Karty a alkohol
#23

Pisząc o niskich wibracjach nie miałam na myśli kanonów które są kwestią umowy, tylko o zjawiska mających miejsce w otaczającej nas rzeczywistości.
Odpowiedz
#24

Artur napisał(a):Z prekognicją mam na bakier bo nie lubię determinizmu i koncepcji z nim związanych. Siłą rzeczy i konsekwentnie irytuje mnie także koncepcja losu i tego co nieuniknione czy pisane (nawet jeśli nie w kamieniu). O wiele lepiej czuję się z pojęciem woli, aczkolwiek nie wolnej, gdyż istnienie takowej uważam za idealistyczną mrzonkę. Świadomość posiadania woli. Chęć podejmowanie decyzji w sposób świadomy.
Tak masz rację Arturze, mnie to też sprawia przyjemność jeśli jesteśmy świadomymi naszych wyborów, jednak ja myślę że to co jest nam pisane i tak wydarzy się, nie zależnie od tego jakie w życiu podejmiemy decyzje. Jest mi to ciężko w skrócie wytłumaczyć mój punkt widzenia, ale np. weźmy sobie tą ostatnią przykrą dla nas wszystkich sytuację z Berlina ... Kierowca ten, całe swoje życie nic nie robił w tym kierunku, aby nad jego trumną pochyliła się głowa państwa - sam Prezydent. Oczywiście nie chcę go tutaj dyskwalifikować w oczach innych, z pewnością był wspaniałym człowiekiem, ale załóżmy, że kiedyś w jego młodości, jakaś wróżka przepowiedziała mu życie pełne przygód, dalekich podróży, a swój żywot zakończy z wielkimi honorami i tłum ludzi będzie go żegnać, a cały jego naród bohaterem go okrzyknie ... O jakim życiu możemy mieć tutaj wyobrażenie, że będzie sławny, bogaty, obracał się wśród elit ... przecież tak nie było ... a wróżba i tak się wypełniła ... Przepraszam, że podałam ten przykład, ale mnie też to zdarzenie dotknęło i myślałam o tym człowieku. Znając przyszłość możemy coś zrobić w tym kierunku, ale jedynie zmieniamy perspektywę, poszedł by do szkoły wojskowej i został by generałem, który na służbie ratuje czyjeś życie, albo jako aktor lub wyjeżdżając na misję jako ksiądz. Świadomie wybieramy w jaki sposób chcemy przeżyć to nasze życie, ale nie mamy już wpływu na wydarzenia jakie nas spotkają, na te przypadki, które można zobaczyć we wróżbie, ponieważ to nas kształtuje, doświadcza i sprawia jakimi jesteśmy ludźmi.To inne czynniki na które nie mamy wpływu na nas działają, człowiek, który dopóścił się zamachu, też robił to z pełną swoją świadomością - do czegoś dążył ...
Odpowiedz
#25

Klepka napisał(a):Pisząc o niskich wibracjach nie miałam na myśli kanonów które są kwestią umowy, tylko o zjawiska mających miejsce w otaczającej nas rzeczywistości.

Widzisz, kiedy w opisach świata niematerialnego spotykam dualizm, wychodzę z założenia, że rozmawiam nie tyle o rzeczywistości co o jakimś umownym wariancie jej opisu. Umownym nie oznacza niewłaściwym, błędnym, fałszywym; stwierdziłbym raczej, że umowność w tym przypadku oznacza uproszczenie, którego celem jest próba oswojenia tego co nieuwarunkowane dostępnymi metodami.
Odpowiedz
#26

Ja zazwyczaj piszę o własnych przeżyciach, odczuciach i staram się unikać jałowego teoretyzowania.
Odpowiedz
#27

barbara40 napisał(a):Znając przyszłość możemy coś zrobić w tym kierunku, ale jedynie zmieniamy perspektywę [...]. Świadomie wybieramy w jaki sposób chcemy przeżyć to nasze życie, ale nie mamy już wpływu na wydarzenia jakie nas spotkają, na te przypadki, które można zobaczyć we wróżbie, ponieważ to nas kształtuje, doświadcza i sprawia jakimi jesteśmy ludźmi.To inne czynniki na które nie mamy wpływu na nas działają [...].

Dlatego pisałem, że miewam problemy z pojęciem 'wolnej woli'. Zbyt wiele czynników zewnętrznych (w ten sposób niezależnych od mojej woli) może wywierać wpływ na moje życie.

Z drugiej strony (jakże ja kocham drugą stronę) zaczynamy chodzić po granicach. Wkraczamy w fizykę kwantową i doświadczamy efektu obserwatora? Ocieramy się o zasadę nieoznaczoności? A może już poruszamy się w sferze magii i rozmawiamy o skupieniu woli mogącym wpływać nie tylko na nas samych? Oczko
Odpowiedz
#28

Klepka napisał(a):Ja zazwyczaj piszę o własnych przeżyciach, odczuciach i staram się unikać jałowego teoretyzowania.

Oboje uprawiamy realizm. Fakt, każde z nas w innej formie Oczko
Odpowiedz
#29

Artur napisał(a):Dlatego pisałem, że miewam problemy z pojęciem 'wolnej woli'. Zbyt wiele czynników zewnętrznych (w ten sposób niezależnych od mojej woli) może wywierać wpływ na moje życie.

Z drugiej strony (jakże ja kocham drugą stronę) zaczynamy chodzić po granicach. Wkraczamy w fizykę kwantową i doświadczamy efektu obserwatora? Ocieramy się o zasadę nieoznaczoności? A może już poruszamy się w sferze magii i rozmawiamy o skupieniu woli mogącym wpływać nie tylko na nas samych? Oczko

Kiedyś w jakiejś audycji usłyszałam fajne porównanie życia ludzkiego do slalomu na nartach - żeby zdobyć punkty trzeba przejechać przez określone bramki/słupki ale poza tym jest dowolność w sposobie dotarcia do mety.

Co do Twojego ostatniego akapitu - to ważne jest świadome wyrażenie woli z odpowiednią intencją co opisał Piotr Pytel w swojej książce "Światłopodobny".
Odpowiedz
#30

Artur napisał(a):Z drugiej strony (jakże ja kocham drugą stronę) zaczynamy chodzić po granicach. Wkraczamy w fizykę kwantową i doświadczamy efektu obserwatora? Ocieramy się o zasadę nieoznaczoności? A może już poruszamy się w sferze magii i rozmawiamy o skupieniu woli mogącym wpływać nie tylko na nas samych? Oczko

"Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Nie mów Bogu co ma robić" - Niels Bohr

Tutaj leży ten spór ... Sama nauka mechaniki fizyki kwantowej nie jest nie prawidłowa, ale jest nie kompletna ... nie wiemy wszystkiego, to dopiero początek. Myślę, że to jest rozmowa na inny temat, ale jeśli już o tym wspomniałeś to ja twierdzę, że tak. My powinniśmy jako Tarociści być właśnie w miejscu obserwatora, przy czym jednocześnie uważam, że nie mamy na obiekt naszej obserwacji, żadnego wpływu. Możemy coś określić jako prawdopodobieństwo ... Ja myślę, że pełna akceptacja tego, że jako obserwatorzy mamy na coś wpływ jest mylna, ponieważ to w moim odczuciu pokazuje jedynie tylko to, że nie mamy, a raczej teraz nie znamy, innych możliwości obserwacji, a nauka idzie coraz to dalej w swoich odkryciach. Wiemy już, że mogą istnieć światy równoległe, które będą przeciwieństwem naszego, już coraz to mniej temu się zaprzecza, jednak to nadal dla mnie zostaje w sferze fizycznym, gdzie Tarociści, ogólnie ezoterycy obracają się w świecie niematerialnym. Zahaczamy tutaj raczej o metafizykę, gdzie oprócz pytania jakie ona zadaje: "Ostatecznie co tam jest?", to jeszcze jest kolejne: "Jakie jest to uczucie?", tutaj można zastąpić lub dodać fizyką kwantową. A w mechanice kwantowej, podobnie z resztą jak w psychologii, jest inaczej - tzn. dość często nie można określić z natury jaka jest reakcja danej osoby na określony bodziec, lub nie wiadomo w jak sposób "przejawi" się kwantowa cząstka. Można tylko ustalać prawdopodobieństwo takiego, a nie innego jej zachowania. Tylko zadawanie pytań dobrze dostosowanych do sytuacji daje w wyniku dobrze określoną odpowiedź, o czym tak często wszędzie mówię. Kotek

p.s. Jako z pozycji obserwatora, tym bardziej nigdy nie powinniśmy być pod wpływem jakiś środków, które w znacznym stopniu ograniczałyby naszą świadomość.
Odpowiedz
#31

Dobrze. Sformułuję to inaczej.

Termin 'alkohol', uznam czasowo za figurę retoryczną określającą każdy środek zmieniający postrzeganie, nastrój, świadomość oraz zachowanie.

Pytanie, które sobie zadaję brzmi: Czy w każdych okolicznościach zmiana postrzegania, nastroju, świadomości i zachowania wywołana 'alkoholem' będzie zmianą na gorsze bądź na lepsze w kwestii wróżby bądź przepowiedni z kartami w tle?

Sam skłaniam się do stwierdzenia, iż każda ilość 'alkoholu' może (nie musi) wpływać na jakość pracy tarocisty/tarocistki; oraz, że wpływ ten może (nie musi) być tak pozytywny jak i negatywny.

Ps. Gdzieś 'za uchem' coś podpowiada, że karty także bywają 'alkoholem' w tym układzie Oczko
Odpowiedz
#32

Sam zjedzony jeden cukierek z alkoholem w środku nie zmienia nic w twojej świadomości, ale kieliszek wina już może to zrobić ...
Domyślam się do czego zmierzasz ... a bynajmniej tak mi się wydaje ...
Myślę, że wielu z nas piło piwo lub drinka, albo samą czystą wódkę z powodu różnych okazji. Oczywiście alkohol w małych ilościach wykorzystywany jest leczniczo np. w Amolu, a nawet jako składnik przysmaków z czekolady czy napojów gazowanych – cola i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. A więc sporadycznie jest to ok, w takim układzie, mogę się napić już po wizycie mojego klienta prawda?
Jednak gdy ludzie zaczynają rozwiązywać własne problemy przy pomocy alkoholu, topiąc w nim smutki, żale itd., okazuje się, że wcale nie jest to możliwe, a wszystko, co odczuwamy jest złudne.
My, w swojej pracy z kartami i z ludźmi myślę, że przede wszystkim pracujemy nierozłącznie, również z naszymi i czyimiś uczuciami ...

Alkohol nie redukuje świadomości naszych błędów, a jedynie zmniejsza intensywność odczucia niepokoju, który nam towarzyszy podczas popełniania błędów, a co za tym idzie możemy zlekceważyć lub też nie dostrzec tych błędów (przełóż to sobie na moment dokonywania odczytu z kart).

Racja, pili i nadal piją wszyscy wielcy i być może tutaj doszukujesz się tego, że wcale nie musi alkohol wpływać na wykonywaną pracę. W kieliszku byle jakiej whiskey natchnienia szukali Hemingway, Bukowski i Faulkner. Wódki za kołnierz nie wylewali Hłasko z Tyrmandem, Pilch, czy Głowacki. – Bo alkohol zmienia świadomość, "podkręca" emocje i działa na twórcę wyjątkowo pozytywnie.

Najwybitniejszych twórców na całym świecie dzieliło zwykle wiele, mieli różne doświadczenia życiowe, gust do kobiet czy mężczyzn, odległy światopogląd. Od zawsze łączyły ich jednak dwie rzeczy - talent i alkohol. Tworzący człowiek swoją świadomość "podkręca" poprzez emocje wywołane właśnie alkoholem. I wówczas to na niego działa wyjątkowo pozytywnie. Alkohol zmienia emocje lub je uwalnia, stwarza dodatkowe możliwości tworzenia... lecz ja tu widzę jedną i moim zdaniem dość dużą różnicę...

Ja jako Tarocistka NICZEGO NOWEGO NIE TWORZĘ, nie jestem artystą, abym musiała gdzieś szukać natchnienia, ja mam tylko już odczytywać te "dzieła" ...
Powiem jeszcze, że np. AA sprzyja grafomanii, zwykle bywa tak, że gdy ktoś będąc pisarzem jest bardzo mocno zaangażowany w przyjaźń z alkoholem, zerwanie tej przyjaźni jest równocześnie końcem jego życia i nie tylko w sensie artystycznym. Nie przychodzi mi jednak do głowy żaden spektakularny przypadek wybitnego pisarza, który dołączyłby do AA i potem pisał jeszcze lepiej. Miejscom takim jak AA, towarzyszy grafomania, która sprzyja zdrowiu, ale na pewno nie sztuce. To "uzależnienie" wywiera już destrukcyjny wpływ na ich świadomości i emocje, a nie daje już możliwości kreowania czegoś pozytywnego, taki człowiek na trzeźwo stwierdza, że to, co napisał jest po prostu beznadziejne.
Jest wiele sposobów zdrowszego pozbywania się lęku, o których można mówić godzinami. Jednak ludzie sięgają po nie, gdy maja świadomość, że złudzeniem jest szukanie tego leku, na strach w alkoholu. Zwykle, gdy odkrywają na własnej skórze, że sięganie po alkohol tylko strach potęguje. Wokół alkoholowego natchnienia narosło również wiele mitów i legend, które niektórzy potrafili przekuć w swego rodzaju teatr odgrywany przed środowiskiem ...

Zespoły otępienne, zaburzenia osobowości i zachowania - Niezależnie od innych jednostek chorobowych typu Depresja, Paranoja alkoholowa, Halucynacje, u osób długotrwale pijących alkohol dochodzi do uszkodzeń i zaburzeń funkcjonowania całego układu nerwowego: mózgu, rdzenia kręgowego i nerwów obwodowych.

Nic tylko kłaść karty i trzymać się za wątrobę Kotek
Odpowiedz
#33

karty + % = nadinterpretacja... proste i logiczne Rotfl
Odpowiedz
#34

Myślę że najistotniejsze jest to że u niektórych ludzi alkohol znosi ograniczenia jakie ich krępują, uwalniając kreatywność, pozwalając w większym stopniu wydobyć na światło dzienne wszystkie ich zdolności. Nie odnoszę się do spraw etyki i zachowania kultury wobec osób którym wróżymy, to jest osobna kwestia. Nie wypada wróżce spotykać się z klientami "pachnąc" alkoholem, podobnie jak nie wypada jej kląć czy mieć brudnych paznokci. :uoee:

Moim zdaniem tarocista jest jednak twórcą, choć jego dzieło nie jest trwałe... Osoba stawiająca karty tworzy realny pomost pomiędzy tym co uchwytne, a tym co nieuchwytne, potrafi to dostrzec, zrozumieć i ubrać w słowa. Czy to się tak różni od dostrzeżenia i uchwycenia w ładnej/ciekawej formie otaczających nas słów, dźwięków czy obrazów? ...To wszystko są impresje i wytwory naszego mózgu, tylko że jedne są widoczne i namacalne, a inne nie. Gdy rozkładam karty i je interpretuję, to mój mózg dyktuje mi co mam powiedzieć. Gdy malarz bierze pędzle do ręki, to jego mózg kieruje tworzeniem obrazu. A np. dobry konferansjer? Czy jest to artysta słowa, któremu wolno szukać natchnienia, czy też pełni tylko rolę odtwórczą? Czy tarocista jest człowiekiem który samodzielnie dochodzi do pewnych rzeczy i wypracowuje sobie własne postrzeganie, przyswajanie i przekazywanie wiedzy zawartej w kartach - a więc twórcą...czy też jedynie odtwórcą który machinalnie stosuje się do schematu lub wykonuje czyjeś polecenia? Oczywiście można próbować pewne rzeczy robić "z automatu" lub dla zarobku - pisać, wróżyć, śpiewać itd. - jednak nie jest to takie proste... o czym może zaświadczyć wielu słynnych pisarzy męczących się nad kolejną powieścią i poganianych terminami wydawców, tak samo jak wróżbici występujący w telewizji lub wróżący przez telefon, którzy muszą udzielić wróżby na wizji w ciągu np. 3 minut.

barbara40 napisał(a):Powiem jeszcze, że np. AA sprzyja grafomanii, zwykle bywa tak, że gdy ktoś będąc pisarzem jest bardzo mocno zaangażowany w przyjaźń z alkoholem, zerwanie tej przyjaźni jest równocześnie końcem jego życia i nie tylko w sensie artystycznym. Nie przychodzi mi jednak do głowy żaden spektakularny przypadek wybitnego pisarza, który dołączyłby do AA i potem pisał jeszcze lepiej. Miejscom takim jak AA, towarzyszy grafomania, która sprzyja zdrowiu, ale na pewno nie sztuce. To "uzależnienie" wywiera już destrukcyjny wpływ na ich świadomości i emocje, a nie daje już możliwości kreowania czegoś pozytywnego, taki człowiek na trzeźwo stwierdza, że to, co napisał jest po prostu beznadziejne.
Uważam że nie jest to prawda. Jeżeli ktoś jest grafomanem, to jest nim i na trzeźwo i po pijaku, tak samo jak kiepski malarz nie namaluje nagle po wypiciu butelki wódki genialnego obrazu. Były alkoholik może mieć trudności z pisaniem na trzeźwo tylko dlatego, że picie pozwalało mu zapomnieć o pewnych rzeczach, które go znowu zaczynają blokować gdy jest trzeźwy... a nie dlatego że alkoholizm wyżarł im mózg. Oczko Chyba każdy utalentowany twórca to ktoś kto ma nerwy na wierzchu, i którego więcej boli i dotyka niż człowieka mało twórczego... Mimo to byli też twórcy genialni zarówno trzeźwi, jak i na tzw. rauszu (przykład pierwszy z brzegu - Witkacy, jego malarstwo). Byli tacy którzy byli w najwyższej formie tylko na lekkim rauszu...i byli także tacy o których mówiono, że są niesamowici, gdy tylko się nie upiją lub nie naćpają... tu lista jest długa szczególnie jeśli chodzi o muzyków. Myślę że nie ma reguły... Alkohol nie jest źródłem natchnienia, on tylko pozwala zapomnieć o przeszkodach, uwolnić to co gdzieś tam i tak drzemie, więc niektórym jest łatwiej tworzyć w jego towarzystwie.... ale przecież ktoś kto nie jest uzdolniony mógłby wypić morze alkoholu i nigdy nic ciekawego by z tego nie wynikło. :confusion-seeingstars:
Odpowiedz
#35

Grafomania jest bardziej zauważalna u autorów, którzy łączą przymus pisania z dążeniem do upowszechniania swoich utworów, mimo negatywnej oceny ich poziomu artystycznego. Ja tak rozumiem to pojęcie, ale przede wszystkim napisałam, że tylko AA sprzyja grafomanii - nie jest żelazną regułą oraz centralnie w nawiązaniu do tego tematu "alkohol", podałam te przykłady, co mogło się wydawać iż uogólniam, nie to było moim celem.

Tarocista jest twórcą?! - artystą?! - powiem ci szczerze, że dość dziwnie mi to brzmi ... Tak, być może jedynie wówczas kiedy przekłada swoje wizje na słowa, aby móc odczytać komuś karty, ale dla mnie nie jest to artyzm, nie jest to sztuką artystyczną, a jedynie jest to pewna umiejętność.
W tym toku myślenia, to np. szewc jest artystą, ekspedientka, makler giełdowy, ksiądz, sprzątaczka itd. - każdy kto wykonuje jakąś czynność nie co lepiej od kogoś innego. OK mogę to "ubrać" w słowo artysta, artystą może zostać każdy, ale tak naprawdę ja i inni jesteśmy rzemieślnikami co też jest sztuką - sztuką popularną, zawłaszczona przez przemysły rozrywkowy.
Wolę określenie Tarocista, który ma odpowiednie umiejętności, niż nadawać sobie ton artysty, jako wirtuoz rzeczywistości. W moim rozumowaniu Artysta to osoba tworząca przedmioty materialne, lub utwory niematerialne mające cechy dzieła sztuki (np. muzyka), ale widzę w tym jedno, co kłóci się z moim pojmowaniem i możliwością przypisania tego miana Tarocistom, a bynajmniej mi - Artysta wyraża siebie przez sztukę, dla lub pod publiczność ... ja nie zajmuję się kartami dla publiki, aby być sławną ... Oczywiście ktoś może Tarocistę określić, że on jest artystą, no ale w czym?
To, że ładniej lub literacko coś opisze?, a drugi nie i nie jest już artystą?. Co w takim razie z sensem samej przepowiedni płynącej z kart?
Nie wiem czy będę dobrze zrozumiana teraz, ale odnoszę wrażenie, że nie ważne będzie wówczas to co jest do przekazania, a raczej forma tego przekazu, aby móc nosić miano artysty.

Mogę się zgodzić z tym, że Tarociści pracują z arcydziełem - Tarot. Jedną z cech arcydzieła jest jego duża pojemność znaczeniowa – semantyka empiryczna dzieła, jest wciąż reinterpretowana w zmieniających się okolicznościach historycznych i społecznych. Jednak to nie stanowi o tym, że jesteśmy artystami, jak np. artysta w teatrze (bo jedynie tutaj można by to przypisać).
Mówimy tutaj o natchnieniu, myślę że natchnienie nie jest uwarunkowane czynnikami zewnętrznymi, ale zależy od geniuszu twórcy. Całe otoczenie, w którym żyje twórca, stanowi dla niego natchnienie, a więc po co artyście alkohol lub wróżbicie Tarot? Natchnienie - to odczuwanie tego co się wokół nas dzieje, odczuwanie napięcie, podniecenia w twórczości i myślę, że nie tylko literackiej. W literaturze (słowo, którym i my również się posługujemy), jest ono bardzo ważne, daje wyobrażenie poecie , który pisze książki, wiersze czy krótkie opowiadana. Impresjonizm nie zgłębia żadnych metafizycznych problemów, nie próbuje nawet przeniknąć poza kolorową powierzchnię codzienności, przeciwnie, skupia się na powierzchowności, ulotności chwili, nastroju, oświetlenia, czy kąta widzenia. Zarazem jednak podważa dogmaty tej wizji, udowadnia subiektywność i relatywność ludzkiej percepcji, czyni kolor i formę autonomicznymi składnikami obrazu, od tej pory nie ma już znaczenia, co widnieje na obrazie, ale jak on jest namalowany. Czyli nie sens przepowiedni, a forma jej przekazania może mówić o tym czy jestem artystą - do tego w mojej pracy z kartami nie zmierzam.
Zapytałaś się czy, cytuję: "A np. dobry konferansjer? Czy jest to artysta słowa, któremu wolno szukać natchnienia, czy też pełni tylko rolę odtwórczą? Czy tarocista jest człowiekiem który samodzielnie dochodzi do pewnych rzeczy i wypracowuje sobie własne postrzeganie, przyswajanie i przekazywanie wiedzy zawartej w kartach - a więc twórcą...czy też jedynie odtwórcą który machinalnie stosuje się do schematu lub wykonuje czyjeś polecenia?"
W moim przekonaniu tak, Tarocista pełni tylko rolę odtwórczą ... gdzie wyobraźnia gra pierwsze skrzypce. Wyobraźnia nie jest procesem jednorodnym i wyraźnie zaznaczają się w niej dwa rodzaje. Mamy wyobraźnię odtwórczą, w której odtwarzamy rzeczywistość i twórczą, przetwarzającą rzeczywistość. Niektórzy nie uznają terminu "odtwórcza”, ponieważ uważają, że każda czynność wyobraźni jest przetwarzaniem rzeczywistości, chociaż czasami w bardzo niewielkim stopniu. Jednak odtwarzając w wyobraźni przedmioty poprzednio spostrzegane, staramy się odtworzyć je możliwie wiernie - tutaj waży to na możliwie odpowiednim i realistycznym odczycie, który powinien później być porównany z weryfikacją. Natomiast wyobraźnia twórcza daje oryginalne obrazy i przejawia się w samodzielnym tworzeniu nowych utworów, jak to obserwujemy w tekście literackim lub w malarstwie. Człowiek, w przeciwieństwie do zwierzęcia, może sobie przedstawić w wyobraźni każdą rzecz, o której pomyśli. Dla procesu twórczego wyobraźnia ma duże znaczenie, a szczególnie dla twórczości artystycznej, jednak kolejnym zadaniem artysty jest pokazanie innym tego, co sam widzi, z taką plastycznością, aby i inni to zobaczyli. Malarz w portrecie nie reprodukuje wyglądu osoby w sposób fotograficzny, ale spostrzegane elementy przekształca, dzięki czemu przypadkowe i zewnętrzne cechy odpadają, a wyeksponowane są cechy uwidaczniające charakter człowieka portretowanego. Przy pytaniu np. o przyszłego partnera, ciężko jest wówczas odnosić się artystycznie, raczej staramy się możliwie jak najwierniej oddać jego obraz.
Ja nie czuję się tym uwiązana, że wykonuję czynności z czyjegoś polecenia, ale w sumie tak to się odbywa, bez pytania nie rozkładamy kart ...
Ciekawie się tutaj porobiło w tym temacie ... Buźki
Odpowiedz
#36

Wydaje mi sie osobiscie ze mozna byc zarowno rzemieslnikiem, tworzacym pod publikę czy obecne trendy, jak i artysta rzemieslnikiem nie zwracajacym uwagi na obecne trendy a zwyczajnie ubierajacym przekaz wynikajacy z, własnych odczuc jak i przemyslen w obraz artystyczny, ktory moze ale nie musi byc zrozumiany przez masy go odbierajace. To dokladnie jest to co my czynimy w procesie czytania kart.

Mysle, ze co do alkoholu jest to sprawa indywidualna natomiast kazda osoba wrozaca powinna miec swiadomosc odpowiedzialności za wrozbe czy rade dawana drugiej osobie, ktora w nieodwołalnie moze wypłynac na wybory innej osoby i jej zycie.

W bardziej praktycznym przykładzie jest to np. Prowadzenie po pijaku, gdzie nasze reakcje moga byc opoznione i wplynac na zycie innych. Co nie zmienia sprawy, ze sa ludzie, ktorzy sobie przy takiej operacji radza calkiem dobrze Oczko

Wazne jest rozpoznanie granicy pomiedzy kieliszkiem wina, ktory moze nam pomoc otworzyc sie i rozluznic a, kiedy ilosc wypitego alkoholu zaczyna powodowac brak koordynacji słownej, niepotrzebna brawure w formulowaniu wypowiedzi, czy inne reakcje zalezne od tego jaka dana osoba ma reacje na alkohol Uśmiech
Odpowiedz
#37

Alkohol jest środkiem zmieniającym świadomość, tak więc osoba wykonująca wróżbę i dokonująca interpretacji będąca pod jego wpływem nie czyni tego moim zdaniem w sposób profesjonalny. Osoba prosząca o wróżbę ma zawsze możliwość po ocenie sytuacji i stanu wróżki po prostu wycofać się i uzasadnić bezpośrednio podjętą decyzję (być może paradoksalnie pomoże osobie, która może być uzależniona i zainspiruje ją do podjęcia leczenia). Co do AA ... niestety w mentalności naszego społeczeństwa istnieje pewien ugruntowany pogląd dotyczący tego ruchu, ukształtowany między innymi przez media oraz krążące "mity". Dla trzeźwiejących alkoholików jest to jeden z elementów terapii i wielu osobom uczestnictwo w mityngach pozwala utrzymać trzeźwość do końca życia, a tym samym daje możliwość godnego i wartościowego życia, oraz możliwości istnienia wśród żywych w ogóle. Trzeźwiejący alkoholicy, korzystający z zalecanych im form terapii wbrew pozorom stają się zupełnie innymi ludźmi, przede wszystkim potrafią słuchać i słyszeć, patrzeć i widzieć, są bardzo wrażliwi, cierpliwi, solidni i pracowici. Dlaczego? Dlatego, że terapia osób uzależnionych polega nie tylko na odcięciu od środka chemicznego czyli zachowaniu abstynencji, ale przede wszystkim na rozwoju życia duchowego oraz pracy nad sobą. Odbiegłam od tematu ale myślę, że jeżeli dyskusja zaczyna dotykać problemu alkoholizmu to bez zgłębienia istoty tej choroby oraz zasad terapii trudno jest w sposób obiektywny wypowiedzieć się na ten temat...Czasami warto zastanowić się nad wypowiadanymi w tej kwestii ocenami, jest to najbardziej demokratyczna ze wszystkich chorób - choroba duszy, ciała i umysłu...bardzo podstępna i śmiertelna...może spotkać każdego...
Odpowiedz
#38

Właśnie dlatego podałam wcześniej tak radykalne porównania i odniosłam się do AA.
Picie alkoholu i wykonywanie usługi wróżbiarskiej dla kogoś może na dłuższą metę tym się właśnie skończyć.
Artur wcześniej zadał to pytanie:
"Pytanie, które sobie zadaję brzmi: Czy w każdych okolicznościach zmiana postrzegania, nastroju, świadomości i zachowania wywołana 'alkoholem' będzie zmianą na gorsze bądź na lepsze w kwestii wróżby bądź przepowiedni z kartami w tle? "
Myślę, że na gorsze i jeszcze może doprowadzić do głębszych problemów, uzależnień... no bo co, jak w pewnym momencie okaże się, że już bez tego kieliszka wina nie rozłożę kart? Jeśli wiemy kiedy jest ten moment uzależnienia, to możemy przestać pić, palić lub cokolwiek robić co nas uzależnia od złego nałogu, lecz w praktyce wygląda to tak, że zostajemy już po fakcie uświadomieni.
I masz w zupełności rację Perełko, ale tutaj chodzi o sam stan kiedy jeszcze nadal pije się ten alkohol - nie kiedy już go odstawiliśmy (to jest inny temat, tak myślę). Uważam, że nie jest to kwestia tylko złych manier i kultury osobistej, ale nie powinno się pić alkoholu, być pod jego wpływem i wykonywać wróżby.
Odpowiedz
#39

Na pewno nie powinno tak być...i jest to działanie nieprawidłowe, moim zdaniem zjawisko w bezpośrednim kontakcie "wyczuwalne" i "dostrzegalne", po prostu nie korzysta się z usług osoby w takim stanie...Po fakcie, czyli otrzymaniu niekorzystnej interpretacji pojawiają się wątpliwości i szukanie furtki...a gdyby wróżba była mega pozytywna to opary alkoholu też by przeszkadzały ? Paradoksalnie osoba, być może uzależniona jest ok kiedy tworzy rzeczy, które nam się podobają i przynoszą nam korzyść, w sytuacji kiedy jest to dla nas niekorzystne zaczynamy ją obwiniać nie dostrzegając własnego błędnego podejścia do sprawy...
Odpowiedz
#40

Hmmm... ale ja ani razu w mojej wypowiedzi nie nazwałam tarocisty "artystą", o czym rak obszernie piszesz Basiu ...nie zawsze jest to dla mnie tożsame. Oczko

Ciekawe że większość wypowiedzi sugeruje od razu iż każda osoba pijąca alkohol, nawet okazjonalnie, musi być alkoholikiem, albo chociażby że musi go wypić od razu bardzo dużo... a przecież to nie jest prawda.
Tak czy siak wróżka wróżąca za pieniądze jest w pracy, a w pracy się nie pije - i to jest chyba jasne dla każdego odpowiedzialnego człowieka - przynajmniej jeśli się ma kontakt z drugim człowiekiem. Oczko No bo jeśli zamówisz u malarza obraz, to czy interesuje Cię czy on pił podczas jego malowania? Interesuje Cię tylko czy obraz jest dobry, a jak został namalowany nie ma znaczenia. No ale przypuśćmy, że zamówiłaś portret i przychodzisz pozować, a podczas seansów malarz jest pijany - wtedy już sprawa wygląda inaczej... A czy jeśli wróżka wróżyłaby komuś przez telefon i robiłaby to naprawdę dobrze, ale przed tą rozmową wypiłaby kieliszek alkoholu - czy to by Cię raziło?... Zapewne nawet byś tego nie zauważyła, stwierdziłabyś tylko że to miła i otwarta osoba. Ale gdybyś się z nią spotkała osobiście i poczuła alkohol - to już zmienia postać rzeczy. Tak więc?...

Mieliśmy tu dział o szeptuchach, i nie zawsze są to miłe eleganckie panie, nie raz są bardzo obcesowe i zamknięte w swoim świecie. Ale gdyby ktoś przyszedł do wróżki która zachowywałaby się podobnie, zapewne miałby pretensje... dlaczego? Dlaczego od lekarza wymaga się by był schludny, trzeźwy i ogólnie rzecz biorąc profesjonalny, a w stosunku do zielarki czy wiejskiej babki już byśmy nie byli tak wymagający - ważne tylko żeby pomogła. Przecież obu im płacimy...
(Na marginesie - wiele wspaniałych dzieł sztuki powstało pod wpływem alkoholu lub narkotyków - ale gdy się nimi zachwycamy nie ma to dla nas znaczenia.)

Wprawdzie sam alkoholizm nie jest przedmiotem tego wątku, ale mamy tu osobny wątek, gdzie można o tym podyskutować Uśmiech...
<!-- l --><a class="postlink-local" href="http://dobrytarot.pl/viewtopic.php?f=24&t=18024&p=58899&hilit=alkoholizm#p58899">viewtopic.php?f=24&t=18024&p=58899&hilit=alkoholizm#p58899</a><!-- l -->
Odpowiedz
#41

Jednak LeCaro nie mogę sobie tego naszego wróżenia jakoś porównywać do sztuki artystycznej. Faktycznie, może ja mam z tym problem, inni może inaczej na to patrzą, ale nie sądzę aby moje odczyty z kart były jakimś tam dziełem, nie jestem wstanie tego porównywać w żadnym stopniu do tego malarza i jego obrazu. Malarz niech sobie i jest nawet pijany, ale jego obraz, choć będzie największym arcydziełem wszech czasów, to jednak nie ma on najmniejszego wpływu na moją przyszłość, na moje decyzje, nie pokazuje mi tej przyszłości, nie przepowiada mi jej.
Widzę, że poruszasz tylko kwestię etyki wykonywanego zawodu, wykonywanych działań.
Racja, być może zbyt obszernie napisałam moje myśli, jeśli chodzi o artyzm ... poszłam w dość skrajne opisy, chciałam być dobrze zrozumiana.
Prawda jest taka, że malarzowi się wybacza jego stan - nam już nie, a już w szczególności jeśli wróżba jest negatywnie odebrana, nawet i bez alkoholu tak się dzieje (Perełka i Artur już o tym wspominali). Do malarza wrócisz jak będzie trzeźwy, do wróżki już nie ...
Alkohol nie daje zielonego światełka do wróżb i prawidłowych odczytów, albo potrafimy to robić, albo i nie, jest uzależniający, a więc z biegiem czasu może ten kieliszek wina nie wystarczyć, co w ogóle nie przekłada się na jakość naszych odczytów. Takie jest moje zdanie, jeśli chodzi o sam wpływ alkoholu na odczyt, już pomijając samą etykę Kotek
Odpowiedz
#42

Basiu, no właśnie... wracamy do tego że picie alkoholu nie jest równoznaczne z byciem alkoholikiem, albo nawet byciem pijanym, bo Ty nie robisz tu żadnego rozgraniczenia (i powtarzam: nie każdy kto pije alkohol jest alkoholikiem, albo wpada w alkoholizm)... A przecież chyba czymś innym byłaby sytuacja gdyby ktoś przyszedł do wróżki od której czuć whisky, której się język plącze a karty wypadają z ręki :obscene-drinkingbuddies: a czym innym gdyby wróżka była np. tylko bardziej wesoła i gadatliwa niż zazwyczaj, bo wcześniej wypiła kieliszek wina do obiadu. Pomijając już sprawy etyczne czy kwestię odpowiedniego zachowania się przy kliencie - nie uważam żeby niewielka ilość alkoholu w jakiś znaczący sposób wpływała na trafność odczytu z kart. Wróżka nie jest kierowcą który musi mieć refleks i stosować się do zasad poruszania się po drodze.
Odpowiedz
#43

Tak masz racje, nie robiłam tutaj tego rozgraniczenia i tutaj się też z tobą zgadzam. Jednak ja nacisk bynajmniej starałam się położyć na to, że ktoś może sobie zbyt często na to pozwalać lub uznać, że bez alkoholu ani rusz ... mi by się włączyło czerwone światełko. Do czego to na dłuższą metę może prowadzić, w sumie wszystko w odniesieniu do zadanego pytania przez Artura, którego dziś nie ma w dalszej rozmowie ...
Już w pierwszym moim poście powiedziałam, że ja się nie trzymam z dala od alkoholu, owszem sama się też i napiję ... ale nie przy/do rozkładania kart. Kwiatek
Odpowiedz
#44

No tak, to już jest inna sprawa... Pytanie Artura może skłaniać do zastanowienia się nad tym co zrobić z sytuacją, kiedy ktoś jest naprawdę dobry w tym co robi dopiero kiedy się napije, a na trzeźwo idzie mu gorzej... i czy jest możliwe że byłaby wróżka, która po alkoholu miałaby niesamowite i trafne odczyty, a na trzeźwo byłaby całkiem przeciętna? Hmmm... ja tego nie wykluczam, alkohol przecież różnie działa na różnych ludzi, jednych dajmy na to szybko zaczyna boleć głowa, inni stają się wrażliwi i sentymentalni, a jeszcze inni stają się śmiali i rozkręcają imprezę... więc i może na trafność odczytu kart ta sama ilość alkoholu działałaby różnie u różnych osób? Myśli
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości