Moje sny również się sprawdzają, chociaż prawie żaden z nich nie był dosłowny. Nauczyłam się już rozróżniać sny, które chcą mi coś powiedzieć, od tych zwykłych
. Moje są bardzo symboliczne, co jest dosyć dziwne, ale przynajmniej łatwo je zapamiętać po przebudzeniu. Prawie nigdy nie śni mi się żadna sytuacja, jakaś scenka z życia, z innymi… Natomiast śnią mi się symbole, konkretne przedmioty lub zwierzęta (z tych powtarzających się to np. niedźwiedź, grzyb, schody, okno, ptak)
Sen, od którego zaczęłam zwracać na to uwagę, pamiętam jak dziś. Był okropny. Wszystko działo się bardzo wczesnym rankiem, tak jakby tuż po świcie, było brzydko, szaro, wszędzie mgła. Ja siedziałam na ławce (tzn. nie widziałam siebie, ani tej ławki, ale czułam, że właśnie stamtąd obserwuje otoczenie). Patrzyłam w górę, widziałam tylko korony drzew. Na gałęziach przysiadło czarne, duże ptaszysko, kruk może. Zaczęło strasznie krakać na mnie, a ja czułam, że chcę, aby przestało, bo wzbudzało we mnie to jakiś dyskomfort. Ptak ten jednak nie był agresywny, tylko taki jakby niosący coś niepokojącego. Potem przyleciały jeszcze dwa, czyli w sumie 3 czarne ptaki mnie otoczyły i krakały razem. Zapamiętałam ten sen, bo był nieprzyjemny, obudziłam się zmęczona. Następnego dnia zepsułam telefon (zalałam telefon, nie do odratowania, straciłam dużo cennych plików), dostałam pierwszy raz w życiu mandat, i na sam koniec dnia pokłóciłam się z przyjaciółką, przez totalne nieporozumienie. Przypomniały mi się te 3 ptaki. Szczególnie, że wiedziałam, iż każdej z tej rzeczy mogłam uniknąć, ale przez swoją głupotę i niedbalstwo napytałam sobie biedy. Może nie skojarzyłabym tych faktów, gdyby te rzeczy nie działy się jedna po drugiej w ten sam dzień, dokładnie tak się "zlatywały" jak ptaki w moim śnie.
Od tej pory czarny ptak to dla mnie taki znak „uważaj na siebie”
.
Inny sen, który był dla mnie niezłą łamigłówką, to kasztany
. I jak to zinterpretować
. We śnie widziałam swoją stopę, którą usilnie starałam się rozłupać kasztany leżące na ziemi. Były piękne, duże w zielonych, kolczastych skorupkach. Gdy je już rozłupałam, to się obudziłam i nawet nie wiem co było w środku
. Życie potem mi pokazało, że miałam do odkrycia tajemnicę, właśnie przez to usilne dążenie (rozłupywanie). To co odkryłam dotyczyło mężczyzny, z którym się spotykałam i przyznam, że wcale mi się to nie spodobało.
Nie ignorujcie swoich snów. Dla mnie sen to taka subtelna rozmowa z podświadomością. Czasem wydaje się bezsensu, bo nie rozumiemy języka, którego ona używa