Seleno,
To co napisałaś teraz o swojej sytuacji z tą młodą, śledzącą Cię kobietą dość diametralnie zmienia to, co, według mnie, powinnaś zrobić. Proszę zastanów się jak oceniasz szansę, aby ci ludzie permanentnie zniknęli z Waszego życia. Jeśli nie widzisz realnie takiej możliwości, to uważam, że sama będziesz musiała poważnie rozważyć możliwość zmiany miejsca zamieszkania.
Zdaję sobie sprawę, że moje zdanie, zaprezentowane w tak bezpośredniej formie może być, i pewnie jest, wielkim zaskoczeniem, wręcz szokiem. A ze względu na jego rewolucyjną treść może też wydawać Ci się nieuzasadnione, bo niby czemu wysuwam tak daleko idący i radykalny wniosek? Piszę tak, ponieważ typ rodziny, który opisałaś był niestety bardzo podobny do mojej rodziny pochodzenia. Na własnej skórze i psychice odczułam jak to jest doświadczyć przede wszystkim, emocjonalnej przemocy w całej palecie odcieni. Znam wszystko o czym piszesz, choć u nas nie było alkoholu, a dobra, nieco ponad przeciętna jeśli chodzi o zamożność, rodzina: przykładowo w początku lat 90-tych to ja pierwsza pojechałam do McDonalda (wtedy to było coś), to ja pierwsza poleciałam samolotem za granicę wśród moich rówieśników.
Jedną z charakterystycznych cech przemocy psychicznej jest rozmydlanie poczucia odpowiedzialności, przysłowiowe "odwracanie kota ogonem", naruszanie granic, oskarżanie ofiary o krzywdy, które wyrządza się samemu. Powodem jest głębokie, wyparte oczywiście, zaburzenie osobowości.
Ja sama dorastając w takiej rodzinie musiałam podjąć nad sobą bardzo konkretną, wieloletnią pracę terapeutyczną, do tego różne warsztaty, a dopiero teraz jestem gotowa na ostateczne zmierzenie się z problemem, czyli podjęcie psychoanalizy. Przede mną kilka lat intensywnych wewnętrznych zmagań.
Ja jednak od maleńkości byłam bardzo niezależnie myślącą osobą, która, będąc dzieckiem zupełnie nieświadomie, rzucała wyzwanie światopoglądom dorosłych, czego ci nie lubili- zawsze wtedy słyszałam, że jestem młodsza i mam być cicho
. Jako jedyna w mojej całej rodzinie zauważyłam co się tak naprawdę odgrywa, całkowicie zerwałam z nimi kontakt, choć nie było to łatwe się od nich uwolnić i udało mi się to ostatecznie zrobić dopiero jak miałam 25 lat. W ubiegłym roku skorzystałam z sesji u astrologa- p. Gibaszewskiego i okazało się, że z Uranem i punktem szczęścia idealnie na linii Medium Coeli nie mogło się to potoczyć w moim życiu inaczej. Miałam być widać tą, która to zauważy i z tego toksycznego schematu się wyłamie. Dopiero po tylu latach widzę co raz wyraźniej jak ogromne piętno to odciska na psychice. Ogromne.
Ale nie każdy został obdarzony tak niezależnym rozumowaniem co ja, co nie jest moją zasługą, ot trafiło mi się na loterii życia dostać taki umysł. Większość ludzi nigdy nie wyrwie się z tych okowów. Zresztą, jak popatrzymy na ludzi urodzonych w zdrowych rodzinach to również zauważymy, że jadą na autopilocie i też, często bez głębszej refleksji powtarzają wyniesione z domu schematy, tyle, że te są akurat zdrowsze. Po tylu latach obcowania z takimi ludźmi wiem, że bardzo niewielu z nich się zmienia, a jeśli Twoja sytuacja trwa już jakiś czas, to pewna dynamika zdążyła się już utrwalić. Emocjonalnie, zostałaś włączona w obręb tej patologicznej rodziny i zostałaś obsadzona w konkretnej roli, której oni z różnych względów potrzebują. Tacy ludzie gotowi są na bardzo dużo by daną osobę w sztywno przypisanej jej roli utrzymać. Ta sztywność ról i zachowań też jest bardzo charakterystyczna dla zaburzeń, to jeden z pierwszych, widocznych objawów. Jakiekolwiek racje rozumowe zostaną odbite, ponieważ prawdziwy spektakl odgrywa się na dużo głębszym, emocjonalnym poziomie, a osoba cierpiąca na zaburzenie osobowości chroni się w ten sposób przed uświadomieniem sobie rzeczy, które zakłóciły by jej, i tak już bardzo wątłą, równowagę w psychice.
Płacisz bardzo wysoką cenę za dobre serce, które okazałaś tej młodej dziewczynie, ale cieszę się, że to zrobiłaś
. Do mnie też ktoś kiedyś wyciągnął rękę i dzięki temu dziś mam szansę całkowicie odzyskać moje życie. Dałaś temu człowiekowi szansę i, być może, za jakiś czas użyje tego doświadczenia, które jej podarowałaś jako trampoliny. To by było piękne
, bo posiałaś ziarno dobroci i uwolnienie się tego młodego człowieka z krępujących ją więzów byłoby wydaniem plonu z Twojego siewu. Tego tej dziewczynie i Tobie życzę, myślę, że to by ucieszyło Twoje serce
. Na ten moment jednak musisz się chronić i REALISTYCZNIE oceniać emocjonalne koszta, które ponosisz. Z Twoich wpisów wnioskuję, że trochę nie doceniasz ciężaru emocjonalnej opresji w której jesteś. Często jest niestety tak, że kiedy orientujemy się w cenie, którą płacimy, szkoda, która została poczyniona w naszej psychice jest już znaczna. Dlatego nawet jeśli teraz tego nie czujesz, sensownie będzie uwierzyć na słowo komuś kto to przeszedł i pomyśleć co możesz zrobić, aby ci ludzie permanentnie zniknęli z Twojego życia. Na ten moment to wygląda tak, że oni zawłaszczyli Twoje życie i kawałek po kawałku odbierają Ci i Twoim najbliższym coraz więcej- powolne gotowanie żaby, więc możesz tego niemal nie czuć, ale zaufaj swoim reakcjom! Zobacz: na początku mogłaś się z tego śmiać, miałaś do tego dystans, czy masz go równie dużo teraz co na początku tej sytuacji? Czy raczej jest na tyle źle, że piszesz o tym na forum, a raczej nie lubimy wyciągać tak prywatnych spraw na forum publicum?
Ogromnie dziękuję za dalsze doprecyzowanie mojego portretu numerologicznego
Seleno
.
Znając nieco lepiej moją historię możesz zrozumieć czemu się tak o to małżeństwo dopytywałam. Po takich przejściach jak moje, szczegóły pominę, małżeństwo wydaje mi się sci-fi.
Test na moje wartości miałam niedawno: zauroczyłam się człowiekiem, który jest zajęty i faktycznie nie było łatwo odpuścić, ale wybrałam słuszną drogę nie próbując niszczyć związku innych ludzi. On zresztą też był w porządku, bo bardzo grzecznie i sympatycznie, ale trzymał mnie na dystans. Za to go lubię
: za jego zdrowe granice
. Mam nadzieję, że zostanę przy moich wartościach do końca. Tego samej sobie życzę. A to, co zrobiła tamta kobieta (o której napisałaś podając przykład) niszcząc związek oceniam negatywnie. Na jej zakochaniu się świat się nie kończy, są też inni ludzie, ale ona miała wzgląd tylko na siebie.
Od razu mogę zweryfikować, że nigdy materialistką nie byłam, ostatnie mieszkanie w którym mieszkałam przed tą przeprowadzką przez 8 lat miało standard studencki, ja jednak zamiast na remont wolałam przeznaczyć pieniądze na terapię. Więc tak: pieniądze były, ale nigdy, tyle ile ich potrzebowałam i z tym też się obecnie mierzę. Nie chcę sobie całe życie wszystkiego odmawiać i zamierzam tym razem zrobić tak, żeby było ich naprawdę dużo. Nie dla samych pieniędzy jednak, ale dla możliwości, które dają, w tym pomagania innym.
Mój horoskop urodzeniowy na szczęście wskazuje na grube miliony i olbrzymi potencjał zawodowy (Uran, Saturn i Neptun w 10 domu) choć ja jeszcze tego potencjału nie czuję.
I tak: również z horoskopu mi wychodzi, że mój przyszły mąż będzie kimś dobrze sytuowanym.
Życzę Ci pomyślności Seleno- Tobie i Twoim bliskim i przyjaciołom
.