01-01-2017, 17:46
Pisząc o niskich wibracjach nie miałam na myśli kanonów które są kwestią umowy, tylko o zjawiska mających miejsce w otaczającej nas rzeczywistości.
Artur napisał(a):Z prekognicją mam na bakier bo nie lubię determinizmu i koncepcji z nim związanych. Siłą rzeczy i konsekwentnie irytuje mnie także koncepcja losu i tego co nieuniknione czy pisane (nawet jeśli nie w kamieniu). O wiele lepiej czuję się z pojęciem woli, aczkolwiek nie wolnej, gdyż istnienie takowej uważam za idealistyczną mrzonkę. Świadomość posiadania woli. Chęć podejmowanie decyzji w sposób świadomy.Tak masz rację Arturze, mnie to też sprawia przyjemność jeśli jesteśmy świadomymi naszych wyborów, jednak ja myślę że to co jest nam pisane i tak wydarzy się, nie zależnie od tego jakie w życiu podejmiemy decyzje. Jest mi to ciężko w skrócie wytłumaczyć mój punkt widzenia, ale np. weźmy sobie tą ostatnią przykrą dla nas wszystkich sytuację z Berlina ... Kierowca ten, całe swoje życie nic nie robił w tym kierunku, aby nad jego trumną pochyliła się głowa państwa - sam Prezydent. Oczywiście nie chcę go tutaj dyskwalifikować w oczach innych, z pewnością był wspaniałym człowiekiem, ale załóżmy, że kiedyś w jego młodości, jakaś wróżka przepowiedziała mu życie pełne przygód, dalekich podróży, a swój żywot zakończy z wielkimi honorami i tłum ludzi będzie go żegnać, a cały jego naród bohaterem go okrzyknie ... O jakim życiu możemy mieć tutaj wyobrażenie, że będzie sławny, bogaty, obracał się wśród elit ... przecież tak nie było ... a wróżba i tak się wypełniła ... Przepraszam, że podałam ten przykład, ale mnie też to zdarzenie dotknęło i myślałam o tym człowieku. Znając przyszłość możemy coś zrobić w tym kierunku, ale jedynie zmieniamy perspektywę, poszedł by do szkoły wojskowej i został by generałem, który na służbie ratuje czyjeś życie, albo jako aktor lub wyjeżdżając na misję jako ksiądz. Świadomie wybieramy w jaki sposób chcemy przeżyć to nasze życie, ale nie mamy już wpływu na wydarzenia jakie nas spotkają, na te przypadki, które można zobaczyć we wróżbie, ponieważ to nas kształtuje, doświadcza i sprawia jakimi jesteśmy ludźmi.To inne czynniki na które nie mamy wpływu na nas działają, człowiek, który dopóścił się zamachu, też robił to z pełną swoją świadomością - do czegoś dążył ...
Klepka napisał(a):Pisząc o niskich wibracjach nie miałam na myśli kanonów które są kwestią umowy, tylko o zjawiska mających miejsce w otaczającej nas rzeczywistości.
barbara40 napisał(a):Znając przyszłość możemy coś zrobić w tym kierunku, ale jedynie zmieniamy perspektywę [...]. Świadomie wybieramy w jaki sposób chcemy przeżyć to nasze życie, ale nie mamy już wpływu na wydarzenia jakie nas spotkają, na te przypadki, które można zobaczyć we wróżbie, ponieważ to nas kształtuje, doświadcza i sprawia jakimi jesteśmy ludźmi.To inne czynniki na które nie mamy wpływu na nas działają [...].
Klepka napisał(a):Ja zazwyczaj piszę o własnych przeżyciach, odczuciach i staram się unikać jałowego teoretyzowania.
Artur napisał(a):Dlatego pisałem, że miewam problemy z pojęciem 'wolnej woli'. Zbyt wiele czynników zewnętrznych (w ten sposób niezależnych od mojej woli) może wywierać wpływ na moje życie.
Z drugiej strony (jakże ja kocham drugą stronę) zaczynamy chodzić po granicach. Wkraczamy w fizykę kwantową i doświadczamy efektu obserwatora? Ocieramy się o zasadę nieoznaczoności? A może już poruszamy się w sferze magii i rozmawiamy o skupieniu woli mogącym wpływać nie tylko na nas samych?
Artur napisał(a):Z drugiej strony (jakże ja kocham drugą stronę) zaczynamy chodzić po granicach. Wkraczamy w fizykę kwantową i doświadczamy efektu obserwatora? Ocieramy się o zasadę nieoznaczoności? A może już poruszamy się w sferze magii i rozmawiamy o skupieniu woli mogącym wpływać nie tylko na nas samych?
barbara40 napisał(a):Powiem jeszcze, że np. AA sprzyja grafomanii, zwykle bywa tak, że gdy ktoś będąc pisarzem jest bardzo mocno zaangażowany w przyjaźń z alkoholem, zerwanie tej przyjaźni jest równocześnie końcem jego życia i nie tylko w sensie artystycznym. Nie przychodzi mi jednak do głowy żaden spektakularny przypadek wybitnego pisarza, który dołączyłby do AA i potem pisał jeszcze lepiej. Miejscom takim jak AA, towarzyszy grafomania, która sprzyja zdrowiu, ale na pewno nie sztuce. To "uzależnienie" wywiera już destrukcyjny wpływ na ich świadomości i emocje, a nie daje już możliwości kreowania czegoś pozytywnego, taki człowiek na trzeźwo stwierdza, że to, co napisał jest po prostu beznadziejne.Uważam że nie jest to prawda. Jeżeli ktoś jest grafomanem, to jest nim i na trzeźwo i po pijaku, tak samo jak kiepski malarz nie namaluje nagle po wypiciu butelki wódki genialnego obrazu. Były alkoholik może mieć trudności z pisaniem na trzeźwo tylko dlatego, że picie pozwalało mu zapomnieć o pewnych rzeczach, które go znowu zaczynają blokować gdy jest trzeźwy... a nie dlatego że alkoholizm wyżarł im mózg. Chyba każdy utalentowany twórca to ktoś kto ma nerwy na wierzchu, i którego więcej boli i dotyka niż człowieka mało twórczego... Mimo to byli też twórcy genialni zarówno trzeźwi, jak i na tzw. rauszu (przykład pierwszy z brzegu - Witkacy, jego malarstwo). Byli tacy którzy byli w najwyższej formie tylko na lekkim rauszu...i byli także tacy o których mówiono, że są niesamowici, gdy tylko się nie upiją lub nie naćpają... tu lista jest długa szczególnie jeśli chodzi o muzyków. Myślę że nie ma reguły... Alkohol nie jest źródłem natchnienia, on tylko pozwala zapomnieć o przeszkodach, uwolnić to co gdzieś tam i tak drzemie, więc niektórym jest łatwiej tworzyć w jego towarzystwie.... ale przecież ktoś kto nie jest uzdolniony mógłby wypić morze alkoholu i nigdy nic ciekawego by z tego nie wynikło. :confusion-seeingstars: