Potomek MickeyMouse
#23

Na terapeute rodzinnego to juz chyba za pozno dopoki znowu nadal bede mieszkac z matka to i tak terapeuta nie pomoze i wlasnie boje sie ze jesli zostane tutaj z dzieckiem to tym bardziej brak stabilizacji i bezpieczenstwa przeniesie sie na syna i szczerze wole umrzec niz mialoby tak sie stac bo mnie to juz raczej nic nie pomoze ja juz wiem ze lata bycia kozlem ofiarnym na trwale mnie zmienily ale to dzieciatko jeszcze ma szanse na normalnosc.
Odpowiedz
#24

Aby to dzieciatko mialo szanse na normalnosc, ty sam musisz znalezc sile w sobie. Zaczyna sie od nas a potem przekazuje energie innym. Czyli jesli sama nie wyjdziesz z pozycji bycia kozlem ofiarnym, jak to okreslilas, bedzie Tobie trudno dac inne poczucie swojemu dziecku.

Dlaczego dzieci powielaja bledy rodzicow? Pomysl.

Przepraszam, ale ja nie napisze nic nowego, bo z Twoich wypowiedzi wynika, ze nie do konca przemyslalas to co napisalam w tym watku. Przeczytaj to kilkakrotnie, pomysl, nie badz niecierpliwa, daj sobie czas.
Odpowiedz
#25

Nie ma we mnie tej sily ja nie wiem jak wyjsc z tej sytuacji bycia takim kozlem ofiarnym za kazdym razem kiedy mi sie wydawalo ze wyszlam i moja sytuacja sie zmienila po czasie konczylo sie to totalna klapa .
Odpowiedz
#26

Witam Cię Uśmiech Tak Jak pisała Madrugada, aby wyjść z tej matni musisz uwierzyć w siebie, poszukać dobrego psychologa. Jak nie masz warunków, aby zapewnić maleństwu bezpieczeństwo i dobrą atmosferę. To porozmawiaj o tym z lekarką, ona na pewno Ci coś doradzi.
Z pewnością są w miejscowości w której mieszkasz, bądź w ościennym mieście domy samotnej matki popytaj o takie. Zajdź do opieki społecznej po zasiłek jak nie masz środków na utrzymanie - jesteś samotną matką. Działaj nic nie przyjdzie samo musisz zacząć koło tego chodzić. Na pewno spotkasz przychylnych ludzi którzy Ci pomogą.
Wiem, że masz doła, ale masz maleństwo i masz dla kogo żyć głowa do góry. Uśmiechnij się sama do siebie i do dzidziusia będzie lepiej.

Pozdrawiam cieplutko Pociesza Buziak
Odpowiedz
#27

Mickey, na tym polega życia, ma swoje blaski i cienie, z tego się składa. Rzeczą naturalną jest to, iż każdy chciałby być szczęśliwy, ale to zależy tylko od nas samych. Wydaje mi się, że za bardzo szafujesz słowami, nie chce mi się żyć, wolałabym umrzeć. Jeśli będziesz miała okazję podejdź do hospicjum dla dzieci i zapytaj czego chcą i o czym marzą. Popatrz w oczy swojego dziecka i zobacz z jaką ufnością i miłością patrzy na Ciebie, odczytaj jego potrzeby z ruchów ciała oraz tonu głosu. Moim zdaniem nie ma sytuacji bez wyjścia. To my sami kreujemy własne życie. Czasami popełniamy błędy i ponosimy ich konsekwencje. Tu chyba chodzi o to, aby wyciągać wnioski na przyszłość i uczyć się żyć. Dzieci uczą się na zasadzie naśladownictwa, czy chcesz swój pesymizm i czarnowidztwo przekazać własnemu dziecku. Jest dużo kobiet w sytuacji podobnej do Twojej, są fora w sieci, spróbuj wymienić się doświadczeniami. Całe zło i odpowiedzialność za obecną sytuację przerzucasz na swoje otoczenie, a co nosisz w sobie, czy tak do końca z Twojej strony jest wszystko tak jak powinno być. Myślę, że warto zająć się sobą i zacząć zmieniać siebie oraz swoje podejście do życia. Otrzymujesz tu duże wsparcie, mnóstwo wskazówek czy je dostrzegasz, czy je słyszysz, czy widzisz, że nie jesteś sama. Niestety żadna z obecnych tu osób nie naprawi Twojego życia za Ciebie. Ja również nie mogę tego zrobić, chociaż bardzo bym chciała, jedyne co mogę zrobić to podzielić się z Tobą swoją wiedzą życiową, doświadczeniami i zapewnieniem, że nic w moim życiu nie było bez celu, nawet te najgorsze epizody, które mnie dotknęły. Mogę stwierdzić z pełną odpowiedzialnością, że one paradoksalnie skierowały mnie na dobre tory. Pamiętaj, że nie ważne jest w jaki sposób ktoś upada tylko to jak się podnosi, to czyni człowieka pięknym i wyjątkowym. Życzę Ci dużo siły, otwartego umysłu oraz wiary w siebie i we własne siły. Kwiatek
Odpowiedz
#28

Perełko długo zostanawialam sie co odpisac i czy w ogole cos napisac zdecydowalam sie ze jednak napisze . Perełko ja co prawda nie znam Cie i nie wiem jak wygladalo i wyglada twoje zycie ale wiem jak kiedys wygladalo moje zycie i jak wyglada teraz i mozesz uwazac ze za bardzo jak to nazywasz szafuje slowami ale jak powiedzialam nie znasz mnie i mojego zycia mojego dziecinstwa itd mozesz wierzyc lub nie ale jesli przez lata w domu rodzinnym jestes ponizany bity i czasem wrecz upadlany to wierz mi przychodi taki moment ze az pragniesz smierci zostalam samotna matka widac takie bylo moje przeznaczenie jest mi chwilami bardzo ciezko ale dzisiaj zyje tylko dla tego dziecka i niektorzy uwazaja ze wrecz to dziecko uratowalo mi zycie i ja tez rak uwazam zyje dzieki temu dzidziusiowi . Za reszte Twoich slow dziekuje wiem ze i Ty jak i inne osoby na tym forum probowaly mi pomoc .
Ps Nadal czekam na horoskop Uśmiech
Odpowiedz
#29

Dziewczyny dajcie juz spokoj nie klocie sie złosc pieknosci szkodzi Uśmiech
No to jak tam z tym horoskopem ? Czekam Uśmiech
Odpowiedz
#30

Mickey, zostawimy ten Twoj horoskop, ja jak pisalam sie go nie podejme. Rozmawialam z Wildwood, i ona wolalaby sie tego rowniez nie podejmowac w ramach cwiczen, wiec cofamy to cale doswiadczenie Uśmiech
Odpowiedz
#31

Dlaczego zmienilyscie decyzje ja juz sie nastawilam i czekalam i znowu na marne Smutny
Odpowiedz
#32

Mickey, to nie byla decyzja, ale propozycja. Niepotrzebnie proponowalam bez pytania sie Wildwood wczesniej, za co przepraszam.
Odpowiedz
#33

nie naciskaj...za jakiś czas może będzie możliwość powrotu do tego tematu...

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości