nie rozumieją co to formalności, biurokracja, pewniki. Można na nie nawrzeszczeć. A one? Nic nie odpowiedzą, tylko oczy im zwilgotnieją, wycofają się, zamkną w swojej muszli. One wolą nie słyszeć, nie widzieć, nie być. Prestiż, ambicje, władza? A co to, a po co to, zapytałyby Ryby. One istnieją po to, by rozum i rozsądek zostały w końcu poskromione a światowe standardy obnażone w swoim nadęciu i sztuczności. Ryby na nie kichają.
Czy Ryby nie robią nic? One marzą, fantazjują. Żyją w świecie snów, na stałe zanurzone są w innym wymiarze. Wyższym. Nie muszą studiować ksiąg, by wiedzieć. Aby połączyć się z absolutem, który jest dla nich jak tlen, potrzebują ciszy, spokoju, odosobnienia. Subtelny jest ich świat i subtelne są one. Rozkwitają otoczone muzyką, sztuką, bezinteresowną miłością, opiekuńczością. Lubią być błogo poddane człowiekowi, którego bezgranicznie kochają. Cierpienie może szybko je zabić. Dlatego bywa, że odłączają się od swoich uczuć, ale wtedy są zgubione. Ich sposób na funkcjonowanie w tutejszym świecie przestaje działać. Zaczynają błąkać się jak dzieci we mgle. Zostają wtedy ofiarami oprawców, różnej maści energetycznych wampirów, które żywią się uczuciami czujących a nieświadomych tego istot.
Można powiedzieć o Rybach, że bujają w obłokach i skłonności mają do marihuany oraz alkoholowych trunków. Bądź psychodelicznych transów. Bywają depresyjne, a prawie zawsze melancholijne. Mają problemy z własnym obrazem siebie, z tożsamością. Dlatego potrafią spełnić czyjś sen. Niepostrzeżenie dopasowują się do cudzych życzeń, ale też i lęków. Brakuje im zdystansowania Wagi. Można je poznać po nieprzytomnym spojrzeniu. Mogą wyprowadzić z równowagi tym, że zwykle nie wiedzą, czego chcą i często wzruszają ramionami. Niejednoznaczne i zawsze jakieś podwójne. Do szału doprowadzają realistów, perfekcjonistów, osobników małostkowych, tak zwanych mugoli. Cóż z tego, one na ziemię i tak nie zejdą. Taki archetyp. Ale to właśnie Ryby reprezentują ideę urzeczywistniania się, stawania się człowiekiem. Czującą istotą, czującą siebie i innych. Sobą nieograniczonym jakimiś tam konwenansami i tym, że dwa plus dwa równa się ponoć cztery. Nie bez przyczyny właśnie nierozumujące Ryby kończą zodiak rozumiany jako cykl rozwoju. Co stanowi ich potęgę? Uczucia, którymi obdarzają senne marzenia. Właśnie Rybom one się spełniają. Rybom, wyszydzanym przez twardo stąpających po ziemi i liczących każdy grosz. To im zwykle przydarzają się cuda. Bo są otwarte na nieograniczone i nie rachują zysków i strat, nie zamykają się w planach i budżecie. Są ponad. Bo Ryby, jak nikt inny, potrafią pozwolić, by działo się to, co ma się dziać. Co? One dokładnie nie wiedzą. Czują za to. Płyną z nurtem, bo znają tajemnicę odpuszczania. Rozpuszczają ograniczoną osobowość w sile większej niż one same.
Tekst przeczytany w Zwierciadle
Archetyp Ryb to mistyka. Ten znak zodiaku przynależy do duchowej planety Neptun i włada tajemnym 12 domem. Wszystko jest tu mgliste, niejasne, zakryte. Schowane za powłóczystym woalem. Bo kto wie, kim jest mistyk, skąd przyszedł i skąd płynie jego wiedza. Archetyp Ryb to nauka bycia czapką-niewidką. Ryby uwielbiają znikać a robią to naturalnie, bo swojej uwagi nie koncentrują na rzeczywistości. Ona ich nie dotyczy, więc są obok, czyli ich nie ma ich na liście obecności. Nie można więc wezwać ich do odpowiedzialności i czegoś wymagać. Te pojęcia są im zresztą obce. Bliskie za to jest im outsiderstwo, ale nie wynika ono z buntu, z chęci bycia odmieńcem, udowodnienia czegoś komuś, raczej z braku zainteresowania tym, co przyziemne. I z delikatności, bo Rybom trudno jest stawiać granice, rozpychać się łokciami, zarządzać lokatami, nie rozumieją co to formalności, biurokracja, pewniki. Można na nie nawrzeszczeć. A one? Nic nie odpowiedzą, tylko oczy im zwilgotnieją, wycofają się, zamkną w swojej muszli. One wolą nie słyszeć, nie widzieć, nie być. Prestiż, ambicje, władza? A co to, a po co to, zapytałyby Ryby. One istnieją po to, by rozum i rozsądek zostały w końcu poskromione a światowe standardy obnażone w swoim nadęciu i sztuczności. Ryby na nie kichają.
Czy Ryby nie robią nic? One marzą, fantazjują. Żyją w świecie snów, na stałe zanurzone są w innym wymiarze. Wyższym. Nie muszą studiować ksiąg, by wiedzieć. Aby połączyć się z absolutem, który jest dla nich jak tlen, potrzebują ciszy, spokoju, odosobnienia. Subtelny jest ich świat i subtelne są one. Rozkwitają otoczone muzyką, sztuką, bezinteresowną miłością, opiekuńczością. Lubią być błogo poddane człowiekowi, którego bezgranicznie kochają. Cierpienie może szybko je zabić. Dlatego bywa, że odłączają się od swoich uczuć, ale wtedy są zgubione. Ich sposób na funkcjonowanie w tutejszym świecie przestaje działać. Zaczynają błąkać się jak dzieci we mgle. Zostają wtedy ofiarami oprawców, różnej maści energetycznych wampirów, które żywią się uczuciami czujących a nieświadomych tego istot.
Można powiedzieć o Rybach, że bujają w obłokach i skłonności mają do marihuany oraz alkoholowych trunków. Bądź psychodelicznych transów. Bywają depresyjne, a prawie zawsze melancholijne. Mają problemy z własnym obrazem siebie, z tożsamością. Dlatego potrafią spełnić czyjś sen. Niepostrzeżenie dopasowują się do cudzych życzeń, ale też i lęków. Brakuje im zdystansowania Wagi. Można je poznać po nieprzytomnym spojrzeniu. Mogą wyprowadzić z równowagi tym, że zwykle nie wiedzą, czego chcą i często wzruszają ramionami. Niejednoznaczne i zawsze jakieś podwójne. Do szału doprowadzają realistów, perfekcjonistów, osobników małostkowych, tak zwanych mugoli. Cóż z tego, one na ziemię i tak nie zejdą. Taki archetyp. Ale to właśnie Ryby reprezentują ideę urzeczywistniania się, stawania się człowiekiem. Czującą istotą, czującą siebie i innych. Sobą nieograniczonym jakimiś tam konwenansami i tym, że dwa plus dwa równa się ponoć cztery. Nie bez przyczyny właśnie nierozumujące Ryby kończą zodiak rozumiany jako cykl rozwoju. Co stanowi ich potęgę? Uczucia, którymi obdarzają senne marzenia. Właśnie Rybom one się spełniają. Rybom, wyszydzanym przez twardo stąpających po ziemi i liczących każdy grosz. To im zwykle przydarzają się cuda. Bo są otwarte na nieograniczone i nie rachują zysków i strat, nie zamykają się w planach i budżecie. Są ponad. Bo Ryby, jak nikt inny, potrafią pozwolić, by działo się to, co ma się dziać. Co? One dokładnie nie wiedzą. Czują za to. Płyną z nurtem, bo znają tajemnicę odpuszczania. Rozpuszczają ograniczoną osobowość w sile większej niż one same.
Tekst przeczytany w Zwierciadle