Elizabeth Browning - *** (Jak cię kocham?...)
Jak cię kocham? Poczekaj - wszystko ci wyłożę.
Kocham do dna, po brzegi, do samego szczytu
przestrzeni, w której dusza szuka krańców bytu
i łaski idealnej, ginąc w tym przestworze.
Kocham cię tak przyziemnie, jak tylko zejść może
głód; przy świeczce i w słońcu, gdy sięga zenitu;
tak śmiało i tak czysto, jak ktoś, kto, zaszczytu
nie pragnąc, broni zasad wspartych na honorze.
Kocham cię całym żarem, który niosłam w piersi
przez mrok smutków; dziecinną wiarą wbrew niedoli;
miłością, jaką we mnie niegdyś tylko święci
budzili - kocham wszystkim, co cieszy i boli,
tchem, łzą, uśmiechem, życiem! - A gdy Bóg pozwoli,
będę cię nawet mocniej kochała po śmierci.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.marhan.pl/Wiersze/wiersz_187a.jpg">http://www.marhan.pl/Wiersze/wiersz_187a.jpg</a><!-- m -->
Miłość, która pokonała wszelkie przeciwności (Elizabeth Browning)
Wydawało się, że Elizabeth Barrett, 39-letnia, ciężko chora poetka, na zawsze już będzie odcięta
od normalnego życia i pozostanie więźniem swego autokratycznego ojca, lecz oczarowany
jej wierszami Robert Browning rozpoczął pełne namiętności konkury, które rozproszyły jej obawy.
Żaden Średniowieczny Romans opowiadający o walecznym rycerzu, klóry porywa z zamku piękną dziewicę,
nie może się równać z historią miłości Elizabeth Barrclt i Roberta Browninga.
W tym romansie piękną dziewicą była żyjąca samotnie 39-letnia półinwalidka, jej zamkiem - niepozorny
dom przy cichej uliczce wiktoriańskiego Londynu, wybawcą zaś młodszy od niej o sześć lat poeta.
To wiaśnie poezja była tym, co ich połączyło.
Na początku stycznia 1845 roku Browning trafił na dwa tomiki opublikowanych niedawno utworów Elizabeth.
„Kocham te książki całym swoim sercem - napisał do niej - i panią także kocham".
Lecz wtedy jeszcze się nic spotkali.
„Wczoraj wieczorem dostałam od poety Browninga list, który wprawił mnie w ekstazę"
- napisała Elizabeth do swej przyjaciółki.
Natychmiast odpowiedziała poecie i w ten sposób rozpoczęła się jedna z najbardziej wzruszających
i dramatycznych historii miłosnych wszystkich czasów.
Pod każdym właściwie względem Elizabeth była więźniem w domu swego ojca.
Edward Barrett, zgorzkniały po utracie żony, majątku i najstarszego syna, tyranizował
swoje trzy córki i sześciu synów.
Zabronił im wszystkim wstępować w związki małżeńskie.
Doznany w dzieciństwie uraz kręgosłupa oraz początki gruźlicy jeszcze bardziej ograniczały możliwości Elizabeth.
Kiedy Browning do niej napisał, Elizabelh już od pięciu lat była zamknięta w pokoju od podwórka.
Całymi dniami leżała na sofie, widując jedynie rodzinę i nielicznych, wybranych przyjaciół.
Jej jedynym stałym towarzystwem była pokojówka Wilson i ukochany spaniel Flush.
Czas spędzała na czytaniu greckiej, łacińskiej, francuskiej i niemieckiej literatury, pisała do przyjaciół
i, co najważniejsze, tworzyła wiersze.
I nagle w jej samotność wdarła się żywa osobowość Browninga.
Początkowo Elizabeth pisała do niego, lecz nie chciała się z nim zobaczyć.
Obawiała się, iż bezpośrednie spotkanie może przerwać zażyłość, która stopniowo rodziła się między nimi.
Choć los obdarzył ją zachwycającymi czarnymi oczyma, nie była pięknością.
W końcu, wobec nalegań Browninga, uległa.
Pięć miesięcy później, 20 maja, zobaczyli się po raz pierwszy.
Nikt się nigdy nie dowiedział, co zaszło podczas tego pierwszego spotkania, ale obawy Elizabeth
okazały się płonne. Uczucie Browninga umocniło się jeszcze bardziej, a jego wybranka bardzo powoli
zaczęła je odwzajemniać.
Zaloty te musiały jednak pozostać tajemnicą.
Elizabeth nigdy nie przestała bać się ojca.
„Stąpamy po rozżarzonych węglach - pisała - a choć jakimś cudem nie parzymy sobie stóp,
nie liczymy na to, że cud ten będzie trwał".
Dbała o to, aby rodzina nie dowiedziała się o niczym.
Browning mógł ją odwiedzać tylko trzy razy w tygodniu, a czasem jego wizyty były odwoływane.
W miarę jak rozkwitała miłość Elizabeth, poprawiało się także jej zdrowie.
Najpierw zdołała zejść na dół, polem wyszła z domu.
W końcu poczuła się na tyle dobrze, że mogła pójść na spacer do parku.
Po roku i czterech miesiącach Elizabeth zdecydowała się na nieodwracalny krok.
W pobliskim kościele wzięła potajemny ślub z Browningiem.
Potem wróciła do domu.
W tydzień później, kiedy rodzina siedziała przy obiedzie, Elizabeth tuląc w ramionach Flusha,
aby nie zaszczekał, wymknęła się z domu wraz z pokojówką.
Spotkała się z Browningiem.
Przepłynąwszy kanał La Manche, udali się razem do Paryża.
Edward Barrett nigdy nie wybaczył tego swej córce.
Odsyłał jej listy nie otwarte i nie chciał o niej słyszeć.
Browningowie osiedli we Florencji, gdzie Elizabeth, mając 43 lata, urodziła zdrowego chłopczyka.
Ich małżeństwo było idyllą.
Oboje pisali wiersze i oboje zyskali sławę.
Lecz słabe zdrowie Elizabeth zaczęło się w końcu kruszyć.
W roku 1861, mając 55 lat, zmarła we Florencji w ramionach swego męża.
Jej ostatnie słowa brzmiały: „Mój piękny...".
<!-- m --><a class="postlink" href="http://marhan.pl/index.php/czytelnia-1/51-ludzie/2735-mio-ktora-pokonaa-wszelkie-przeciwnoci">http://marhan.pl/index.php/czytelnia-1/ ... rzeciwnoci</a><!-- m -->
Browning Barrett Elizabeth
Żądania mężczyzny
Kochaj mnie wszystkim, czym jesteś,
Uczuciem, myślą, wzrokiem, ciałem.
Kochaj w najdrobniejszym geście
I w istnieniu całem.
II
Kochaj mnie młodością swoją
W szczerym przyzwoleniu,
Przysięgami, co się boją
Słów w czułym milczeniu.
III
Kochaj mnie lazurem oczu,
Co przyrzeka wszystko;
Skoro barwę z nieba toczą,
Prawda niebios blisko.
IV
Powiekami, które skrycie
Kryją oczy śniegu ciszą,
Kochaj serca głośnym biciem,
Niech sąsiedzi słyszą.
V
Kochaj dłonią wyciągniętą
Swobodnie z daleka.
Kochaj stopą, która czując
Krok za sobą, zwleka.
VI
Kochaj mnie głosem, co w obronie
Nagle słabnie trochę,
I rumieńcem, który płonie,
Kiedy szepczę: "Kocham".
VII
Kochaj mnie sercem myślącym,
Złam je westchnieniami.
Od żywych i konających
Odwróć się myślami.
VIII
Kochaj w pozach uroczystych,
Kiedy świat cię wieńczy,
I pośród aniołów czystych,
Gdy modląc się klęczysz.
IX
Kochaj czysto, jak to w głuszy
Leśnej czynią zakochani,
I wesoło, mocno, z duszy,
Jak urocza pani.
X
Przez nadzieję, chociaż płocha,
Co oddali nas lub zbliży,
Za dom i za grób mnie kochaj,
I za to, co wyżej.
XI
A gdy szczerą miłość wzrok
I kobiece serce wyzna,
Będę kochał cię — przez rok,
Jak umie mężczyzna.
Przełożyła Ludmiła Marjańska
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=zHu9Y5jM-3k">http://www.youtube.com/watch?v=zHu9Y5jM-3k</a><!-- m -->
...miłego dnia...