Widzę Mystic, ze tobie bliżej buddyzmu
Kiedyś byłam nim zafascynowana.
Az zrobiłam kółeczko i wróciłam na swoje miejsce.
Ogólnie, to nie mogę się też z Tobą nie zgodzić. Z prochu pozostałeś, w proch się obrócisz.
Przywiązywanie się do rzeczy materialnych, to wiązanie własnej energii. Wszystko przemija - zdrowie, uroda, życie , a przedmioty jeszcze szybciej się psują, albo je można zgubić lub stracić.
Każdy z nas przeżył taką sytuacje, ze czegoś gdy los nas dotknie to w obliczu choroby, śmierci, czy innych zdarzeń zdajemy sobie sprawę, ze wszystko na tym świecie jest nieważne. Liczą się ludzie i dusza - nasza samoświadomość, nie przedmioty, czy sprawy materialne. To rzecz nabyta. Dziś jest, jutro los odbierze, bo tak chce.
Trzeba więc zachować w życiu balans, nie prawda?
Mnie nie stać na aż tak altruistyczne postępowanie, by oddać wszystko do ostatniej koszuli. Bo bym np. nie miała Internetu i nie mogła z Wami posiedzieć na forum
Przywiązywanie się do rzeczy jest więc złe, ale to nie oznacza, że każdemu wolno zabrać drugiej osobie, bo tak chce.
Np. przyszłabym do Ciebie do domu i zabrała Ci samochód, albo Tv - bo mi się popsuł, a nie stać mnie na inny. Chcę mieć tu i teraz. po co mam sie pakować w kredyty i brać odpowiedzialność za swoje czyny. Tak w myśl zasady, ze to nie należy do Ciebie, a jak się dorobiłeś jednego, to i uciułasz na drugi
Wtedy też pewnie przyjdzie ktoś inny, komu tez nie chce się samemu dorobić, a zresztą po co, skoro zabranie Tobie jest łatwiejsze?
No chyba, ze masz w domu broń, wtedy Ty byś mu zabrał co najwyżej zdrowie lub życie - prawo koczownicze. Wg. buddyzmu, powinieneś przyjąć to ze spokojem i współczuć mnie i każdemu kolejnemu okradającym Ciebie