Historie z duchami

A ja liczyłem na historie z duchami a nie ufo Smutny
Odpowiedz

Janek napisał(a):A ja liczyłem na historie z duchami a nie ufo Smutny

Janku a co to za różnica ? Rotfl o ufo i duchach dużo sie mówi a mało widzi Rotfl
Odpowiedz

Dobrze, a teraz coś o duchach czyli o Mediumizm-ie:

Eksperyment amerykańskich uczonych uchyla wrota do badań nad mediumizmem, a dokładniej mówiąc „anomalnym odbiorem informacji u ekstrasensów”. Udało im się nie tylko zarejestrować aktywność mózgu medium w czasie transu, ale również natrafić na inny intrygujący fenomen. Wyniki sugerują, że samo myślenie o zmarłych wywołuje specyficzną reakcję mózgu…
We wspomnianym projekcie badawczym wzięli udział: Dean Radin, Leena Michel (oboje z Institute of Noetic Science), Julie Beischel, Marc Bocuzzi (oboje z Windbridge Institute), Arnauld Delorme (Institute of Neural Computation, University of California) oraz Paul Mills (Department of Psychiatry, University of California).
Uzyskane przez nich wyniki rzucają nowe światło na naturę mediumizmu, w tym przypadku rozumianego jako czerpanie przez ekstrasensów wiedzy o nieznanych im zmarłych i wydarzeniach z ich życia. Dr Beischel z Windbridge Institute, która prowadzi badania nad tym zjawiskiem, nazywa je również „anomalnym odbiorem informacji”.
Eksperymentujący próbowali ustalić, jak wygląda elektryczna aktywność mózgu medium w momencie, kiedy odbiera ono z nieokreślonego źródła informacje, które po zweryfikowaniu okazują się prawdziwe.
W podsumowaniu badania czytamy:
„Podczas zaawansowanych praktyk medytacyjnych występują nietypowe stany percepcji, w tym odczucie otrzymywania informacji o nieznajomych nieżyjących osobach. Ten mentalny stan komunikacji charakteryzuje się […] dostrojeniem odbiorcy do subtelnych bodźców.
Od sześciu osób pozyskano dane psychometryczne oraz elektrofizjologiczne. Byli to ludzie twierdzący, że zdarzało im się w kontrolowanych warunkach odbierać trafne informacje mogące pochodzić od zmarłych.
Każdy z uczestników eksperymentu wykonał dwa zadania z zamkniętymi oczyma. W pierwszym ochotnicy otrzymali imię zmarłego, z którym mieli się skontaktować, a następnie zadano im 25 pytań. Po każdym ochotnikowi dawano 20 sekund na ‘przechwycenie’ odpowiedzi i wyrażenie jej słownie.
Odpowiedzi były notowane, a następnie bliscy zmarłych, o których pytano, sprawdzali ich trafność. Trójka mediów plasowała się wysoko poza kryterium przypadku. Jeśli chodzi o aktywność mózgu, podczas trwającego 20 sekund ‘odbioru informacji’, w przypadku jednego ochotnika odnotowano znaczną aktywność fal theta w przedniej części mózgu.”
Podczas drugiego testu poproszono ochotników, by na minutę skupili się na zadaniach takich jak: 1) wyobrażenie sobie osoby żyjącej, 2) słuchanie biografii, 3) myślenie o postaci fikcyjnej, 4) próba mentalnego porozumienia się ze zmarłym. Każdą z prób powtórzono trzykrotnie.”
Wyniki wskazywały, że mózgi ochotników reagowały inaczej na myśl o osobach żywych niż na próbę komunikacji ze zmarłym. W opinii eksperymentatorów może to sugerować, że myślenie o nieżyjących osobach może wyzwalać w mózgu mechanizmy odmienne od normalnego odbioru rzeczywistości.
Choć to niewielkie odkrycie, daje nadzieję na dalszy rozwój badań nad zdolnościami nadprzyrodzonymi wspieranymi przez zaawansowaną neurologię.
Autorzy eksperymentu podsumowują to następująco:
„Uważamy, że rezultaty uzyskane dla medium nr 1, w przypadku którego udało się powiązać trafny odbiór informacji z odczytem aktywności mózgu, to niezwykłe osiągnięcie. Z kolei w przypadku różnic fal gamma można uznać, że jakaś ich część pochodzi z ruchu oczu lub mięśni.
Charakterystyka natury tych zmian i ocena, czy ich źródło leży w mózgu wymagają jednak dodatkowych badań. Zebrane razem wnioski z niniejszego przedsięwzięcia sugerują, że wrażenie komunikowania się ze zmarłymi może być stanem umysłu odmiennym od zwyczajnej aktywności związanej z myśleniem lub działaniem wyobraźni.”

Źródło: 1) New Study Finds that Mediumship May Be a Distinct Mental State, Dailygrail.com, 04/12/13, 2) J. Beischel, M. Bocuzzi, A. Delorme, L. Michel, P. J. Mills, D. Radin, Electrocortical activity associated with subjective communication with the deceased, Frontiersin.org, 20/11/13.
Odpowiedz

Czy byty niematerialne mogą ranić? Rotfl

Byty psychiczne mogą pojawiać się w wielu formach, począwszy od inkubów, przez duchy, kosmitów, a nawet "halucynacje" wywołane przez adepta magii. Najbardziej złośliwe byty ukazują się w trakcie manifestacji poltergeistów.

Czasami zdarza się, że pewne byty nie ograniczają się jedynie do ukazania się. Istnieją potwierdzone przypadki, w których istoty niematerialne raniły ludzi, często pozostawiając nawet ślady na ich ciałach. Czy sugeruje to, że niezidentyfikowane byty naprawdę istnieją bądź istnieją inne elementy mogące wyjaśnić to zjawisko?

Moim zdaniem, takie niezidentyfikowane niematerialne byty są zwykłymi halucynacjami
Zwykle umysł interpretuje dane otrzymywane od zmysłów, gdy jednak dane te zostaną zniekształcone, np w wyniku zmęczenia, zmian nastroju, naturalnych iluzji itd, występują dziwne zjawiska.
Umysł zaczyna wówczas sam wypełniać luki powstałe po utracie danych. Ten dodatkowy materiał może być uwarunkowany kulturą lub spowodowany lękami. Jednakże to, czego wówczas doświadcza człowiek, może być czymś więcej, niż się naprawdę dzieje. Co prawda proces takowy nie jest "obłąkaniem" ani niczym podobnym, ja go jednak obecnie klasyfikuję jako rekalibrację zmysłową.

Jakie właściwości ma taka halucynacja?

Większość ludzi myśli o halucynacji jako czymś widzialnym. W większości przypadków tak jest, halucynacja to jednak także wszystko, czego w jej trakcie doświadczamy. Ale osobliwie intensywna halucynacja może być czymś dużo większym, niż zwykła halucynacja.
Może ona oddziaływać na wszystkie zmysły. Innymi słowy, może być widziana, słyszana, wyczuwana, a nawet odczuwana. I to włąśnie ten ostatni element zmysłowy powoduje, że pytanie - czy byty niematerialne mogą ranić? - nabiera nowego znaczenia.

Byt niematerialny Jeśli coś może być odczuwane, to czy może również oddziaływać w inny sposób?

Inaczej mówiąc, czy możesz coś poczuć gdy to coś ciebie dotyka? Z pewnością przyjemność może być odczuwana poprzez halucynację. Często tak się dzieje w przypadkach inkubów i sukkubów - niematerialnych bytów, które przychodzą nocą i uprawiają z tobą seks.
Stąd, jeśli może się to odbywać w kategoriach przyjemności, to na pewno może się odbywać również w kategoriach cierpienia. Jeśli więc, na przykład, są w to zaangażowane wszystkie zmysły, i występuje przy tym twoja halucynacja męczącego cię bytu, wówczas możesz to poczuć.

Jeśli zapisze się to w mojej pamięci, to czy może pozostawić bliznę na psychice?

Nawiązując do świadectwa wielu ludzi, którzy doświadczyli manifestacji poltergeista, może tak być - mogą wystąpić ślady w psychice, o których wspomniałem. Ale jak to jest możliwe? Z pewnością oddziałuje to dużo głębiej, niż zwykła stymulacja zmysłów.
Może tutaj pomóc hipnoza. Wiadomo, że, w pewnych przypadkach, osoba zahipnotyzowana doświadcza sugerowanego bólu, przy czym występuje również reakcja ze strony ciała. Na przykład sugestia płonięcia wielokrotnie wywoływała pojawianie się śladów na ciele.
W rzeczywistości istnieje zjawisko, przy którym reakcje ze strony ciała są dotkliwe, prowadzące nawet do krwawienia. To stygmaty - pojawiające się na ciele rany odzwierciedlające rany Chrystusa.
Nikt tak naprawdę nie wie, jak powstają stygmaty, są one jednak dobrze udokumentowane. Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem tego zjawiska jest histeryczna religijna żarliwość - innymi słowy, głęboka kulturalna wiara.
Stosując ten proces do bytów niematerialnych, faktycznie halucynowany byt może zranić, a także pozostawić ślady na ciele, zupełnie tak jakby ten byt naprawdę istniał. Zamiast jednak automatycznie akceptować go jako nadnaturalną istotę, można go po prostu uznać za byt psychologiczny z natury. Tyle że ta psychologia jest bardziej złośliwa, niż obecnie sądzimy.
Odpowiedz

Łowcy duchów i najnowsze technologie...

Pracując w polu, Sharon Leong pakuje cyfrowy aparat fotograficzny, termometr i miernik pola elektromagnetycznego. Nie jest ona prywatnym detektywem ani elektrykiem. Leong, za dnia prawniczka, nocą przeobraża się w gorliwą poszukiwaczkę duchów.
Z tymi i wieloma innymi rzeczami przydatnymi przy polowaniu, Leong podróżuje do rzekomo nawiedzonych domów, na pola bitew, do barów i hoteli, zbierając to, co uznaje za dowody na istnienie świata pozaziemskiego.
Poszukiwanie upiornych dowodów od wieków było popularną rozrywką. Obecnie, zamiast tablic Ouija, łowcy duchów sięgają po coraz bardziej zaawansowany technicznie sprzęt, pomocny w poszukiwaniach.
Tacy łowcy duchów używają cyfrowego sprzętu, aby udokumentować potencjalne oznaki nawiedzenia. Aparaty fotograficzne i dyktafony rejestrują niesamowite widoki i dźwięki, podręczne urządzenia mierzą promieniowanie elektromagnetyczne i dziwne skoki temperatury. Kombinezony, takie jak w filmie "Ghostbusters", nie są potrzebne, ale kieszenie i kurtki rybackie pozwalają chować wszystko w biegu.
Hobbyści tacy jak Leong znajdują wyposażenie w sklepach elektronicznych albo w specjalistycznych sklepach internetowych, takich jak Ghost Mart, które specjalizują się w "promocjach na sprzęt do paranormalnych badań". Choć większość wyposażenia to sprzęty służące raczej do codziennego użytku, inne, takie jak miernik pola magnetycznego zwany "miernikiem duchów" są stworzone specjalnie do poszukiwania duchów. Ceny kompletnego ekwipunku wahają się od 250 do nawet 2000 dolarów.
"Prawdopodobnie dla ludzi przyszłości z naszymi aparatami będziemy się wydawali jacyś średniowieczni, ale musimy od czegoś zacząć", mówi Leong. "Coś powoduje, że te przyrządy wariują, nie jesteśmy jednak pewni, dlaczego tak się dzieje".
Leong podróżowała do słynnych nawiedzonych miejsc, takich jak więzienie w Alcatraz, z członkami towarzystwa San Francisco Ghost Society. Jest to jedna z wielu setek działających w tamtym rejonie paranormalnych grup zrzeszających dziesiątki tysięcy członków na obszarze całej Ameryki Północnej. Międzynarodowe Stowarzyszenie Łowców Duchów ma członków w ponad 90 krajach.
Internet pozwala entuzjastom dzielić się materiałami filmowymi, które nagrali, natychmiast i anonimowo, co pozwala na znalezienie osób o podobnych zainteresowaniach, obawiających się pośmiewiska ze strony postronnych ludzi. Ghost Village (Wieś Duchów) jest najlepszą piastą dla tej społeczności. Każdego miesiąca zagląda tutaj 80 000 gości, dwa razy tyle, jak przez całe Halloween.
Narzędzia, jakie zawiera w sobie standard Web 2.0, umożliwiają łowcom duchów wciągać w temat duże społeczności, takie jak MySpace, i niszowe, takie jak "I Am Haunted". Czaty, blogi i pliki wideo przyciągają co miesiąc ponad 30 000 gości i kilkudziesięciu nowych każdego dnia. Niektóre witryny poświęcone duchom umożliwiają oglądanie na żywo obrazu z "nawiedzonych kamer" rozstawionych w znanych nawiedzonych miejscach. Serwis YouTube stał się magazynem dziesiątek tysięcy nagrań video, pokazujących rzekomo upiory i inne zjawy.
Szał dotarł również na iPody, katalog Apple iTunes zawiera ponad 1000 paranormalnych podcastów. Są między innymi nagrania rozmów w San Francisco Ghost Society, prowadzonych przez założyciela grupy, Tommy'ego Netzbanda. On i jego wspólnicy badają dom, który według nich jest nawiedzony w jeden z trzech sposobów: "rezydujący", "inteligentny" i "nieludzki".
"99 procent tych zjawisk znajduje sensowne wytłumaczenie", mówi Netzband. "Kiedy ludzie do mnie dzwonią i mówią 'ściga mnie cień' automatycznie zaczynam myśleć, że zwariowali. Nie popieramy pomysłów ludzi, którzy myślą, że to jest jakaś wspaniała praca. Doświadczyłem cienistych ludzi, innych nawiedzeń i zostałem oszukany prze duchy, ale zajęło mi to wiele lat".
Netzband twierdzi, że większość nawiedzeń można zaliczyć do kategorii "rezydującej", rozumianej jako impresję wydarzeń z przeszłości, które pozostają zakorzenione w miejscu i powtarzają się w obecnym czasie jak jakiś zablokowany zapis. Mogą to być uczuciowe ślady bardzo emocjonalnych momentów w czyimś życiu, takie jak ostatni oddech, piosenka lub zapach perfum. Na przykład Netzband objechał okolice Haight-Ashbury, a dokładnie chodnik, który rzekomo jest nawiedzony przez dźwięk stąpających butów od chwili, gdy w latach siedemdziesiątych zastrzelił się tu pewien nastolatek.
Dyktafon kasetowyNetzband i inni badacze twierdzą, że paranormalne rozrywki zyskały na popularności w ostatniej dekadzie, głównie za sprawą komedii sytuacyjnych, takich jak NBC's Medium, oraz prawdziwe pokazy, takie jak Ghost Hunters na kanale Sci Fi, który przyciąga miliony widzów. MTV produkuje Celebrity Paranormal Project, zaś kanał Discovery nadaje program The Hauntings. Internetowe wydanie programu Most Haunted emitowanego na kanale Travel Channel oferuje porady, jak przekształcić telefon komórkowy w czytnik elektromagnetyczny.
Łowcy duchów zarówno w telewizji jak i na ulicy używają cyfrowych aparatów fotograficznych mogących przechwytywać światło podczerwone i ultrafioletowe, którego zwykły film nie jest w stanie przechwycić. Inni hobbyści wolą specjalne Polaroidy potrafiące drukować zdjęcia - bo drukowane obrazy mają dla badaczy większą wartość, niż piksele. Sharon Leong używa z kolei aparatu 5.1-megapikselowego Canon PowerShot, mogącego sfilmować pędzący punkt. Badaczka zaleca stosowanie szerokokątnego obiektywu i trójnogu pozwalającego na zostawienie na wiele godzin włączonej kamery.
Jednakże w polu badań łowcy duchów rzadko wyłapują obrazy stereotypowych cienistych postaci lub białych kobiet. Zamiast tego, otrzymują fotografie przemieszczających się kuleczek światła, będących najbardziej popularną oznaką obecności duchów. Obecność takich cial zwykle nie jest powodowana błyskiem flesza lub obecnością kurzu na soczewce. Netzband sądzi jednak, że pewne lekkie kropelki wody reprezentują prawdziwe "duchowe gówno". Ten typ wyładowania, znany inaczej jako ektoplazma, może się ukazać jako promień świetlny lub para.
Wielu łowców duchów twierdzi, że nawiedzenia związane są ze zmianami pola elektromagnetycznego i że działalność duchów przybiera na sile w słoneczne dni lub przy pełni księżyca. Dlatego Netzband, Leong i ich koledzy używają ręcznych wykrywaczy pola elektromagnetycznego i czujnyków Geigera, aby pozyskać informacje o promieniowaniu w nawiedzonym miejscu. Ładowane korbką lub bateriami latarki Faradaya są poręczne, dopóki duch nie wyssie z baterii całej energii. Przydają się również staromodne kompasy i nowoczesne podczerwone termometry.
łowcy duchów twierdzą, że pozostałe nawiedzenia są tyko krótkotrwałym holograficznym przebiciem z innego wymiaru lub czasu. Sądzą też jednak, że "inteligentna" klasa nawiedzeń, więcej niż echo z przeszłości, może mówić o ludziach i wydarzeniach w obecnym czasie i dlatego wymagać różnego wyposażenia.
Umarli najwidoczniej jednak potrzebują pomocy technicznej. Kosztujący 70 dolarów Belfry Bat Detector wychwytuje infradźwięki. Bardziej pospolite są chociażby kasety lub cyfrowe dyktafony używane do nagrywania szeptu duchów. Niektórzy łowcy duchów wolą urządzenia niskiej jakości, twierdząc, że byty używają białego szumu do utworzenia głosu.
Rozmowa może brzmieć jednostronnie, kiedy badacze zadają duchom pytania, ale łowcy duchów przysięgają, że slyszą słowa i frazy, znane jako elektroniczne zjawisko głosowe (EVP), gdy odtwarzając nagranie podkręcają głośność i oczyszczają nagrania na komputerze. Eksperymentatorze zredagowali oprogramowaniem takim jak Adobe Audition (dawny Cool Edit - przyp. Ivellios) lub Audacity wiele nagrań i wgrali na strony internetowe setki sesji EVP.
Lisa i Tom Butlerowie mówią, że rozmawiają ze zmarłymi poprzez nagrania głosowe od 16 lat. Zespół składający się z męża i żony prowadzi Stowarzyszenie na rzecz Elektronicznych Zjawisk Głosowych, organizację typu non-profit, której witrynę odwiedza 2000 gości dziennie. Butlerowie twierdzą, że osiągają słyszalny wynik przy prawie jednej trzeciej wszystkich sesji, co wystarcza do tego, aby ich działania miały jakieś znaczenie.
"To jest coś dużo poważniejszego, niż polowanie na duchy", powiedzialą Lisa Butler, emerytowany psycholog. "Mamy ludzi docierających do swoich bliskich zarówno przez dźwięk, jak i obraz. Niektórzy ludzie są co do tego sceptyczni, ale jest to coś, co możesz zrobić dla siebie".
Garstka ludzi twierdzi, że wynaleźli "telefony do zmarłych", o których jako pierwszy rozważał nie kto inny, jak Thomas Edison. Sharon Leong widziała takie urządzenie wiosną tego roku w Hotelu Stanley w Kolorado (USA). Nie jest ona jednak zainteresowana dzwonieniem do zmarłych.
"Tak jak w przypadku tablic Ouija, na obecnym etapie rozwoju tego urządzenia jego użytkowanie niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwo", mówi Leong. "Przede wszystkim skąd pewność, że słyszymy głos zmarłej osoby, czy jakiegoś demona, który naśladuje głos zmarłego krewnego?".
Sceptycy argumentują, że prócz straty czasu i energii nie ma żadnych innych obaw. Benjamin Radford, zarządca edytora czasopisma Skeptical Inquier, widzial phasmofobię lub lęk przed duchami, wywoływany u rodzin skrzypieniem w domu. Jeśli duchy szukają prawdziwych bezprawnych śmierci, zastanawia się Radford, to dlaczego nie obserwujemy większej ilości nawiedzeń?
"Ten cały kraj jest wielkim indiańskim cmentarzem", mówi Radford. "Ludzie żyli na tej planecie od setek tysięcy lat i prawdopodobnie w każdym miejscu, gdziekolwiek nie wdepniesz, ktoś kiedyś umarł". Radford jest zdania, że dowody dostarczane przez łowców duchów, takie jak nagrania EVP, tylko wprowadzają w błąd wrażliwych ludzi.
"To wszystko to są dwuznaczne bodźce dźwiękowe, ekwiwalenty twarzy w chmurach. 'Słyszę kogoś kto mówi uwolnij mnie!', ktoś inny może powiedział, że usłyszał 'Mały kangur!'. To nie jest wiadomość z drugiej strony".
A co z orbami? "To wszystko to są refleksy świetlne", mówi Radford. "Co do odczytów mierników pola elektromagnetycznego, to nie ma żadnego dowodu na to, że wykrywacze duchów wychwytują wszystko prócz odczytów pola elektromagnetycznego, które naukowe badania łączą w korelacji z halucynacjami psychologicznymi, a nie z duchami".
W historii ludzie rozwinęli w trakcie mistycznego wyścigu pozornie magiczne nowe technologie. W czasie ruchu spirytystycznego w XIX wieku oszuści wykonywali podwójnie naświetlane portrety samoprześwitujących się "duchów". Podczas seansów media przygotowywały w salonach urządzenia wystukujące pod stołami alfabetem Morse'a prymitywne wiadomości. W latach 30. XX wieku ludzie rejestrowali takie sesje na płytach gramofonowych.
"W ostatnich latach trzeba to robić z wyczuciem, bo duchy porozumiewają się na różnych długościach fal, więc ludzie myślą, że gdybyśmy mogli odbierać infradźwięki lub światło podczerwone, używając odpowiednich urządzeń, wtedy usłyszelibyśmy duchy", mówi Mary Roach, autorka książki "Spook: Science Tackles the Afterlife".
Jej badanie nie znalazło żadnych pochodzących z głównego nurtu badań naukowych, które mogłyby poprzeć doniesienia pochodzące od łowców duchów. Nadal jedna trzecia Amerykanów wierzy w duchy, według sondażu przeprowadzonego przez Instytut Gallupa, który odkrył wzrost popularności zjawisk paranormalnych w latach osiemdziesiątych. Obojętnie, czy popularność łowców duchów jest podsycana przez telewizję czy też nie, Roach zaznacza, że trend ten jest zarówno zabawny, jak i niebezpieczny.
"Te pokazy są emitowane na takich kanałach jak Discovery Channel, które pierwotnie kojarzone byly z nauką", mówi Roach. "Ludzie, którzy te programy przygotowują, są podpisywani jako badacze, ale to są tak naprawdę tylko amatorzy. Nie mogę patrzeć na to, że przedstawia się ich pracę jako prawowite, zadowalające i prawdomówne przedsięwzięcie".
Jeff Belanger, administrator GhostVillage.com i autor siedmiu książek o tematyce paranormalnej, zgadza się, że polowania na duchy uwłaczają wiarygodności czemuś, czego nie da się zmierzyć. "Tak samo jak jakieś organizacje i osoby próbują obnażyć ezoterykę i duchowość i przenoszą to na płaszczyznę czystej nauki, co nie zawsze jest możliwe, gdy szukasz czegoś, co znajduje się poza naszym pojmowaniem wszechświata", mówi Belanger.
Belanger uważa jednak historie o duchach za wartościowe pod względem nauki o historii. Sądzi, że zainteresowanie nieziemskimi rzeczami rośnie po katastrofalnych wydarzeniach. Na przykład ruch spirytystyczny zbiegł się z wojną domową w USA. Ostatnio ataki terrorystyczne z 11 września 2001 i wojna na Środkowym Wschodzie mogły zachęcić więcej Amerykanów do wyobrażenia sobie życia pozagrobowego.
"Przerywamy wiadomości, aby nadać ważny komunikat: to, jak umrzemy, i co będzie potem, jest jedną z największych tajemnic we wszechświecie", dodaje Belanger.

Elsa Wenzel, CNET
Odpowiedz

Jak wszyscy to wszyscy Oczko

Dawno temu ( bodajże z 7 lat) wracałam z koleżanką od znajomych. Jak zwykle nie chciało nam się iść dłuższą drogą, tak więc poszłyśmy skrótem- jakie to normalne Oczko Dodam, że było to późno w nocy.
Skrót ten wyglądał tak, że zamiast ulicą szłyśmy drogą koło plaży. Jest tam sporo drzew, krzaków, jak to na odludnionej plaży. Gdy już miałyśmy minąć zakręt nagle przeleciało tak szybko coś czarnego ( nawet nie chce mysleć co to mogło być). Coś w stylu śmierci (bez kosy) Oczko
Idąc dalej na zakręcie stał taki mały prześwitujący chłopczyk. Miałam wrażenie, że mi się przewidziało. Byłam tak wryta w ziemię i zastanawiałam się czy powiedzieć o tym koleżance. W pewnym momencie odwróciłam się i zaczęłam uciekam. Nie miało to dla mnie znaczenia, że mi japonki zaraz z nóg spadną. tak byłam wystraszona, że musiałam stamtąd uciec. Zdałam sobie sprawę, że nie biegłam sama, lecz z moją koleżanką. Jak już dobiegłyśmy do ulicy, zapytałam się jej czy widziała to co ja. Odparła, że tak. Jakbym tylko ja to widziała, to stwierdziłabym, że mam jakieś urojenia i jest coś ze mną nie tak. Dlatego z jednej strony trochę mnie to uspokoiło.
Długo nie chodziłam tamtą drogą, trochę się bałam. Podejrzewam, że ten chłopczyk utopił się nad tym jeziorem, tylko nie wiedząc czemu pokazał się właśnie nam. Do dziś nie znam odpowiedzi i nawet nie chce. O utonięciach nic nie było słychać, także musiało się to wydarzyć dawno temu.
Czasami przechodzę tą drogą, ale tylko wtedy gdy jest widno. Nigdy nie chciałabym przeżyć to po raz kolejny.

Mogę opowiedzieć, jeszcze jedną historie. Opowiadał mi ją tata. Historia miała swoje wielkie zakończenie, a może bardziej przeznaczenie.
No więc tak, dawno dawno temu.....jeszcze przed moimi narodzinami ( trochę ponad 12 lat) i ślubem moich rodziców. Tata jak wiadomo umawiał się z mamą na randki. Tata mieszkał blisko cmentarza, mama trochę dalej. Pewnej nocy, dosyć po godzinie 24 wracał od niej do siebie do domu. Nagle spostrzegł dwie małe dziewczynki trzymające się za ręcę. Widać było u nich różnice wiekową, gdyż jedna była wyższa od drugiej. Tata jest bardzo strachliwy, więc stanął jak wryty i patrzył co robią. Zdziwiło go to, że takie małe dzieci o tej godzinie chodzą same po dworzu. Co się okazało, weszły na cmentarz. Tata dużo nie myśląc zamiast biec do domu, pobiegł do mamy spać.
Dochodząc do sedna. Gdy rodzice wzieli ślub i mama zaszła w ciążę, pierwsze ich dziecko po porodzie zmarło- dziewczynka. Dwa lata później to samo, również dziewczynka. Dziewczyny zostały pochowane na tym właśnie cmentarzu. Rodzice uważają, że te duchy miały jakieś znaczenie w ich życiu i nie pojawiły się bez powodu. Tak więc, jeżeli i tobie się zdarzyła dziwna historia z duchem. Zastanów sie czy to nie aby przypadkiem, ktoś kto miał albo będzie miał jakieś znaczenie w twoim życiu. Nic nie dzieje się przypadkiem.
Odpowiedz

Kiedyś mnie też nawiedzały zmory nocne, ale to już zupełnie co innego. Nie znalazłam żadnego wątku o tym, a szkoda.
Dosyć sporo się o nich naczytałam, może ktoś z was miał podobne doświadczenie ze zmorami nocnymi?
Odpowiedz

Jako że ostatnio dużo podróżowałem miałem okazję posłuchać Suligi. Miałem pecha a może szczęście, że trafiło mi się jego opis nawrócenia z historią życia. Jeden z momentów opowieści przypomniał mi następująca historię/sen bardzo realny.
Było to gdy około roku temu i zaczynałem zabawę z kartami tarota a że byłem w strasznych problemach finansowych (teraz też mam je ale jest światło w tunelu i możliwość wyjścia z tego).
Śniło mi się że jestem w sali z tronem. Na tronie siedział "facet" ok 40 letni z bródką a wokół niego były roznegliżowane kobiety. Dostałem rozkaz "Zostawisz żonę, dzieci i zaczniesz mi służyć!" nie chciałem się zgodzić tłumacząc, ze nie mogę zostawić rodziny z długami. Wywołało to olbrzymią wściekłość "faceta" i odgrażanie "że nigdy nie wyjdę z długów". Obudziłem się zlany potem.
Przypomniało mi się ta historia dlatego, że Suliga wspomina ilekroć nawet Bóg czy święty proponuje CI coś to należy obserwować i nie zgadzać się. Jeśli wywoła to złość - wiadomo z kim masz do czynienia.
Odpowiedz

Myślę, że ja mogę opowiedzieć ciekawą historię. Przydarzyła się ona mnie i dwóm moim kolegom w czasie pełni. Niedaleko za naszym miastem mamy pola przy rzece. Są dzikie, zarośnięte, a pośrodku pola rośnie wielkie drzewo. Jest bardzo malowniczo, ale w nocy, gdy podnosi się mgła, można się przestraszyć. Kilka osób twierdziło, że widziało wisielców zwisających z konarów drzew, ale inni twierdzą, że to tylko dziwnie powyginane gałązki tworzą taką iluzję.

Pewnej nocy chcieliśmy nagrać to piękne zjawisko - ten moment gdy mgła zaczyna się unosić. Niebo było bezchmurne, księżyc był w pełni. Wszystko nam sprzyjało. Ustawiliśmy odpowiednio kamerę i zaczęliśmy kręcić. W momencie, gdy mgła zaczynała być tak duża, że chowała wszystko przed nami w promieniu dziesięciu metrów usłyszeliśmy płacz dziecka.
Wystraszyliśmy się oczywiście. Zaczęliśmy szeptać między sobą, co to może być. Ktoś powiedział że może koza się zabłąkała z pobliskich gospodarstw. A może to kot tak dziwnie miauczy. Z pewnością musi to być jakieś zwierzę.
- A co, jeśli nie? - zapytała i porwałam latarkę. Złapaliśmy się wszyscy za ręce, żeby nie zgubić się we mgle, gdyby zdarzyło się coś strasznego i ostrożnie ruszyliśmy ku dźwiękowi płaczu dziecka. Z nerwami na postronki szłam pierwsza, świecąc wokoło, by moi przyjaciele nie zorientowali się jak bardzo się boję. Oni szli za mną, bo trzymali sprzęt. Tylko ja miałam wolne ręce.
Dźwięk płaczącego dziecka ustał, zamiast tego usłyszeliśmy "ciiiiii" wymruczane niecierpliwym męskim głosem. A po chwili dziecko rozpłakało się jeszcze bardziej. Najechaliśmy latarką na to miejsce i zauważyliśmy.... namiot. A w środku rodziców, próbujących ululać dziecko do snu.

Musieliśmy obudzić niemowlę, kiedy rozmawialiśmy podczas kręcenia ujęć. I założę się, że ta rodzina bała się nas bardziej, niż my ich Język
Odpowiedz

Nie chcę, aby to zabrzmiało kpiąco, czy tez niepoważnie - piszę serio, aczkolwiek kontekst może sie wydać żartobliwy. Kiedyś regularnie miałem kontakt z wyznawcami hinduizmu, a konkretnie ścieżki zwanej Bhakti Joga. Afirmowali oni dzieło Kriszny i oczywiście śpiewali święte imiona, chantowali, i ogólnie adorowali Boga na wszelkie sposoby. Uzbierała się tam grupka o podejściu takim naukowym, duchowo-naukowych turystów, którzy - podobnie jak ja - lubili podyskutować o niuansacg różnych religii; pewnego razu siedzieliśmy w gliwickiej pizzo-knajpie Radiola, położonej obok Radiostacji gliwickiej, i raczyliśmy się złotawym trunkiem. Zrobiło się wesoło i ktoś zażartował z Jagad Guru - Chrisa Butlera - założyciela tego odłamu hinduizmu, mistrza bona fide...posypało się kilka żartów; w pewnym momencie pękły dwa szklane kufle, ot tak...dla przestrogi. Nie róbcie sobie jaj.
Odpowiedz

akilegna88 napisał(a):Kiedyś mnie też nawiedzały zmory nocne, ale to już zupełnie co innego. Nie znalazłam żadnego wątku o tym, a szkoda.
Dosyć sporo się o nich naczytałam, może ktoś z was miał podobne doświadczenie ze zmorami nocnymi?

Ja we śnie zostałem za atakowany Uśmiech
Odpowiedz

Alex
może więcej szczegółów / Rotfl
Odpowiedz

Ja pracowałem nad świadomym snem , a ze miałem iść na parter pozałatwiać różne sprawy to była silna potrzeba ,
ale zasnąłem Uśmiech i teraz mam sen : w jakim idę na duł i załatwiam te sprawy jak wracałem usłyszałem wolanie potworne za drzwiami Krzyk uznałem ich za złe i miałem zamiar wiać ale gwaltownie mnie za atakowali i zaczęli wciąga do siebie , ogólnie ręce wyciągali to jakiś 4-6 metrów, oni jak by nie przekroczyli za próg bo się materializowali się wiedziałem ich ,
wyrwałem się i uciekłem do pokój krzyki i wołania byli silnie ale ja sobie przypomniałem o zegarku ze mam sprawdzić godzinie i po paczyłem i późnej 2 raz i uświadomiłem ze to tylko sen i obudziłem się .
dosyć realnie i kolorowe to było przeżycie Myśli
Odpowiedz

No było straszne.....prawie jak by przyśniło mi się że zasypiam za kołkiem.
Odpowiedz

Janek napisał(a):No było straszne.....prawie jak by przyśniło mi się że zasypiam za kołkiem.

oj tam ja cały czas zasypiam Oczko a jak budzie się brakuje samochodów , lub nie za bardzo wiem gdzie ja jestem Uśmiech
O ostatnio za Busem lecę i zasnąłem po czułem uderzenie i takie nie przyjemnie uczucie jak by mnie ktoś na sile przez tego busa przepchał , otwieram oczy droga pusta i myślie gdzie ten cholerny tył busa , Bezradny
a ze wiedziałem ze przez niego przeleciałem bo byłem jakiś polo-many , wiedziałem ze aniołowie daj rade Ok
Odpowiedz

Jak jak jadę i padam na twarz to staję i kładę się bo jak zasypiam na siedząco to zaraz jest pobudka w stylu "zasnąłem za kołkiem i spadam w przepaść lub zjeżdżam do rowu/na drugi pas na czołówę" i przez kilka minut poziom adrenaliny przekracza normę. A duchem się jeszcze nie chcę stać.
Odpowiedz

Fireffox_27 napisał(a):Myślę, że ja mogę opowiedzieć ciekawą historię. Przydarzyła się ona mnie i dwóm moim kolegom w czasie pełni. Niedaleko za naszym miastem mamy pola przy rzece. Są dzikie, zarośnięte, a pośrodku pola rośnie wielkie drzewo. Jest bardzo malowniczo, ale w nocy, gdy podnosi się mgła, można się przestraszyć. Kilka osób twierdziło, że widziało wisielców zwisających z konarów drzew, ale inni twierdzą, że to tylko dziwnie powyginane gałązki tworzą taką iluzję.

Pewnej nocy chcieliśmy nagrać to piękne zjawisko - ten moment gdy mgła zaczyna się unosić. Niebo było bezchmurne, księżyc był w pełni. Wszystko nam sprzyjało. Ustawiliśmy odpowiednio kamerę i zaczęliśmy kręcić. W momencie, gdy mgła zaczynała być tak duża, że chowała wszystko przed nami w promieniu dziesięciu metrów usłyszeliśmy płacz dziecka.
Wystraszyliśmy się oczywiście. Zaczęliśmy szeptać między sobą, co to może być. Ktoś powiedział że może koza się zabłąkała z pobliskich gospodarstw. A może to kot tak dziwnie miauczy. Z pewnością musi to być jakieś zwierzę.
- A co, jeśli nie? - zapytała i porwałam latarkę. Złapaliśmy się wszyscy za ręce, żeby nie zgubić się we mgle, gdyby zdarzyło się coś strasznego i ostrożnie ruszyliśmy ku dźwiękowi płaczu dziecka. Z nerwami na postronki szłam pierwsza, świecąc wokoło, by moi przyjaciele nie zorientowali się jak bardzo się boję. Oni szli za mną, bo trzymali sprzęt. Tylko ja miałam wolne ręce.
Dźwięk płaczącego dziecka ustał, zamiast tego usłyszeliśmy "ciiiiii" wymruczane niecierpliwym męskim głosem. A po chwili dziecko rozpłakało się jeszcze bardziej. Najechaliśmy latarką na to miejsce i zauważyliśmy.... namiot. A w środku rodziców, próbujących ululać dziecko do snu.

Musieliśmy obudzić niemowlę, kiedy rozmawialiśmy podczas kręcenia ujęć. I założę się, że ta rodzina bała się nas bardziej, niż my ich Język

Fajna historia...tak to się chyba ma z większością opowieści o duchach, tylko Paulo Coelho i Ed Warren twierdzą inaczej
Odpowiedz

Czytam ten temat od dawna, postanowiłam podzielić się z wami moimi historyjkami, a że mam pewne zdolności przyciągające tego typu zjawisk - było ich wiele w moim życiu. Jednak ograniczę się do dwóch opowieści z ostatniego miesiąca i jednej starej z dzieciństwa, która przypomniała mi się wczoraj.

Byłam wtedy podstawówce, miałam przyjaciółkę, która była bardzo towarzyska i zdarzało się, że chodziłam z nią do domów obcych dla mnie ludzi, których ona skądś znała. Pewnego razu poszłyśmy do starej poniemieckiej kamienicy, gdzie mieszkało dwoje dzieci. Starsza dziewczynka w naszym wieku (wtedy ok 10 lat) i młodszy chłopiec. Ich rodzice byli w pracy w tym czasie. Wywiązała się rozmowa podczas której dzieci wyznały, że mają młodszą 'siostrę', która pojawia się czasami, jest malutka i przechodzi między pokojami przez ściany. Dopiero potem zdałam sobie sprawę, że ów istota mogła być duchem.

Historia z tego tygodnia - byłam z mamą u mnie w pokoju, a ojciec oglądał telewizję. Pies szedł przez korytarz i nagle hałas, pies skulony ucieka. Zaglądam co się stało a tam wielki bucior mojego ojca rzucony przez całą długość korytarza jakby specjalnie w psa. But jest za ciężki żeby piesek go sam podniósł, dobrze ze zdążył uskoczyć.
Natomiast od czasu kiedy dziadkowie zadecydowali dać ogłoszenie, że zamierzają sprzedać dom zaczęło się dziwne stukanie (i jakby popychanie) w drzwi wewnętrzne wejsciowe. Nie jest to szczególnie straszne, ale ja sama podczas jednej wizyty u dziadków slyszałam to dwa razy a dziadkowie potwierdzili, że często to słyszą. Myslę, że to pradziadek ktory budował dom daje znak, żeby domu nie sprzedawać.
Odpowiedz

Oo matko Boi się ale tu świeci pustką... i pomyśleć że kiedyś to tu sie działo Rotfl
Odpowiedz

heh uwielbiam straszne historie, naszczescie mi sie rzadko przytrafiają;/
Odpowiedz

otwieram casting dla autorów strasznych historii w tym wątku Rotfl chętni pisać bo przewidziano nagrody w konkursie Rotfl
Odpowiedz

Ale dlaczego od razu zakładać, że historie z duchami są straszne? Mieszkam w starej kamiennicy i to normalne, że sporo istot niematerialnych wokół.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości