Mickey, na tym polega życia, ma swoje blaski i cienie, z tego się składa. Rzeczą naturalną jest to, iż każdy chciałby być szczęśliwy, ale to zależy tylko od nas samych. Wydaje mi się, że za bardzo szafujesz słowami, nie chce mi się żyć, wolałabym umrzeć. Jeśli będziesz miała okazję podejdź do hospicjum dla dzieci i zapytaj czego chcą i o czym marzą. Popatrz w oczy swojego dziecka i zobacz z jaką ufnością i miłością patrzy na Ciebie, odczytaj jego potrzeby z ruchów ciała oraz tonu głosu. Moim zdaniem nie ma sytuacji bez wyjścia. To my sami kreujemy własne życie. Czasami popełniamy błędy i ponosimy ich konsekwencje. Tu chyba chodzi o to, aby wyciągać wnioski na przyszłość i uczyć się żyć. Dzieci uczą się na zasadzie naśladownictwa, czy chcesz swój pesymizm i czarnowidztwo przekazać własnemu dziecku. Jest dużo kobiet w sytuacji podobnej do Twojej, są fora w sieci, spróbuj wymienić się doświadczeniami. Całe zło i odpowiedzialność za obecną sytuację przerzucasz na swoje otoczenie, a co nosisz w sobie, czy tak do końca z Twojej strony jest wszystko tak jak powinno być. Myślę, że warto zająć się sobą i zacząć zmieniać siebie oraz swoje podejście do życia. Otrzymujesz tu duże wsparcie, mnóstwo wskazówek czy je dostrzegasz, czy je słyszysz, czy widzisz, że nie jesteś sama. Niestety żadna z obecnych tu osób nie naprawi Twojego życia za Ciebie. Ja również nie mogę tego zrobić, chociaż bardzo bym chciała, jedyne co mogę zrobić to podzielić się z Tobą swoją wiedzą życiową, doświadczeniami i zapewnieniem, że nic w moim życiu nie było bez celu, nawet te najgorsze epizody, które mnie dotknęły. Mogę stwierdzić z pełną odpowiedzialnością, że one paradoksalnie skierowały mnie na dobre tory. Pamiętaj, że nie ważne jest w jaki sposób ktoś upada tylko to jak się podnosi, to czyni człowieka pięknym i wyjątkowym. Życzę Ci dużo siły, otwartego umysłu oraz wiary w siebie i we własne siły.