Hyacynt napisał(a):Bardzo ciekawe podejscie do zagadnienia i nieco prowokujace do myslenia...Teza pozornie prawdziwa , ale generalizujaca temat a kompletnie pomijajaca sfere "higieny osobistej".
Owszem generalizuję, gdybam, dywaguję, rozważam, wygłaszam opinie (także sprzeczne), gdyż temat w którym nam przyszło rozmawiać ma taki właśnie charakter - spekulatywny - z próbą odpowiedzi na pytanie dlaczego niektóre teorie zyskały (i zyskują) palmę pierwszeństwa w świadomości powszechnej, oraz jak to przekłada się na nasz do nich stosunek.
Czy nie myślałem o kwestii tego co określasz mianem higieny osobistej? Ależ oczywiście. Poprzedni użytkownik mógł być przecież flejtuchem i na kartach znajdziemy wszystko od pałeczek okrężnicy poczynając na drożdżakach kończąc. Mógł też być cierpiącym na coś wrednie zakaźnego czyściochem. Mógł? Oczywiście, ale nie o takiej higienie pisałeś - prawda?
Popatrzmy więc na to z drugiej strony, z punktu widzenie stereotypu często eksploatowanego (np. tutaj na forum) a sprowadzającego się do stwierdzenie, że karty tarota to 'tylko kolorowe obrazki wpływające na naszą podświadomość' lub narzędzie 'pobudzające naszą intuicję'. Mając taki punkt wyjścia rozmowa o higienie, traci rację bytu, chyba, że w jakiś sposób uda Ci się wykazać, że karty tarota są niczym jakaś zwariowana forma testu Rorschacha, w której przestaje on pełnić funkcję testu i staje się wyzwalaczem zachowań, odruchów i myśli niepożądanych
Odrobinę dworuję sobie, ale uważam, że jest wiele prawdy w tym, iż karty są naturalną pułapką na jednostki słabujące na psychice czy niestabilne emocjonalnie. Tyle, że w takim wariancie sugerowałbym nie tylko zakaz kontaktu z przypadkową talią, ale zakaz kontaktu z kartami w ogóle (jak i z wszystkim co może odcisnąć się przypadkiem na zdrowiu 'słabeusza').
Jedyne uzasadnienie użyte przez Ciebie pojęcie higieny znajduje w rozmaitych szkołach magii (w tym w magii hermetycznej, do której nawiązałeś), pod warunkiem uznania za prawdziwą zasady, iż do przedmiotu mogą 'przylgnąć' przymioty jego posiadacza, oraz, że przymioty te niekoniecznie będą tożsame z celami kolejnego posiadacza przedmiotu, przez co przedmiot może 'robić mu wbrew', oraz, zakładając wariant radykalnie nieprzyjazny, pierwotny właściciel celowo dokonał 'skażenia' przedmiotu przymiotami mającymi wprost działać na szkodę kolejnych posiadaczy (ponieważ był wrednym sukinsynem lub zwyczajnie wiedział jak więc dlaczego nie)
Ps. Gdybyśmy pozostali w sferze metafor, i założyli, że nasz bohater jest niczym Lankester Merrin, zła się nie lęka, ani złego, potrafi dostrzec w każdym wyjątkową bożą iskrę, bez względu na powierzchowność, w tym także paskudne (ale i pełne piękna) formy fizyczne. Czy takiemu bohaterowi cudza talia może zaszkodzić?
A w którymś z kolejnych aspektów zagadnienia higieny, bo widzę ich nad wyraz wiele, jak paskudna (i niechybnie fatalna) przyszłość czekać by musiała wszystkich posiadaczy i użytkowników np. talii namalowanej przez Pamelę
Nie sądzisz?