Liczba postów: 53.834
Liczba wątków: 2.110
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
To dla ciebie
To dla ciebie
to moje całe serce
to jest książka którą chciałem ci przeczytać
kiedy będziemy starzy
Dziś jestem cieniem
jestem niespokojny jak imperium
Ty jesteś kobietą
która mnie zwolniła
Widziałem jak oglądałaś księżyc
nie wahałaś się
kochać mnie razem z nim
Widziałem jak czciłaś zawilce
schwytane wśród skał
kochałaś mnie z nimi
Na gładkim piasku
między kamykami a linią brzegową
zapraszałaś mnie do koła
bardziej niż gościa
To wszystko stało się
w prawdzie czasu
w prawdzie ciała
Widziałem cię z dzieckiem
zaprowadziłaś mnie do jego zapachu
i wizji
nie żądając krwi
Na tak wielu drewnianych stołach
ozdobionych jedzeniem i świecami
tysiącem sakramentów
które przyniosłaś w koszyku
Odwiedziłem moją glinę
Odwiedziłem moje narodziny
aż stałem się wystarczająco mały
i wystarczająco przestraszony
żeby urodzić się znowu
Chciałem cię dla twego piękna
dałaś mi więcej niż siebie
podzieliłaś się swoim pięknem
Tego dowiedziałem się dziś w nocy
wspominając zwierciadła
od których odeszłaś
gdy już dałaś im
wszystko czego żądały
za moją inicjację
Dziś jestem cieniem
tęsknię za granicami
mojej wędrówki
i poruszam się
napędzany twoją modlitwą
i ruszam
w kierunku twojej modlitwy
gdy ty klęczysz
jak bukiet
w jaskini z kości
mojego czoła
i ruszam, w stronę miłości
którą wyśniłaś dla mnie
Leonard Cohen w tłumaczeniu Macieja Zembatego.
Liczba postów: 53.834
Liczba wątków: 2.110
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Tańcz mnie po miłości kres
Wtańcz mnie w swoje piękno i niech skrzypce drżą
Przez paniczny strach aż znajdę w nim bezpieczny port
Chcę oliwną być gałązką podnieś mnie i leć
Tańcz mnie po miłości kres
Wtańcz mnie w swoje piękno, póki nikt nie widzi nas
W twoich ruchach odżył chyba Babilonu czas
Pokaż wolno to, co wolno widzieć tylko mnie
Tańcz mnie po miłości kres
Odtańcz mnie do ślubu aż, jeszcze, jeszcze raz
Tańcz mnie bardzo delikatnie, długo, jak się da
Bądźmy ponad tej miłości pod nią bądźmy też
Tańcz mnie po miłości kres
Tańcz mnie do tych dzieci, które proszą się na świat
Przez zasłony, które noszą pocałunków ślad
Choć są zdarte lecz w ich cieniu można schronić się
Tańcz mnie po miłości kres
Wtańcz mnie w swoje piękno i niech skrzypce w ogniu drżą
Przez paniczny strach aż znajdę w nim bezpieczny port
Pieść mnie nagą dłonią albo w rękawiczce pieść
Tańcz mnie po miłości kres
Leonard Cohen
tłumaczenie Maciej Zembaty
Liczba postów: 53.834
Liczba wątków: 2.110
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Na dzisiaj
choc powinien wypowiedziany być wczoraj
przedwczoraj
ale chyba tych słow zabrakło
na szczęscie są słowa inne- nie tak piękne może
są gesty
jest Miłość
Jaka bym Ci sie chciała napisać
Naga jak goła stal ,czysta jak naga woda
Niczym żywa krew jawna ,prosta jak jasna prawda
Sama jak jeden Bóg ,jak sama Wenus jedna
Naga jak słowo "kocham" wyrzeczone w ciżbę
Pospólnych słów ,niczym rzymska składnia jasna
Wierna niczym Twój strach ,Twoja jak wierna matka
Prawdziwa jak we strachu boskie przykazanie
Jedna niczym łacińska oda Mickiewicza
Czysta jak wódka nawet z niedomytej szklanki
Naga jak Wenus ,matczyna jak wilczyca
Straszna jak Bóg ,kiedy Ci go zabrakło
Twoja niczym szaleństwo ,co mieszkana dnie Odry.
Mistrz Rafał Wojaczek
Liczba postów: 53.834
Liczba wątków: 2.110
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Legenda o miłości
On ją dostrzegł nagle, ona go dojrzała
I świat im zniknął z oczu, jak z dmuchawca puszek.
Ciało - jak powietrza - zapragnęło ciała
I czujnie się jęły obwąchiwać dusze.
Tyle niepewności i odwagi tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę...
Liczyli razem gwiazdy, biedronki i ptaki,
Bo na siebie liczyć nie śmieli na razie.
Każdy gest - sygnałem, każdy uśmiech - znakiem,
Los - szyderczym szyfrem, astrologią wrażeń.
Tyle prawd przewrotnych i tajemnic tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę...
Aż wręczył jej tulipan: prężny, łebski, gładki,
Purpurą nabrzmiały, jak płonącym mrokiem.
A ona na to róży rozchyliła płatki,
By spłynęły po nich życionośne soki.
Tyle tkliwych lęków w nieuchronnej sile!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę...
Misterium energii - wulkan, błyskawice,
Szramy po pazurach i chwalebne sińce;
Zachłanną bachantkę skrzesał z bladolicej,
Ona - z trubadura - swego barbarzyńcę.
Tyle zapamiętań i przebudzeń tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę...
Gniazdo i pisklęta, spełnione pragnienia,
Uznali więc, że teraz stać ich już na wszystko:
Za dnia naprawiali usterki istnienia,
Nocą przy kominku strzegli paleniska.
Tyle dobrej woli, próżnych trudów tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę...
On ją zaczął zdradzać, choćby i w marzeniach,
Ona drżała - czując cudzych oczu dotyk...
Czas im siebie skąpił na wspólne olśnienia,
W bitwy się zmieniały codzienne kłopoty.
Tyle w nich oskarżeń i winy w nich tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę.
I dopadł ich spokój. Ani się spostrzegli -
Już grzali zziębłe stopy, choć wygasł kominek.
I jeszcze z nawyku stare kłótnie wiedli,
Gdzie miłość błądziła, jak zbędny przecinek.
Tyle niespełnienia i przesytu tyle!
Ale już wiedzieli, że tylko przez chwilę...
Aż jemu się zmarło i ona w ślad za nim
Odeszła między gwiazdy, ptaki i biedronki.
Wszak byli na wieczność w sobie zakochani,
Nie cierpiąc nawet w kłótniach najkrótszej rozłąki.
Tyle było życia - konania w nich tyle...
Ani nie poczuli, że tylko przez chwilę.
Jacek Kaczmarski
22.2.2001
Liczba postów: 53.834
Liczba wątków: 2.110
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Między nami
Między świtem a mgłą
Między okiem a łzą
Świat się rozszczepia.
Między sercem a krwią
Między Tobą a mną -
Zieje przepaść!
Znajdzie się słowo na każde słowo
Znajdzie się wiara na każdą wiarę
Znajdzie się robak na każdy owoc
- Na świecę - ogarek.
Znajdzie się wina na każdą karę
Znajdzie się niechęć na każdą chęć
Na każdy umiar - brak umiaru
Na każdą dłoń - pięść.
Między świtem a mgłą
Między okiem a łzą
Świat się rozszczepia.
Między sercem a krwią
Między Tobą a mną -
Zieje przepaść!
Znajdzie się siła na każdą siłę
Na każdą wściekłość - wściekłość
Przyjdzie nienawiść na każdą miłość
Na każde niebo - piekło.
Na objawienie - będzie ślepota
A na głuchotę - dzwon
Na każdą wierność - zapach złota
Na każde życie - zgon.
Między świtem a mgłą
Między okiem a łzą
Świat się rozszczepia.
Między sercem a krwią
Między Tobą a mną -
Zieje przepaść!
Na każdą pamięć jest inna pamięć
Na każdy język - język
Na każdą tarczę - miecz i ramię
Na każdą wolność - więzy.
Na każdą świętość jest bluźnierca
Na każdą otchłań - spojrzenie wzwyż
Na każde serce - ktoś bez serca
Na każdą boskość - Krzyż.
Między świtem a mgłą
Między okiem a łzą
Świat się rozszczepia.
Między sercem a krwią
Między Tobą a mną -
Zieje przepaść!
Nad tą przepaścią, tą rozpadliną
Tylko nabierać tchu...
Na takiej grani - kto jest bez winy:
Ty tam? Ja tu?
Nic tylko szukać, szukać w otchłani
Ścieżek, mostów i bram...
Byle nie zatrzeć granic:
Kto tu! - Kto tam!
Między świtem a mgłą
Między okiem a łzą
Świat się rozszczepia.
Między sercem a krwią
Między Tobą a mną -
Zieje przepaść!
Jacek Kaczmarski
29.5.1997
Liczba postów: 53.834
Liczba wątków: 2.110
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Ci wszyscy ludzie
Ci wszyscy ludzie, którzy poszli precz
Z naszego życia,
Z naszego życia,
To także nasza rzecz, nie tylko ich to rzecz,
To stawka winy nie do przebicia.
Ci wszyscy ludzie, których kazał minąć
Nasz pośpiech nagły,
Nasz pośpiech nagły
Nieodwracalnie z pamięci naszej giną
I całych światów kształt odchodzi w diabły.
Ci wszyscy ludzie, których nie ma już
(Nas dla nich nie ma też,
Nas dla nich nie ma)
Wiedzą, że nawet nie wiemy gdzie ich grób,
Że oni dla nas to tylko rozmów temat.
Ci wszyscy ludzie, którzy wokół nas
Zawsze - nie tacy,
Zawsze - nie tacy,
Niegodni rozmów i niegodni łask -
Są, żyją, błądzą, więc nie mają racji.
Ci wszyscy ludzie, czyli wszyscy - my
My pominięci,
My pochowani,
Żyjemy, jak pozwalaliśmy żyć
Niepamiętanym,
Niewysłuchanym.
Jacek Kaczmarski
26.5.1989
Liczba postów: 53.834
Liczba wątków: 2.110
Dołączył: 12-05-2011
Reputacja:
5.481
Diabeł mój
(za R. Girardem)
Nie nauczono mnie paciorka,
Nigdy nie byłem u spowiedzi,
Więc od czupryny do rozporka
Niejeden diabeł we mnie siedzi.
Prócz tych, co dbają o natchnienie,
Samopoczucie i rozkosze,
Szczególnie tego sobie cenię,
Którego w kręgosłupie noszę.
Tak mi usztywnił karku kręgi,
Że mimo groźby i namowy -
Ani kazanie, ani pręgierz
Nie zdoła mi pochylić głowy.
Nie, żebym nie chciał! Wręcz zazdroszczę
Tym, co potrafią ujść zatraty
I łączą swe talenty owcze
W stada wzajemnej aprobaty.
Przez to kalectwo - zdrowych ranię,
Na pogodzonych ściągam biedę,
Wszelkie zbiorowe pojednanie
Obracam w "jedność - minus Jeden".
Ani nie bronię się pogardą,
Ani nie brudzę się popiołem,
Lecz będę żył i umrę - hardo,
Chcąc nie chcąc - z podniesionym czołem.
Jeżeli hardzi Stwórcę brzydzą -
Niech mi odmówi odkupienia.
Choć chyba mnie zrozumie, widząc,
Że też samotnie trwa w przestrzeniach.
Bo czym są moje grzechy małe,
Gdy On pokornych ma - miliony.
Rzadko Mu głowę zawracałem
I tylko - w imię odtrąconych.
Jacek Kaczmarski
9.2.1995