Klątwa rodzinna, zdolności ezoteryczne
#1

Witajcie.
Od lat moja rodzina od strony mamy była "inna" tzn prababcia uwazana była za czarownicę, moja babcia miala sile manipulowania ludzmi , bylam tego ofiara, pod jej " opieka"" kilka dni zrobila mi pranie mozgu ze do dzis nie wiem co sie dzialo. Wychowała ona mnie i moja kuzykne w klimacie trudnym, ja i moja kuzynka mamy dość nieszcziesliwie poukładane zycie. Obydwie, mamy wizje, sny prorocze i tego typu sprawy. Ostatnio kuzynka powiedziała ze jej syn 11 letni widzi duchy.. Nie wiem co o tym sadzić. Obydwie należymy do osób stowarzyszenia MENSA więc nie powinnyśmy wierzyć w cos czego logicznie nie wytłumaczymy ale tak jest. Nie wiemy czy to jest przekleństwo rodzinne czy mamy jakies zdolności ? Ostatnio poszłam z koleżanką do Tarocistki, a ta Pani z progu do mnie, czy ja ją sprawdzam bo wyczuwa ze jestem z jej branzy tzn wróże czy zajmuje sie ezoteryką, spytałam skąd ten pomysł, powiedziała, mam coś w oczach i silną aczkolwiek poszarpaną aurę.
Nie wiem co o tym sadzić. Moze napisałam to chaotycznie ale własnie taki chaos panuje w mojej głowie odnosnie tego wszystkiego.
Może ktos to mi logicznie wytłumaczę, bo o ile ja jeszcze daję sobie radę o tyle kuzynka jest w stanie fatalnym.

Własnie pisałam z kuzynką, ona mieszka bardzo daleko ode mnie i mowie ze ponoć ktoś jej powiedział ze moze mieć cygańskie korzenie, ja ostatnio usłyszłam to samo. To jest jakis obłed. Jak to zrozumieć ?
Odpowiedz
#2

W tym, co piszesz Słońce, ja dostrzegam dwie różne sprawy.
Po pierwsze, może tak naturalnie być, że kobiety z Twojej rodziny obdarzone są szczególnymi zdolnościami "parapsychicznymi", ezoterycznymi - kwestia nazewnictwa. Nie wydaje mi się jednak, żeby można było nazwać to klątwą. To raczej jakaś karma rodzinna.
Wizje i prorocze sny to według mnie nic innego jak wskazówki lub ostrzeżenia od naszego Wyższego JA. I jet to chyba coś bardzo dobrego?
Dzieci często widzą duchy, syn kuzynki nie jest tu wyjątkiem. Należy natomiast odpowiednio mu to wyjaśnić, żeby go nie przestraszyć.
Po drugie, byłyście z kuzynką wychowane przez babkę, która podejrzewam była osobą przemocową, nie stworzyła Wam ciepłego, normalnego domu, jaki dzieci mieć powinny i stąd Wasze problemy w dorosłym życiu. Zachęcam do skorzystania z terapii, wiem z własnego doświadczenia, że naprawdę pomaga.
Odpowiedz
#3

Zgadzam się z Żubrówką, mi również wydaje się, że w Waszej rodzinie kobiety były obdarzone zdolnościami ezoterycznymi, i tak to przechodzi z pokolenia na pokolenie.
Polecam Ci modlitwy za przodków czyli tak zwane uzdrawianie drzewa genealogicznego- wypróbowałam na sobie, bo również mam nieźle pokręcone życie Oczko
****
Niezależnie od tego co czujecie w tej sprawie, jeśli chcecie poprawić swoje samopoczucie, poczuć większą ulgę, zrzucić bagaż, który może Wam ciąży, spróbujcie pomodlić się za swoich przodków i odciąć ciężary, które w mniejszym lub większym stopniu doskwierają. Warto spróbować.

Usiądź wygodnie, zapal świeczkę, wycisz się i pomyśl o swoich przodkach o rodzicach i ich rodzicach, jak całe pokolenie to dwie niekończące się, płynące linie za nami… zrób to powoli nie śpiesząc się, poczuj te siłę za sobą… jeśli trudno ci poczuć siłę przodków, a czujesz ciężar i napięcie, wiedz że czas to uporządkować jak najszybciej.

Wypowiedz słowa: „Ja… (imię i nazwisko) , odcinam i spalam wszelkie negatywne energie i wpływy z drzewa genealogicznego moich przodków. Odcinam i spalam: brak miłości, toksyczne związki, biedę, kłótnie o majątek, nieuczciwość, choroby fizyczne i psychiczne, przemoc i agresję w rodzinie, przemoc wobec dzieci, wobec zwierząt, brak szacunku do kobiet i mężczyzn, nałogi, aborcje, samobójstwa, morderstwa, okultyzm, klątwy… (możesz dodać inne problemy, które czujesz).

Wypełniam teraz to drzewo genealogiczne świetlistą energią miłości, zdrowiem fizycznym i psychicznym, bogactwem materialnym , dobrobytem, doskonałymi relacjami partnerskimi i międzyludzkimi, wiedzą ,mądrością, szczęściem, spełnieniem, spokojem ducha, harmonią, powodzeniem, zdrowymi relacjami w rodzinie… itd.

Jak poczujesz spokój i gotowość, podziękuj przodkom linii matki i ojca za siłę i oparcie jaka dla Ciebie od Nich płynie. Możesz pokłonić się linii męskiej i żeńskiej. Jeśli trudno ci podziękować za siłę i moc, przez pierwsze dni zajmij się tylko odcinaniem negatywów.

Powtarzaj tę modlitwę wraz z medytacją kiedy tylko Ci się przypomni i kiedy znajdziesz czas… nawet jeśli początkowo poczujesz przytłoczenie, nie przestawaj, to będzie oznaczało rozpoczęcie silnego procesu oczyszczania…

link pochodzi ze strony <!-- m --><a class="postlink" href="http://kwiatlotosu.wordpress.com/2011/11/18/uzdrawianie-drzewa-genealogicznego-modlitwa-za-przodkow/">http://kwiatlotosu.wordpress.com/2011/1 ... -przodkow/</a><!-- m -->
Odpowiedz
#4

Terapia byla wielokrotnie a kuzynka jest psychologiem klinicznym z praktyka.. Cos w tej rodzinie jest nie tak..
Jagodo20 postaram sie o ile dam sie wyciszyc.
Odpowiedz
#5

spróbuj. Mi to pomaga...
Odpowiedz
#6

Czy mam zastosować biała szałwię jako oczyszczenie przy okazji ? Mogę modlitwe nagrać i odtwarzać ja na zasadzie powtarzania wlasnych nagranych slow bo mam klopot zeby się skupić a wtedy zapominam co mam mowic Uśmiech
Z rodziny mamy zostala mi tylko mama, kuzynka, jej matka i kuzyn, reszta juz nie zyje. Mam sie modlic za zyjacych i zmarlych tak ?
Odpowiedz
#7

słońce napisał(a):Czy mam zastosować biała szałwię jako oczyszczenie przy okazji ? Mogę modlitwe nagrać i odtwarzać ja na zasadzie powtarzania wlasnych nagranych slow bo mam klopot zeby się skupić a wtedy zapominam co mam mowic Uśmiech
Z rodziny mamy zostala mi tylko mama, kuzynka, jej matka i kuzyn, reszta juz nie zyje. Mam sie modlic za zyjacych i zmarlych tak ?
jeśli masz ochotę możesz zastosować szałwie, ale nie jest to konieczne. Modlitwę odmawiasz tylko za zmarłych przodków, dobrze przy tej okazji zaświecić małą świeczkę (podgrzewacz) w oknie, by w ten sposób uczcić pamięć i okazać szacunek swoim przodkom. Nie zmuszaj się do modlitwy na siłę, zmów ją wtedy gdy czujesz taką potrzebę, kiedy chcesz i gdzie chcesz....
Odpowiedz
#8

Próbuję się modlić, nosiłam kwarc różowy, nic nie pomaga, jest coraz gorzej. Co więcej mam kolejny znak, że wkrótce ktoś z rodziny umrze... Ostatnio bardzo się pokłóciłam z bratem, więc nie mam kontaktu z matka by potwierdzić czy ma te samy przepuszczenia.
Powiedzcie mi, czy da się jakoś sprawdzić, dowiedzieć czy ta klątwa faktycznie istnieje ? Bo przypomniało mi się, ze kiedyś matkę zatrzymała na ulicy kobieta i mówi ze wisi nad nią klątwa, powiedziała kilka rzeczy co się pokryły z czasem. Znajdowała w domu szpilki, włosy i inne tego typu rzeczy. Moim rodzicom się nie powodzi, mnie kłopoty przygniatają od dziecka, jak to mowię zaliczyłam praktycznie wszystkie nieszczęścia jakie można i nie. Ostatnio tak nawet sobie pomyślałam, że to juz przechodzi na moje dzieci, ze córka od poczęcia była zagrożona,jak sie urodziła było nie lepiej.
Ściągam do siebie ludzi złych i zawistnych, a staram się żyć i postępować fer, na zasadzie, nie rób innemu tego czego sama doznać nie chcesz i co, dostaje po tyłku ciągle i ciągle.
Nie wiem, mam szukać egzorcysty, kogos od doczyniania uroków, mistrzów Reiki kogo ??? Co gorsze, każda pomoc musiałaby być na odległość z racji ze nie mieszkam w Polsce. Proszę Was o pomoc bo tak się nie da żyć.
Odpowiedz
#9

Słońce...poczytaj wszystkie swoje posty na naszym forum...i może dojdziesz do rozumnych wniosków....
Wydaje mi się, ze powinnaś sama z sobą dojść do ładu...uszeregować to, co powinno być w Twoim życiu najważniejsze...bo w tej chwili to totalny chaos...
A Ty chyba non stop te same błędy zyciowe popełniasz...
Latwo zrzucić to na klątwę rodzinną...i co z tego...sama powinnaś najpierw siąść i szczerze sama z sobą porozmawiać... i starać się coś z tym zrobić...

Jasne, ze zawsze tkwią w nas jakieś nawyki tzw, rodzinne...ale jesteś za granicą, widzisz jak ludzie żyją , co dla nich jest ważne, czym się kierują...
bierz przykłady tylko te dobre, fajne...
Szkoda, że nie masz kontaktów ze swoją rodziną, to jednak jest oparcie...może warto o to też zadbać...
Bo jeśli zaczniesz tylko w to wierzyć, ze to klątwa rodzinna...i nic więcej z sobą nie robić...to będziesz wędrowała od jednego egzorcysty do drugiego...i sama wiesz czym to może się skończyć...
Jesteś panią swojego losu...lata lecą...więc czas się otrząsnąć...
Wiesz, czytając Twoje posty dotychczasowe, miałam czasem wrażenie, że w niektórych momentach...nie byłaś sobą....że, wybacz, że to napiszę...jesteś w jakimś stopniu uzależniona , nie wiem...od lekarstw, narkotyków, alkoholu...
Nie oceniam Cię...bo każdy jest panem swojego losu...ale tylko i wyłącznie od nas zależy czy chcemy w tym tkwić, czy jednak chcemy zmian...i zmieniamy...na lepsze...ale konieczne zmiany zaczynamy zawsze...od siebie....i tego Ci życzę... Buziak

<!-- l --><a class="postlink-local" href="http://dobrytarot.pl/viewtopic.php?f=13&t=12668">viewtopic.php?f=13&t=12668</a><!-- l -->
I jeszcze jedno....może zweryfikujesz tę wróżbę....
I na przyszłość , proszę abyś sama prosiła o wróżbę dla siebie, nie przez koleżankę...

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#10

Zacznę od końca, koleżanka stawiała karty dla mnie co nie jest chyba zabronione , a ze nie ma duzej wiedzy, prosiła o podpowiedź. Zresztą sprawa dawno nieaktualna.
Co do pozostałych słów. Zwróciłam uwagę że nie rzadko odbierasz to co ludzie piszą, z przymrużeniem oka, bez większej powagi, nie wczuwasz się w stan danej osoby, nie ma w tym empatii, a dla kogos to moze byc najtrudniejsza chwila w życiu. Co dla jednego jest kłopotem dla kogoś innego może być dramatem, i nieraz właśnie od osoby do której pytanie, czy prośba jest zwrócona zależy, czy sytuacja stanie się już tylko kłopotem czy dalej będzie dramatem.
Piszesz, ze czytasz moje posty i zaraz potem piszesz, że pisze jak bym nie byla sobą, a jak sie zachowuje osoba która czasem nie je kilka dni, nie spi tyle samo i tkwi jakby w zawieszeniu ? Tak, taka osoba nie jest sobą i nie trzeba tu szukać przyczyn w używkach tylko totalnym wykończeniu psychofizycznym.Jeśli ciało i mózg nie odpoczywają, zaczynają w końcu fiksować.
Zawsze słyszałam, ze jak nie ty to kto inny da sobie radę ze wszystkim bo jak wspomniałam zaliczyłam wiele nieszczęścia w życiu i owszem tylko do jasnej choinki, ile można ???
Mówisz, ze szkoda ze nie mam kontaktu z rodziną bo byliby oparciem , a no nie mam bo kiedy powiedziałam ze doszło do przemocy i stanęłam w obronie tej osoby, to moja rodzina stanęła po stronie oprawcy, chyba nie o takim wsparciu mówimy co ?
Gdybym nie robiła nic ze swoim życiem, dalej bym tkwiła w marazmie, bycia dodatkiem do rodzinnego obrazku bez potrzeb. Chcę sie od tego odciąć i zaraz słyszę,nie ważne czego ty chcesz, ważne że dzieci maja mieć pełną rodzinę. I kolejna noc bez snu, rozważając kto ma rację i czy mam zaciskać zęby dalej i tworzyć piękny obrazek czy uwierzyć, ze jest inne rozwiązanie. Ledwie się podnoszę z kolan, bo widzę, ze nie ma sensu wierzyć, ze cos się zmieni, czas na drastyczne kroki i to robię. Tylko jedna osoba mi w tym pomaga nie mam poza nim nikogo, zupełnie nikogo, za to mam mnóstwo tych , którzy są przeciwko, bo nie pozwalam więcej na poniżanie, wykorzystywanie i złe traktowanie. Odcięłam się grubą kreską, tylko o ile ja sie mogę odciąć o tyle nie mogę patrzeć jak mój inaczej normalny mąż zabiera dzieci do ludzi, którzy rozsiali tyle zła. Widać swój do swojego ciągnie, tylko czemu moje dzieci muszą brać w tym udział ?!?!No cóż, długo byłam lojalna, teraz mam dość.
Jestem tu 8 lat, znam moze 2 osoby które prowadzą normalne życie, reszta nienawidzi każdego kto ma więcej niż oni, a zeby z ta nienawiścią sobie radzić zalewają smutki alkoholem i wciągają koks, więc wybacz ale z takich ludzi przykładu brać nie będę, a ta reszta normalnych żyje jak każdy "Kowalski".
Tak wierzę w to ze jest klątwa nad moja rodziną bo to co przeszła moja matka, jej matka, ciotka, moja kuzynka czy ja, nie jest normalne. Morderstwa, gwałty, samobójstwa, niewyjaśniona śmierć to nie są rzeczy które sie przytrafiają każdemu. Nie chce się na to godzić i nie będę. Nie miałam i nie mam wpływu na te wszystkie wydarzenia bo sie zaczęły jak byłam niemowlakiem i trwają do dziś. Jedyne na co mogę mieć wpływ to na to jak wychowam dzieci, ale nie na to, czy spotka je zlo czy nie i właśnie dlatego chcę wiedzieć czy coś jest na rzeczy, bo panami losu może i w jakimś stopniu jesteśmy ale tak samo możemy być ofiarami nie mając nawet tej świadomości...
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.
Odpowiedz
#11

Słonce , czy to jest Twoje pierwsze forum , w ktorym się tak otworzyłaś?
Odpowiedz
#12

Słońce, a mnie się wydaję, że Ty już uwierzyłaś na całego, że ta klątwa w Twojej rodzinie jest i jest wszystkiemu winna. Myślę, że w Twojej rodzinie w ogóle jest ten schemat klątwy przejęty i Ty po prostu w tym wzrastałaś, a idzie za tym to, że to samo spełniająca się wyrocznia.
Myślę, że terapia byłaby świetnym rozwiązaniem, ale tak samo psychologa jak lekarza trzeba znaleźć odpowiedniego, nie każdy nam odpowiada i nie każdy psycholog potrafi nam pomóc, jeśli od maleńkiego doznałaś pewnej oziębłości, to też nie jest tak, że terapia Ci pomoże od razu po pół roku, bo tu potrzeba ciężkiej pracy i przepracowania własnych emocji i tak naprawdę to od Ciebie zależy jak długo taka terapia trwa.
Warto z zaufaną osobą przyjrzeć się swojemu życiu i zobaczyć trochę więcej w tych niewątpliwie tragicznych sytuacjach, może można tam dostrzec jakąś radę czy przestrogę?
Odpowiedz
#13

Tak jak napisałam...słońce...masz dużo do przemyślenia...do działania...
Kilkanaście osób z naszego forum zaangażowało się aby ci powróżyć/doradzić...nie zawsze głaskając , współczując...
Czy z tego skorzystasz...nie wiem..
Wszyscy popełniamy błędy życiowe...ale mądrością życiową jest wyciągać z tego wnioski...dla swojego dobra...niekoniecznie od razu...powoli w swoim rytmie, ale zmieniać to co jest do zmiany...a przy tym przyznać się do tego, ze nie zawsze masz rację...
Jeśli Ty będziesz uporządkowana, będziesz wiedziała czego chcesz...to i inni Ci pomogą...
A jeśli nie pozbędziesz się chaosu ze swojego życia, będziesz przyciągała do siebie osoby, które tylko ten chaos pogłębią..
Wiec chyba czas z tego zaklętego kręgu się wyrwać...dla swojego dobra...

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#14

Lady of Dreams w sumie tak.. Ja czasami nic nie mowie i zbieram w sobie gniew, a potem wywalam kawę na ławę. Mam swoje forum ale jako admin to po mimo czasami ciężkich oszczerstw nie mowie nic. Nie wypadaUśmiech Tu sie owtorzyłam. Chyba intuicja wie gdzie można mówić co sie czuje.
Katarinek, ja przerobiłam 3 terapii i żadna nie dała rady... Kłatwa, nie ja nie mysle o tym bo w sumie za wiele sie dzieje zebym sie skupila na tym czym moja roidzina została obarczona. Nie mam czasu ani sil zeby se skupic na całym zbiegu wydarzeń. Skupiam sie na tym co jest teraz i co z tym począć. Nie moge odpowiadać za całą rodzinę, bo kazdy ma o siebie sam zadbać. Klątwa jakas tam chyba jest bo wszystkiego nie napisałam ale nie mam zamiaru siedzieć i się zastanawiać czy mi pomoże egzorcysta, wróżka czy inny magik bo nie mam na to czasu. Leci mi czas przez palce i albo ja go zmienię albo on sam potoczy sie kołem fortuny nie koniecznie na moja korzyść.
Krystyna dziękuję za miłe słowa po mimo ze po części Cie zaatakowałam.. Mam własne forum i w sumie reaguje tak samo, ale u mnie na forum jest cięzki kaliber obelg ale to inna bajka Uśmiech Co do Twoich słwo, racja. Kilka osób mi doradza szybkie działania, ja mowie,muszę odpocząć nabrać dystansu. Tylko w spokoju podejmujemy słuszne decyzje bez tego chaosu o jakim mówisz. Nie chcę się śpieszyć, wolę sie uspokoić wewnętrznie, obserwować, zapisywać to co się dzieje, nabrać sił wewnętrznych i zebrać siły zeby zacząć działać. Mam sporo już kart pozytywnych w reku właśnie dzięki temu ze zaczynam się uspokajać i obserwuje. Potem je co najwyżej wyłożę...
Dzięki dziewczyny za miłe słowa.
Odpowiedz
#15

Słońce, masz absolutną rację, że trzeba się wyciszyć, zdystansować, żeby dostrzec więcej.
Ponadto uważam, że należy odciąć się od wszystkich toksycznych ludzi, niezależnie czy jest to ktoś obcy, czy bliski. Oczywiście czasem jest to niemożliwe, tak jak w przypadku ojca, który musi mieć kontakt z dziećmi, ale trzeba zrobić wszystko co się da, żeby te kontakty ograniczyć do minimum.
Jeżeli wokół nas są ludzie, którzy ściągają na siebie złą energię, "trafia" ona niestety także w nas. Może tak działo się też w Twojej rodzinie. Pisałaś, że tak masz od dziecka, a wychowywana byłaś przez babcię, która na pewno ściągała do siebie złą energię.
Naprawdę trzeba zrobić wszystko, żeby mieć koło siebie tylko życzliwych ludzi.
Wspomniałaś, że masz własne forum, na którym "....jest ciężki kaliber obelg....." jak to określiłaś. Następna zła energia. Pomyśl również o tym.

Każdy z nas ma prawo wybierać sobie ludzi, z którymi chce przebywać.
Przysłowie mówi, że rodziny się nie wybiera, ale z drugiej strony, czy ludzie, którzy nas krzywdzą są naszą rodziną?
Czy fakt, że ktoś ma jakieś wspólne geny ze mną oznacza, że muszę być zawsze blisko niego, obojętne jakim jest człowiekiem?
Pozdrawiam Cię serdecznie
Odpowiedz
#16

Kochana Zubrówko, ja jestem na etapie ze czuje ze każdemu coś złego powiedziałam bo jestem sama. Poznałam nowa koleżankę mur beton tez coś nie podpasuje. Mam cos nie tak ze sobą chyba. Tyle gniewu w sobie juz teraz . Przecież ja nikogo nie chciałam krzywdzić!!!! To czemu tak jest ?? Opadam z sił już. Musze sie oczyścić,zebym tutaj znalazła klasztor to bym pojechała ale w Szkocji..nie sadze. Nie wiem co sie dzieje. Pisałam dzisiaj do osoby z ktora się super dogadywałam i co, zero odzewu, pytam co jest zero odzewu... Ja juz nie wiem co jest ze mnie nie tak !!!! Czy ktos wbija w moje zjecie szpilki czy jak !??!? Ja nawet płakac niue umiem zeby sie wyładowac, nie umiem chyba za wiele lez juz wylalam i juz nie umiem. Nie wiem co wiecej powiedziecSmutny(((((((((
Odpowiedz
#17

Przede wszystkim Słonce.... musisz zmienić nastawienie. W kolejności: do siebie, do świata, do ludzi. Spójrz na swój podpis w sygnaturce. Naprawdę myślisz, ze Jezus nie wiedział za jaki świat umiera? Umierał za tych, za których warto było. Pokazał drogę, podąża nim ten, kto chce. Nic na silę. Świat jest piękny, my jesteśmy piękni. Życie jest piękne. tylko gdy nie widzimy celu przed nosem, gubimy się i błądzimy jak dzieci we mgle...
Nie da się zakrzywić rzeczywistości wedle tylko naszych pragnień i chciejstwa, niestety. Dlatego zmieniajmy to, na co mamy wpływ, a gódźmy się z tym, co nie jest w naszej mocy by zmienić...

Słonce. Weź głęboki wdech, zawierz sobie po raz kolejny, zawierz ludziom, odetnij to co Cię boli i idź na przód. Masz dla kogo żyć. Jesteś inteligentna babka, a ze się potykamy w życiu, to już taki ludzki feler. rzeczą boska jest się nie mylić. Ludzką, całe życie się uczyć...

Nie wiem czy to klątwa, czy po prostu brak szczęścia w relacjach ludzkich. Moze przyciągasz swoja energią osoby, które jej łakną? Dbaj o siebie i odrzucaj złe myśli. Nawet największy wicher, kiedyś przestaje dąć, bo kończy mu się po prostu... energia. Pozdrawiam Oczko
Odpowiedz
#18

Cytryna, To była napisane pięknie, ale ja nadal jestem w tym samym obłędzie, z tą samą tęsknotą, nie wiem czemu. Nic sie nie poprawiło, jak próbowałam było jak wczesniej.. Modłe sie ale juz nie mam wiary.. Za wiele sie wydarzyło...A za szczerość odbieram brak akceptacji..
Odpowiedz
#19

Słońce, z tego co zauważyłam, jeśli się mylę popraw mnie, głównie ostatnio zdominowała Cię tęsknota i ból po stracie partnera.

Otóż... ja Cię doskonale rozumiem. Nawet za bardzo. Też przez pewien czas byłam w tym zaklętym kółeczku emocjonalnego uzależnienia - powoli z niego wychodzę zmieniając punkt widzenia i patrząc w głąb siebie.

Moja rada, przestań go idealizować, ustawiać warunkiem swoje szczęście jeśli tylko z nim będziesz. W sumie... byłaś z nim. Nie ważne kto nabroił bardziej, bo jesteśmy tylko ludźmi i zdarza nam się błądzić, nikt w związku nie jest bez winy. Jeśli mielibyście być razem, jeśli miłość byłaby silna po każdej ze stron tak samo, to by to przetrwało. Mimo błędów, bo miłość przebacza i to dużo. Taka jego wada, lub tez zaleta.

Dostrzeż wreszcie wady partnera, nie tylko swoje. My kobiety uwielbiamy zakładać worek pokutny i się chłostać za swoje oraz jednocześnie swojego partnera winy. To my beczymy za facetem, to my nie śpimy po nocach, to nam wychodzą włosy ze stresu, to my się katujemy negatywnymi afirmacjami w lustrze itd... itp. Co robi facet? albo idzie do kolegów i chwilowo odreagowuje w alkoholu, albo ogląda się zaraz za lepszym modelem. Klin klinem itd, itp. Oczywiście trochę generalizuję, ale psychikę mamy rożną od facetów, niestety...

Nic już nie będzie takie jak wcześniej. Okres zakochania, fascynacji, poznawania, emocjonalnego boomu i motylki w brzuchu pamiętamy najlepiej.
Ale nie ważne są początki. Miłość musi przetrwać nie tylko wiosenne rodzenia się uczucia wraz z motylkami i kiełkującymi uczuciami, słoneczne radosne dni i kolorowe lato, ale także dni wichrowe, słotne jesienne, a nawet zimowe skute lodem i wiejące srogim mrozem. Wtedy jest miłością. Inaczej to złudzenie. Piękne, ale nierealne...

Zejdź z kanapy, wyjdź z pokoju, otwórz oczy. Świat widzimy takim, jakim chcemy go zobaczyć. Zacznijmy kochać siebie i żyć dla siebie, wtedy będziemy mogły także i dla kogoś, jeszcze Uśmiech Powodzenia Oczko Buźki
Odpowiedz
#20

Jak to nie jest klatwa to co to jest??? Straciłam dzisiaj bardzo drogi pierścionek od męża z okazji urodzenia syna??
Odpowiedz
#21

Tak sobie czytam te wasze wypowiedzi... Dziewczyny dają Ci na prawdę dobre rady - życie jest takie, jakim chcemy je zobaczyć.
słońce napisał(a):Jak to nie jest klatwa to co to jest??? Straciłam dzisiaj bardzo drogi pierścionek od męża z okazji urodzenia syna??
Kochana, ludzie często coś gubią, uwierz mi. Moja przyjaciółka straciła pierścionek zaręczynowy, a mój tato obrączkę. Łatwo jest powiedzieć, że wisi na mnie klątwa i nic nie robić zamiast próbować to zmienić. Jak to często mówię "złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom" i to niekoniecznie z jakiejś przyczyny. Po prostu taki jest świat. Dla każdego tragedią jest co innego.
Wierzę, że masz w sobie siłę, aby sprostać wszystkiemu. Widziałam ostatnio fajny obrazek w necie z podpisem - Los zsyła na nas problemy, z którymi jesteśmy w stanie sobie poradzić. Jeśli sobie nie radzisz, to nie Twój problem Oczko
Pisałaś też o nowej koleżance, przy której martwisz się, że coś "palniesz". Przecież chodzi chyba o to, żeby polubiła prawdziwą Ciebie, a nie udawaną postać? Uśmiech
Rok temu przeprowadziłam się do obcego miasta (ze względu na pracę narzeczonego). Do tej pory nie mam tu żadnej koleżanki, ale nie mogę myśleć, że to przeze mnie. Wierzę, że los zsyła nam ludzi, tylko trzeba być cierpliwym i trochę mu pomóc.

Życzę powodzenia Słoneczko!
Odpowiedz
#22

Dobije. Chciałam ratować rodzinę wielokrotnie ale mąz sie nie odzywał, więc zostawiłam obraczkę i list co zrobił.. pojechał do kobiety ktora była moje ex przyjaciołka i obskarowała mnie gdzie sie dało. Ok lubi jej faceta ale jak dzis wrocil z moimi dzici po 10 godzinach smierdzac jej tanimi perfumami to juz wywowal wojne. Dosc!!!!!!
Ps pierscionek znalazłam.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości