28-06-2015, 02:02
slawek_88 napisał(a):Ja na szczęście nie mam takich zdolności bo bym chyba nigdy sam nigdzie nie poszedł... taki paradoks... bardzo mnie to interesuje a chyba jeszcze bardziej się tego boje
Hehehe no ja mam dokładnie to samo.
Najpierw chcę się dowiedzieć jak to było, a potem nie mogę zgasić światła.
Perełko, bardzo mnie zaciekawiło to, co piszesz na temat miejsc. Moja przyjaciółka, która mieszka w jednej z dzielnic Krakowa, będącej dawniej wsią (Wola Justowska) wiele razy wspominała mi o domie, który stał kawałek dalej od jej domu. Mówiła, że dom ten już wiele razy zmieniał właścicieli i nikt w nim nie mógł wytrzymać.... więc stał pusty już od ładnych kilku lat. Dlaczego nikt nie mógł w nim wytrzymać? Bo dom był po prostu nawiedzony... nie da się tego nazwać inaczej: drzwi się same otwierały i zamykały, krzesła i inne sprzęty latały nad podłogą słychać było różne dziwne odgłosy. Wydawało się, że takie rzeczy to tylko nocą w pustym domu mogą się dziać... ale - ostatnim najemcą była firma, oczywiście pracownicy przebywali tam tylko w dzień, no i w licznym towarzystwie. Nawet oni nerwowo nie wytrzymali, firma się wyniosła. Byłam ciekawa tego domu, więc kiedyś poprosiłam przyjaciółkę by mnie tam zabrała i podjechałyśmy rowerami pod furtkę. Spodziewałam się zobaczyć jakiś stary ponury dom obrośnięty bluszczem, z zardzewiałą furtką i zapuszczonym ogrodem. Nic z tych rzeczy: dom nie był ładny ale stosunkowo nowy, wybudowany może w latach 70-tych, może 80-tych, taki "zwykły", niczym się nie wyróżniający. Stałyśmy tam dłuższy czas, myślałam, że coś poczuję... ale nie, żadnych przeczuć, wrażeń, intuicji.
Dlatego bardzo mnie zaciekawiło to, co Ty napisałaś Perełko. Wiele razy zastanawiałam się nad tym, że przecież miejsca, w których było tyle cierpienia, strachu, śmierci... że to musi być gdzieś w tej ziemi, niemożliwe, żeby całkiem odeszło, żeby ta energia, ten strach nie zostały w tym miejscu.
Kiedyś oglądałam taki film dokumentalny, starszy człowiek opowiadał o krematoriach w obozie w Oświęcimiu. Nieopodal krematoriów jest taki rzadki lasek, a na jego brzegu niewielki staw. W tym lasku Żydzi którzy mieli być zagazowani siedzieli na ziemi czekając na swoją kolej, nie wiedząc że za chwilę czeka ich straszna śmierć. Dzieci się bawiły, biegając po trawie, kobiety siedząc pod drzewami rozmawiały... zachowały się zdjęcia tych ludzi, wygląda to trochę jak taki upiorny piknik. A potem ten starszy człowiek przeszedł koło drzew i doszedł to stawu... i powiedział, że spalone ciała tych, którzy wcześniej czekali w lasku były wrzucane do tego stawu. Tysiące spopielonych ciał... młodych dziewcząt, staruszków, dzieci... do tego niewielkiego stawu. Drzewa szumiały, słychać było ptaki, świeciło słońce... cisza. Ale kiedy kamera obróciła się w stronę tego stawu zobaczyłam, że on nie jest niebieskawy, nie jest zielonkawy... woda była czarna, po prostu czarna jak smoła. Poczułam przerażenie nawet patrząc tylko okiem kamery.