Potęga podświadomości

Od razu przejdę do spostrzeżeń "na gorąco" (pomijając niezwykłe implikacje fizyki kwantowej i tak samo ciekawe parabole między fizyką a hinduizmem, są to rzeczy fascynujące, i zawsze jestem chętny o nich porozmawiać).
Przejrzyście jest wyjaśniona kwestia poszczególnych momentów "teraz", z którym składa się to czego doświadczamy. Ale trudno nie odnieść wrażenia, że bohater filmu bardziej sam stara się siebie przekonać o braku czasu. Teoria braku czasu jest coraz popularniejsza w pewnych kręgach, tylko czy ktoś NAPRAWDĘ w nią wierzy? Podejrzewa ją wielu, na przykład wikary w mojej parafii, buddyści mówią, że nie ma nic oprócz strumienia świadomości, i ten strumień świadomości kształtuje wszystko.
Potem jednak zaczyna się żonglerka słowna: bohater filmu mówi: że poszczególne "teraz" są niezależne, ale wspomina, że teraz jest w jakimś wcieleniu i żyje w Holandii, czyli wierzy w reinkarnację. Wcielenia muszą być ze sobą powiązane, inaczej nie byłyby wcieleniami, tylko niezależnymi bytami - i to jest pierwsza sprzeczność. Tym, co je łączy może być strumień świadomości, ale jest to "strumień", i siłą rzeczy porusza się od-do. Świadomość nie może istnieć bez poprzedniego momentu świadomości, więc momenty musza być zależne.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości