Kadzidła
#45

CUD znam od dawna Buźki czasami zdarza mi się chodzić tam na ezoterykę praktyczną Uśmiech
sprawdź jeszcze w sklepie indyjskim na grodzkiej - mieli piękne szale z Tybetu więc może i kadzidełka będą Uśmiech
Odpowiedz
#46

No właśnie... czyli lepiej wiesz ode mnie Uśmiech może pojawiły jakieś nowe sklepy, ale ja ich niestety nie znam... przy okazji sprawdzę na Grodzkiej. Uśmiech
Odpowiedz
#47

Wkradła mi się literówka, chciałam napisać, ze sprawdzę na Grodzkiej Uśmiech Jeśli lubisz orientalne sklepy na ul.Torfowej są Skarby Maroka - mają kapitalny olejek różany w sprayu ^^ Faktycznie w Cudzie mój chłopak widział te kadzidełka więc po nowym roku się zaopatrzę Uśmiech
Odpowiedz
#48

Afercia napisał(a):Wkradła mi się literówka, chciałam napisać, ze sprawdzę na Grodzkiej
Hehehe, wszystko jedno - ja i tak sprawdzę sobie jak będę w pobliżu. Oczko
A na Torfową to się raczej nie wybiorę... za daleka droga. Uśmiech
Odpowiedz
#49

Aferciu! Uśmiech mam rozumieć ,ze w tym sklepie na ul.Torfowej-Skarby Maroka do kupienia są też inne przedmioty tegoz pochodzenia..... Uśmiech
Odpowiedz
#50

Izydo tutaj jest ich strona: <!-- m --><a class="postlink" href="http://skarbymaroka.pl/">http://skarbymaroka.pl/</a><!-- m -->
Mają trochę rzeczy ciekawych z Maroka Uśmiech
Ja z tego sklepu używałam i mogę polecić: <!-- m --><a class="postlink" href="http://skarbymaroka.pl/olejki/97-naturalny-olejek-rozany-50-ml.html">http://skarbymaroka.pl/olejki/97-natura ... 50-ml.html</a><!-- m --> i <!-- m --><a class="postlink" href="http://skarbymaroka.pl/pozostale-produkty/26-naturalna-woda-rozana-z-roz-damasceskich-125-ml.html">http://skarbymaroka.pl/pozostale-produk ... 25-ml.html</a><!-- m -->
Mam zdrową korbkę na punkcie zapachu róży, a olejek z tego sklepu pokazał mi mój mężczyzna który jest masażystą i właśnie tego olejku używa do masażu twarzy Uśmiech Działa świetnie i cena bardzo przystępna. W Cudzie za olejek różany chcieli 200zł, a tutaj jakość olejku i wody różanej jest świetna Uśmiech Mój ma też tą rękawicę do peelingu i porównując do kupionej z Turcji tutaj jest lepsza Uśmiech
Odpowiedz
#51

Kwiatek dzięki Aferciu za wiadomość.Jak będe w Krakowie to poszukam sklepu ,a jak nie to zamowię przez internet-tak na marginesie mazs fajnie ,ze twój mężczyzna jest masażysta wow Uśmiech Kotek Hura
Odpowiedz
#52

Wiesz Izydo szewc w dziurawych butach a jego żona bez butów Rotfl mamy wymianę barterowa ja kładę mu karty a on mnie masuje ale czasami mam ochotę postawić warunek najpierw masaż potem karty Rotfl ale jest kochany i tak a jego masaże mogę polecić bez najmniejszego wyrzutu sumienia bo świetnie łączy prace z energią z rozluznieniem mięśni Uśmiech
Mam nadzieje ze będziesz zadowolona z tego sklepu Uśmiech
Odpowiedz
#53

dziekuje Aferciu,widać ,że jesteś super kobietką!-buziaczki
Odpowiedz
#54

moja małżonka nienawidzi zapachu kadzideł jak zapale dwa dziennie to wietrzy mieszkanie pół godziny nie wiem które jest na co ale kupiłem 2 duże komplety i mam nadzieje ze moje dolegliwości ustąpią od 30 lat przynajmniej 1 raz dziennie połykam ranigast szczela mi w kościach tu gdzie mam splot moste i mamentalnie mam taką zgage jagbym kwasu solnego się napił byłem 4 razy u gastrologa na gastroskopi ale prócz nadrzek nic tam nie wypatrzył
Odpowiedz
#55

Fantastyczne informacje tutaj przeczytałam dotyczące kadzideł Uśmiech Z kadzideł korzystam przy medytacjach i moich pracach plastyczno-technicznych. Ostatnio zauroczyłam się kadzidłem drzewa palo santo. Oczyszczam tym kadzidłem dom i siebie oraz domowników.

"Im więcej o sobie wiemy tym więcej otwiera się nowych możliwości i nowych obszarów do poznawania"
Odpowiedz
#56

Ja jestem uzależniona od kadzidła szałwiowego. Palę własną szałwię z ogródka, ususzoną razem z łodygami. Jak okadzam mieszkanie nie raz alarm przeciwpożarowy się włącza Boi się Robię to jak nikogo nie ma w domu, od piwnicy po strych. Potem wietrzę dom na przestrzał. Mąż i córka przyzwyczaili się do tego zapachu, ale kiedyś protestowali. Raz na kwartał przeprowadzam taką operację, zapach utrzymuje się jeszcze 2- 3 dni. Świetnie mi się potem śpi, i czuję że dom mam oczyszczony energetycznie. Karty też okadzam szałwią. Czasami robię mieszankę szałwia, hyzop, piołun. Mięta palona ładnie pachnie, a lawendą okadzam sypialnię. Sama hoduję zioła w ogródku, i do kadzenia suszę z łodygami. Bardzo rzadko palę gotowe kadzidełka. Mam zawsze swój zapas suszonych ziół i korzystam przez cały sezon. Ważne jest to by suszyć je z łodygami, świetnie się palą.
Odpowiedz
#57

Ja ostatnio kupiłam kadzidło o nazwie Smile. Nie wiem z czego ono jest ale pachnie przepięknie i palę go codziennie Oczko
Odpowiedz
#58

Joana aż zazdroszczę w pozytywnym tego znaczeniu oczywiście Uśmiech tych własnych ziół . Sama chętnie też bym hodowała własne zioła, ale nie mam na to po prostu miejsca w ogródku. Dosłownie w ogródku, który nazywam "tarasem" . U mnie syn też robił protesty, ale potem już przywykł. Mąż natomiast bez problemów.

"Im więcej o sobie wiemy tym więcej otwiera się nowych możliwości i nowych obszarów do poznawania"
Odpowiedz
#59

Zjawiskowa napisał(a):Joana aż zazdroszczę w pozytywnym tego znaczeniu oczywiście Uśmiech tych własnych ziół . Sama chętnie też bym hodowała własne zioła, ale nie mam na to po prostu miejsca w ogródku. Dosłownie w ogródku, który nazywam "tarasem" . U mnie syn też robił protesty, ale potem już przywykł. Mąż natomiast bez problemów.

Można poprosić kogoś kto ma ogród o udostępnienie grządki, albo jak piszesz posadzić na balkonie. W donicach też świetnie rosną, oczywiście nie wszystkie gatunki. To czego nie uprawiam w ogródku kupuję. Zużywam sporo suszu, bo mam kompletną obsesję na punkcie okadzania. Co za dużo to niezdrowo, ale co jakiś czas jest wskazane. Zapach palonej szałwii jest chyba najintensywniejszy, ja go uwielbiam.
Zioła staram się suszyć w suszarce specjalnej, są wtedy naprawdę aromatyczne. Wykorzystuję własne zbiory do przyprawiania potraw, pijemy herbatkę z mięty( ususzyłam 3 gatunki, polej, cytrynowa i czekoladową) napar z szałwii leczy gardło. Pakuję susz w woreczki strunowe, i przechowuję do dwóch lat.
Odpowiedz
#60

Kadzidłem nazywamy wszelkie aromatyczne substancje spalane w metalowej szkatule (trybularzu, kadzielnicy) w czasie ceremonii religijnych i zabiegów leczniczych celem uzyskania wonnych dymów.
Podstawowym źródłem aromatów były, są i jeszcze długo pozostaną rośliny, ale wśród kadzideł nie brak też wydzielin różnych zwierząt, jak np.: ambra i olbrot z kaszalota, cywet z afrykańskiego ssaka drapieżnego – cywety, castoreum z bobra, onycha – wieczka ślimaków z Morza Czerwonego czy piżmo z piżmowca (bezrogiego jelenia zamieszkującego Azję), piżmowołów, piżmaków czy żółwi piżmowych.
W Starym Testamencie najważniejszym kadzidłem był Ketoreth – mieszanina czterech najświętszych wonności w jednakowych proporcjach: olibanum, galbanum, stakte (nataf) oraz onycha.
Czym były te święte aromaty?

Olibanum (zlatynizowana forma arabskiego „lubban”, czyli kadzidło, wonność)
to żywice kadzidłowców, głównie kadzidłowca Cartera Boswellia sacra, poza tym z  B. frereana oraz B. serrata.
Kadzidłowce są niskimi drzewami lub sporymi krzewami, o pierzastozłożonych liściach zrzucanych w porze suchej i malutkich zielonkawych kwiatach.
Swoistym wyróżnikiem kadzidłowców są osobliwe, rozszerzające się tuż przy korzeniach, tarczkowate pnie, którymi te rośliny dosłownie „przysysają się” do urwistych skał pustynnych rozpadlin.
Od tysiącleci za najszlachetniejsze uznaje się olibanum zebrane w Hadramaucie (pogranicze Jemenu i Omanu) oraz na płn. wybrzeżach Somalii, Etiopii i Erytrei, skąd importują je Kościół katolicki i Cerkiew prawosławna.
Kolejnymi ważnymi odbiorcami są firmy perfumeryjne całego świata oraz Chińczycy i Hindusi, w których tradycyjnej medycynie szeroko stosuje się żywicę kadzidłowców.
Dla Arabów olibanum to panaceum na wszelkie choroby, a zarazem wspaniała używka palona podczas picia kawy lub żuta niczym guma.
W przeszłości pozyskanie i handel tą aromatyczną żywicą były podstawą rozwoju miejscowych metropolii, jak legendarne miasto Ubar („Irem o tysiącu kolumn”). Istniał nawet cały „kadzidlany szlak” stanowiący ważne odgałęzienie jedwabnego szlaku łączącego Wschód z Zachodem.
Dawniej trzeba było posiadać specjalne zezwolenie na uzyskiwanie tej wonności (nawet jeśli kadzidłowce rosły na posesji właściciela!),
obecnie nie są tak chronione, dlatego wiele z tych wonnych zarośli jest karczowanych pod pastwiska i pola orne.
Spychane na najbardziej jałowe i strome stoki, zbyt mocno żywicowane okazy zamierają, a nowych jest coraz mniej (siewki są chętnie zjadane przez bydło i kozy).
Inna sprawa, że im wolniej rośnie dany okaz, w im trudniejszych warunkach się rozwija, tym szlachetniejsze jest jego olibanum, gdyż wydzielanie żywicy jest formą walki ze stresami biotycznymi i abiotycznymi.

Galbanum jest zielonkawą gumożywicą pozyskiwaną w Iranie z bylin podobnych do kopru, nazywających się wdzięcznie zapaliczki Ferula.
Czyste galbanum stanowiło „zielone kadzidło” – najświętszą wonność Egipcjan.
Gumożywice miały też bardziej przyziemne zastosowania – były paliwem pochodni i lamp.
Właśnie takiej pochodni z Ferula gummosa miał użyć Prometeusz, wykradając bogom ogień.
Sprężyste, podobne do bambusów łodygi wykorzystywano jako laski, wędki, łyżki do mieszania gorących zup, łubki (szyny) do usztywniania złamanych kończyn oraz kije do wymierzania chłosty (łacińska nazwa oznacza właśnie taką wielofunkcyjną pałkę albo laskę do podpierania się, dyscyplinowania niewolników i trzody).

O wiele trudniej wskazać, czym właściwie była stakte vel nataf, gdyż nawet kapłani hebrajscy (kahanici) nie wiedzieli za dobrze, skąd pochodzi i czym dokładnie jest.
Stakte bywa najczęściej identyfikowana jako najwyższej klasy wielokrotnie oczyszczona żywica balsamowców, czyli mirra, choć nie brak głosów utożsamiających ją z żywicami innych roślin (Styrax officinalis, Styrax benzoin, z którego pozyskuje się główny składnik kadzideł używanych w cerkwiach, Liquidambar officinalis, Amyris kataf, Cistus ladanifer i Cistus creticus) bądź mieszaniną żywic i innych składników, np. olejku cynamonowego.

Onycha („muszelki”)
najczęściej uważana jest za sproszkowane wieczka ślimaków morskich, zwłaszcza: Lambis truncata ssp. sebae, Murex anguliferus, Onyx marines, Strombus lentiginosus, S. tricormis, Unguis odoratus, ewentualnie za zredukowaną muszlę wewnętrzną mątw, co jest o tyle dziwne, że ślimaki i mątwy, jako pozbawione łusek i płetw, były uznawane za „nieczyste”.
Być może „muszelkami, onychą” nazywano bardzo twarde płytki żywic i gumożywic (przypominające zerwane z palców paznokcie albo pokruszone skorupki mięczaków), takie jak: labdanum, mukkul, a nawet importowany z naszych ziem bursztyn.

W ogóle bardzo trudno jest przyporządkować konkretne gatunki aromatycznych, żywicznych roślin do konkretnych rodzajów produkowanego z nich kadzidła.
Wynika to zarówno z niedokładnej znajomości botaniki, geografii, towaroznawstwa czy języków obcych, jak i z celowych matactw kupców i producentów wonności.
źródło

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#61

Próbowałyście czy Te kadzidełka są skuteczne? Na przyklad te na przyciągnięcie miłości?
Odpowiedz
#62

Byłam ciekawa czy ktoś napisze o prawdziwych kadzidłach i ucieszyłam się czytając posty LeCaro Rotfl Potwierdzam, że te tanie "kadzidełka" z supermarketu to pic na wodę. Czasami lubię je zapalić, ale prawda jest taka, że to tylko nasączony syntetycznymi zapachami posklejany pył Uśmiech To dlatego są one za mocne. Te tybetańskie/nepalskie kadzidła są zupełnie inne i są robione w całości ze sproszkowanych ziół i kwiatów. Pachną... inaczej. To bardziej zapach delikatnie tlącego się przykurzonego bukietu z suszonych polnych kwiatów, sianka i kory drzewnej. Coś takiego. To miły zapach, ale jak LeCaro pisze, nie ma w nim nic słodkiego.

Poza Cudem poszukałabym ich też w sklepie z przedmiotami tybetańskimi na Grodzkiej.

Od siebie polecam też poszukać naturalnych kadzideł japońskich, które też są naturalne. Są dużo droższe, ale też dużo lepsze Uśmiech
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości