26-03-2013, 11:11
Dzisiaj miałam dziwny sen.Poszłam do rodziny w odwiedziny. Mieszkali w dużym nowoczesnym bloku,mieszkanie było duże ,jasne,czyste.Była tam moja mama, moja dawna koleżanka,ojciec mojego szkolnego kolegi.Trwało jakieś sympatyczne przyjęcie. Było też malutkie(nie wiem czyje)dziecko może 9mc,jakiś czas miałam je na rękach.Ale najdziwniejsze że ja wychodzę z tego mieszkania,dwa kroki za mną moja koleżanka coś rozmawiamy śmiejemy się.Ja na rękach niosę ogromne bukiety kwiatów,wiem że je dostałam( nie wiem od kogo ) i mam zamiar je dołożyć do tych co wcześniej dostałam.Wychodzę przed blok ,schody z metalowymi poręczami mają kilka metrów długości w dół.Po lewej stronie usypany dosłownie kopiec kwiatów. Od ziemi aż do samych drzwi bloku .Kwiaty cięte wszelkich gatunków i bajecznych kolorów.Rozwiązuję bukiety które mam na rękach i dorzucam te kwiaty do kopca. Nagle znów jestem w tym mieszkaniu, znowu wychodzę przed blok a kwiatów niema, ponoć dozorca złośliwie je usunął . Nie wiem z kim o tym rozmawiam.Może ktoś będzie wiedział jak to rozumieć?Sen był bardzo kolorowy,wyrazisty.