Kościół rzymskokatolicki, jako lokalna część Kościoła powszechnego, niemal zawsze przeżywał i ciągle przeżywa różne swoje dramaty i dylematy religijno-doktrynalne i moralne. Trudne doświadczenia spotykały Kościół niemal w każdym okresie jego odległych dziejów, jednak wielki rozmiar i wysoki poziom komplikacji tych traumatycznych doświadczeń był widoczny w XX wieku, w czasie istnienia socjalizmu. Te działania były skoncentrowane na kulcie i administracji, na tradycji i na tym wszystkim, co miało postać "rządu dusz". W tej sytuacji schodziły na plan dalszy postawy moralne i pogłębione duszpasterstwo, teologia i opinia publiczna wewnątrzkościelna, ale także w pewnym stopniu na dalszy plan zeszła realizacja postanowień Soboru Watykańskiego II. Z takim właśnie bagażem wkroczył Kościół w okres transformacji państwa, znalazł się w nowej sytuacji politycznej i społecznej, a także gospodarczej, i stanął wobec nowych zadań. Demokracja, wolny rynek, liberalizm, globalizacja i Unia Europejska – to zjawiska nowe, wobec których Kościół lokalny musiał zająć odpowiednie stanowisko. Do tego doszły takie zjawiska społeczne, jak bezrobocie i zubożenie pewnej warstwy społeczeństwa, prywatyzacja i konsumpcjonizm, materializm i kult pieniądza, a także relatywizm moralny i zobojętnienie religijne, sekty i napływ obcych kultur oraz pęd do unifikacji w dziedzinie religii, wreszcie rozmycie w dziedzinie wartości, ocen i postaw”. Wszystko to zawsze dotyczyło się struktury ludzkiej, a w niej przede wszystkim hierarchii, zwłaszcza Episkopatu, bo to on kieruje Kościołem i stanowi jego urząd nauczycielski. Sytuacja ta jest rzeczywiście poważna i wymaga krytycznej oceny stanu i szukania środków do poprawy.
Ja CAŁY czas od kilku dni moje wypowiedzi centralnie kieruję do CIEBIE i do twoich wypowiedzi ... NIE do Artura, ponieważ go tu nie ma teraz, ani nie dodał słowa od dłuższego już czasu ... Teraz to bynajmniej wiesz, kto brał udział w tej rozmowie, a to już coś ... może w końcu zrozumiesz ...
Cytuję cię Rey:
"Jakby na to nie patrzeć, "wróżenie" nie jest "grzechem", ponieważ jest to forma kontaktu ze Stwórcą. Dopiero sposób, cel w jakim to robimy, może zmienić to w "grzech".
Absolutnie NIE ... a przynajmniej nie w moim przypadku ... Wróżenie to NIE jest żadna forma kontaktu ze Stwórcą ... od tego mam modlitwę, Kościół i moją wiarę w niego. Wróżenie ma najbliżej do pogodynki, tam też się przewiduje ... Cel wróżenia zawsze jest jeden = znać przyszłość i to bez dwóch zdań ... Twoja moralność i to nie zależnie od tego czy jesteś wierząca czy też i nie, powoduje to w jakim innym celu chcesz wykorzystać karty Tarota. Tutaj guzik ma do tego wiara w Boga, po za tym, że jako wierzący powinnaś zawsze się kierować dobrem drugiego człowieka ...
Proszę pokaż mi centralnie przykazanie, które wprost mówi o wróżbach i ich zakazie, wówczas będziemy rozmawiać ...
A może nie znasz 10 Przykazań są to Przykazania Boże, a znasz przykazania kościelne? 5 ich jest ... Ja mogę iść się wyspowiadać, ale jest to przyznanie się do grzechów, a nie opowiadanie o swoim życiu, a skoro JA nie widzę w tym grzechu, to dlaczego mam się z tego przed kimś spowiadać?. Grzech oznacza
dobrowolne zerwanie przymierza z Bogiem poprzez dokonanie jakiegoś złego czynu, grzech powoduje oddalenie od życia, którego źródłem jest Bóg.... więc jeszcze raz, które przykazanie zakazuje brać karty w rękę?
W 22 rozdziale Ewangelii Mateusza, Jezus został zapytany przez faryzeuszy, które przykazanie w Prawie jest największe?
Odpowiedział: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie.
Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy
To dlatego po przemyśleniu mojego zachowania, przeprosiłam cię oraz używam kart NIE łamiąc tych przykazań ...