14-12-2013, 20:03
Libra22 napisał(a):z tym wybaczaniem to też nie do końca tak jest, że trza każdemu i wszystko. Bośmy nie barany.No właśnie, Ewa...a podstawowy fundament rozwoju duchowego mówi - wybaczaj. No więc jak to jest?
Dla mnie to kolejna pułapka.
Ciach i wybaczone. Nie! - zamiecione pod dywan, wyparte. I pomimo, ze wybaczyliśmy, nic nas nie cieszy, chodzimy smutni, zmęczeni, a coś w środku wyje z bólu... Ale przecież wybaczyłam...dlaczego więc???
To więcej szkody niż pożytku z takiego wybaczania... Bo ... za chwilę pakujemy się w identyczną sytuację, żeby zastanowić się i zrozumieć, co chce nam " powiedzieć" ta sytuacja, a my znów bez zastanowienia wybaczamy...i znowu zbieramy jeszcze silniejsze razy , wpychając złe i coraz silniejsze emocje w nasze ciało...i wybaczamy kolejny raz.
Z tym wybaczaniem, sądzę ( to jest tylko moje zdanie- zastrzegam sobie do niego prawo) jest podobnie, jak z bezwarunkową miłością. Bez przygotowania- nie zadziała.
Żeby wiedziec, co się wybacza, trzeba pozwolić sobie na przeżycie krzywdy, doświadczenie bólu, złości, wściekłości, nienawiści, smutku... A to jednak trochę trwa...powiązać z sytuacją, spróbować zrozumieć dlaczego zostaliśmy skrzywdzeni hm... pozwoliliśmy się skrzywdzić... A skoro pozwoliliśmy na to, to komu powinniśmy przede wszystkim wybaczyć... no własnie sobie! Dopiero na samym końcu osobie krzywdziciela.
Nie wypierać z pamięci, bo to prosta droga do przyciągnięcia kolejnego oprawcy...
Wybaczyć, ale pamiętać o tym, co tę sytuację spowodowało i omijac z daleka podobne...
Czyli reasumując- wybaczać, ale pamiętać...
M
