Magia uśmiechu
#1

Uśmiechaj się,
do każdej chwili uśmiechaj,
na dzień szczęśliwy nie czekaj,
bo kresu nadejdzie czas,
nim uśmiechniesz się chociaż raz.

Uśmiech odsłoni przed tobą siedem codziennych cudów świata.
Tęczowym mostem zapłonie nad dniem, co ulata.
Marzeniom skrzydeł doda, wspomnieniom urody.
Pomoże strudzonemu pokonać przeszkody...


[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=6j_QurwsUoc[/youtube]

A propos szczęścia i uśmiechu to tak na szybko powiem od siebie, że choć trudno w to uwierzyć TO w jakiś zaczarowany (zagmatwany) sposób działa...
W książce , którą teraz czytam(ciągle) 'Osioł w okularach' autor usiłuje nas przekonać , iż wyprostowana postawa i szeroki uśmiech mogą wiele zmienić w naszym życiu.
Chodzi o to , że nasze kontrolowanie siebie, do ciągłego uśmiechania się, zmienia nasze postępowanie.' Uczymy' w ten sposób nasz umysł nowych nawyków. A przez ciągłe kontrolowanie uśmiechu po pierwsze "narzucamy" sobie bycie pogodnymi, nasza mimika 'uczy' rozum naszego nowego zachowania...wiem, to brzmi śmiesznie ale to naprawdę tak działa. Po drugie, uczymy się pokonywać naszego wewnętrznego lenia, bo przy okazji kontrolujemy siebie, a zatem nasze życie staje się bardziej zorganizowane i nie zaniedbujemy spraw, ani tych drobnych ani tych ważnych.
Wiem, że to brzmi bardzo pokrętnie ale z tego co zaobserwowałam w ostatnich dniach to naprawdę działa!
To kontrolowanie uśmiechu jest dość trudne, bo co chwilę się łapię na tym , że moja twarz bardzo szybko powraca do swego "poziomu". Wtedy natychmiast znowu wrzucam na nią "uśmiech nr 8" od ucha do ucha...i tak wkółko...Najczęściej to robię na spacerkach z Kukim. Dzięki temu wyrabia się pewnego rodzaju nawyk, który ma wpłynąć na nas bardzo pozytywnie.
No , i oczywiście ,należy pamiętać żeby tak samo się nie ociągać(!) z byciem na bieżąco ze sprawami...bo nasze problemy biorą się głównie z lenistwa i zaniedbania. Zauważyłam, że przy okazji kontrolowania mojego uśmiechu, wzmocniła sie we mnie również chęć nie zaniedbywania spraw bieżących...To się stało jakoś tak automatycznie, samo z siebie, zaczęłam załatwiać pewne sprawy 'od ręki' , choć często mi się schodziło trochę dłużej...
Powiem wam teraz historyjkę z moich ostatnich kilku dni... która , w jakimś sensie, była powiązana z moim pozytywnym nastawieniem do życia...
Zgubiłam kolczyk...jeden z mojej najulubieńszej pary(owalna, dość duża perła na haczyku)...zorientowałam się dopiero wieczorem, że nie mam jednego w uchu... Normalnie się "załamałam" .Cały wieczór spędziłam na przypominaniu sobie różnych sytuacji, w których mógł mi wypaść z ucha... bo było wiele miejsc, gdzie mogłam go zgubić...Przy okazji złość przeogromna na samą siebie, bo w ostatnim czasie zgubiłam jeszcze dwa kolczyki z innych par i obiecywałam sobie,że muszę zdobyć plastikowe zatyczki do tych perełek , bo miały tylko haczyk, więc nie było trudno aby się wysunęły z ucha. No i co ..??? q..wa!!!! Oczywiście sprawę zaniedbałam i kolczyk szlag trafił.
Wyszłam na póżny spacerek z Kukim, przejrzałam samochod, a także dokoła, żeby mieć czyste sumienie, choć przy tej ciemnicy było bardzo mało prawdopodobne , że go znajdę, jeśli go wogóle zgubiłam w samochodzie....Pomimo ogromnego wewnętrznego smutku po stracie, usilnie próbowałam "wrzucić" uśmiech nr 8 na facjatę(to od Libry-bardzo zabawne), choć nie było to łatwe... Udało mi się jednak przejść na pozytywne myślenie, że to tylko kolczyk...może się jeszcze znajdzie...no i , że w koncu mogę sobie kupić podobne...
Właściwie nie chodziło o to, że były drogie(32 euro) czy cóś...tylko , że kupiłam je we Florencji i nigdy takich nie widziałam...To było takie sentymentalne...dlatego taki żal...
To się wydarzyło w czwartek...dalsze poszukiwania nic nie dały...zero...W nocy przyśniło mi się , że mój kolczyk leży sobie przy krawężniku, taki wyrażny !!! ...jakby chciał mi dać znać "Tutaj leżę..! czekam na ciebie..!" Przeszukałam jeszcze dwa razy samochód, pojechałam nawet do tej retauracji, w której byłyśmy tamtej nocy z Izą aby zapytać o pracę...ZERO !!!
Pogodziłam się ze stratą, nawet się nie złościłam i nie musiałam zbyt długo sobie przetłumaczać...choć gdzieś w środku liczyłam na to, że mój kolczyk mnie nie opuścił.
Minął dokładnie tydzień...podrzuciłam Izę do pracy...wysiadam z samochodu...I nagle !...mój wzroka pada na dywanik ! ...Obok...w samym rogu...KOLCZYK !!!

Właściwie..nie wiem czemu opisałam akurat tę sytuacje...być może dlatego, że taka sentymentalna i w pewnym sensie dramatyczna...ze szczęśliwym zakończeniem... Uśmiech
W tzw. międzyczasie dokonałam kilku innych, wartych nadmienienia spraw na bieżąco, z czego jestem dumna. Po prostu "pokonałam wewnętrznego lenia" !
I wiem, że TO DZIAŁA !!!!

Uśmiechajmy się...DO SIEBIE...i do innych... Właśnie tak...[Obrazek: b0213.gif]
Odpowiedz
#2

Brawo Lila , życzę Ci wytrwałości. Niech uśmiech nie znika z Twojej jak to Libra mówi facjaty. Buziak Tylko, czy to również nie wiążę się z tym, ze znowu jesteś z Brianem i jesteś szczęśliwa? Pozwoliłam sobie zamieścić tutaj wiersz. Uśmiech

Faber Wincenty
Wartość uśmiechu
Darząc uśmiechem - uszczęśliwiasz serce.
uśmiech bogaci obdarzonego
nie zubożając dającego.
Nie trwa dłużej niż chwila,
ale jego wspomnienie zostaje na długo.
Nikt nie jest tak bogaty,
by mógł nim pogardzić,
ani tak ubogi, by nie mógł nim darzyć.
Uśmiech niesie radość rodzinie,
umacnia w pracy,
świadczy o przyjaźni.
Uśmiech podnosi na duchu zmęczonych,
leczy ze smutku.
Gdy więc napotkasz kogoś
o twarzy ponurej,
obdarz go hojnie uśmiechem;
któż bowiem bardziej go potrzebuje
niż ten, co nie potrafi go dawać?
Odpowiedz
#3

Dzięki za śliczny wiersz Mirra.
Pisząc ten post chodziło mi o przekazanie pewnych spostrzeżeń po przeczytaniu książki, ale chyba najlepiej będzie jak każdy sam ją przeczyta.
To o czym piszę powyżej to nie jest stan szczęśliwości bycia z kimś, to jest stan radości i pogody ducha bez względu na wszystko. Gdy jestem z Brianem mam więcej do myślenia i "trawienia", bo ciągle pracuję nad sobą żeby się na niego nie złościć , i tutaj także uśmiechanie się pomaga, bo na przykład budzę się z pierwszą myślą, że mam mu coś wygarnąć i natychmiast wrzucam uśmiech numer 8 na twarz ...i już jest inaczej...nie złoszczę się , tylko umyślam sobie jak mu powiem na spokojnie i z uśmiechem to co mi "leży na sercu" .
Trochę trudno tak to opisać w skrócie... może ktoś spróbuje i też coś napisze czy to działa i jak... Podkreślam , że jest to pewna systematyczna praca nad sobą, ale naprawde przynosi efekty. Może Tarofides coś więcej napisze , bo on przeczytał tę książkę całą, ja dopiero jestem w połowie.

Proszę o więcej ślicznch wierszy...i piosenek...

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=iBOGGHlpCYY[/youtube]
Odpowiedz
#4

Nic nie kosztuje, ale wiele daje.
Wzbogaca tych, którzy go otrzymują,
nie zubażając tych, którzy go dają.
Trwa tylko chwilę,
a pamięta się go czasem przez całe życie.
Nikt nie jest na tyle bogaty,
by mógł bez niego żyć.
Nikt nie jest tak biedny,
by nie móc sobie na niego pozwolić.
Przynosi szczęście do domu.
Decyduje o powodzeniu w interesach.
Jest hasłem dla Przyjaciół.
Jest odpoczynkiem zmęczonych,
światłem zniechęconych,
słońcem smutnych
i najlepszym, danym przez naturę - środkiem na kłopoty.
Jednak nie można go kupić, wyżebrać, pożyczyć, ani ukraść.
Ponieważ dla nikogo nie stanowi żadnej wartości,
dopóki się go nie podaruje.
I jeśli okaże się, że spotkasz kogoś smutnego,
to czy mogę Cię prosić, abyś podarował mu swój uśmiech?

Wartość uśmiechu jest nieoceniona. Uśmiech, śmiech jest doskonałym lekarstwem, który potrafi wyleczyć nawet z ciężkiej choroby, nie na darmo powstała dziedzina wiedzy zwana „śmiechoterapią”. Najlepsze działanie lecznicze ma prawdziwy szczery śmiech z głębi duszy, taki przy którym śmieją się jednocześnie oczy. To właśnie oczy są wyznacznikiem prawdziwości uśmiechu. Takiego uśmiechu nie można udawać, bo oczy od razu nas zdradzą, że uśmiech jest fałszywy.
Przypomnijcie sobie, czy nie złapaliście się kiedyś na fakcie, że idąc po ulicy uśmiechacie się sami do siebie, jak to mówią „jak głupi do sera”. To przyjemne myśli, przyjemne wspomnienia powodują, że ten uśmiech bezwiednie wypływa na twarz, powiedziałabym, że niekontrolowanie, nie można go powstrzymać. Myślmy więc pozytywnie, uśmiechajmy się w duszy, a uśmiech sam wypłynie nam na twarz również wtedy, gdy napotkamy wzrokiem na twarze innych ludzi.

Uśmiech jest najprawdziwszym, kiedy jednocześnie uśmiechają się oczy.
Jan Twardowski

Przeczytałam gdzieś słowa, że „dar pozbawiony uśmiechu jest jak kwiat pozbawiony zapachu”.
Uśmiech więc mówi o prawdziwości naszych intencji, szczerości uczuć, otwartości na drugiego człowieka.
Uśmiech to temat jak rzeka... świetnie, że znalazł się w naszej Kawiarence. Dzięki Ci Lila ... a Ciebie zapamiętałam z naszych spotkań z szerokim uśmiechem na twarzy... Buziak
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=pCiqdR9sqoU[/youtube]
Odpowiedz
#5

Metoda usmiechania się "jak głupi do sera" ma swoje naukowe potwierdzenie, więc uwierzcie niedowiarki Uśmiech

<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.rozwojowiec.pl/326/kontrola-emocji/">http://www.rozwojowiec.pl/326/kontrola-emocji/</a><!-- m -->
Odpowiedz
#6

Powstanie uśmiechu

Bóg stworzył świat doskonały, lecz smutny. Ptaki nie świergotały, wszystko było szare, ludzie żyli w złości i gniewie, a za razem w smutku. Stworzyciel świata postanowił to zmienić. Nie chciał, by jego dzieło, nad którym tak się napracował, opanowało zło i nienawiść.

Stworzył aniołów, by rozweselali świat. Pierwszego z nich nazwał Śmieszkiem. Nie spełnił on jednak w pełni powierzonego mu zadania. Wprawdzie rozweselał aniołów, lecz nie potrafił wywołać radości na twarzach ludzi. Powołał więc Bóg innego z aniołów, by rozśmieszył ludzi i rozweselił naturę. Nazwał go Wesołkiem.

Ponieważ w niebie było już wesoło i radośnie, sfrunął na ziemię. Łatwo przekonał rośliny, że życie może być radosne, przyjemne i kolorowe. Po pewnym czasie udało mu się przekonać zwierzęta, by żyły ze sobą w zgodzie. Lecz nie mógł rozśmieszyć ludzi, gdyż był już bardzo zmęczony. Wybrał więc Bóg najweselszego anioła zwanego Uśmiechem. Ten, gdy przyleciał na ziemię od razu zaczął swoją pracę. Wyszukał chłopca, który wydawał mu się najbardziej radosny. Opowiadał mu ciekawe i śmieszne historie i w końcu Uśmiechowi udało się wywołać radość na twarzy chłopca. Chciał, aby inni ludzie poszli za przykładem owego chłopca. Jego plan powiódł się. Ludzie stali się radośni. Na pamiątkę tego wesołego anioła radość na twarzy nazywamy uśmiechem.

Ta legenda uświadamia nam, że życie bez radości jest nudne, monotonne, smutne, jednym słowem brzydkie. Jeden z dawnych przesądów mówi, że kto codziennie rano śmieje się pół godziny, ten jest wesoły i zdrowy. Warto się śmiać, więc ŚMIEJMY SIĘ!
Agnieszka Tokarska


Mnie Taro nie musisz przekonywać. Wiem , ze uśmiech działa cuda. Nie ma takiej rzeczy, której bym nie załatwiła i to dzięki uśmiechowi. Rotfl Mój uśmiech nie jest sztuczny, wyuczony. On wypływa z mojej natury i z duszy. Od dziecka się usmiechałam do ludzi, zwierząt, chyba do wszystkiego heheh . Często byłam strofowana przez mamę, gdy z nią szłam ulicą i usmiechałam się do mijających nieznanych mi ludzi i mówiłam im głośno Dzień dobry.. Bardo lubiłam chodzić sama i obserwować reakcję osób po takim przywitaniu. Ogromną radość sprawiało mi, kiedy tak patrzyli na mnie z lekkim zdziwieniem, a potem uśmiechali się od ucha do ucha odpowiadali mi tym samym heheh. Ja w podskokach i z uśmiechem na buzi oddalałam się od witanej prze ze mnie osoby. Nie uwierzycie, ale byłam szczęśliwa.
Kiedy wyszłam za mąż . Mieszkałam wtedy jeszcze w bloku . Jedna z sąsiadek, kiedyś mnie zaczepiła na klatce i tak jakoś dziwnie na mnie patrzyła, po czym zaczęła mówić. Pani Mirko przepraszam, ze powiem to. Pani taka pogodna, miła i uczynna. Za kogo to pani za maż wyszła? Pani mąż nam sąsiadom się nawet nie kłania. Rotfl Pytam jak nie kłania? No mija nas na klatce, czy na podwórku i nie mówi nam Dzień dobry. Zaznaczam, ze mój maż jest bardzo towarzyski i potrafi być miły. Jedynka numerologiczna. Nazywam go gawędziarz Rotfl Rotfl To tak na marginesie. Rotfl Gdy spytałam męża :Adasiu, Ty nie kłaniasz się naszym sąsiadom? Odpowiedział mi, ze nie , gdyż ich nie zna i nie został im przedstawiony. Myślałam, ze padnę ze ...śmiechu. Od tej rozmowy już się kłaniał i nie tylko....hahahhaha

Przypominam sobie zdarzenie, było to z dobrych parę lat temu. Jechałam pociągiem na drugi koniec Polski. Na trasie do mego przedziału wszedł bardzo przystojny facet. Zawstydzony Zaczęłam mu się przyglądać uważniej , bo wydał mi się jakoś taki znajomy. On również mi się przyglądał. W pewnej chwili uśmiechnął się do mnie i spytał Mira ? Odpowiedział tak. Zaśmiałam się, bo go również poznałam, był to mojej kuzynki ex mąż, którego nie widziałam z 25 lat. On mało się zmienił. Jak to facet. Prosi Rotfl Ja bardzo. Jak mnie widywał to miałam długie czarne proste włosy, tu krótkie i rude , a na dodatek przybyło mi z 30 kg hahah Zdziwiona spytałam się go. Poznałeś mnie? On mi odpowiedział, ze takiego uśmiechu i tak cudownie śmiejących się oczu nigdy się nie zapomina. Zawstydzony Rotfl To był chyba najmilszy komplement jaki słyszałam. Pewnie, ze są socjotechniki, które pozwalają nam łatwiej żyć, ale natury nie oszukasz . Uśmiech i pogodę ducha trzeba mieć w sobie. Nawet kiedy jestem smutna to moje oczy i tak się śmieją, choć z lekka są przygaszone. Uśmiech
Bardzo lubię taka Lilę Buziak Rotfl
Odpowiedz
#7

Taro, dokładnie o to chodzi. Czytałam o tym zjawisku daawno temu, a wtedy przechodziłam b. ciężkie chwile. Spróbowałam - rano szczerzyłam się do siebie przed lustrem jek debil, a wciągu dnia, kiedy tylko mi się przypomniało, robiłam to samo. W rezultacie zadziałało może i to sprzężenie zwrotne, a może to, że zaczęłam się śmiać ze swojej durnie wyszczerzonej w lustrze gęby, heheh. Ale to działa!!!
------- z wikipedii:
Hipoteza mimicznego sprzężenia zwrotnego (facial feedback hypothesis) głosi, że własny wyraz mimiczny może wpływać na aktualnie doświadczane emocje. Została sformułowana w ramach teorii spostrzegania siebie, zgodnie z którą informacje na temat siebie (swoich postaw, preferencji, emocji i innych stanów wewnętrznych) uzyskujemy przez obserwację własnego zachowania i sytuacji, w jakich się ono pojawia.

Na poparcie hipotezy mimicznego sprzężenia zwrotnego przytacza się zwykle wyniki eksperymentu przeprowadzonego w 1988 roku przez Fritz Stracka i jego współpracowników, w którym badani trzymali w ustach ołówek, posługując się albo zębami albo wargami. Chodziło o zaangażowanie mięśnia odpowiedzialnego za wyrażanie radości (ołówek w zębach - mięsień jarzmowy większy) lub mięśni zaangażowanych przy robieniu "smutnej miny" (ołówek w wargach). Następnie uczestnicy oceniali, jak bardzo śmieszą ich prezentowane im zabawne rysunki. Okazało się, że badani trzymający ołówek w zębach (a więc zmuszeni do uśmiechu) ocenili rysunki znacznie wyżej (w porównaniu z drugą grupą) - ruchy swoich mięśni, spowodowane przez trzymany w zębach ołówek, interpretowali bowiem jako objaw tego, że są weseli, z czego wnioskowali, że rysunki ich śmieszą. Na osoby, które trzymały ołówki wargami napięcie mięśni wpływ miało odwrotny (interpretowali napięcie swojej twarzy jako objaw tego, że rysunki im się nie podobają).

--------------------
Mira
, oczywiście też masz rację. Technikę sprzężenia zwr. można stosować terapeutycznie, jak ktoś ma zablokowane naturalne źródło radości/uśmiechu, i to pomaga.
Wiadomo, że radość, poczucie humoru czy pogodę ducha ma się „w środku” i nie można się tego nauczyć. A może można?
Ja z natury jestem pogodna gadułą, sprawia mi przyjemność kiedy mogę kogoś wysłuchać, powiedzieć jakiś komplement obcej osobie, pożartować. Pracuję w instytucji nie skłaniającej do uśmiechu, jednak przyjmując interesantów zawszę znajdę jakiś powód żeby zażartować , czasem głupi [np. facet mówi – niech pani jakoś mało mi policzy, a ja na to, dobra, jak ma pan kolorowe skarpetki to obniżymy co nieco; no facet zagląda sobie pod nogawkę, bo sam nie pamięta co założył, rechoczemy z tego oboje, a ja i tak mam możliwość trochę pójść mu na rękę i robię to. Jak ma niekolorowe , też to robię hehe, kobiecie podpisującej dokument powiem, ze ma śliczny pierścionek, albo fajny lakier do paznokci, itp., jak ktoś jest z dzieckiem, to jak mam, daję mu jakiś cukiereczek, albo kolorowe karteczki, czy ołówek i kartkę żeby sobie porysowało i nie nudziło się. Czasem ludzie mi się zwierzają, opowiadają niestworzone historie, wręcz tajemnice. Zaraziłam tym koleżankę w pokoju, hehe i czasem jest rzeczywiście tak, że rżymy razem z interesantem. Kiedyś nawet główna szefowa miała pretensje i stwierdziła, że ludzie nie przychodzą tu dla rozrywki i mamy się ograniczać w kontaktach do niezbędnego minimum. Ale jakie to miłe, kiedy ktoś po załatwieniu sprawy mówi, że nigdy nie przypuszczał, że wizyta w urzędzie może być taka przyjemna. A wierzcie mi, że bardzo często się zdarzają takie uwagi. Bywa, ze ludzie mimo kolejki czekają właśnie do nas, żeby załatwić sprawę, a nie do kogoś innego. Kiedy przyszedł facet wprost zielony na twarzy, widzę, że coś jest z nim nie bardzo. Pytam, co mu, że chyba tak strasznie nie wyglądam, a on mi mówi, ze nie dość, że głowa go b. boli, to mu się auto zepsuło pod urzędem, a przyjechał z daleka i nie wie gdzie jakiś warsztat. Koleżanka dała mu proszek od bólu głowy , a ja adres pobliskiego, zaprzyjaźnionego warsztatu. Pod koniec dnia gość przyjechał z bukietem kwiatów i mówi, że jest w szoku, że nigdy się nie spotkał z taką życzliwością i zmienił całkiem zdanie o urzędnikach , heheh.
-----------------------
Natka
, pozwól, że przytoczę cały tekst, z którego cytowałaś, bo warto przeczytać ---
"Uśmiechaj się!
To co nosimy na twarzy jest o wiele ważniejsze od ubrań które nosimy na sobie. Ludzie, którzy się śmieją zwykle sprzedają, uczą się, pracują efektywniej mają szczęśliwsze związki i wychowują szczęśliwe dzieci. Śmiech jest doskonałym lekarstwem, które potrafi wyleczyć często nawet z ciężkiej choroby, istnieje nawet dziedzina wiedzy zwana śmiechoterapią (zajmująca się śmiechem jako metodą leczenia). Dodam, że najlepsze działanie lecznicze ma prawdziwy szczery śmiech z głębi duszy. Niemowlę najpierw uczy się uśmiechu, a dopiero jakiś czas później prawdziwego płaczu z łzami. To co słyszymy u niemowlęcia to nie płacz, a krzyk oznajmiający jego potrzeby. Dlatego uśmiechaj i śmiej się często sam do siebie, do innych i nawet przez telefon, bo to słychać! Często pogodne usposobienie jest decydującym czynnikiem przy wyborze kandydata do pracy, przyjaciela, czy współmałżonka. Ja sama kiedyś znając bliżej kilku chłopaków wybrałam największego optymistę jakiego znałam i w tej chwili jesteśmy wspaniałymi przyjaciółmi i bardzo szczęśliwym małżeństwem już od kilku lat. Po prostu optymistom jest łatwiej pokonywać wszelkie trudności zarówno w związku, jak i na zewnątrz niego. Oczywiście w domu jest tez weselej. Również w doborze współpracowników ma to znaczenie. Kiedyś miałam do wyboru współpracę z trzema technikami stomatologicznymi: jeden był ponury, drugi się uśmiechał choć tak jakby kpiąco, trzeci był wesoły, szczery i optymistyczny. Zgadnij którego wybrałam?


Jak się uśmiechać? gdy nie jesteś w nastroju do uśmiechania???
Psychologia dowiodła, że choć działanie wydaje się iść za uczuciem, w rzeczywistości działanie i uczucia są w równowadze. Wpływając na coś co mamy pod bezpośrednią kontrolą woli - czyli na swoje zachowanie, możemy pośrednio wpłynąć na uczucia (udowodnione!)
Więc gdy nic Cię nie cieszy, a chciałbyś odzyskać radość życia - zacznij kontrolować swoje myśli i zachowanie.
Pamiętaj, że szczęście nie przychodzi z zewnątrz. Zależy od tego co jest w nas. A.Lincoln mówił: "ludzie są dokładnie tak szczęśliwi jak myślą, że są." Oto co powinieneś zrobić:
Pomyśl o wszystkich rzeczach, które masz, a z istnienia których większość ludzi nie zdaje sobie świadomie sprawy. Oto lista niektórych z tych rzeczy - sprawdź ile z nich masz Ty:
Życie, zdrowie, wzrok, słuch, dwie ręce, dwie nogi, jedzenie, ciepłe miejsce do spania, rodzinę przyjaciół, umiejętności, zawód, ładny widok z okna, pieniądze.....co jeszcze możesz mieć? Jeśli masz problem, zmartwienie - dowiedz się jak uwolnić się od zmartwienia i znaleźć rozwiązanie problemu.
Wyprostuj się, działaj i mów jakbyś był już zadowolony.
Zmuś się do uśmiechu! Uśmiechaj się, gwiżdż melodię podśpiewuj sobie wesołe piosenki tańcz klaszcz w dłonie. Poczytaj coś wesołego, spotkaj się z wesołym przyjacielem."
[uśmiech.pl]
Odpowiedz
#8

Oczywiście, że wszystko to działa , ale pod warunkiem, ze my sami chcemy coś zmienić i chcemy nad sobą pracować. Ponoć trening czyni Mistrza. Rotfl Rotfl
Miałam super pracowników, a kiedy mnie nie było w placówkach to klienci i tak pytali o mnie, bo chcieli bym to ja im sporządzała umowy, bo nie wystarczy nauczyć się formułek i technik, ale trzeba mieć w sobie jeszcze to coś, by ludzie odwzajemniali Twój uśmiech i do Ciebie się garnęli... No przecież wiesz Ewka o czym mówię. Rotfl Rotfl Wystarczy popatrzeć na ... wiem jestem wredna Rotfl Rotfl .
Odpowiedz
#9

No po prostu potrzebny jest szczery uśmiech [nie mylić ze szczerzeniem się Rotfl ]
[Obrazek: big_smile.gif]
Odpowiedz
#10

\Nie wszys­tko szcze­re, co się szczerzy. Rotfl Rotfl
A co Natka cytowała, bo nie widzę! Bezradny
Odpowiedz
#11

No to ten nie szczerzy za bardzo zębów, a uśmiech zaraźliwy jak rzadko
[Obrazek: 149334_389204991175256_1239449826_n.jpg]
może ktoś wrzuci jeszcze jakieś zaraźliwe uśmiechy?
-----------------------
Mirro wkleiłam całość w poście. A to z serwisu dentystycznego chyba. Często na blogach cytowany artykuł, bo ciekawy.
Odpowiedz
#12

Acha, już teraz rozumiem. Uśmiech

Proszę bardzo, może wywołam u kogoś uśmiech. Rotfl Rotfl Rotfl
Odpowiedz
#13

No to jesteś lepsza od delfina, chociaż tak samo wesolutka Rotfl Rotfl [nie obraź się pleassse Kwiatek ]
To jeszcze jeden fragment o śmiechu, który jest zaraźliwy
ze strony http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/po...iling.html
[Obrazek: c762353512.jpg]
"Śmiechu można się nauczyć - twierdzi Hanna Mazerant, współorganizatorka pierwszego Ogólnopolskiego Forum Keep Smiling. Uważa ona, że człowiek jest z natury homo ridens, a jeśli utracił umiejętność szczerego śmiechu, to powinien ją znowu w sobie koniecznie wypracować. Podobne inicjatywy zostały już podjęte w wielu krajach.

W Anglii organizowany jest Tydzień Śmiechu. W Indiach działa co najmniej kilkaset klubów śmiechu, które w połowie lat 90. zaczął tworzyć dr Madan Karia. Ich członkowie spotykają się codziennie przed pracą, żeby wspólnie praktykować śmiech. Sesję zaczynają zawsze od ćwiczeń oddechowych. To właśnie trening przepony pozwala najlepiej uruchomić śmiech.

Po takiej sesji krew zaczyna szybciej krążyć, a nasze możliwości fizyczne zwiększają się. Kilka minut śmiechu daje bowiem organizmowi tyle, ile piętnastominutowy jogging. Śmiech ma też duże znaczenie dla pracy mózgu - dzięki odpowiedniemu dotlenieniu pracuje on znacznie lepiej.

Według Hanny Mazerant, o spontaniczny śmiech trudniej jest rankiem niż po południu. Jeśli chcemy przechytrzyć tę regułę, możemy zastosować odpowiednie techniki i zaraz po przebudzeniu poświęcić trochę czasu na gimnastykę twarzy połączoną z ćwiczeniami oddechowymi.

Bardzo istotny jest też "uśmiech spojrzenia". Otoczenie od razu wyczuwa nasze sygnały i odpowiada nam tym samym. Śmiech potrafi się przenosić - jest zaraźliwy. Chcąc zwiększyć szansę na dobre zdrowie, powinniśmy jak najczęściej przebywać z optymistami lub przynajmniej czytać zabawne książki i oglądać komedie. W ten sposób stale rozwijamy swoją zdolność do śmiechu oraz poczucie humoru. [...]"
Odpowiedz
#14

Świetny wątek Ok ... ja widzę zmiany jakie we mnie nastąpiły właśnie po radości jaka się objawia w mojej twarzy Rotfl ... teraz o wiele więcej jest we mnie radosnego uśmiechu, który zresztą jest bardzo zaraźliwy Oczko

... na zdjęciu jestem ja, moja siostra, nasze dzieci i ich sympatie ... za każdym razem jak oglądamy to zdjęcie to śmiejemy się do łez :laughing-rofl: :laughing-rofl: :laughing-rofl:

... mam nadzieję, że wywołam uśmiech na Waszych twarzach Hura
Odpowiedz
#15

Niesamowite ! ja też chce takie...jak to zrobione ? Która to ty , Virgil ?
Śliczne zdjęcie, Mirra. Ciekawe dlaczego nie ubierasz trochę dłuższych włosów...? Myślę ,że bardziej przypominałabyś uśmiechnietą dziewczynę z dawnych lat...
Ja też gdzieś mam takie baaardzo śmiejące się zdjęcie , jeszcze bardziej niż ty na zdjęciu powyżej...Jak znajdę to je zeskanuję i wrzucę...
Odpowiedz
#16

telefon sony ericsson miał taką funkcję zniekształcania Rotfl ... super zabawa

... jak myślisz??? na które zdjęcie byś stawiała Oczko
Odpowiedz
#17

Ty jesteś druga, ta w okularkach , a siostra - pierwsza z lewej w dolym rzędzie.
Odpowiedz
#18

druga z lewej?
Odpowiedz
#19

bingo Libra ... skąd wiedziałaś Hura
Odpowiedz
#20

Zaraz...zaraz .... a ja to co ? !!! ...Ja też stawiałam na drugą z lewej.... Zły
Odpowiedz
#21

No właśnie, Lilak był pierwszy Rotfl
Skąd wiedziełam? No...wiedźma jestem, hehe, I najbardziej podobne do avatarka? Buziak
Odpowiedz
#22

sorry Rudalila Buziak faktycznie byłaś pierwsza Ok ale z siostra nie trafiłaś Buźki siostrzyczka siedziała koło mnie i nie chciałam dostać po uszach Rotfl
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości