21-11-2013, 10:55
Arturze, Hyacyncie, tworząc delikatną dygresję, muszę przyznać iż uwielbiam czytać Wasze rozmowy.
Dobroczynna, a jak Ty sama czujesz?
Z tego co zrozumiałam najpierw pojawił się zachwyt, następnie poszerzyłaś swój stan wiedzy o pewne opinie i przekonania internautów, po czym pojawiła się wątpliwość. Co powoduje Twój lęk/co jest przyczyną wątpliwości?
Ja osobiście gdybym otrzymała karty po ciotce wraz z całym dobrodziejstwem inwentarza w postaci ciotczynej wiedzy byłabym przeszczęśliwa. Ale to chyba bardziej przez wiedzę i doświadczenie które być może i by zostało mi przekazane również. Jednakże tu patrzę na więzy krwi, energię oraz emocje z tym związane i nie zapominajmy że kładę nacisk na pakiet: karty+wiedza (pomimo że podobno z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu). Ale już w przypadku cudzej talii, miałabym pewne opory. To dziwne gdy weźmiemy pod uwagę, że nie mam oporów z kupowaniem i używaniem po kimś książek (chociaż kiedyś strasznie cierpiałam, bo uwielbiam zapach książki prosto z drukarni) oraz ubrań (a dokładniej spodni, spódnic, bluzek, bluz, koszul...). Jednakże opory pozostaną i o dziwo skłonna jestem je porównać do pełnej rezerwy postawy kobiety wobec mężczyzny, o którym wie, że nie należy on do typów stałych w uczuciach
Kiedyś byłam bardziej hmmm... radykalna w poglądach. Kiedyś po każdym postawieniu tarota układałam karty po kolei i jeszcze oczyszczałam je. Dopadł mnie pęd życia i jakiś wisimityzm w kwestii rytuałów dnia codziennego. Najczęściej karty leżą na wierzchu a nie w schowanku, niekoniecznie ułożone, niekoniecznie po każdej wróżbie przesunięte nad płomieniem. I przestało mnie to uwierać. Dobroczynna, rób jak czujesz. Wiem, że doskonale wiesz w czym tak naprawdę tkwi problem, jeśli tak naprawdę istnieje.
Dobroczynna, a jak Ty sama czujesz?
Z tego co zrozumiałam najpierw pojawił się zachwyt, następnie poszerzyłaś swój stan wiedzy o pewne opinie i przekonania internautów, po czym pojawiła się wątpliwość. Co powoduje Twój lęk/co jest przyczyną wątpliwości?
Ja osobiście gdybym otrzymała karty po ciotce wraz z całym dobrodziejstwem inwentarza w postaci ciotczynej wiedzy byłabym przeszczęśliwa. Ale to chyba bardziej przez wiedzę i doświadczenie które być może i by zostało mi przekazane również. Jednakże tu patrzę na więzy krwi, energię oraz emocje z tym związane i nie zapominajmy że kładę nacisk na pakiet: karty+wiedza (pomimo że podobno z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu). Ale już w przypadku cudzej talii, miałabym pewne opory. To dziwne gdy weźmiemy pod uwagę, że nie mam oporów z kupowaniem i używaniem po kimś książek (chociaż kiedyś strasznie cierpiałam, bo uwielbiam zapach książki prosto z drukarni) oraz ubrań (a dokładniej spodni, spódnic, bluzek, bluz, koszul...). Jednakże opory pozostaną i o dziwo skłonna jestem je porównać do pełnej rezerwy postawy kobiety wobec mężczyzny, o którym wie, że nie należy on do typów stałych w uczuciach
Kiedyś byłam bardziej hmmm... radykalna w poglądach. Kiedyś po każdym postawieniu tarota układałam karty po kolei i jeszcze oczyszczałam je. Dopadł mnie pęd życia i jakiś wisimityzm w kwestii rytuałów dnia codziennego. Najczęściej karty leżą na wierzchu a nie w schowanku, niekoniecznie ułożone, niekoniecznie po każdej wróżbie przesunięte nad płomieniem. I przestało mnie to uwierać. Dobroczynna, rób jak czujesz. Wiem, że doskonale wiesz w czym tak naprawdę tkwi problem, jeśli tak naprawdę istnieje.