24-02-2012, 02:10
jestem właśnie w czytaniu "Wstępu do psychoanalizy" Freuda jest tu bardzo ciekawy fragment (s. 45-46).
całość wykładu odnosi się do tego co nazywamy dzisiaj "freudowską pomyłką": <!-- m --><a class="postlink" href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Czynno%C5%9B%C4%87_pomy%C5%82kowa">http://pl.wikipedia.org/wiki/Czynno%C5% ... %C5%82kowa</a><!-- m --> .
"Byłem kiedyś z wizytą u pewnej młodej pary małżeńskiej. "Świeżo upieczona" mężatka opowiadała ze śmiechem, jak to po powrocie z podróży poślubnej odwiedziła swą niezamężną siostrę i jak, wedle zwyczaju z dawnych panieńskich czasów, poszła z nią po zakupy. Nagle widzi po drugiej stronie jakiegoś mężczyznę i woła do siostry: - Patrz, idzie pan L. Zapomniała, że ten pan L. jest od paru tygodni jej mężem. - Opowiadanie to przeraziło mnie, ale nie miałem odwagi snuć zbyt daleko idących wniosków. Dopiero po kilku latach przypomniałem je sobie, gdy pożycie małżeńskie moich znajomych skończyło się jak najgorzej. / s. 45
A. Maeder opowiada o pewnej pani, która w przeddzień swego ślubu zapomniała zmierzyć suknię ślubną i ku rozpaczy krawcowej przypomniała sobie o tym dopiero późnym wieczorem. Maeder czyni w związku z tym uwagę, że pani ta po bardzo krótkim pożyciu rozeszła się z mężem. - Znam pewną rozwódkę, która szereg dokumentów podpisywała swym nazwiskiem panieńskim na wiele lat przedtem, zanim doń na nowo powróciła. Słyszałem o kobietach, które podczas podróży poślubnej gubiły obrączki, i wiem, że dzieje ich małżeństwa nieraz nadawały tym zagubieniom właściwy sens. A teraz jeszcze jeden jaskrawy przykład z lepszym rezultatem. Opowiadają, że małżeństwo pewnego słynnego chemika niemieckiego nie doszło do skutku, ponieważ zapomniał o godzinie ślubu i zamiast do kościoła poszedł do laboratorium. Był na tyle rozsądny, by z tego wyciągnąć konsekwencje, i dożył późnego wieku jako kawaler.
Może przyszło wam również na myśl, że w tych przykładach czynności pomyłkowe wystąpiły na miejsce wróżb albo przepowiedni starożytnych. Istotnie, część ich to nic innego, jak czynności pomyłkowe, gdy na przykład ktoś potykał się lub padał. Inna część miała oczywiście cechy obiektywnego zdarzenia, nie subiektywnego działania. Ale nie uwierzylibyście, jak to czasem trudno rozstrzygnąć przy określonym zdarzeniu, czy należy ono do jednej grupy, czy do drugiej. Działanie umie tak często maskować się jako bierne przeżycie.
Każdy z nas, kto ma za sobą dłuższe doświadczenie życiowe, powie sobie zapewne, że byłby sobie oszczędził wielu rozczarowań i bolesnych niespodzianek gdyby znalazł tyle odwagi i stanowczości, by drobne czynności pomyłkowe w stosunkach między ludźmi uważać za zapowiedzi i oznaki ukrywanych jeszcze zamiarów. Przeważnie odwagi tej nam nie staje. / s. 46"
może tekst nie jest za bardzo optymistyczny, ale... jest w tej myśli jakaś logika i sens. można by to nazwać, że wszechświat daje nam znaki, albo że to podświadomość, albo jeszcze, że to intuicja. jednak czasem człowiek upiera się na swoim i wychodzi z tym wszystkim jak Zabłocki na mydle tak jak w tym żarcie, gdzie mąż chciał powiedzieć, że "zupa trochę za słona", a powiedział "zmarnowałaś mi życie, ty bździągwo"
ps. tu link do (chyba) całości książki "Wstęp do psychoanalizy" w pdfie : <!-- m --><a class="postlink" href="http://filologiarybnik.pl/pliki/uploads/Wstep%20do%20psychoanalizy%20-%20Zygmunt%20Freud.pdf">http://filologiarybnik.pl/pliki/uploads ... 0Freud.pdf</a><!-- m -->
całość wykładu odnosi się do tego co nazywamy dzisiaj "freudowską pomyłką": <!-- m --><a class="postlink" href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Czynno%C5%9B%C4%87_pomy%C5%82kowa">http://pl.wikipedia.org/wiki/Czynno%C5% ... %C5%82kowa</a><!-- m --> .
"Byłem kiedyś z wizytą u pewnej młodej pary małżeńskiej. "Świeżo upieczona" mężatka opowiadała ze śmiechem, jak to po powrocie z podróży poślubnej odwiedziła swą niezamężną siostrę i jak, wedle zwyczaju z dawnych panieńskich czasów, poszła z nią po zakupy. Nagle widzi po drugiej stronie jakiegoś mężczyznę i woła do siostry: - Patrz, idzie pan L. Zapomniała, że ten pan L. jest od paru tygodni jej mężem. - Opowiadanie to przeraziło mnie, ale nie miałem odwagi snuć zbyt daleko idących wniosków. Dopiero po kilku latach przypomniałem je sobie, gdy pożycie małżeńskie moich znajomych skończyło się jak najgorzej. / s. 45
A. Maeder opowiada o pewnej pani, która w przeddzień swego ślubu zapomniała zmierzyć suknię ślubną i ku rozpaczy krawcowej przypomniała sobie o tym dopiero późnym wieczorem. Maeder czyni w związku z tym uwagę, że pani ta po bardzo krótkim pożyciu rozeszła się z mężem. - Znam pewną rozwódkę, która szereg dokumentów podpisywała swym nazwiskiem panieńskim na wiele lat przedtem, zanim doń na nowo powróciła. Słyszałem o kobietach, które podczas podróży poślubnej gubiły obrączki, i wiem, że dzieje ich małżeństwa nieraz nadawały tym zagubieniom właściwy sens. A teraz jeszcze jeden jaskrawy przykład z lepszym rezultatem. Opowiadają, że małżeństwo pewnego słynnego chemika niemieckiego nie doszło do skutku, ponieważ zapomniał o godzinie ślubu i zamiast do kościoła poszedł do laboratorium. Był na tyle rozsądny, by z tego wyciągnąć konsekwencje, i dożył późnego wieku jako kawaler.
Może przyszło wam również na myśl, że w tych przykładach czynności pomyłkowe wystąpiły na miejsce wróżb albo przepowiedni starożytnych. Istotnie, część ich to nic innego, jak czynności pomyłkowe, gdy na przykład ktoś potykał się lub padał. Inna część miała oczywiście cechy obiektywnego zdarzenia, nie subiektywnego działania. Ale nie uwierzylibyście, jak to czasem trudno rozstrzygnąć przy określonym zdarzeniu, czy należy ono do jednej grupy, czy do drugiej. Działanie umie tak często maskować się jako bierne przeżycie.
Każdy z nas, kto ma za sobą dłuższe doświadczenie życiowe, powie sobie zapewne, że byłby sobie oszczędził wielu rozczarowań i bolesnych niespodzianek gdyby znalazł tyle odwagi i stanowczości, by drobne czynności pomyłkowe w stosunkach między ludźmi uważać za zapowiedzi i oznaki ukrywanych jeszcze zamiarów. Przeważnie odwagi tej nam nie staje. / s. 46"
może tekst nie jest za bardzo optymistyczny, ale... jest w tej myśli jakaś logika i sens. można by to nazwać, że wszechświat daje nam znaki, albo że to podświadomość, albo jeszcze, że to intuicja. jednak czasem człowiek upiera się na swoim i wychodzi z tym wszystkim jak Zabłocki na mydle tak jak w tym żarcie, gdzie mąż chciał powiedzieć, że "zupa trochę za słona", a powiedział "zmarnowałaś mi życie, ty bździągwo"
ps. tu link do (chyba) całości książki "Wstęp do psychoanalizy" w pdfie : <!-- m --><a class="postlink" href="http://filologiarybnik.pl/pliki/uploads/Wstep%20do%20psychoanalizy%20-%20Zygmunt%20Freud.pdf">http://filologiarybnik.pl/pliki/uploads ... 0Freud.pdf</a><!-- m -->