Cóż.. te wspomnienie bardzo bardzo wyraźne towarzyszy mi od momentu mojego urodzenia.
Pamiętam że krążyłam po orbicie - nie jako człowiek ale jako duch.. materia.. nie wiem jak to nazwać. Miałam jaźń czekałam na coś ale nie wiedziałam na co. To było takie nieznośnie długie oczekiwanie.. Chociaż czas tam nie istniał w naszym rozumieniu, to jednak czułam że jestem w jakiś sposób zawieszona, że czekam na coś.
Nie wiem ile minęło, wiem że długo, bardzo długo aż usłyszałam głos który przeszył mnie na wskroś.. tego nie da się opisać! Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam światło, barwę kolorów.. takich barw nigdzie indziej nie ma.. one nie istnieją tutaj. Ten widok mnie obezwładniał, wiedziałam że stoję przed sensem mojego istnienia.
Zaczęłam się bać bo przeczuwałam że nie zasłużyłam na to by oglądać te piękno. Gdybym mogła chociaż w połowie wytłumaczyć dlaczego sie bałam, to bym powiedziała że ujrzałam coś co mnie całkowicie wypełniło po brzegi niewyobrażalnym szczęściem i gdybym usłyszała że juz nigdy go nie zobacze to to byłaby najokrutniejsza kara.. Nie brak nieba - tylko właśnie to, że juz nigdy wiecej nie zobaczę tej postaci.
Ten głos mówił do mnie że nie zasługuje na strącenie bo w gruncie rzeczy jestem dobra.. tylko zbłądziłam, że chce mi dać drugą szansę i żebym w następnym życiu zapamiętała tę chwilę i czyniła dobro.
Pamiętam że dźwięk tego głosu.. ja nie chciałam wracać tam dokąd ten głos mnie wysyłał.. bo czułam takie wielkie szczęście że niemal płakałam. Gdzieś w oddali majaczyło coś, co można nazwać niebem.. i ja tak strasznie chciałam iść za tym głosem, za tym światłem.. nie wiem nawet jak to nazwać ale wiem że to była taka ogromna siła taka ogromna miłość, która jest jedynym sensem istnienia.
Powiedziałam Bogu że dobrze, że tak zrobię - zapamiętam.. i że zaraz wrócę - żeby czekał na mnie..
I wtedy pojawiłam się nad ziemią (taki jakby slajd z kosmosu sie pokazał - ziemia jaką widzą np. astronauci).
www.mersaforum.pun.pl/_fora/mersaforum/gallery/8_1187138037.jpg
Wtedy wiedziałam już jakie będę miała życie, gdzie się urodzę w jakiej rodzinie.. z czym będę się musiała zmierzyć w zyciu. Nie bardzo mi się ono podobało - wydawało mi się bardzo nudne ale z drugiej strony odbierałam te przyszłe życie jako chwilę, jako mrugniecie okiem i będę z powrotem koło tej wielkiej niesamowitej postaci.
I wtedy błyskawicznie zaczęłam lecieć w kierunku ziemi - nie wiem jak to opisac po prostu to był moment i nagle zrobiło się ciemno. Usłyszałam bicie serca mojej mamy.
Potem były moje narodziny.. i slajdy z okresu wczesnego dzieciństwa.
Kiedy byłam dzieckiem wyjawiłam babci mój sekret ale ona powiedziała że mam bujną wyobraźnię. Nie uwierzyła mi. Poczułam że nie powinnam o tym mówić. Już jako dziecko wiedziałam że ludzie tego nie zrozumieją, nie potraktują tego poważnie. Więc uznałam że widocznie tak ma być, że Bóg nie każdemu zostawia takie wspomnienia i że to dla mnie dar bo zapamiętałam i po prostu wiem że jest inny świat, inny wymiar.. taki piękny, tak niewyobrażalnie fascynujący.
Niestety często zapominam o tym - gonię za pracą, pieniędzmi.. zapominam co jest na prawdę ważne i jaką mam lekcję do odrobienia.
Kiedy byłam mała, to miałam bardzo silną wieź z moim duchowym opiekunem, czułam się w jakiś sposób bezpieczna, rozmawiałam z nim nawet (chociaż na głos mi nie odpowiadał
Kiedy zaczęłam dorastać i coraz rzadziej słyszałam wewnątrz siebie ten głos, który mnie prowadził przez życie - przyśniła mi sie Matka Boża. Prosiła mnie o coś usilnie.. ale niestety tego nie udało mi sie zapamietac. Do dzis boleję nad tym że moja pamieć zawiodła mnie w takim momencie.
I szczerze? nie obchodzi mnie czy ktoś mi wierzy czy nie. Ja w to wierzę, nie muszę się tym chwalić ani pisać opasłych książek jak tam jest. To tak w skrócie, co chciałam wam powiedzieć