19-04-2011, 04:55
Czasem zdarza się coś dziwnego lub bardzo ciekawego związane z wróżbą z kart Tarota. Chyba każdy zna chociaż jedną taka sytuację, więc zakładam wątek na tego typu historie, magiczne, niewytłumaczalne itp.
Na początek opowiem o mojej wróżbie jeszcze przed ubiegłymi świętami Bożego Narodzenia.
Moja zona przyszła z pracy i poprosiła mnie o wróżbę dla jej koleżanki z pracy, a właściwie nie dla koleżanki tylko jej jakiejś kuzynki, 13-letnia dziewczynka. Otóż dziewczynka od jakiegoś czasu zaczęła się dziwnie zachowywać, wpadała w jakiś trans i wrzeszczała, rzucała się z niebywałą siłą, że dorośli mężczyźnie jej nie mogli utrzymać. Dziewczynka była już u wielu lekarzy, a psychiatra powiedział, że to wykracza poza jego kompetencje. Nikt nie wiedział co jej dolega.
No dobrze mówię, powróżę, zobaczymy o co chodzi. nie pamiętam jakie karty miałem. W każdym razie wyszło mi że dziewczynce nic w sumie nie dolega, widziałem tylko że się czegoś boi i że nikt jej nie słucha. Wróżba zdawała się bez sensu, więc zadzwoniłem do tej koleżanki żony dowiedzieć się coś więcej, bo przyczynę tego zachowania widziałem w miesiączkowaniu, że może dziewczynka boi sie krwi i w ogóle ja to przerasta. Z rozmowy dowiedziałem się że dziewczynka już miesiączkowała i to nie jest problem. Ta koleżanka z pracy mojej zony chciała płacić, ale powiedziałem że na razie nie, dopiero jak coś pomogę. Potem położyłem jeszcze jeden rozkład i w zasadzie nic nowego mi nie wyszło. Upierałem się że nic dziewczynce nie dolega, tylko bardzo się boi czegoś, co przychodzi do niej. Miałem na myśli jakieś błąkające się dusze.
Za kilka dni zona mówi, że ta dziewczynka wylądowała w szpitalu i co ja na to. Ja powiedziałem że wróżb nie zmieniam, wolę się pomylić. Po kilku następnych dniach dziewczynka była w stanie krytycznym, wprowadzono ją w śpiączkę farmakologiczną. Podejrzewano jakiegoś wirusa w mózgu, wyniki badań były wysyłane do Niemiec, do jakiegoś znanego profesora.
Rozmawialiśmy o tym z żoną i nie mogliśmy się nadziwić, że wg Tarota nikt dziewczynki nie słuchał, przecież był psycholog, psychiatra, rodzice rozmawiali z nią.
O sprawie zapomniałem, gdy któregoś pięknego poranka zona mnie zbudziła :x (a ja śpię do południa) i mówi: dzwoniła moja koleżanka z pracy. Powiedziała że ta dziewczynka wychodzi ze szpitala dokładnie po 40 dniach, powiedziała że nic jej nie jest i że nikt jej nie słuchał :o Powiedziała wreszcie, że to wszystko przez jej wujka, który niedawno zginął w wypadku i ona go widywała jakby we śnie. W swoim widzeniu widywała go w kostnicy z pozszywaną twarzą i bardzo się tego bała :o i nie chciała żeby do niej przychodził.
No, z taką rewelacją zona miała prawo mnie zbudzić w środku nocy
Zastanawiające były te 40 dni :roll: , jakby za wujka pokutę dziewczynka dostała. Nakazałem rodzinie zamówić gregoriankę za tego zmarłego.
PS. Kurde, koleżanka żony nie zapłaciła :|
Opowiedzcie podobne historie związane z Tarotem jeżeli wam się przytrafiły, bądź znacie z relacji innych.
Uff, spociłem się
Na początek opowiem o mojej wróżbie jeszcze przed ubiegłymi świętami Bożego Narodzenia.
Moja zona przyszła z pracy i poprosiła mnie o wróżbę dla jej koleżanki z pracy, a właściwie nie dla koleżanki tylko jej jakiejś kuzynki, 13-letnia dziewczynka. Otóż dziewczynka od jakiegoś czasu zaczęła się dziwnie zachowywać, wpadała w jakiś trans i wrzeszczała, rzucała się z niebywałą siłą, że dorośli mężczyźnie jej nie mogli utrzymać. Dziewczynka była już u wielu lekarzy, a psychiatra powiedział, że to wykracza poza jego kompetencje. Nikt nie wiedział co jej dolega.
No dobrze mówię, powróżę, zobaczymy o co chodzi. nie pamiętam jakie karty miałem. W każdym razie wyszło mi że dziewczynce nic w sumie nie dolega, widziałem tylko że się czegoś boi i że nikt jej nie słucha. Wróżba zdawała się bez sensu, więc zadzwoniłem do tej koleżanki żony dowiedzieć się coś więcej, bo przyczynę tego zachowania widziałem w miesiączkowaniu, że może dziewczynka boi sie krwi i w ogóle ja to przerasta. Z rozmowy dowiedziałem się że dziewczynka już miesiączkowała i to nie jest problem. Ta koleżanka z pracy mojej zony chciała płacić, ale powiedziałem że na razie nie, dopiero jak coś pomogę. Potem położyłem jeszcze jeden rozkład i w zasadzie nic nowego mi nie wyszło. Upierałem się że nic dziewczynce nie dolega, tylko bardzo się boi czegoś, co przychodzi do niej. Miałem na myśli jakieś błąkające się dusze.
Za kilka dni zona mówi, że ta dziewczynka wylądowała w szpitalu i co ja na to. Ja powiedziałem że wróżb nie zmieniam, wolę się pomylić. Po kilku następnych dniach dziewczynka była w stanie krytycznym, wprowadzono ją w śpiączkę farmakologiczną. Podejrzewano jakiegoś wirusa w mózgu, wyniki badań były wysyłane do Niemiec, do jakiegoś znanego profesora.
Rozmawialiśmy o tym z żoną i nie mogliśmy się nadziwić, że wg Tarota nikt dziewczynki nie słuchał, przecież był psycholog, psychiatra, rodzice rozmawiali z nią.
O sprawie zapomniałem, gdy któregoś pięknego poranka zona mnie zbudziła :x (a ja śpię do południa) i mówi: dzwoniła moja koleżanka z pracy. Powiedziała że ta dziewczynka wychodzi ze szpitala dokładnie po 40 dniach, powiedziała że nic jej nie jest i że nikt jej nie słuchał :o Powiedziała wreszcie, że to wszystko przez jej wujka, który niedawno zginął w wypadku i ona go widywała jakby we śnie. W swoim widzeniu widywała go w kostnicy z pozszywaną twarzą i bardzo się tego bała :o i nie chciała żeby do niej przychodził.
No, z taką rewelacją zona miała prawo mnie zbudzić w środku nocy
Zastanawiające były te 40 dni :roll: , jakby za wujka pokutę dziewczynka dostała. Nakazałem rodzinie zamówić gregoriankę za tego zmarłego.
PS. Kurde, koleżanka żony nie zapłaciła :|
Opowiedzcie podobne historie związane z Tarotem jeżeli wam się przytrafiły, bądź znacie z relacji innych.
Uff, spociłem się