Fiołek
wszystko co piszesz to praktyki, przez które sama przechodziłam... odizolowanie, unikanie wspólnych znajomych, którzy mi pomagali i byli po mojej stronie .... no ale my wiemy lepiej ... cierpimy bardziej i serce nam krwawi a nie im ...
z perspekytywy czasu ... szkoda mi tych straconych lat i straconych okazji ... i przyjaciół, którzy mimo mojego odizolowania byli na tyle kochani, że pozostali ze mną ... i z tą drugą stroną ...
dzisiaj mogą opowiadać mi wszystko o tamtej stronie ... i to już nie boli ... bo przecież nie robią tego złośliwie ...
dziś widzę, że głupia byłam, straciłam 7 lat, wiele okazji i sporo nerwów, optymizmu i radości życia ...
po co??? za jakie grzechy??? sama stworzyłam sobie więzienie we własnej duszy, umyśle i sercu ...
to nasze lęki i strachy ... zamykają nas przed światem i prawdą
wiem, że gdy się siedzi we własnym więzieniu trudno na to spojrzeć z innej strony ale czy nie lepiej byłoby spojrzeć prawdzie w oczy i ... zaakceptować ją
piszesz, że to małe miasteczko ... więc masz do wyboru albo się zamknąć w domu albo wyjść na ulicę i cieszyć się życiem
zawsze spotkasz ludzi, którzy będą pytać o ex i jego nowe dzieci albo nowe kobiety ...
spróbuj znaleźć w sobie odwagę i spróbować im odpowiedzieć z podniesionym czołem: o tak słyszałam o tym - ale nic nie wiem, nie znam szczegółów!
nie Ty pierwsza i nie ostatnia ... zadbaj o siebie, walnij nową fryzurkę i kolor na włosach ( to nie musi kosztować ... ale zbierz się do kupy ), zapisz się do DKFu albo na fitnes-aerobik ... tam gdzie chodzi dużo kobiet ... co druga ma takie problemy jak Ty ...
tam znajdziesz koleżankę ( byle nie w dołku psychicznym - wybierz babkę po przejściach ale taką, która wydaje Ci się jest mocna i dzielna ) i się zakoleguj ... a potem macie kilka imprez do obskoczenia razem - po fitnesie na drina lub na kawę, raz w tygodniu gdzieś na długi spacer z psami lub rowery lub coś w tym stylu ... potem walentynki, dzień kobiet, śledzika, tłusty czwartek, dyskoteka z rozbierającymi się facetami, huczne 40ki i 50tki ... wszystko co chcesz ...
tylko nie zamykaj się przed światem ...
na dzień dzisiejszy mówię to jako osoba, która zmarnowała 7 lat ... i żałuję tego bardzo bo nikt mi tych straconych lat nie zwróci i nie doda do życia ...
więc lepiej zbudować sobie grupę wsparcia typu " zranione/ ryczące rozwódki " niż zamykać się każdego dnia po pracy w misternie rzeźbionej włąsnoręcznie trumnie!
oczywiście, że będzie bolało jeszcze czas jakiś ... ale inni ludzie w koło pomogą nam zapomnieć o tym bólu choć na chwilę ... to naprawdę dar!
powodzenia zranione kobietki! głowa do góry!