Czasem przed burzą
Bzami zapachniał miesiąc maj,
czaruje, kusi i zachęca.
Nic przecież nie chcę, tylko daj
dobrego Boże, pragnę męża.
Aż nadszedł czerwiec (z nieba grzmi)
słowiki w nocy spać nie dają.
Po co jednego, dwóch daj mi
niech się ze sobą dogadają.
I życie bajką będzie znów,
ogromny zamek mogą stworzyć.
W lipcu pogonię obydwóch,
by piasek zwieźli prosto z morza.
Zbudują przecież w jeden dzień:
wieże, warownię, balustrady.
Wielkie salony, lochy, sień...
a gdyby, któryś nie dał rady
i chciał wspominać miesiąc maj?
Do lochu wrzucę głębokiego,
tam będzie ciszę, spokój miał
(ja tylko w trosce, tak o niego).
Zasnęłam? Dziwne. Nadal grzmi.
Wyczuwam piasek pod zębami.
Czy ja marzyłam, czy to sny?
Śpiąc, tak na plaży, mam czasami.
upał niemiłosierny i... przyśnić mogą się różne bzdurki
autor Bella Jagódka