Dziękuję Wam wszystkim za opisy Waszych medytacji.
Najbliżej w moim sposobie medytacji jest mi chyba do Zafiny.
Podobnie jak Selena, lubię medytować wieczorem.
Jestem początkująca, rozpoczęłam naukę medytacji dopiero około rok temu. Tak jak wspomniałam, medytuję w towarzystwie aplikacji, nie stosuję innych metod. Zaczynam od włożenia do uszu słuchawek i włączenia wybranej medytacji. Siadam na łóżku po turecku (ze skrzyżowanymi nogami), kręgosłup wyprostowany, ręce swobodnie kładę na kolanach (czasem odwracam je dłońmi do góry), oczy zamykam.
(Pozycja leżąca nie jest polecana, i długo nie wiedziałam dlaczego - a wyjaśnienie okazało się proste: żeby nam się nie zachciało spać.
Ale jeśli ktoś nie ma ku temu tendencji, to myślę że na leżąco też będzie O.K., można nawet siedzieć na krześle czy kanapie jeśli ktoś woli.)
Długość czasu medytacji i regularność jest u mnie zależna tylko i wyłącznie od chęci i wolnego czasu.
Więc czasem jest to nawet 5 minut, czasem pół godziny - w aplikacjach są medytacje od najkrótszych do dłuższych, są też medytacje gdzie ta sama medytacja ma kilka różnych długości do wyboru (np. 5, 15, 30 i 45 minut).
ODDECH. Ciekawe że chyba tylko jedno z Was wspomniało tu o oddychaniu, i to tak raczej przelotnie. Dla mnie ćwiczenia oddechowe, techniki i skupienie na oddechu podczas medytacji to jest podstawa, filar na którym cała medytacja się opiera i konieczne jej dopełnienie. Nasz własny oddech to jest wspaniałe narzędzie, które przez całe życie mamy przy sobie do dyspozycji, i z którego możemy korzystać zawsze i wszędzie na wiele sposobów. Oddech to nasza kotwica w czasie medytacji, czyli punkt odniesienia do którego zawsze możemy powrócić, jeżeli nasze myśli zaczynają za bardzo harcować.
Możemy też - abstrahując od medytacji - wykorzystywać różne techniki oddychania do osiągnięcia różnych celów: uspokojenia, pobudzenia, opanowania strachu, doenergetyzowania, szybszego zaśnięcia. Ja lubię sobie jeszcze dodatkowo przed lub po medytacji zrobić kilka minut ćwiczeń oddechowych (do czego również używam aplikacji, np. Breathe, Breathing czy Steady). Zapewniam, praca z własnym oddechem może być wręcz uzależniająca.
Jeśli chodzi o samą medytację z towarzystwem aplikacji i jak to wygląda... W dużym skrócie mówiąc - medytacje z przewodnikiem zawarte w aplikacjach polegają na nauce opanowywania swoich myśli. Więc nie chodzi tu wbrew pozorom o to by podczas medytacji nie myśleć cały czas o niczym - tak się nie da, bo zawsze te myśli po jakimś czasie zaczynają wypływać na wierzch.
Sens w tym co z tymi myślami zrobić gdy one się już pojawią, nauczyć się je ukierunkowywać, poskramiać czy "unieszkodliwiać" - a jak to zrobić, to właśnie podpowiada prowadzący medytację, to jest jego zadanie. W każdej takiej aplikacji jest mnóstwo medytacji, różnej długości i na każdą okazję. Podam na przykładzie aplikacji Simple Habit. Mamy tu na przykład medytacje dostosowane do okoliczności, w zależności czy jesteśmy akurat np. na spacerze, w pracy, w autobusie, przed ważnym spotkaniem, chcemy szybko zasnąć, jemy posiłek, pijemy kawę itd. - krótkie medytacje podzielone tematycznie trwające po 5, 10 czy 20 minut. Jest też dział S.O.S., gdzie mamy pomoc w postaci medytacji w razie: ataku paniki, depresji, zdenerwowania, depresji, bólu. Jest dziesiątki i setki medytacji krótkich i długich, podzielonych tematycznie (jak również czasowo), w zależności od tego co jest nam w danej chwili potrzebne i prowadzonych przez kobiety i mężczyzn, osoby o dużym doświadczeniu, prowadzących często też zajęcia stacjonarnie, znanych i doświadczonych nauczycieli. Są medytacje pojedyncze, ale jest też dużo kursów np. 30-dniowy kurs pozytywnego myślenia, 7-dniowy kurs radzenia sobie ze stratą, 5-dniowy kurs dla lepszego spania - i mnóstwo mnóstwo innych. Wszystko jest podzielone na kategorie, które szybko pozwalają odnaleźć to czego akurat potrzebujemy. Jest tez dział z muzyką relaksującą do samodzielnej medytacji, bez przewodnika.
Podobnych aplikacji z medytacjami jest sporo - ja aktualnie korzystam z Deep Meditate i Calm, czasem Insight Timer. Aplikacje te są płatne (po kilkudniowym darmowym okresie próbnym) co miesiąc lub rok. Natomiast tym którzy nie chcą płacić, a chcą sprawdzić jak to wygląda, polecam zainstalowanie sobie Insight Timer - aplikacja ta ma mnóstwo dobrych, bardzo wartościowych darmowych medytacji, jest też sporo po polsku (praktycznie rzecz biorąc płatne są tutaj tylko kursy dla zaawansowanych), jednak akurat poziom medytacji w jęz polskim jest różny.
Zafino, spytałam o to skąd się wzięły u Ciebie te ogromne emocje podczas medytacji, bo nie mogłam tego zrozumieć... teraz już sie domyślam... To jest chyba trochę tak, jakbyś zamiast pójść do psychoterapeuty sama sobie przeprowadziła psychoterapię.
Wyciągnęłaś podczas medytacji na wierzch wszystkie swoje, nawet bardzo dawne, problemy, żale, nazwałaś je, dostrzegłaś... i zostałaś z nimi sam na sam, bez pomocy, bez odpowiedniej techniki jak sobie poradzić, jak je pokonać. I tu jest ta różnica, dla której (przynajmniej na tym etapie nauki medytacji) ja zdecydowanie bardziej wolę medytowanie z aplikacją, niż samemu. Medytacja z przewodnikiem nie pozostawia Cię w takiej sytuacji samej, analizuje trudne doświadczenia i bolesne myśli, ale w następnym kroku podpowiada co z nimi teraz zrobić, jak je zneutralizować, pokonać, pod jakim kątem na nie spojrzeć.
I tu dochodzimy do sedna... Według mnie zaczynając medytację zawsze trzeba sobie wyznaczyć cel. Czyli medytacja ma być "po coś", ma przynieść wymierną korzyść, ułatwić osiągnięcie wybranego celu. Nie bez przyczyny właściwie wszystkie angielskojęzyczne aplikacje po zainstalowaniu zadają Ci wstępne pytanie "Co chcesz osiągnąć?" (medytując)... np.: pozbycie się lęków, lepszy sen, opanowanie gniewu, polepszenie relacji, panowanie nad emocjami itd. Ja na razie nie wyobrażam sobie dogrzebywania się do swoich najtrudniejszych emocji i analizowania czy też przyglądania się im samej, nie czułabym się na siłach. Zresztą... jaka z tego korzyść, co zyskujemy?
Emocje zostają odgrzebane... i co dalej? Jaki był tego cel? Medytacja ma wnosić coś pozytywnego, tonować emocje, uzdrawiać nas wewnętrznie - na różnych poziomach - a nie potęgować trudności i zmartwienia.
Na mnie medytacja działa - może na razie nie na dłuższą metę (w sensie - nie rzutuje na całe życie), ale tak jak od niej oczekuję: wycisza, daje do myślenia, inspiruje, podsuwa inny punkt spojrzenia na codzienne sprawy i relacje. Nie mogę powiedzieć że zmienia mój charakter (może gdybym medytowała regularnie i dłużej?), ale jednak jakieś działanie jest, takie rozluźniające, sprawiające że "odpuszczam" tam, gdzie przedtem rozdzielałabym włosa na czworo. Świetnie działają na mnie medytacje "skanujące" ciało (gdzie skupiamy się kolejno na jego poszczególnych częściach) - po nich czuję się taka lżejsza, jakby weselsza, tak jak to opisała Selena, a także te pomagające zasnąć - odpływam w sen po niecałych 10 minutach.
A w ogóle to po medytacji codzienne problemy wydają się jakby mniejsze, zmienia się perspektywa, spojrzenie na to co ważne a co mniej ważne, czy co jest nam "konieczne" do szczęścia, i zauważyłam też że medytacja w jakiś tajemniczy sposób wpływa na pewność siebie, człowiek już się tak nie przejmuje tym wiecznym "co pomyślą inni".