Skąd wiadomo czy chodzi o pozytywną czy o negatywną stronę karty?
#23

Cytat:Światem może sobie rządzić co chce, nie o tym chciałam tutaj dyskutować. Natomiast uważam, że wcale nie musi mieć to zastosowanie we wróżbie.
To jest zwyczajnie nie logiczne. Jeśli świat (ogólnie rzecz ujmując) jest logiczny, to wróżba, która go opisuje też musi być logiczna.
Cytat:Racja, wróżba nie jest zawieszona w próżni, ale uważam, że warto najpierw się zastanowić czym ona tak naprawdę jest?

Odrzucam teorię przyczyny i skutku jako metoda odczytywania kart, jakichkolwiek kart i twierdzenia, że jest to wróżba. 
Ty lub ktoś może się z tym zgodzić lub nie, z pewnością nie będę na siłę przekonywać. Nie mniej jednak mogę wyrazić własne zdanie.
O to , to, to... czym jest wróżba?

Z jednej strony nakazujesz się zastanowić czym jest wróżba, a później formułujesz tezę czym wróżba nie jest.
Owszem, możemy stwierdzić, ze wróżba nie jest kokosem, ale to nas nie przybliża do tego, czym ta wróżba jest, a przecież nad tym chciałaś się pochylić.

Cytat:Teraz przedstawię ci to, jak ja rozumiem to co napisałeś ... (zauważ, ze cie nie oceniam, a jedynie odnoszę się poruszonego zagadnienia).

 Proces przyczynowo-skutkowy jest procesem, w którym przyczyna jest częściowo (lub w całości) odpowiedzialna za efekt, a efekt jest częściowo (lub w całości) zależny od przyczyny. Również trzeba powiedzieć, że efekt może z kolei być przyczyną lub czynnikiem sprawczym wielu innych efektów, które leżą w jego przyszłości. W związku z tym przyczynowość jest ukryta w logice i strukturze zwykłego języka przekazu. Ogólne metafizyczne pytanie o przyczynę i skutek brzmi: jaki byt może być przyczyną i jaki byt może być skutkiem?. Czyli potknięcie się było przyczyną, a złamanie kostki to jego efekt. X powoduje Y wtedy i tylko wtedy, bez X, Y nie istniałby
 Zgodnie z tym stwierdzeniem jest określona przyczynowość: w kategoriach, odpowiednio, prawidłowości empirycznych (stałych koniunkcji zdarzeń), zmian prawdopodobieństw warunkowych, warunków alternatywnych, mechanizmów leżących u podstaw związków przyczynowych i niezmienność w interwencji. To już jest dla mnie problem, który pozbawia mnie zawodu i wykonywania wróżb.
Poteito popotato, no ale ok.

Przykład z potknięciem i złamaniem kostki - w bardzo dużym uproszczeniu tak. Raczej należałoby to zapisać jako: Sigma X = Y,

Co do tego, że opisany problem pozbawia sie zawodu wróżby - mam wrażenie, że znowu mieszasz tutaj różne płaszczyzny, ale to chyba wyjdzie w dalszych Twoich wypowiedziach.
Cytat:O ile jestem zdania, że nie posiadamy Wolnej Woli, a jedynie Wolny Wybór, to stanowisko przyczynowości każe wręcz głosić, że nie posiadamy Wolnej Woli i nie możemy w żadnym momencie już niczego zmienić. Narodziliśmy się (przyczyna) i umrzemy kiedyś (skutek), dodatkowo w ogóle przez jakiś czas nie mieliśmy nawet świadomości istnienia tego zjawiska, co automatycznie generuje brak wpływu na nie. 

 Ja uważam, że problem w tym, że jeśli X jest konieczną przyczyną powstania Y, to obecność Y koniecznie implikuje wcześniejsze wystąpienie X. Jednak obecność X nie oznacza, że nastąpi zawsze określone Y. Nie ma wystarczających przyczyn, ponieważ inna przyczyna z może powodować alternatywne Y. Zatem obecność Y nie oznacza wcześniejszego wystąpienia 
I tutaj jest chyba istota sporu, masz tendencje do bardzo rozwlekłego formułowania swoich wypowiedzi i sama się w tym gubisz (nie wiem po co, czy po to żeby utrudnić interlokutorowi dyskusję, bo musi się on przedzierać przez całą masę stylistycznych ozdabiaczy, które nic nie wnoszą do dyskusji a tylko zajmują miejsce, czy po to że adwersarz się w tym wszystkim pogubił i zrezygnował z dyskusji? Po co?)

Po pierwsze w matematyce a ściślej w logice istnieją różne warunki wynikania i w cale nie jest tak, że jeśli X -> Y, to Y->X. Przykład: każdy kwadrat jest prostokątem, a nie każdy prostokąt jest kwadratem.
Po drugie nie każdy WW (warunek wystarczający) jest WK (warunek konieczny) i nie każdy WK jest WW.
Poza tym błędnie zapisałaś przyczynę jako X a nie jako sumę X - i teraz się z tą tezą boksujesz. Tak jak napisałem uprzednio, stawiasz sobie błędne, które tutaj nie padły i się z nimi rozprawiasz.
To jest tak jakbym napisał, że jabłko to cytryna i się potem przez pół strony z tym boksował...


Cytat:Liniowy odczyt kart, ściśle warunkuje związek przyczynowy, który jest definiowany jako łańcuch zależności przyczynowej. Oznacza to, że C powoduje E wtedy i tylko wtedy, gdy istnieje sekwencja zdarzeń A, B, C, D 1 , D 2 , ... D k , E, tak że każde zdarzenie w sekwencji zależy od poprzedniego.
Wniosek nieuprawniony.



Cytat:Czyli przekładając to na karty, zawsze jedne i te same karty muszą wypaść, aby pokazały nam jakieś zdarzenie?
To bardziej w kartach klasycznych, gdzie konkretna sekwencja kart oznacza konkretne zdarzenie.



Cytat:A co z tym, że każdemu na ten sam poruszony problem wychodzą inne karty, które nie powielają się u innych? Śmierć, o której wspominasz w swojej wypowiedzi, może być pokazana w kartach na różny sposób, ale nie zawsze musi być tutaj zachowana jedna i ta sama sekwencja kart (przyczyna i skutek). 

 Błędnie zdefiniowane założenie doprowadziło do takie pytania. Logika mówi, ze jeśli założenie jest fałszywe to cały dowód jest fałszywy. Tutaj masz tego efekt.

Zasada przyczynowości mówi tyle, ze aby coś się wydarzyło musi istnieć coś co wywoła ten skutek. Czyli musi byc przyczyna, żeby powstał skutek. Coś musi wywołać złamanie, żeby do tego złamania doszło. A ty dokonujesz tutaj jakiś dziwnym i nieuprawnionych założeń (z którymi się potem bezproduktywnie boksujesz), że skoro potknięcie powoduje (właściwie należałoby napisać: może powodować, bo przecież w cale nie musi, muszą wystąpić jeszcze inne czynniki i dopiero suma tych zjawisk daje skutek w postaci złamania) złamanie, to złamanie musi być wynikiem potknięcia - i tu już dochodzisz, ze to nie jest prawda. Popełniasz liczne błędy logiczne w swoim rozumowaniu, formuując założenia niezgodne z rzeczywistością i potem wychodzą Ci błędne dowody.
Jeszcze raz powtarzam, że sama sobie stwarzasz problem, z którym później walczysz.

Cytat:To, że w życiu realnym przeszłość determinuje przyszłość, nie koniecznie musi mieć przełożenie w kartach
jakiś przykład na poparcie tego?

Cytat:Sam tutaj zademonstrowałeś nam, że nie wróżysz, a jedynie wyciągasz prawdopodobne wnioski,
Czym jest wróżba? Pytam bo wczesniej powiedziałaś jedynie czym nie jest, natomiast nie powiedziałaś czym jest.

Cytat:A jak wiemy wolne skojarzenia są przez Freuda określane jako narzędzie do wypowiadania wszystkich treści, które przychodzą nam na myśl w związku z zadanym tematem. Należy przy tym odrzucić wszelką krytykę, twierdzenie, że myśl, która przyszła jest bez związku z tematem, bezsensowna, krępująca, tendencyjna.
Bez przesady, Freud też twierdził, że czasami cygaro to po prostu cygaro (a nie ochota na co innego).

Cytat:A więc absolutnie tego nie krytykuję, jedynie nie zgadzam się z tym, ponieważ interpretując karty dla kogoś, muszę mieć świadomość, że jego nie interesują moje przemyślenia, uwagi, czy też słuszne lub nie skojarzenia. Osoba, która zwraca się do kart, oczekuje tego, że jedynie będę przekaźnikiem między nim, a kartami. Twój przytoczony przykład pokazuje mi jedynie to, że twoja "oczywistość" jaką wyciągasz na podstawie leżących kart, jest czystym skojarzeniem, przypuszczeniem, ale nadal nie wróżbą.
A dlaczego musisz mieć taką świadomość, skąd wiesz, czego oczekuje osoba zwracająca się do kart? Każdorazowo spisujesz z nią kontrakt czego ona oczekuje? Wnioskowanie nieuprawnione.
Po drugie, skąd wiemy, że to o czym piszesz nie jest wróżbą, skoro nie wiemy co jest wróżbą? Przecież nie powiedziałaś czym jest wróżba, to skąd wiesz, ze akurat to nią nie jest?

Cytat:A więc siłą rzeczy już nie zobaczysz podróży z partnerem po jego śmierci. Interpretacja III kwartału z kart jest błędna i nie jest wróżbą, a jedynie logiczną dla ciebie konsekwencją, przypuszczeniem i naginaniem kart pod własne potrzeby. Natomiast stwierdzenia warunkowe nie wymagają tego porządku czasowego. Nastąpiła podróż z partnerem i nastąpił jego zgon.

Zaraz zaraz, skoro fizyczna śmierć  partnera wyszła na II kwartał, a podróż z partnerem wyszła na III kwartał, to jak mogła nastąpić podróż z partnerem i dopiero jego zgon?
Dlaczego interpretacja III kwartału jest błędna i dlaczego nie jest wróżbą?
Poza tym dlaczego "siłą rzeczy już nie zobaczę podróży z partnerem po jego śmierci"? czyżby jakaś logika w kartach jednak istniała? Przecież jeszcze parę linijek wyżej twierdziłaś, że to iż światem rządzi przyczynowość, to nie musi to znajdować odzwierciedlenia w kartach, a tutaj taki wniosek że jednak musi... sprzeczność wewnętrzna w Twoich wypowiedziach.

Cytat:Teorię przyczyny i skutku na płaszczyźnie ezoterycznej, w pełni akceptuję w formie karmy, że czyny człowieka wywołują pewne skutki w obecnym i / lub przyszłym życiu, pozytywnie lub negatywnie. To nie jest wróżba.
W formie karmy akceptujesz... hmm a której karmy? Tez new age, czy tej daleko wschodniej? Jesli tej ze wschodu, to której konkretnie? Bo samych koncepcji karmy na wchodzie jest przynajmniej ze trzy.... więc o czym mu w ogóle mówimy?

Cytat:Wybacz, ale to stwierdzenie rozumiem tak, że jedynie kiedy zostanę np. zgwałcona, będę mogła ten akt wyraźnie zobaczyć w kartach, a potem przewidzieć ew. jego skutki?
Zobaczysz go tak samo wyraźnie, natomiast opisać przeżycia, które się kryją pod daną kartą już mniej. Jeśli czegoś nie przeżyłaś to rozumiesz to mniej od osoby, która to przeżyła. Jeśli miałbym opisać klientowi co będzie czuł podczas wojny, to lepiej to zrobię, mając za sobą takie doświadczenia niż ich nie mając, bo wtedy tak naprawdę nie wiem o czym mówię... Odczyt kart jest przecież ich interpretacją...
Odpowiedz
#24

Cytat:Z jednej strony nakazujesz się zastanowić czym jest wróżba, a później formułujesz tezę czym wróżba nie jest.
Owszem, możemy stwierdzić, ze wróżba nie jest kokosem, ale to nas nie przybliża do tego, czym ta wróżba jest, a przecież nad tym chciałaś się pochylić.

Mogę mieć wiedzę i mieć świadomość tego, czym interesująca mnie rzecz nie jest oraz nadal mogę nie wiedzieć, czym ta rzecz właściwie jest. Nadal to badam i eliminuję składniki, które mogą tą rzecz błędnie definiować.  
 Zadałam pytanie nad którym wydaje mi się warto jest się zastanowić. Nie potrafię w pełni zdefiniować czym tak naprawdę jest wróżba, ale za to znam pewne rzeczy, które mają definicję i z całą pewnością nie są wróżbą. Ty pojęcie wróżby sobie zdefiniowałeś? Przyczyna i skutek?

 Piszesz, że:

Cytat:I tutaj jest chyba istota sporu, masz tendencje do bardzo rozwlekłego formułowania swoich wypowiedzi i sama się w tym gubisz (nie wiem po co, czy po to żeby utrudnić interlokutorowi dyskusję, bo musi się on przedzierać przez całą masę stylistycznych ozdabiaczy, które nic nie wnoszą do dyskusji a tylko zajmują miejsce, czy po to że adwersarz się w tym wszystkim pogubił i zrezygnował z dyskusji? Po co?)

Po pierwsze w matematyce a ściślej w logice istnieją różne warunki wynikania i w cale nie jest tak, że jeśli X -> Y, to Y->X. Przykład: każdy kwadrat jest prostokątem, a nie każdy prostokąt jest kwadratem.
Po drugie nie każdy WW (warunek wystarczający) jest WK (warunek konieczny) i nie każdy WK jest WW.
Poza tym błędnie zapisałaś przyczynę jako X a nie jako sumę X - i teraz się z tą tezą boksujesz. Tak jak napisałem uprzednio, stawiasz sobie błędne, które tutaj nie padły i się z nimi rozprawiasz.
To jest tak jakbym napisał, że jabłko to cytryna i się potem przez pół strony z tym boksował...

 Ponownie oceniasz mnie, a to nie ułatwia konstruktywnej dyskusji. Skoro twoim zdaniem coś co napisałam, nic nie wnosi do dyskusji, to dlaczego tego się czepiasz? 

  Ja uważam, że problem w tym, że jeśli X jest konieczną przyczyną powstania Y, to obecność Y koniecznie implikuje wcześniejsze wystąpienie X (przyczyny). Tak właśnie miałam to napisać, a nie inaczej.
 Jednak obecność X nie oznacza, że nastąpi zawsze określone Y. Tak właśnie miałam to napisać, a nie inaczej.
Dalej tłumaczę dlaczego. Nie ma wystarczających przyczyn, ponieważ inna przyczyna z może powodować alternatywne Y. Zatem obecność Y nie oznacza wcześniejszego wystąpienia X. Tak właśnie maiłam to napisać, a nie inaczej. 
 Poniżej podałam przykład, który być może nie był wyczerpujący.  X to przyczyna, a Y to skutek. 

 W twojej teorii odczytywanie kart tarota jest właśnie logiczną konsekwencją następujących po sobie symboli/wydarzeń/faktów. Ok skoro tak, to świetnie, ale to nie dla mnie. Jak umiem, postarałam się to uzasadnić. 
Dlaczego więc ty nie uzasadniasz własnych wniosków?

Cytat:
Cytat:
Cytat:Liniowy odczyt kart, ściśle warunkuje związek przyczynowy, który jest definiowany jako łańcuch zależności przyczynowej. Oznacza to, że C powoduje E wtedy i tylko wtedy, gdy istnieje sekwencja zdarzeń A, B, C, D 1 , D 2 , ... D k , E, tak że każde zdarzenie w sekwencji zależy od poprzedniego.
Wniosek nieuprawniony.

Cytując mnie piszesz, że wniosek nieuprawniony. Proszę uzasadnij to dlaczego? Na jakiej podstawie tak sądzisz? Może to mi pozwoli lepiej ciebie zrozumieć. Oczywiście możesz coś negować, ale na jakiej podstawie to robisz? Interesuje mnie to, bo dostrzegam tutaj właśnie sedno naszego tematu. 

Dalej piszesz:
Cytat:Zasada przyczynowości mówi tyle, ze aby coś się wydarzyło musi istnieć coś co wywoła ten skutek. Czyli musi byc przyczyna, żeby powstał skutek...(..) A ty dokonujesz tutaj jakiś dziwnym i nieuprawnionych założeń (z którymi się potem bezproduktywnie boksujesz), że skoro potknięcie powoduje (właściwie należałoby napisać: może powodować, bo przecież w cale nie musi, muszą wystąpić jeszcze inne czynniki i dopiero suma tych zjawisk daje skutek w postaci złamania) złamanie, to złamanie musi być wynikiem potknięcia - i tu już dochodzisz, ze to nie jest prawda. Popełniasz liczne błędy logiczne w swoim rozumowaniu, formuując założenia niezgodne z rzeczywistością i potem wychodzą Ci błędne dowody.

Jeszcze raz powtarzam, że sama sobie stwarzasz problem, z którym później walczysz.

A czytałeś to co napisałam na koniec?? 

Cytat:
Sumując uważam, że można stwierdzić, że "A nastąpiło po B", ale stwierdzenie, że "A wywołało B" jest już nadinterpretacją i nie ma to żadnego przełożenia na wróżbę. 

Wywołało/przyczyna/wynik/powód/ jakkolwiek by to nie nazwać... 
 
 A ja w rozmowie z tobą cały czas widzę, że konsekwentnie utrzymujesz, że wróżba to logiczność wynikania, że coś wynika z czegoś.

Pytałeś się o to co napisałam, że w życiu realnym przeszłość determinuje przyszłość, nie koniecznie musi mieć przełożenie w kartach. Przykładem może być to:
Kiedy jeszcze przed rozłożeniem kart, naświetla nam się sytuację i opowiada o swojej przeszłości, to wówczas określamy jaka będzie przyszłość mając na uwadze wcześniejsze fakty (wg. Ciebie konsekwencje przeszłości będą miały wpływ na przyszłość. Przyczyna wywołuje skutek). 35 latek bez ukończenia studiów i perspektyw na rozwój zawodowy. Z tego co rozumiem, to twoim zdaniem z powodu tego, że nie ukończył on studiów, karty na przyszłość nie wyglądają obiecująco. "Będziesz elektrykiem bez uprawnień, możesz jedynie mieć możliwość założenia własnej działalności i wspomagać się sprzyjającą gospodarką" Widzisz w kartach jego trudne dzieciństwo, być może nawet powód braku dalszej edukacji i wg. ciebie w logicznej konsekwencji ułożonych dalej kart, facet ten jest na przegranej pozycji na rynku pracy. Uważam, że pojawiające się na horyzoncie pozytywne karty, odczytujesz w określony sposób, centralnie ograniczając ich wypowiedź jedynie dlatego, że twoje rozumne skojarzenia wynikają z własnych doświadczeń i stwierdzenie, że jest przyczyna to i jej skutek. Co tu daleko szukać, mamy świetną weryfikację. Załóżmy, że tym mężczyzną był sam Lech Wałęsa i musisz przyznać, że nawet dziś jest to fenomen. Człowiek bez ukończenia wyższych uczelni został prezydentem. Tylko mi nie mów mi, że zobaczył byś w kartach jego prezydenturę, skoro na tamten okres czasu, przyczyna miała wywołać zupełnie inny skutek. Na tamten czas, twoje własne doświadczenia nie pozwoliłyby ci na taką logiczną kalkulację. Teraz tak, nie wówczas. 
 Ja natomiast uważam, że jeśli odłoży się tę tezę na bok, to wówczas pozwalamy kartom do nas przemawiać, a nie na siłę znajdować w nich nasze własne odczucia.

Piszesz:

Cytat:A dlaczego musisz mieć taką świadomość, skąd wiesz, czego oczekuje osoba zwracająca się do kart? Każdorazowo spisujesz z nią kontrakt czego ona oczekuje? Wnioskowanie nieuprawnione.

Po drugie, skąd wiemy, że to o czym piszesz nie jest wróżbą, skoro nie wiemy co jest wróżbą? Przecież nie powiedziałaś czym jest wróżba, to skąd wiesz, ze akurat to nią nie jest?

 Ponownie, podważasz moją wypowiedź bez własnego uzasadnienia. Dlaczego tak uważasz? Jakiś argument?
Jeśli jest to nie uprawnione, czyli co nie dozwolone? Ty tego nie bierzesz pod uwagę? Masz gdzieś osobę, która zwraca się do kart, które ty rozkładasz? Uważam, że każdy kto zajmuje się swoją pracą, która wymaga kontaktu z drugim człowiekiem, powinien na pierwszym miejscu wsłuchać się w potrzeby drugiego człowieka. Jeśli do mnie przyjdzie osoba, która chce jedynie wiedzieć coś na temat miłości, to nie będę jej wykonywać analizy na temat finansów. To już na samym początku spotkania ujawnia się. Dodatkowo, osoba zwraca się do mnie jedynie z prośbą o odczytanie kart, ponieważ ufa mi, że potrafię to robić. Ok, a więc moje przypuszczenia, odczucia, skojarzenia, doświadczenia idą na bok i zaglądam w karty, aby dowiedzieć się co one mają jej do powiedzenia. Odkryję z kart pewien obraz, który powinien być całkowicie wolny od moich osobistych i emocjonalnych wpływów. Wszelkie przypuszczenia, skojarzenia, logiczne kalkulacje, wysłuchanie cudzych doświadczeń, taka osoba może sobie sama wykonać lub w towarzystwie przyjaciela, rodziny, krewnego. Jeśli tak postąpię to daję poradę, wsparcie, ale nie mogę tego nazwać wróżbą.  

Dalej piszesz, że: 
Cytat:
Zaraz zaraz, skoro fizyczna śmierć  partnera wyszła na II kwartał, a podróż z partnerem wyszła na III kwartał, to jak mogła nastąpić podróż z partnerem i dopiero jego zgon?

Dlaczego interpretacja III kwartału jest błędna i dlaczego nie jest wróżbą?
Poza tym dlaczego "siłą rzeczy już nie zobaczę podróży z partnerem po jego śmierci"? czyżby jakaś logika w kartach jednak istniała? Przecież jeszcze parę linijek wyżej twierdziłaś, że to iż światem rządzi przyczynowość, to nie musi to znajdować odzwierciedlenia w kartach, a tutaj taki wniosek że jednak musi... sprzeczność wewnętrzna w Twoich wypowiedziach.



Właśnie cały czas próbuję ci to wyjaśnić, w inny sposób nie potrafię. 

 Interpretacja III kwartału nie wynika już z kart, a z twoich własnych logicznych skojarzeń. Co sam zresztą przyznałeś. 
Cytat: Jeśli stosujesz rozkład liniowy, to przy wieloznaczeniowości każdej karty Tarota logika pomaga uchwycić sedno.

Przykład: jeśli masz wróżbę dotyczącą miłości i patrzysz na to w okresach kwartalnych (dla uproszczenia przykładu) i w II kwartale wyjdzie Ci śmierć partnera to jeśli w III kwartale wyjdzie Ci podróż z partnerem to oczywistym chyba jest, że to będzie nowy partner (ze zwłokami chyba nie będzie podróżować ta sama). Podałem przykład skrajny bo na takim najlepiej widać.



W takim razie nadal nie wiesz co pokazały karty na III kwartał. Sam sobie zdominowałeś przekaz, poniekąd zafałszowałeś, zignorowałeś karty. Tylko dlatego, że trzymasz się liniowej konsekwencji wydarzeń jaka ma się realizować w pewnej przestrzeni czasowej.
 
 Ja widzę tutaj poważne zagrożenie, że jest się skazanym na fałszywy przekaz, skoro przekaz z kart buduje się na własnych logicznych kalkulacjach i doświadczeniach (Dobrze że jesteś inteligenty, gorzej kiedy komuś tej inteligencji brakuje). A gdzie miejsce dla kart? 
 "A nastąpiło po B". Tak może być, ponieważ ściśle starasz się określić kolejność wydarzeń.
Sam sobie zbudowałeś sprzeczność.
Albo źle zinterpretowałeś II kwartał, albo źle zinterpretowałeś III kwartał. To nastąpiło z pewnością.
Sam to napisałeś kiedy wspominałam o kartach na dany miesiąc:
Cytat:To jest oczywisty nonsens. Po pierwsze istnieje ciąg zdarzeń, po drugie jeśli w poprzedzającym okresie wyjdzie karta niwecząca wszystko, załóżmy karta fizycznej śmierci osoby, to nie ma to wpływu na kartę z następnego przedziały czasowego? Wolne żarty.
Czyli przekaz bazujący na tej teorii może być mocno zafałszowany.

Stwierdzenie, że "A wywołało B" jest już nadinterpretacją. Już nie jest to logiczna oczywistość, że w podróż wybrała się z nowym partnerem. Przyczyna = skutek, czyli karta z II kwartału (przyczyna) pokazała podróż w III kwartale (skutek). Bo rozumiem, że śmierć partnera w II kwartale jest skutkiem wynikającym z I kwartału. Jeśli zdecydujesz się co było źle zinterpretowane, to zauważysz, że nie tyle co nie logicznie, a samoistnie jedno wyklucza drugie. Zostały karty naciągnięte pod własne potrzeby.

Zapominasz o stwierdzeniach warunkowych, które nie wymagają tego porządku czasowego, którego tak kurczowo się trzymasz.

Nastąpiła podróż z partnerem i nastąpił jego zgon. Jest to możliwe. 

 Dla każdego liczą się fakty w przepowiedni w jakimś określonym czasie, najlepiej jeśli jest ich jak najwięcej i już nie jest to istotne w jakiej kolejności one następują. Próba tego ustalenia doprowadza do tego, że odchodzimy od interpretacji kart, nie odczytujemy kart lecz jedynie na siłę szukamy w nich nasze własne przekonania. To dla mnie też nie jest wróżbą. Możesz się z tym nie zgadzać, ale nie oceniaj mnie, tylko podważ moje tezy własnymi argumentami. 

Na koniec dla jasności, skoro już tyle piszemy :
Cytat:Zobaczysz go tak samo wyraźnie, natomiast opisać przeżycia, które się kryją pod daną kartą już mniej. Jeśli czegoś nie przeżyłaś to rozumiesz to mniej od osoby, która to przeżyła. Jeśli miałbym opisać klientowi co będzie czuł podczas wojny, to lepiej to zrobię, mając za sobą takie doświadczenia niż ich nie mając, bo wtedy tak naprawdę nie wiem o czym mówię... Odczyt kart jest przecież ich interpretacją...


Mówiłam o faktach, czyli :

Cytat:
Cytat:
Doświadczenie jest wiedzą nieuświadomioną, stąd brak odpowiednich przeżyć skutkuje ledwie pobieżną znajomości tematu, o którym mówimy czytając karty. Stąd w pewnych kwestiach duża doza szczegółowości odczytu podparta przykładami obrazującymi, zaś w innych przypadkach bardzo ogólnikowy przekaz.

 Wybacz, ale to stwierdzenie rozumiem tak, że jedynie kiedy zostanę np. zgwałcona, będę mogła ten akt wyraźnie zobaczyć w kartach, a potem przewidzieć ew. jego skutki?  

Nie zgadzam się z tym. Nie muszę mieć traumatyczne przeżycie na swoim kącie, aby móc je również zobaczyć w kartach. Nie muszę być weteranem wojny, aby zobaczyć w kartach co ponownie nadchodzi (kolejna wojna), nie muszę być po rozwodzie, aby zobaczyć rozwód w kartach, nie muszę zabić, aby zobaczyć zabójstwo, nie muszę mieć długi, aby zobaczyć w kartach długi, nie muszę mieć depresji, aby zobaczyć w kartach czyjąś depresję ... itd. itd. 

Jedynie co muszę, to umiejętnie odczytywać karty, w których zobaczę odpowiednie informacje i fakty. Najczęściej to właśnie osobiste doświadczenia zaciemniają nam przekaz z kart, ponieważ mamy tendencję do tego, aby porównywać i udzielać raz z własnego doświadczenia. Każde życie jest inne i te same fakty, u różnych osób będzie się zupełnie inaczej realizować. Tyle możliwości ile ludzi na ziemi. A to w jakiej formie te wydarzenia przekażę, jest jedynie kwestią czyiś upodobań, są gusta i guściki.... trudno tutaj każdemu dogodzić.  Kotek
Odpowiedz
#25

Może zacznijmy od zdefiniowania pojęć, bo chyba jedno z nas o niebie, a drugie o chlebie.
Czym jest Tarot i czym jest wróżba, tudzież czym jest wróżenie kartami Tarota.

Można z dużym poziomem ogólności tego stwierdzenia przyjąć, że wróżenie jest próbą odgadnięcia tego co niewiadome przy pomocy różnych technik dywinacyjnych.
Tarot zaś jest narzędziem dywinacyjnym (i nie tylko), które poprzez obrazy, archetypy oddziałuje na nasz umysł/wyobraźnię/intuicje i w ten sposób wzbudza skojarzenia. Można zadać pytanie, skąd wiemy, że wyciągamy odpowiednie karty, nie wiemy tego, jak to się dzieje, jaka siła sprawia, że wyciągamy kartę Wieży, która mówi o rozpadzie związku (wywołuje w nas takie skojarzenia) i faktycznie ten rozpad związku następuje, nie wiemy dlaczego pytając o przyczynę rozstania wyciągamy karty symbolizujące osobę trzecią w relacji i później to się potwierdza, bo fakty wychodzą na jaw. Nie wiemy tego, natomiast można przypuszczać, ze to jest właśnie intuicja, intuicyjnie wyciągamy te a nie inne karty, które symbolizują daną kwestie.

Czym jest rozkład liniowy - jeśli dobrze rozumiem to pojęcie (bo zostało ono wprowadzone bez uprzedniego zdefiniowania) to jest to rozkład, w którym czytamy karty kolejno po sobie, bez przypisanego konkretnego znaczenia każdej karcie. Czy tak?

Jak to się ma do rozkładu kart, w którym wróżymy np. kwartałami, bo pisałaś, że karta z III kwartału nie ma związku z kartą z II kwartału, a karta z II kwartału nie wpływa na kartę z III kwartału. Wydaje mi się, że na taki rozkład "kwartalny" też można zastosować w każdym kwartale rozkład "ciąg kart" i rozkład "dedykowany" (czyi taki, gdzie karty mają przypisane znaczenie np: Krzyż celtycki - możemy wówczas postawić 4 krzyże celtyckie)

Czy do tego momentu jesteśmy zgodni?
Ustalmy jedno, nim przejdę dalej.
Odpowiedz
#26

A ja bym raczej wróciła do początku naszej rozmowy ...

Nasza rozmowa zaczęła się od tego, że napisałam: 

Cytat:... (..) To nie jest logika w wyciąganiu wniosków z kolejno ułożonych symboli jako ciąg wydarzeń ... (..)

... (..) odczyt z kart tarota, nie jest jedynie linią ciągu wydarzeń jakie widać w pojawiających się symbolach. Zachowana kolejność wylosowanych kart jest ważna, ponieważ to pokazuje jak energie kart na siebie oddziałują. 0 Głupiec, kolejno pokonuje swoją drogę przez Arkana Wielkie, karta po karcie, aby pokazać nam jakie one mają przypisane znaczenia. Natomiast jeśli chcemy w kartach widzieć przyszłość, to nie kreujemy jej dzięki analizie przeszłości. To nie jest wróżba. Wróżbą nie jest wyciąganie wniosków z wydarzeń, które do tej pory miały miejsce w naszym życiu. Dodatkowo jeśli chcemy karty analizować liniowo, jako ciąg następujących wydarzeń, to praktycznie nasuwa się jeden wniosek, że nie mają prawa bytu wszelkie inne rozkłady, niż tylko ten jeden w linii. Uważam, że holistyczne podejście do kart pozwala na wydobycie przekazu, gdzie karty mogą ułożyć się w różne wzory i np. karta pierwsza może mieć wpływ na ostatnią kartę. 


 Nie twierdzę, że jedynie ja mam słuszną rację. Wyrażam swoje zdanie. Jednak w naszej rozmowie nie doszukałam się argumentów, które pozwoliły mi na zmianę zdania. 
 Pozwól, że analizę tego czym jest wróżba pozostawię tobie. Ja też uczciwie przyznałam, że nadal badam to, czym tak naprawdę jest wróżba, eliminując to, co wróżbą nie jest. To jest moja droga. 

 Na chwilę obecną mogę jedynie powiedzieć, że interpretacja kart, jest dla mnie swoistą próbą wydobycia obrazu, dzięki zastosowaniu zdolności, które są jakby naturalnym przedłużeniem podstawowych ludzkich zmysłów wzroku, dźwięku, dotyku, smaku. Szczególnie wzroku jeśli jest mowa o kartach. Nie widzę tu miejsca dla intuicji, choć w drodze wyjątku mogę ją uwzględnić dopiero po wielu, wielu, wielu latach codziennej praktyki z kartami.

 Nie wiedzę tu miejsca też dla logicznego myślenia i wyciągania wniosków z zasady przyczynowości, o której mówisz, że jest konieczna i logiczna w pracy z kartami.

 Nie poruszyłam tematu, dlaczego takie karty losujemy, a nie inne, więc nie będę o tym mówić. W jakikolwiek sposób determinowanie lub losowy przypadek?  Wiadomo, losowy przypadek.  

 Napisałam czym dla mnie jest rozkład liniowy, który pozwala mi odrzucić twoje podejście do teorii przyczyny i skutku jako metoda odczytywania kart, jakichkolwiek kart i twierdzenia, że jest to wróżba. Nie twierdzę, że jest to już ustalona definicja. Wystarczy, że do tego się odniesiesz, o co też cię prosiłam. Sam stosujesz metodę logicznego wyciągania wniosków z widocznych ciągów zdarzeń i ty mnie się pytasz czy to jest odczyt liniowy? Wystarczy, że mi to wyjaśnisz, to może i ja zmienię zdanie. 


 Uważam, że zanim rozłożymy karty, to jedyny sposób, w jaki możemy je uwarunkować, to nałożyć im temat oraz z góry ustalić przedział czasowy. Dzięki temu, możemy wyczytać to, co karty pokazują, a nie doszukiwać się przyczyny i jego skutku. Jest ważne jakie wydarzenia będą miały miejsce w określonym czasie, a nie ich kolejność. Natomiast jeśli sami zdominujemy kartę, to również sami odbieramy jej moc wróżebną lub/i narzucamy jej ograniczony przekaz. 
 
 Skoro jakaś karta padła na miejsce przez nas określone, to będzie jedynie mówić o tym miejscu i cechach jakie mu przypisaliśmy. Kolejne miejsce/pozycja w jakimkolwiek rozkładzie, to kolejna karta, która ma mówić o już innym miejscu i cechach jakie tam przypisaliśmy. 
 W zestawieniu tych pozycji wynika, że są dwie karty, które mówią o dwóch różnych rzeczach. 
 Tak samo jest z usiłowaniem narzucenia przedziału czasowego. 
 Jeśli 1 karta ma mówić o m-c. styczeń, to dalej, już kolejna karta, 2 karta, będzie mówić o m-c. luty.
 Karta ze stycznia nie ma nic wspólnego z kartą z lutego oraz nie będzie wspólnie z drugą kartą definiować przekaz m-ca. luty. 
 Oczywiście na jednej pozycji, można zamiast jednej karty położyć nawet dwie karty, a nawet 3 lub 5 do woli. Nadal to nie zmienia faktu, że jedna ściśle określona przez nas granica, nie pozwala karcie/kartom wychodzić z energią na drugie pole i mieć na nie wpływ. 

 I teraz załóżmy (tak jak podałeś przykład), że w 1 karcie następuje zgon partnera, a w drugiej karcie widzisz podróż z partnerem, to nie to, że logicznie, ale samoistnie wynikła sprzeczność, za którą ty sam odpowiadasz. Błędnie odczytałeś karty, wybierz tylko które (co wcześniej wyjaśniałam) oraz logicznym wyciąganiem wniosków pominąłeś w czasie, etap żałoby lub jej brak oraz poznanie nowego partnera, do którego wcześniej musiało dojść, jest to również znaczący fakt, bez tego podróż z nowym partnerem też się nie odbędzie. Załóżmy, że w interpretowanej przez nas kolejności kart (karty nie muszą być nawet w linii ułożone), z której wnioskujemy, że jedno następuje po drugim, pojawia się karta VII Rydwan. Skąd wiemy, że ta karta coś "przywozi"/"wywozi" z naszego życia, a kiedy będzie mówić o podróży? Sami o tym decydujemy? Rozumiem, że ty uważasz, że tak, dzięki logice i konsekwencji przyczyny i skutku. Ja uważam jednak, że o tym jak będzie brzmieć wróżba, nie decyduje nasza logika i skojarzenia, a sens wypowiedzi kart, które przedstawiają nam obraz, który też wcale nie musi być logiczny. 

 Holistyczne podejście do kart, pozwala mi na układanie jak puzzle pewnych obrazów, które nie są wynikiem logicznej konsekwencji, a obrazem energii, która wyłania pewne fakty. Mogę wszystkie karty w jednej puli (rozkład) sobie wymieszać i zobaczyć, że kiedy połączę ze sobą np. 4 puzzle (karty) przedstawia mi się np. podróż, a kiedy wezmę te same 2 puzzle (karty) i dołożę, jeszcze kolejne 2 inne puzzle (karty) z tej samej puli kart, będzie to już zupełnie inna wymowa przedstawionego obrazu. Mogę tak robić, aż wyczerpię temat i już niczego więcej nie dostrzegam. Nie robię, podziału między kartami, ustalam jedynie pewne granice, jeszcze zanim rozłożę karty. Cała reszta musi być czystą energią, której jedynie mogę się przyglądać, a nie ją dominować. Przyczyna i skutek jest podziałem między kartami, który sami narzucamy. 

Dla mnie holistyczne podejście do kart, jest jako stosowana metoda, która posiada najwięcej cech przybliżających nas do efektu końcowego - Wróżby.  Kotek
Odpowiedz
#27

A ja bym jednak pozostal przy ustaleniu definicji pojęć (żeby w ogóle wiedzieć o czym rozmawiamy), a nie odwoływałbym do Twojej wypowiedzi, ktora tych definicji nie wyjaśnia. 

Już któryś raz w Twojej wypowiedzi powtarza się w kółko, że wróżba (chociaż nie wiesz czym ona jest) nie jest wyciąganiem wniosków z przeszłości. I ta fraza powtarzana przez Ciebie jest jak mamtra. Zatem, gdzie w tej dyskusji pada teza, której tak uparcie zaprzeczasz? Gdzie jest expressis verbis napisane, że wrozba jest wyciąganiem wniosków z przeszłości? 
Bo odnoszę wrażenie, że dyskutujesz z tezami, których nikt nie formuował. To tak jakbyś napisała, że cytryna to nie jabłko i pisała co raz dłuższe tyrady, w kółko się powtarzając i lejąc wodę aż miło przez co czyniąc wypowiedzieć merytorycznie odwrotnie proporcjonalna do jej długości, pomimo faktu, iż nikt nie twierdził, że cytryna jest jabłkiem... 
Co więcej... jeśli chcemy analiza karty liniowo, jako ciąg następujących po sobie wydarzeń to w cale nie nasuwa się wniosek, ze inne rozkłady nie maja prawa bytu. Bo niby dlaczego nie mogloby istnieć różne modele odczytywania kart? Po raz kolejny stawiasz błedny wniosek, którego nikt nie postawił i sama z nim dyskutujesz, przekonując innych do swoich racji...

Piszesz, że interpretacja kart jest swoista próba wydobycia obrazu... moje pytanie dlaczego ta próba jest "swoista", a nie jest "nieswoista"? 

Piszesz, że nie poruszałaś tematu, dlaczego losujemy takie a inne karty, w związku z tym nie będziesz się na ten temat wypowiadać, po czym jednak się wypowiadasz (czyli w jednym akapicie zaprzeczasz sama sobie), ze jest to losowy przypadek. 
Zalozmy przeto ze jest jako rzeczesz: jeśli wybór kart nie jest determinowany intuicyjnie, a jest losowy, oznacza to, ze mamy zestaw całkowicie przypadkowych obrazów na stole, a obrazy te mają przeciez konkretne znaczenia. Zatem nie mamy tutaj pracy z energiami, jak to określiłaś tylko z całkowicie przypadkowym losowaniem, wiec jakakokwiek interpretacja tego nie ma najmniejszego sensu...

Piszesz, że Cie oceniam i dziwisz się czemu czepiam się czegoś co nic nie wnosi do dyskusji. 
Nie oceniam Ciebie, tylko Twój wywód. Nie napisałem przecież, że jesteś taka czy owaka, tylko napisalem, że wywód, który przeprowadziłaś jest błędny, bo oparty na nieprawdziwej tezie. A to jest konstruktywna dyskusja. Jak inaczej mam napisać, że to co napisałaś nie ma sensu? 
A dlaczego czepiam się tego co nie ma sensu, albo nic nie wnosi? Bo masz styl prowadzenia dyskusji który w istocie utrudnia prowadzenie dyskusji.

Pisałaś we wcześniejszym poscie, że dla Ciebie liniowy odczyt kart musi oznaczać 
Cytat:Cytat:Liniowy odczyt kart, ściśle warunkuje związek przyczynowy, który jest definiowany jako łańcuch zależności przyczynowej. Oznacza to, że C powoduje E wtedy i tylko wtedy, gdy istnieje sekwencja zdarzeń A, B, C, D 1 , D 2 , ... D k , E, tak że każde zdarzenie w sekwencji zależy od poprzedniego

To zależy czy uznajesz tarota jako wyrocznie czy też nie. Nie mając sprecyzowanego założenia wniosek jest nieuprawniony. 

Być może Twoje koncepcje rodzą się z tego, że rozkładając klientowi karty najpierw z nim rozmawiasz a on Ci mowi o problemie.
Ja nie rozmawiam tylko pytam o co pytamy, o związek, o prace o dom rodzinny itp o przyczynę jakiegoś zdarzenia, czy o przyszłość... itp dlatego ja nie mam problemu takiego, ze wyciągam wnioski z przeszlosci klienta. Po prostu rozkładam karty i mówię jak to karty pokazaly, i na ogół nie stosuje tutaj rozkladu liniowego, a jeśli klient sam prosi o podzial na okresy czasowe, to jeśli w okresie wcześniejszym wyjdzie śmierć partnera a w okresie późniejszym wyjdzie podroz z partnerem to oczywistym jest, że będzie to inny partner. Albo to karty pokaza wprost jako poznanie kogoś nowego, albo tego nie pokaza i będzie to oczywisty wniosek z odczytu kart, w końcu wrozba dotyczy świata w którym porządek przyczynowy występuje, wiec sila rzeczy musi to odzwierciedlać się w kartach. Wynika to wprost z tego co sama napisałaś, uważasz że i interpretacja kart jest swoista (ciekawe czemu nie nieswoista) próba wyciągnięcia obrazu, a to oznacza ze ten obraz jest. A co na tym obrazie jest? Ano nasze życie. To skoro naszym życiem rządzi porządek przyczynowo-skutkowy to - pod warunkiem że obraz nie przekłamuje rzeczywistości- ten porzadek naszego życia jest tam zobrazowany. A skoro Ty interpretując karty wydobywasz ten obraz to albo odczytujesz go poprawnie czyli z zachowaniem tego porządku, albo go przeinaczasz i wtedy taka wrozbe o kant duly rozbić, bo nie jest to wrozba tylko jakieś fantasmagorie operatora kart.
Odpowiedz
#28

(18-05-2020, 14:10)Arbogast napisał(a):  Już któryś raz w Twojej wypowiedzi powtarza się w kółko, że wróżba (chociaż nie wiesz czym ona jest) nie jest wyciąganiem wniosków z przeszłości. I ta fraza powtarzana przez Ciebie jest jak mamtra. Zatem, gdzie w tej dyskusji pada teza, której tak uparcie zaprzeczasz? Gdzie jest expressis verbis napisane, że wrozba jest wyciąganiem wniosków z przeszłości?

Wyjaśniam to, czym ona dla mnie NIE jest. Co dla mnie nie jest wróżbą. Jaśniej już nie mogę się wyrazić. Mówię o tezach, które są już sformułowane i w codziennym użytku. Niczego nowego tutaj nie wymyśliłam. Zarzucasz mi coś, a sam nie odpowiadasz na stawiane przeze mnie pytania. 

Cytat:Po raz kolejny stawiasz błedny wniosek, którego nikt nie postawił i sama z nim dyskutujesz, przekonując innych do swoich racji...

Piszesz, że interpretacja kart jest swoista próba wydobycia obrazu... moje pytanie dlaczego ta próba jest "swoista", a nie jest "nieswoista"? 

W tej rozmowie nigdy, nikogo nie przekonywałam do swoich racji, co wielokrotnie to powtarzałam.

I to tutaj robi zamęt? Użyłam takie słowo, a nie inne ...
Swoisty -  charakterystyczny, obdarzony charakterem, reprezentatywny, specyficzny, indywidualny, odrębny, osobliwy, specjalny, specyficzny, szczególny, wyjątkowy, nietypowy ... Przecież nie mogę powiedzieć, że typowy skoro ciągle próbujesz to podważyć. To miałam na myśli formułując zdanie. 

Cytat:Piszesz, że nie poruszałaś tematu, dlaczego losujemy takie a inne karty, w związku z tym nie będziesz się na ten temat wypowiadać, po czym jednak się wypowiadasz (czyli w jednym akapicie zaprzeczasz sama sobie), ze jest to losowy przypadek. 

Nie chciałam jedynie kolejnej analizy poruszać, skoro i tak już tutaj poruszamy zupełnie inny temat niż został założony. Podałam krótko moje zdanie i niczemu nie zaprzeczam. 

Cytat:Nie oceniam Ciebie, tylko Twój wywód. Nie napisałem przecież, że jesteś taka czy owaka, tylko napisalem, że wywód, który przeprowadziłaś jest błędny, bo oparty na nieprawdziwej tezie. A to jest konstruktywna dyskusja. Jak inaczej mam napisać, że to co napisałaś nie ma sensu? 
A dlaczego czepiam się tego co nie ma sensu, albo nic nie wnosi? Bo masz styl prowadzenia dyskusji który w istocie utrudnia prowadzenie dyskusji.

Odpowiedz mi na stawiane pytania, a potem zadawaj własne. Może rzeczywiście trudno ci się ze mną rozmawia, ale cały czas, ja odnoszę wrażenie, że tłumaczę i uzasadniam (jak tylko potrafię) dlaczego ja uważam tak, a nie inaczej. Dlaczego coś dla mnie nie jest wróżbą. Faktycznie nie musiałbym tego robić... mój błąd i przepraszam, że się ze mną nie zgadzasz. 


Cytat:Pisałaś we wcześniejszym poscie, że dla Ciebie liniowy odczyt kart musi oznaczać 
Cytat:Cytat:Cytat:Liniowy odczyt kart, ściśle warunkuje związek przyczynowy, który jest definiowany jako łańcuch zależności przyczynowej. Oznacza to, że C powoduje E wtedy i tylko wtedy, gdy istnieje sekwencja zdarzeń A, B, C, D 1 , D 2 , ... D k , E, tak że każde zdarzenie w sekwencji zależy od poprzedniego

To zależy czy uznajesz tarota jako wyrocznie czy też nie. Nie mając sprecyzowanego założenia wniosek jest nieuprawniony. 

 Nie napisałam, że musi, a jedynie tak go teraz rozumiem. Prosiłam cię o wyjaśnienie, wielokrotnie zadałam pytania, prosiłam o argumenty, a w zamian mam od ciebie jedynie to ... 
Dziękuję, naprawdę dziękuję 

Cytat:Być może Twoje koncepcje rodzą się z tego, że rozkładając klientowi karty najpierw z nim rozmawiasz a on Ci mowi o problemie.
Ja nie rozmawiam tylko pytam o co pytamy, o związek, o prace o dom rodzinny itp o przyczynę jakiegoś zdarzenia, czy o przyszłość... itp dlatego ja nie mam problemu takiego, ze wyciągam wnioski z przeszlosci klienta. Po prostu rozkładam karty i mówię jak to karty pokazaly, i na ogół nie stosuje tutaj rozkladu liniowego, a jeśli klient sam prosi o podzial na okresy czasowe, to jeśli w okresie wcześniejszym wyjdzie śmierć partnera a w okresie późniejszym wyjdzie podroz z partnerem to oczywistym jest, że będzie to inny partner. 

 Nigdy nie byłam tego zwolenniczką, o tym cały czas tutaj mówię oraz można to zobaczyć nawet w moim gabinecie, że uprzedzam, iż nie chcę naświetlania sytuacji jeszcze przed rozłożeniem kart. Zraniłeś mnie tym stwierdzeniem. 
 
Cieszę się, że już sam zaczynać stosować moje sformułowanie ... "Liniowy odczyt" ... świetnie. Tylko, kiedy zadaję ci pytania na ten temat, ty mi nadal nie potrafisz na nie odpowiedzieć.  

Cytat:Co więcej... jeśli chcemy analiza karty liniowo, jako ciąg następujących po sobie wydarzeń to w cale nie nasuwa się wniosek, ze inne rozkłady nie maja prawa bytu. Bo niby dlaczego nie mogloby istnieć różne modele odczytywania kart?

Racja, jedno nie eliminuje drugiego. Ja cały czas mówię o sobie, własną opinię wyrażam i nie oczekuję za to braw lub przyznawania racji. Nie po to rozmawiam na forum ... Pozwól, że teraz skupię się na innych tematach  Kotek
Odpowiedz
#29

Cytat:Wyjaśniam to, czym ona dla mnie NIE jest. Co dla mnie nie jest wróżbą. Jaśniej już nie mogę się wyrazić. Mówię o tezach, które są już sformułowane i w codziennym użytku. Niczego nowego tutaj nie wymyśliłam. Zarzucasz mi coś, a sam nie odpowiadasz na stawiane przeze mnie pytania. 
Tutaj tych tez nie ma, więc to po prostu dziwnie wygląda, jak ktoś boksuje się z czymś, czego nie ma...

Cytat:I to tutaj robi zamęt? Użyłam takie słowo, a nie inne ...
Swoisty -  charakterystyczny, obdarzony charakterem, reprezentatywny, specyficzny, indywidualny, odrębny, osobliwy, specjalny, specyficzny, szczególny, wyjątkowy, nietypowy ... Przecież nie mogę powiedzieć, że typowy skoro ciągle próbujesz to podważyć. To miałam na myśli formułując zdanie. 
Równie dobrze mogłabyś użyć słowa: "nieswoisty" i nikt by nie dostrzegł różnicy, bo to określenie nic nie mówi, rownie dobrze możnaby pominąć to słowo i nie zmieniłoby sensu wypowiedzi. 
Tym przykładem pokazuje Ci, dlaczego trudno się z Toba polemizuje. Bo uzywasz dużo słów, które nie mają żadnego znaczenia dla sprawy, to są takie wypełniacze treści. Zarówno słowa jak i całe zdania. 
Taka umiejętność lania wody dobra jest podczas pisania powieści, gdzie przez kilkadziesiąt stron można opisać w kolko to samo tylko przy użyciu innych słów  - klasyczny tego przykład jest w "Nad Niemnem".
To wszystko powoduje, że Twoje wypowiedzi są obszerne aż nadto i przez to obstrukcjonistyczne, bo naprawdę trzeba się przedzierać przez natlok słów żeby wyciagnac z tego te 20%, które jest sensem wypowiedzi. 
Dalej dopominasz się o odp na pytania, sformułuj je proszę w punktach, niech to będzie czytelne o co pytasz, bo w gąszczu tej epistoły te pytania zwyczajnie umykaja.

Cytat:Nie chciałam jedynie kolejnej analizy poruszać, skoro i tak już tutaj poruszamy zupełnie inny temat niż został założony. Podałam krótko moje zdanie i niczemu nie zaprzeczam
Nie da się nie poruszać kolejnej analizy w sytuacji, kiedy okazuje się ona pierwotna w stosunku do omawianego tematu. 

Cytat:Odpowiedz mi na stawiane pytania, a potem zadawaj własne. Może rzeczywiście trudno ci się ze mną rozmawia, ale cały czas, ja odnoszę wrażenie, że tłumaczę i uzasadniam (jak tylko potrafię) dlaczego ja uważam tak, a nie inaczej. Dlaczego coś dla mnie nie jest wróżbą. Faktycznie nie musiałbym tego robić... mój błąd i przepraszam, że się ze mną nie zgadzasz. 
Proszę sformuowac jasno i konkretnie pytania, najlepiej w punktach - niech to będzie czytelne, wyłuskiwanie tego z prozy jest nużące. 

Cytat:Nie napisałam, że musi, a jedynie tak go teraz rozumiem. Prosiłam cię o wyjaśnienie, wielokrotnie zadałam pytania, prosiłam o argumenty, a w zamian mam od ciebie jedynie to ... 
Dziękuję, naprawdę dziękuję 

Jeżeli trakujesz Tarota jako wyrocznie, czyli coś co byś musi i nie masz wpływu  na to, wowczas taki wniosek o ciągu wynikania jest uprawniony. Natomiast w swoich wypowiedziach wcześniej pisałaś, że w tarocie jest miejsce na przypadek, zrzadzenie losu i inne tego typu wyłączenia. Zatem jeśli tak, jeśli przyjmiemy iż istnieją równolegle przestrzenie to taki wniosek nie jest uprawniony, bo wówczas nasz wybór determinuje następstwa, a nie przeznaczenie, które jest zobrazowane ciągiem znaków. 
Cytat:Zraniłeś mnie tym stwierdzeniem. 
Raczej przypuszczeniem niż stwierdzeniem. Proszę nie manipulowac moimi wypowiedziami. 

Cytat:Cieszę się, że już sam zaczynać stosować moje sformułowanie ... "Liniowy odczyt" ... świetnie. Tylko, kiedy zadaję ci pytania na ten temat, ty mi nadal nie potrafisz na nie odpowiedzieć.
Powtórzę się kolejny raz. Proszę je jasno sformuowac. Wyjustować. Itp chętnie odpowiem.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: