Tajemnicze, dziwne, zabawne - historie związane z ezo, wróżeniem i nie tylko...
#23

Witajcie

To ja tez opowiem historie ,ktora przydazyla mis ie nie dawno,otoz zamowilem sobie w polsce talie kart TArota Marsylskigo moj tata wyslalmi je do uk i co sie stalo w dzien kiedy je odebralem albo nastepnegodnia dokladnie nie pamietam,wiem jedno mialem w kieszeni moich spodni £300 wziolem prysznic wrocila moja ex z pracy ja poszedlem do pokoju przebralem sie i wracam do duzego poogladac mecz a na ziemi lezy dokladnie 300 funtow wiec podnosze sprawdzam kieszenie a w nich 300 funtow wiec pytam mojej ex czy czasem nie zgubila jakichs pieniedzy ona na to ze nie ze to napeno twoje ale ja wiedzailem ze mam tylko 300 funow w kieszeni i ze ich na pweno nie zgobilem i do tej pory zastanawiam sie jak te pieniadze znalazly sie na podlodze u nas w domu nie byly to ani moje( wiem ile mam zawsze + zaskurniaki) ani jej wiec jesli ktos moze mi wyjasnic jak i z kad sie one tam wziely??????
Odpowiedz
#24

Niesamowite te historie Wasze Szok
Czytałam z zapartym tchem...
Mnie do tej pory nic się szczególnego nie przytrafiło, albo nie pamiętam Myśli
Odpowiedz
#25

To ja taką maleńką historyjkę - typ - z podświadomości wiadomości Oczko

Akurat dzisiaj wspominam moją pracę w zakładzie produkcyjnym (chodzi o przędzę).
Gotowe szpule układało się tam na wózki i trzeba było opisać na karteczce i oznaczyć ten wózek odpowiednio.
Wzięłam kartę (taką wydrukowaną z numerem klienta, numerem partii) i małą karteczkę na której zapisywało się te numery jeszcze raz, plus data, numer pracownika (czyli mój Uśmiech ) Próbowałam pisać, ale coś mi w tym przeszkadzało, i się w tych wpisach strasznie myliłam: nie w tym miejscu wpisałam datę, coś spadło, pomyliłam przepisywany numer, no dobrze nie pamiętam, ale tyle tego było, że w pewnym momencie myślę - halo, ale czemu ja nie mogę tego napisać?! Tak myślę i się przyglądam (a było to nad ranem więc ciężko mi myślenie szło Myśli ) w końcu doszłam - czemu - po prostu wzięłam nie tą kartę, ta była od innego zlecenia i innej przędzy. Gdybym wypisała małą karteczkę, mogły szpule trafić nie do tego klienta co trzeba Szok i miała bym kłopoty - podświadomość mnie ostrzegła.
Jak się długo nie śpi, to z podświadomością jest lepszy kontakt Uśmiech

No, ale takie małe historyjki, to się ludziom często przecież zdarzają Uśmiech
Odpowiedz
#26

Gandera, tutaj bym powiedziała Nadświadomość(czyli jak kto woli Anioł, Opiekun). Podświadomość to cześć "składowa" duszy. Ale to tylko taka moja uwaga.
Odpowiedz
#27

Czytając wasze niesamowite historyjki o pieniądzach przypomniała mi się pewna troszkę podobna, choć może nie aż tak niezwykła,sytuacja.
Byłam już jakiś czas w Szkocji, pracowałam bardzo ciężko i moja dniówka wynosiła wtedy coś ok. 30 funtów(za 10 godz.pracy). Którejś niedzieli wybrałam się do Currys'a kupić coś...chyba jakiś CD player. Pamiętam, że już się na coś zdecydowałam i podchodzę do kasy szukając w torebce pieniędzy,które na to przeznaczyłam, myślałam ,że mam je w kieszeni, byłam prawie pewna, że je tam miałam, ale ich nie ma. Szperam po wszystkich zakamarkach ...i nie mogę ich znależć...torebka niemalże na wywrot...nie ma..! Zaglądam wszedzie jeszcze raz...Nie ma!!! RETY ! przecież pamietam , że je tu wkładałam ! złożone w taki mały paseczek 20 funtów,a w nich w środku, tak samo zlożone 10 funtów. Wpadłam w taką panikę, pomyślałam, że je jednak miałam w kieszeni i przy wyjmowaniu telefonu mi wypadły ! Biegnę więc szybko z powrotem tędy co weszłam do sklepu i widzę...Jezu!!! leżą ! przy samych wejściowych drzwiach !!!
20 a wnich 10 funtów, złożone w taką jakby podłużna kosteczke złapałam je szybko uradowana i wyszłam z tego sklepu, odechciało mi się już kupowania. Jakie to szczęście myślę , że nikt wcześniej ich nie zauważył i nie podniósł ...Uffff....Emocje opadly, idę chodnikiem i coś chciałam wyciągnąć z takiej małej kosmetyczki...a tam 30 funtów !!! , które dopiero co podobnoż zgubiłam ! Tak samo złożone jak te co znalazłam. Zaglądam do portfela, gdzie włożylam te znalezione...SĄ ! Kurde ! Magia ...czy co ? ...stałam tak przez dłuższą chwilę i myślałam..."To czyje są te pieniądze, ktore podniosłam z podłogi w sklepie ?"
Odpowiedz
#28

Mnie się przypomniała historia jak kiedyś usilnie usiłowałam wróżyć samej sobie i jak zwykle wychodził z tego bałagan, bo najlepiej mi szło wróżenie osobom, których nie znałam i o których nic nie wiedziałam. Nigdy tego w sumie nie nazywałam wróżeniem, ale czytaniem kart tarota, bo tylko wtedy mogłam się skupić na przekazie, a nie podciągać przekaz pod swoją wiedzę.

W każdym razie szykowała mi się poważna zmiana w życiu i myślałam, że będzie cudownie. W kartach wychodziła mi Wieża i Śmierć, praktycznie za każdym razem. No ale co tam wiadomo nowy porządek, nowy początek więc uznałam, że to w sumie nie jest takie złe. Miałam chyba pomroczność jasną ale mniejsza z tym.
Wyjazdu nie odwołałam i wyjechałam. W ciągu miesiąca mnie okradziono, mój stały i wieloletni partner kopnął mnie w zadek, a wymarzona praca zniknęła z horyzontu. Zostałam sama w obcym mieście, bez środków do życia, z rosnącym kryzysem na rynku i bez szans na szybkie znalezienie pracy. Wysyłałam masę CV ale nic się nie działo, pieniądze się kończyły i było totalne dno. Nie miałam już nawet na jedzenie bo wszystko wydawałam na czynsz.

Rozłożyłam sobie karty i karta, która mi się objawiła to była trójka mieczy. Nie wiedziałam jak to interpretować, ale przypomniała mi się interpretacja tej karty, że "aby zacząć budować trzeba zacząć od gołej ziemi. Straciłam wszystko co miałam więc wydawało mi się, że to niemożliwe bo była już goła ziemia. Jednak po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że jednak jest coś. Uporałam się ze sprawą i kiedy szłam tamtego dnia do łóżka spać to powiedziałam do siebie, że jest już goła ziemia i czas na budowę.

O 8 rano obudził mnie pierwszy telefon z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną. Tego dnia było ich jeszcze kilka. Tydzień później miałam już pracę i zaczęłam budowę swojego życia.

Niestety martwi mnie to, że teraz rozkładając sobie karty również wyciągnęłam Wieżę i niedługo za nią trójkę mieczy. Chyba czas na drastyczne zmiany, ale wiem o co chodzi, będzie bolało ale chyba musi. Całe szczęście na końcu rozkładu była Cesarzowa.
Odpowiedz
#29

Rudalila, Twoja historia niesamowita Oczko To doskonała anegdota Rotfl

Mercedes, życzę Ci, aby wszystko ułożyło się dobrze na przyszłość... może ta Wieża łagodniej tym razem przejdzie w Twoim życiu, mniej boleśnie...
Odpowiedz
#30

Nooo, faktycznie ...trochę mało ma wspólnego z ezoteryką ta moja historia... Lol , ale tak jakoś mi się o tych pieniądzach przypomniało...

Ale za to teraz opowiem coś co miało się trochę bardziej do ezoteryki , bo dotyczy snu...
Byłam w Liceum i od jakiegoś czasu podkochwałam się w pewnym chłopaku. Był piękny... Muza ...ze starszej klasy Techn.Mechanicznego. Bardzo chciałam go poznać. W tamtych czasach "szlifowało się chodniki" przez miasto...chłopaki, po kilku i dziewczyny, tak samo. Mijałam go zatem niemalże codziennie licząc na to , że na mnie zerknie. Któregoś dnia mialam sen. Sni mi się , że spada gwiazda(wieczór był we śnie) i ja wiem,że szykciutko muszę wypowiedzieć marzenie, zanim ta gwiazda zgaśnie...Wiec szybciutko, naszybciej jak umiem, w tym snie mówię "chcę poznać tego chłopaka" Uffff....Zdążyłam !!! Hura . Następnego wieczoru jak zwykle spacerek od placu do kina, wzdłuż głównej ulicy naszego miasta. I oto na przeciwko, widzimy z koleżanką tych chłopaków, jej się podobał drugi kolega. Nagle oni podchodzą do nas i mówią,że sie chcą z nami zapoznać . Przedstawili się. I tak oto sen się spełnił. Czyli to prawda z tą spadającą gwiazdą. Tak
Odpowiedz
#31

rudalila napisał(a):I tak oto sen się spełnił.

Ale czy był jakiś ciąg dalszy?
Odpowiedz
#32

Oj !!! Właśnie !!!! Zupelnie zapomniałam powiedzieć najważniejszego !!! Dobrze,że zapytałaś , Safira...On się podkochiwał w mojej koleżance.... Beczy Poprosił ją , żeby z nim chodziła... Beczy
Lol Lol Lol ...chyba wpadnę dziś w depresję...takie mam wspomnienia.... Załamka
Odpowiedz
#33

rudalila napisał(a):Oj !!! Właśnie !!!! Zupelnie zapomniałam powiedzieć najważniejszego !!! Dobrze,że zapytałaś , Safira...On się podkochiwał w mojej koleżance.... Beczy Poprosił ją , żeby z nim chodziła... Beczy
Lol Lol Lol ...chyba wpadnę dziś w depresję...takie mam wspomnienia.... Załamka

Tak myślałam, że tu jest jakaś podpucha. Lol

Mnie się też te życzenia tak spełniają - wszystkie na opak. Lol
Odpowiedz
#34

:laughing-rolling: :laughing-rolling: :laughing-rolling: Dzisiaj można się pośmiać, ale wtedy wcale nie było mi do śmiechu. Pamiętam to jak dziś, choć było to dokładnie 40 lat temu...bolało serce...Ojjj...bolało.... Beczy
Odpowiedz
#35

Widzisz jak to jest z tymi życzeniami :uoee: spełniaja sie po najmniejszej linii oporu, chcialas poznać, to poznałaś! Język
A trzeba było powiedzieć "niech on będzie mój!"
Odpowiedz
#36

to to u mnie zaczęło się o wiele gorzej. nie dość że zamówiłem słabo tu na forum ocenianą książkę Tarot prosty i skuteczny z talią tarot marsylski, która też mi się nie bardzo podoba. to w tym dniu kiedy doszła przysyłka wydało się że kumpela zdradza kumpla, byli ze sobą 8 lat.
Odpowiedz
#37

Tarofides napisał(a):Widzisz jak to jest z tymi życzeniami :uoee: spełniaja sie po najmniejszej linii oporu, chcialas poznać, to poznałaś! Język
A trzeba było powiedzieć "niech on będzie mój!"
No kurrrrde...a miałam czas ...ta gwiazda we snie tak wolno spadała...mogłam to dopowiedzeć.... Zły
Odpowiedz
#38

Ja nie wróże z kart Tarota ale kiedys miałam taką sytuacje że kilka miesięcy temu dużo czytałam o aniołach i chciałam poznać swojego anioła stóża i jak ma na imie więc codziennie przez kilka dni przed snem modliłam sie do niego i prosiłam żeby mi sie przedstawił i jednej nocy przyszedł ale to był bardzo niejasny sen i nic do mnie nie powiedział wiec zawziełam sie jeszcze bardziej i nastepnej nocy przyszedł i sie przedstawił i powiedział że ma na imie Krzysztof a wyglądał jak moj dawny znajomy. Poźniej zastanawiałam sie dlaczego akurat Krzysztof i potem przypomniałam sobie że św. Krzysztof to patron kierowców a ja zawsze jak prowadze samochód to czuje że jestem chroniona i juz pare razy miałabym wypadek ale zawsze mi cos mowiło nie jedź tam, albo uwazaj na to albo na tamto. W kazdym razie czuje że mnie moj anioł stróż chroni bardziej w samochodzie.

Jeszcze kilka lat temu miałam bardzo dziwny sen, a snił mi sie taki biedny chłopczyk brudny i na jego twarzy było widać cierpienie i czułam że był w obozie koncentracyjnym w Oświęcimie i bardzo prosił żebym mu pomogła i pomogliła sie o niego. Potem pół nocy nie mogłam spać i na drugi dzień poszłam do koscioła i całą msze modliłam sie za tego chłopczyka i potem juz wiecej nie przyszedł do mnie.
Potem miałam taki okres że czułam tak jakby jakąś dusze w domu, że stoi koło mnie albo przechodzi z pokoju do pokoju i prawdopodobnie to był moj zmarły dziadek bo umarł w tym domu. Teraz już nie mam takiego uczucia ale tak myśle ze może przychodził do mnie żeby sie opiekować mną bo umarł jak miałam 6 miesięcy i mama mówiła ze jak żył to lubił się bawić ze mną.
Odpowiedz
#39

He, he, he....
Ruda - bomba historyjka Oklaski
A skoro o ...hmm...ezo-figlach mowa...
Kiedy byłam na kursie Silvy, przy tworzeniu Laboratorium mieliśmy zaprosić tzw. Doradców...
Królicki zasugerował wybranie jakiegoś autorytetu...
Z tym u mnie ciężko - bo ja urodzony kontestator...
Po namyśle, chcąc postąpić dojrzale i rozważnie - zaprosiłam Kalu Rinpocze...
Tylko potem kiedy prosiłam o jakiekolwiek rady, pomoc czy wskazówki Czcigodny Lama patrzył z dobrotliwym uśmiechem i kiwał głową podnosząc złożone dłonie w geście pozdrowienia.... Szok Rotfl
Musiałam więc podziękować za współpracę i kierując się jedynie intuicja zaprosiłam "tego kto będzie dla mnie najlepszy"... Bezradny
Co do dzisiaj sobie chwalę... Ok
Odpowiedz
#40

Goya, o co chodzi z tym zaproszeniem tzw.doradców przy tworzeniu Laboratorium ? to jakaś wizualizacja ?
Odpowiedz
#41

Cytat:-Wizualizacja laboratorium (definiowanego jako miejsce głęboko w umyśle), gdzie jesteśmy bezpieczni, nie jesteśmy podatni na obce wpływy i mamy kontrolę nad własnym ciałem. W laboratorium powinni przebywać z nami doradcy – kobieta i mężczyzna, którzy uosabiają męski i żeński składnik naszego umysłu i którzy mają nam służyć pomocą. W laboratorium każdy buduje sobie własne sprzęty potrzebne do pracy nad sobą, np.:
--Stół do leczenia – na którym mogą położyć samego siebie i wyobrażać sobie, że leczą swoje organy (ta metoda również znana jest w psychologii, na Discovery Channel w latach 90. XX w. omawiany był przykład chłopca, który dopomógł sobie samemu w wyleczeniu
nowotworu mózgu, wyobrażając sobie, że codziennie atakuje nowotwór za pomocą miniaturowych
oddziałów kosmicznych, toczących walkę z obcym; walka z obcym zakończyła się sukcesem całkowitym zanikiem nowotworu).
--Szafka miłości – w której umieszczamy osoby, których nie lubimy lub które utrudniają nam życie (znienawidzony nauczyciel, ex-partner, demoniczny szef itp.), jednocześnie zapewniając te osoby o swojej miłości do nich i o tym, że nie są w stanie już nam zagrażać. Technika ta również znana jest w psychologii już od lat 60. XX w. – przesłanie miłości ma na celu odrzucenie własnych negatywnych
zachowań i jednoczesną podświadomego wpływu na zachowanie tych osób w stosunku do nas, zakładając, że każdy podświadomie reaguje na obecność innych osób (nawet jeżeli tego nie chce lub stara się to ukryć) i że ta reakcja jest postrzegana przez innych na ich podświadomym poziomie i wyzwala kontrreakcje (których te osoby też mogą nie być do końca świadome).
--Obraz samego siebie – w którym jesteśmy idealni (np. szczupli, inteligentni, zamężni/żonaci, z dzieckiem itp). Technika ta zakłada, że lepiej wyobrażać sobie siebie w pewnej sytuacji, niż tylko
dążyć do tego (np. zamiast pocieszać chorego, że na pewno wyzdrowieje – co sprowadza jego myśli w kierunki terapii, czasu zdrowienia itp., lepiej zaprosić taką osobę na najbliższą zabawę, co utwierdza ją w przekonaniu, że na pewno wyzdrowieje i sprowadza nadzieję, wyobrażenia o
własnym zdrowym stanie itp.).
--Technika relaksacji, w której należy wyobrazić sobie idealne miejsce wypoczynku (plaża, las, kanapa), w którym pozbywamy się niechęci do świata i oczyszczamy ciało z gniewu, zmęczenia czy zestresowania, jednocześnie starając się nie myśleć dosłownie o niczym. Technika ta znana jest też w
wielu religiach i podobna jest do uzyskiwania stanu nirwany.
--Techniki pamięciowe, umożliwiające zapamiętywanie złożonych list przedmiotów czy rzeczy do zrobienia, bazujące na powiązaniu haseł z kolejnymi liczbami (np. 1 (wysoka linia) – jutro muszę iść do biurowca, 2 (kształt podobny do połowy serca) – i udać się do tej bardzo ładnej sekretarki, 3 (jako 3) – i wziąć od niej trzy kopie pisma, 4 (podobne do krzesła do góry nogami) – pierwszą kopię zanieść do urzędniczki w urzędzie miasta, 5 (podobne do nosa) – drugą kopię do tego nudnego inżyniera z dużym nosem) itd. Metoda ta zakłada abstrakcyjne powiązania haseł z liczbami, jako że takie właśnie
skojarzenia są dłużej zapamiętywane przez umysł.
--Kontrola bólu poprzez wyobrażenie sobie bólu jako zjawiska zewnętrznego, które można otoczyć własnym umysłem i odesłać daleko. Nie ma medycznych zastrzeżeń do tej techniki – ból jest wszakże
zjawiskiem powstającym tylko i wyłącznie w mózgu; znane są przypadki osób, które po wypadkach, z połamanymi kończynami, zdołały ratować innych i przemierzać spore odległości, zdając sobie sprawę
z istnienia bólu dopiero po pewnym czasie, gdy emocje i stres opadły.
--Kontrola nawyków (w tym palenia papierosów i innych uzależnień), polegająca na wizualizacji siebie samego uwolnionego od nałogu i cieszącego się zdrowiem i uznaniem otoczenia.
--Diagnozowanie – kontrowersyjny element kursu, podczas którego adepci mają wyczuć dolegliwości
fizyczne nieznanych sobie osób, przedstawionych z imienia, nazwiska oraz adresu przez innych kursantów, którzy wiedzą o chorobach diagnozowanych "pacjentów". Trafność diagnozowanych chorób na kursie, to 80 do 100 procent – co jest zdumiewającym dowodem na faktyczne istnienie
podświadomego przekazu informacji.
źródło:internet (<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.obokciala.fora.pl/medytacja,8/metoda-silvy-ogolnie-pare-technik,820.html">http://www.obokciala.fora.pl/medytacja, ... k,820.html</a><!-- m -->)

Znajdziesz tam więcej technik Ok
Odpowiedz
#42

Goya...! Dzięki ! Ło Matko ! Ja nie miałam o niczym takim pojęcia ! To bardzo ciekawe ! Szok Ok Buziak
Odpowiedz
#43

Pewnego dnia wstając do pracy coś mi mówiło,że mam położyć się spać.Jednak tego nie zrobiłam.Tego dnia było bardzo ślisko.Wsiadając do auta spojrzałam w niebo i poprosiłam "Boże miej nas w swojej opiece"Po kilku kilometrach auto wpadło w poślizg i po dachowaniu wylądowaliśmy pomiędzy 2 drzewami.Nikomu nic się nie stało.Cały ten wypadek widziałam jak w zwolnionym kadrze film.Kiedy już byłam w domu przypomniał mi się sen.Śniło mi się,że szykuję mojego siostrzeńca do Pierwszej Komunii.
Miał w ręku zapaloną świecę, którą zgasiłam,różaniec i książeczkę.Gdybym posłuchała swojej intuicji uniknęłabym ogromnego stresu. Oczko

Animus est, qui divites facit - To dusza czyni ludzi bogatymi - Seneka
Odpowiedz
#44

Myślę, że w życiu wróżki zdarzają się też momenty hmmmm.... nazwijmy to nie do końca poważne, albo dość nietypowe. Oczko 

Jestem ciekawa czy w ogóle macie czasami takie sytuacje? Czy też dotąd nigdy Wam się nic takiego nie zdarzyło? Myśli

A tak nawiasem mówiąc, to (wg wróżki Salomei) Armagedon przetrwają tylko: wróżki, dzikie kobiety, dzicy mężczyźni oraz ci którzy umieją upolować sobie ptaka...
https://www.youtube.com/watch?v=5WKQKVc3RA0
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości