29-01-2013, 14:54
Miałam niesamowicie dziwny sen
Śniło mi się,że szłam z dziewczynką ok 11-14 lat(blondynką) nocą alejkami przy jeziorze(krajobrazy autentyczne-również dobrze mi znane)...szłyśmy w konkretnym celu chyba do kogoś -dokładnie nie pamiętam.Była piękna gwiaździsta noc,szłyśmy raczej szybszym krokiem,kiedy nagle z mojej prawej strony ,z jeziora wyłonił się żółw-był bardzo duży,ale prawidłowych rozmiarów(nie przesadzonych)-widziałam takie aczkolwiek robiły wrażenie swoimi gabarytami.Spoglądał na drzewo również wysokie i dorodne odziane soczystą zielenią.Spoglądając na nie spod twardej skorupy, rozłożył ogromne skrzydła tworzące wachlarz(wyglądające bardzo naturalnie)i współgrający z całością.Konkretnym i pewnym siebie ruchem,wzbił się wysoko,kierunkując się na wprost na mocniej wychyloną gałąź.Stanąwszy na tylnych odnóżach(płetwach) patrzył gdzieś w przestrzeń,jakby w niebo...biła od niego fioletowa aura -była tak silna,że zdawałoby się jakby przyświecała mu drogę.....
To był najmocniejszy akcent tego snu,i który najbardziej zapamiętałam....nie pamiętam co stało się z tym żółwiem....później pamiętam jakąś kobietę(pracowała w jakiejś budce?na świeżym powietrzu) ,z którą rozmawiałam jednak nie wiem o czym
O, i taki miałam sen...troszkę dziwny i tajemniczy ale raczej przyjemny.
Noc ciepła,miła przejrzysta ....
Jest ktoś z Was ,kto mógł by mi choć po części przetłumaczyć przesłanie tego snu?Byłabym wdzięczna
Śniło mi się,że szłam z dziewczynką ok 11-14 lat(blondynką) nocą alejkami przy jeziorze(krajobrazy autentyczne-również dobrze mi znane)...szłyśmy w konkretnym celu chyba do kogoś -dokładnie nie pamiętam.Była piękna gwiaździsta noc,szłyśmy raczej szybszym krokiem,kiedy nagle z mojej prawej strony ,z jeziora wyłonił się żółw-był bardzo duży,ale prawidłowych rozmiarów(nie przesadzonych)-widziałam takie aczkolwiek robiły wrażenie swoimi gabarytami.Spoglądał na drzewo również wysokie i dorodne odziane soczystą zielenią.Spoglądając na nie spod twardej skorupy, rozłożył ogromne skrzydła tworzące wachlarz(wyglądające bardzo naturalnie)i współgrający z całością.Konkretnym i pewnym siebie ruchem,wzbił się wysoko,kierunkując się na wprost na mocniej wychyloną gałąź.Stanąwszy na tylnych odnóżach(płetwach) patrzył gdzieś w przestrzeń,jakby w niebo...biła od niego fioletowa aura -była tak silna,że zdawałoby się jakby przyświecała mu drogę.....
To był najmocniejszy akcent tego snu,i który najbardziej zapamiętałam....nie pamiętam co stało się z tym żółwiem....później pamiętam jakąś kobietę(pracowała w jakiejś budce?na świeżym powietrzu) ,z którą rozmawiałam jednak nie wiem o czym
O, i taki miałam sen...troszkę dziwny i tajemniczy ale raczej przyjemny.
Noc ciepła,miła przejrzysta ....
Jest ktoś z Was ,kto mógł by mi choć po części przetłumaczyć przesłanie tego snu?Byłabym wdzięczna