Witam !
W takim razie ja tez dołoże swoje 5 groszy
-Zawsze palę biała świece,
-używam strażnika - jest dla mnie taką obroną przed własną głupotą, bo świetnie sobie radzi blokując mi talię, gdy zadaję pytanie bezensowne lub kilkakrotnie powielam ten sam temat (staram się tego unikac, ale mam takie skłonności czasem heh..), poza tym czasami zapominam, że jest dzień wolny i rozkładam karty - wtedy również straznik sprawdził się fantastycznie. Czytałam tutaj natomiast w jakimś wątku, że ów straznika należy zmieniac losowo co jakiś czas, wtedy gdy karty wydają się byc ciemiężne w pracy - ja swojego nie wybieralam losowo, po prostu to byla pierwsza karta z talii, którą kocham w jakiś tam sobie sposób i jestem z nią w pewnej relacji - ufam jej - tak, że nie wiem czy potrfiałbym tak losowo go wybierac? Jakie Wy macie zdanie na ten temat? wiem, że duzo osób nie używa tego zabepieczenia, ale u mnie się ono sprawdza skutecznie.
- przed rozpoczęciem rozkładania kart staram się wyciszyc, skupic, oczyszczam umysł - jesli wróże komuś również proszę go o to aby uciszył swoje emocje - wszak karty pozniej zamiast odp pokazuja jego stan duszy....
- zawsze musze miec gwarancje bezwględnego spokoju i ciszy- dlatego rozkladam karty tylko wtedy, gdy jest już głeboka noc lub gdy wiem, że na 100% nikt mi nie przeszkodzi.
- staram się unikac wstawania od kart, zanim je z poworotem poukladam i uśpię
- jesli wróżę komuś zawsze pytam go czy jest w stanie przyjac te wiedzę jaka za chwilę przekażą mu karty, gdyż nie zawsze jest ona super-hiper,
- nie wróże przez internet ani na odległośc, wydaje mi się, że karty mają wtedy osłabioną zdolnośc przewidywania i skupiania energii, gdy klient nie jest blisko
- robię przerwy w pracy z kartami (takie 2tygodniowe)
- karty ZAWSZE układam w kolejności, do jakiej zostały niejako przeznaczone, jestem trochę w szoku , że dużo osób tego stosuje, byc może mam hopla na punkcie układania (ascendent i Wenus w Pannie hah

) ale wydaje mi się, że tylko wtedy karty jakoś odpoczywają
- oprócz tego stosuje też ułożenie wizerunkiem pierwszej karty do dołu, tego na czym leży - czyli trzymam karty dołem obrazka do powierzchni na jakiej leżą
- oczyszczam karty nad płomieniem świecy zawsze po ukończeniu pracy z nimi
- uderzam kartami o blat stolika, dosyc mocno, kilkakrotnie - to podobno wytrząsa z nich reszte energii
- jesli widze, że wariują i nie chcą odp na pytania, lub straznik miga mi gdzieś wypadajac z talii co chwile - bez względu na to jak bardzo chcę poznac odp - odkładam karty
- owijam karty w czerwone płotno i tak je trzymam jak już wyżej wspominialam - wizerunkiem Maga do dołu
- czasem wkładam je do jakiegos pojemniczka z solą, lub do woreczka - soli po kilku dniach pozbywam się "utylizując" ja gdzieś z wodą
- przed rozpoczęciem wróżby myję ręcę zimną wodą (czasami o tym zapominam)
- staram się rozkładac karty zawsze w pomieszczeniu w którym czuję się dobrze i wyczuwam harmonię (z doświadczenia wiem, że one to lubią)
- wietrzę pokój po zakończeniu wróżenia (często o tym zapominam, lub wietrzę za krótko)
A teraz mam pytanie do Was, ponieważ nikt tutaj nie wspomniał o tzw: pozwoleniu na dotykanie kart przez klienta.
Szczerze mówiąc to zagadnienie narobiło mi już mętliku w głowie.
Dotychczas pozwalałam klientom dotykac kart (chodzi o losowe wybor kart do rozkladu, nie stosuje z kolejnosci z talii), ale zastanawiam się czy tego nie zaniechac?
Poniewaz moj związek z kartami zepsuł się ostatnio na niekorzysc, wyczuwam, że są moje...i nie moje....takie obce...odpowiadaja na pytania uzywajac takich kart zebym musiała dużo główkowac, często chatycznie, wypadaja mi z talii, co się nie zdarzało wcześniej, wiem że jeśli nie beda chciały w ogóle odp to straznik je zablokuje, ale one mówią do mnie tylko mam wrażenie że tak od niechcenia.
I czemu pisze, o tym w kwestii dotykania kart....
...ponieważ miałam klientkę, której wróżylam już parokrotnie wcześniej i nic się nie działo, natomiast przy pewnym seansie po 2 rozkladach poczulam sie nagle bardzo zle, myślałam że beda mnie zbierac z podlogi....przerwałam seans i po kilku minutach gdy poczulam się lepiej - rozlozylam klientce ostatni rozklad. Wsztystkie dotyczyły jej aktualnego zwiazku i dużych zamieszan w nim. Już podczas rozłożenia pierwszenia czułam, że wytwarza się takie napięcie straszne, klientka zresztą karty miala całkiem sprawdzalne, potwierdziła wszystko. Mam wrażenie, że od tego czasu karty mówią do mnie jakimś dziwnym językiem, pomimo tego, że dawałam im już spokój nawet na miesiąc (!), oczyszczałam je jak szalona, czekałam aż to przeminie niestety mija już 4 miesiąc a karty nadal dziwacznie sie zachowują - w związku z tym, czy pozwalacie dotykac kart Waszym klientom? przedtem pozwalalam na to, teraz się waham. W ogóle zastanawiam się czy nie spalic tej talii, nie mogę pracowac z czyms lub kims kto nie darzy mnie takim zaufaniem jak ja jego itd. A może problem tkwi we mnie? Miałam różne zawirowania w zyciu i nastroje i z kartami byłam w niesamowitym w ogóle związku - mogą to poczuc pewnie tylko Ci, którzy sami mają jakas swoja ulubiona talie. Teraz to się zmieniło.
Postaram się teraz nimi intensywniej pracowac, może się rozleniwily, jesli to nie minie bedę zmuszona je spalic (szkoda, bo to moja ulubiona i pierwsza)
Jeśli macie jakieś zdanie na temat tego dotyku kart, to chętnie poczytam
Pozdrawiam