Tarot of Delphi
#1

Witajcie kochani  Kwiatek  Buźki
Dotarły do mnie w końcu zamówione karty Tarot of Delphi i chciałam się z wami podzielić moimi wrażeniami oraz tym jak w odbiorze osobistym wyglądają te karty. Jestem nimi naprawdę zauroczona, jak dla mnie mają bogatą symbolikę lecz trzeba co nieco poznać się na mitologii, a w szczególności mitologii Grecko – Rzymskiej.
Same obrazy na karatach są bardzo wymowne, ale jednak głębszy sens przekazu danej karty można odnaleźć w scenie, którą przedstawia dana karta, w scenie wyjętej z mitów o bogach, ich zamierzeniach, uczuciach itd., zamkniętych w jednym wizerunku karty.
Pudełko do kart powiedziałabym, że jest solidne, z twardej tektury, łatwo się otwiera i zamyka, ma specjalne wycięcia po bokach, aby móc z łatwością je otworzyć.
Do kart jest tylko załączona mała książeczka w j. Angielskim (nie zamawiałam talii w Polsce) z krótkim opisem poszczególnych kart, mi pasuje.
Karty są śliskie i mają wysoki połysk, jednym to pasuje, drugim nie, więc myślę, że jest to kwestia upodobania i wprawy, faktura katy jest twarda, ale wyczuwa się, że jest to nie zbytnio gruby i giętki kartonik, mam nadzieję, że długo będę mogła z nimi pracować, boki kart nie są pozłacane, są białe.
Autorka tej talii w większości zachowała powszechnie znane nazewnictwa poszczególnych kart, jednak pozwoliła sobie na pewne zmiany i teraz opowiem wam trochę o nich, zacznę od AM.
Karty dworskie w AM znamy jako Paź, Rycerz, Królowa i Król, tu zostały podane inne nazwy i podam wam je w tej samej kolejności, choć nie ukrywam, że myślałam o jej zmianie, po namyśle zrezygnowałam z tego i tak Paź – Devotee (Wielbiciel Buław, Kielichów, Mieczy, Monet), Rycerz –  Artisan (Rzemieślnik Buław, itd.. ), Królowa – Hero (Bohater - ja tak sobie to tłumaczę – Buław, itd…), Król – Enchantress (Czarodziejka/Czarodziej Buław, itd…). Do tych nazw będę musiała się przyzwyczaić i je zaakceptować, bliższe poznanie tej talii, pomoże mi zgłębić znaczenia kart, z którymi czasami każdy z nas ma kłopot, ponieważ jeśli chodzi o opis osoby to ok, ale jeśli mamy mówić tu o sytuacjach, przypuszczeniach i ich rozwoju, radach wynikających z przesłania danej karty, to chyba się zgodzicie, że wynikają one z opisu charakteru osoby przedstawionej na karcie. Do Pazia Buław - Devotee jest dołączony taki opis min. strażnik, spokojny i czujny, intrygujący i groźny, stoi przed złotymi drzwiami. W starożytnym świecie, wybrani byli strażnikami starożytnych religii, objawionej tajemnicy, do niej tylko nielicznych przygotowywali, wtajemniczonych. To niebezpieczne, trudne drzwi do labiryntu, inicjacji. Aby spojrzeć na siebie z pełną świadomością, jest znacznie trudniejsze, niż chcemy  w to uwierzyć. Jako wartownik, pilnuje płomienia kreatywności i twórczej przestrzeni, warunków potrzebnych do przyniesienia inspirowanych pomysłów w rzeczywistość. Na karcie przedstawiony został obraz The Priestess, (Kapłanka) 1895 John W. Godward, czyli należało by dodać takie cechy jak opiekuńczość, uduchowienie, pomoc, tolerancja, szczerość, obrońca, prywatność, skrytość, czyż nie są to cechy przypisane do Pazia Buław…?. Najbardziej intryguje mnie wprowadzone zmiany w nazewnictwie kart Królowa – Hero i Król Enchantress, bo jako nazwa Artisan do Rycerza mi pasuje (to są czasem tacy artyści), choć nie które obrazy na kartach muszę sobie przyswoić by wydobyć z nich coś więcej. Przyzwyczajona jestem, że Król to ma męski wydźwięk lub kobieta o silnym charakterze, a tu wyłania mi się obraz jakiejś czarodziejki (co możecie sobie zobaczyć na zdjęciach dodanych). Jeszcze nie studiowałam do końca tej talii, więc nie będę się tu rozpisywać na temat przesłania kart pokazanych przez autorkę, powiem tylko, że obraz na tej karcie Król Buław, to Athenais, 1908r. John W. Codward Inne Języki Athénaïs  (francuski), Athena  (mitologia grecka), czyli Król Buław jest tu przedstawiony w opisie jaki ma związek z grecką boginią Ateną, przypisane zostały mu jej cechy, bardzo ciekawie to wygląda, muszę więcej o tym poczytać i tu kłania mi się książka, z którą muszę się przeprosić i zabrać się za jej czytanie w najbliższym czasie pt. Bogowie i Herosi starożytnej Grecji …
W AW są zmienione nazwy tych kart: X Koło Fortuny – Threads Of Fate – ja sobie tłumaczę to jako nazwa Nici Losu; XV Diabeł – The Siren – Syrena, one też potrafią być diaboliczne; XXI Świat – The Garden – ładnie prawda Ogród; XVI Wieża Boga – The Shipwreck – nie mam pojęcia jak to może być przetłumaczone na j. Polski… może Wrak … ?; XII Wisielec – The One Torn Asunder – Rozdarty. Mam do wyboru dwie karty III Cesarzowej, które mogę wybrać sobie do użytkowania (zdjęcie poniżej). Jeśli mam dokonać porównania do The Victoirian Romantic Tarot, którą również posiadam, to grafika kart jest bardzo podobna, różnią się tylko tym, że The Victorian Romantic Tarot jak sama nazwa wskazuje, zawiera w sobie obrazy pochodzące z epoki Wiktoriańskiej, a tu są zawarte obrazy z epoki Neoklasycystycznej. 5 buław dla mnie jest bardziej wymowna w VR, niż tu (zdjęcie poniżej) gdzie będzie mi się kojarzyć ewidentnie ze sportem i jakoś to tak trochę kiczowato mi to wygląda (oczywiście nie oceniam tu sztuki artystycznej), to są moje odczucia oraz będzie mi się mylić 9 Buław z 9 Mieczy (zdjęcie poniżej) bynajmniej na początku, no i wreszcie dla mnie bardzo wymowną jest tu karta As mieczy, która ewidentnie do mnie mówi, rusz muzgiem dasz radę, oświeci cię i zrozumiesz jak pracować z tą talią, w jakim języku do ciebie będzie przemawiać….

xxx

xxx
Odpowiedz
#2

Dziękuję Barbaro Uśmiech
Odpowiedz
#3

Ależ nie ma za co, cieszę się, że te informacje mogą być dla kogoś przydatne Rotfl Buźki
Odpowiedz
#4

Dziękuję za wyczerpującą recenzję Basiu, no i zdjęcia. Uśmiech
Mnie się ta talia ogromnie podoba jako taka, ale mam wątpliwości: jak wyglądałoby wróżenie z kart, gdzie nad każdą kartą trzeba się tak zastanawiać i ciężko je dopasować do siebie i zebrać w całość (tak wizualnie). Cała talia jest bowiem bardzo kolorowa i zilustrowana obrazami, które na pierwszy rzut oka ani kolorem, ani atmosferą często nawet nie kojarzą się ze znaczeniem danej karty... i trzeba dopiero czytać podpisy, no i tak jak piszesz - znać mity... ale nawet wtedy nie jest tu tak jak w innych taliach, gdzie każda karta ma taką swoją "atmosferę" - no wiadomo: buławy są ogniste, miecze zimne itd., jedne karty są ciemne, inne jasne. Kiedy robię rozkład, to najpierw patrzę jaka jest jego ogólna atmosfera i ilustracje na kartach często mi w tym pomagają, pobudzają intuicję. Zastanawiam się jak wygląda to w przypadku takich kart... tak jak mówisz Basiu, talia ta trochę przypomina Victorian Tarot, którym wróżysz o dawna - napisz jak wygląda wróżenie tego typu kartami, gdzie ilustracjami sa dzieła malarstwa, jakie są Twoje odczucia? (sama piszesz np. że pewne karty mogą Ci się mylić).
Odpowiedz
#5

Ja również dziękuję ci za zainteresowanie moim wpisem, doceniam i szanuję twoją opinię na temat tych kart. Ja jednak cieszę się bardzo, że posiadam tę talię, owszem jest ona nieco wymagająca, ale lubię, że się tak wyrażę, takie "klimaty". Rozumiem twój niepokój na temat kolorystyki tej talii, ale uwierz mi, zdjęcia, które są w internecie nie oddają tego co widzisz w rzeczywistości, o czym nie raz z pewnością sama się przekonałaś. Z pewnością napiszę w późniejszym czasie jak mi się z nią pracuje, ale muszę najpierw zaprzyjaźnić się z nią, naprawdę ja z tymi kartami mam już nawiązaną nic porozumienia, ale tak jak słusznie zauważyłaś, nie chcę z nią pracować, czytając jakie jest nazewnictwo danej karty. Bardziej zamiast kolorystyką zmierzam do zapoznania się z tematem karty, co ona przedstawia i myślę, że tu mam szerokie pole do popisu. Nie potrafię opisać ci jak działa moja intuicja, z resztą u każdego jest to proces bardzo indywidualny, jak sama o tym dobrze wiesz, ale wiem jedno, obrazy do mnie przemawiają i chyba czasem lepiej niż zwykła symbolika. Być może jest to spowodowane moją wyobraźnią, nie wiem, od szczenięcych lat pamiętam jak zwykły obrazek, gdzieś tam w szkole lub w domu u kogoś powieszony do mnie wysyła sygnały, raz widzę lekki uśmiech na twarzy u osoby na obrazie, zdjęciu, a wcale go tam nie ma, raz widzę ruchy nieznaczne, a przecież obrazy się nie ruszają, rozumiesz o co mi chodzi?. Nie jestem wstanie ogarnąć całej mitologii Greckiej i Rzymskiej, ale nie ukrywam, że jakaś historia, jakiś mit związany z daną kartą będzie dla mnie pomocny w uchwyceniu tego przekazu jaki ma dla mnie dana karta. Mam nadzieję, że ta talia po prostu będzie mi pomocna w lepszemu zrozumieniu ogólnie tarota, nie chcę się zamykać w jednych ramach ogólnie przyjętych i lubię czasem zrezygnować z jednego myślenia, wyobrażenia na temat danej karty, na rzecz lepszego, pełniejszego zrozumienia. Jeśli chodzi o moje przyzwyczajenia do kart, to właśnie chyba teraz odkryłam, że tylko mnie blokują w jakiś ramach, przykładowa 9 mieczy i 9 buław, o której wspomniałam. Muszę się zastanowić dlaczego, ten sam obraz jest umieszczony w dwóch różnych dworach w tarocie, jakie cechy, jakie przesłanie autorów do tego skłoniło. Już jeden temat porównania 9 mamy na naszym forum http://dobrytarot.pl/viewtopic.php?f=105&t=7635. Osobiście z całej talii jedynie czuję się zniesmaczona kartą 5 buław, o czym też już wspomniałam, jednak muszę zaznaczyć, że 5 buław w pierwszej kolejności nie kojarzyła mi się z czymś dobrym, pozytywnym, zawsze to była dla mnie karta utrudnień, kłótni, a tu widzę, że jest to wysiłek, który może się opłacać, wyzwanie, nastąpiła we mnie zmiana. Ogromnie mnie cieszy, że nie ma w niej "stereotypowych" wizerunków, a jednak obraz nawiązuje do podstawowego przekazu i np. w karcie XII Wisielec jest zazwyczaj pokazana postać człowieka wiszącego do góry nogami, a tu jest zupełnie inny obraz... ale może tę kartę w późniejszym czasie pokażę w ćwiczeniach  Rotfl już jedną kartę wam pokazałam ostatnio - XIX Słońce  Buźki
Odpowiedz
#6

Basia ładna ta talia, jednak trzeba ją poczuć. Jeśli ją czujesz super, zrób sobie rozkład jak Ci się będzie z nią pracowało. Zobaczysz czego się dowiesz Rotfl
Przyklad rozkładu : http://dobrytarot.pl/viewtopic.php?f=13&...58#p277658
Odpowiedz
#7

Kurcze Beatko czytasz w moich myślach Kwiatek Hura
Chciałam właśnie poszukać tego rozkładu, bo kiedyś go czytałam... myślałam już aby ciebie się o to zapytać na priv... Babajago jedna Kotek
DZIĘKUJĘ Buziak Kwiatek Ok

P.S. jest jakiś "wzór" ułożenia tych kart, czy raczej tak bardziej intuicyjnie?
Odpowiedz
#8

A wiesz, że już nie jedna osoba mnie 'posądza' o zdolności telepatyczne Rotfl Z rozkładem rób jak uważasz, możesz sobie wybrać jakiś mitologiczny wzór np. Oczko
Odpowiedz
#9

Lubię wyrażać swoje opinie o taliach, więc pozwolę sobie napisać parę zdań od siebie odnośnie tej konkretnej. Uśmiech
Otóż mam ją już od paru tygodni. Na samym początku, wiadomo, przegląda się karty. No i moje pierwsze wrażenia po tym wstępnym zapoznaniu się z nimi były generalnie bardzo dobre, tzn. talia spodobała mi się bardzo pod kątem wizualnym (mimo że nie jestem raczej miłośniczką tego rodzaju sztuki- być może jest to więc sprawka "magii kart"- jak coś jest w formie talii dywinacyjnej, to od razu mam o tym lepsze zdanie), sam klimat też bardzo mi odpowiada (a znowu- nie jestem fanką klimatów starożytnej Grecji i tym podobnych), dopasowanie obrazów do konkretnych kart w tarocie w odniesieniu do ich znaczenia też- w większości- jest w moim odczuciu odpowiednie (tak naprawdę jedyna karta, która mnie trochę... irytuje to 5 buław).
Nie znam się na mitologii (właściwie żadnej) i nie planuję w najbliższym czasie tego zmieniać. Do kart i ich interpretacji podchodzę pt. "czysto intuicyjny odbiór obrazu", wobec czego braki w wiedzy przy tego rodzaju taliach (czyli takich, które w jakimś stopniu bazują na mitologii, wiedzy hermetycznej, itp.) nie są dla mnie żadnym problemem.
Jak słusznie stwierdziłaś, Basiu, intuicja (i generalnie to wszystko związane z pracą z kartami, te wszystkie umiejętności) u każdego działa inaczej. (Zresztą w ogóle każdy z nas jest inny- jak wiadomo.) U mnie interpretacja kart polega właśnie na czysto intuicyjnym odbiorze obrazów.
I teraz tak... Są talie lepsze (łatwiejsze) i są talie gorsze (trudniejsze), pod kątem tego, jak się z nimi pracuje, jak wygląda łapanie z nimi tego połączenia, jaki mają flow przekazu, itd. I wiadomo, że u każdego jedna i ta sama talia może działać zupełnie inaczej. Dla mnie akurat Tarot of Delphi (bo w końcu o nim tu dyskutujemy) zalicza się do tej pierwszej grupy. Jest to dla mnie bardzo łatwa talia, jeśli chodzi o złapanie połączenia i odbiór/odczyt czysto intuicyjny.

A jeszcze- żeby nie było nieporozumień (mam nadzieję)- wyjaśnię tylko, że pisząc "czysto intuicyjny odbiór obrazów" mam na myśli interpretowanie ich z zachowaniem kompletnej ignorancji wobec tego, jaka to karta. Czytam zupełnie na luzie, patrząc jedynie na obrazy- a nawet jeśli zwrócę uwagę na to, że mam przed sobą 6 kielichów, 3 monet czy Cesarza i będę starała się interpretować obraz w odniesieniu do znaczenia karty, moja interpretacja i tak prędzej czy później zejdzie na te stricte intuicyjne tory.

Także tak się tylko chciałam podzielić swoją opinią- może ktoś uzna to za ciekawe. Mam nadzieję, że wątek nie stanie teraz w miejscu. Oczko
Odpowiedz
#10

barbara40 napisał(a):Być może jest to spowodowane moją wyobraźnią, nie wiem, od szczenięcych lat pamiętam jak zwykły obrazek, gdzieś tam w szkole lub w domu u kogoś powieszony do mnie wysyła sygnały, raz widzę lekki uśmiech na twarzy u osoby na obrazie, zdjęciu, a wcale go tam nie ma, raz widzę ruchy nieznaczne, a przecież obrazy się nie ruszają, rozumiesz o co mi chodzi?.
Tak, wiem o co Ci chodzi, ja też tak czasem mam. Oczko
Zdaje sobie sprawę, że bardzo często zdjęcia w Internecie nie oddają kolorów i ogólnie charakteru całej talii w całości, dlatego np. moim zdaniem w tym zakresie lepiej sprawdzają się filmiki na Youtube, gdzie można dokładniej przyjrzeć się kartom, jak wyglądają razem, jak rozłożone, usłyszeć recenzje osób które już z tymi kartami się zapoznały. Oczko O, na przykład tu:


[video=youtube]http:https://www.youtube.com/watch?v=eW_no41_Z5Y//[/video]

Jestem niezmiernie ciekawa Basiu czy szybko nawiążesz kontakt z tą talią i jak Ci się będzie z nią pracować? Koniecznie daj znać. Tak
Dziękuję Ci Karolino za podzielenie się swoimi wrażeniami związanymi z odbiorem tej talii. Uśmiech
Odpowiedz
#11

Karolina11 cieszę się, że podzielasz ze mną zauroczenie tymi kartami Uśmiech
LeCaro, już nie długo Uśmiech ogólnie to już mogę z nią pracować, ale lubię co nie co więcej się dowiedzieć na temat danej karty, a w szczególności to, co motywowało autorkę tej tali, aby akurat ten, a nie inny wizerunek karty pokazać. Jak sama widzisz ewidentnie ona odchodzi od "stereotypów" jakie są... i już mi zmaściła laska z filmiku zagadkę Język chciałam zadać kartę XII Wisielca, ale to nic...
Generalnie polecam tę talię, jeśli ktoś szuka głębszego kontaktu z tarotem Buźki bo warto, dodatkowo moja intuicja ma kolejne ćwiczenia ... Rotfl
Myślę, że nie warto ją po macoszemu traktować, każdy z nas z pewnością posiada taką talię, której więcej czasu poświęca ... ba może nawet znawcą sztuki zostanę Wyśmiewacz :music-rockout: (żartuję Rotfl )
Oczywiście do tego trzeba trochę czasu, ale jak ja to lubię mówić "w praniu wyjdzie" Kotek
Odpowiedz
#12

Muszę się z wami czymś podzielić, moim odkryciem na temat jednej z kart tej talii ... Plotki  no nie mogę wytrzymać i już ...  Plotki  Rotfl
Tak naprawdę szczerze, z ręką na sercu, przyznajcie mi się, czy kiedykolwiek myślałyście o tej karcie w tych kategoriach ...? mi to teraz pasuje jak ulał.. do rzeczy...
Arkana Wielkie i karta I Mag ... na karcie w Tarot of Delphi, jest przedstawiony obraz namalowany przez Anthony F. Sandys'a pt. Medea z 1868r
Autorka twierdzi, że kobieta na obrazie wiodła życie dokładnie takie samo jak klasyczni greccy bohaterowie, podróżując w dalekie krainy, nastawieni na mityczne wyzwania, wygrywając i przegrywając królestwa, i kierowali własnymi losami. Tutaj, Medea jest w intymnej chwili magii. Ona widzi coś tam, a jej urokiem, przynosi to bliżej. To jest to, co ludzie, którzy kształtują świat potrzebują - uchwycić chwile możliwości. Śmiałość działać z silnym naciskiem na urzeczywistnianie marzeń. To jest wyczyn maga. I jak przystało na wizerunek tego typu osoby, obraz ten został przypisany do karty I Mag, ale muszę wam powiedzieć jeszcze coś najważniejszego, a mianowicie, kobieta ta w rzeczywistości nazywała się Keomi Graya, była kochanką wspomnianego już autora tego obrazu (mieli wspólne dzieci, ale ile? różnie o tym informują źródła). Keomi była pochodzenia romskiego, zamieszkiwała w taborze tereny Cambridge i Norfolk w Anglii (to tam gdzie teraz ja mieszkam, moje okolice, już kiedyś gdzieś o tym wspominałam, aż ciarki mi przeszły, to jest niesamowite prawda?  Hura ). Jako kochanka Sandys'a bywała/jakiś czas mieszkała w Londynie pozowała mu do wielu innych obrazów, zazwyczaj malował ją jako femme fatale pozowała również innym znanym malarzom min. Dante Gabriel Rossetti czy Fanny Cornforth, tutaj możecie sobie trochę poczytać http://preraphaelitesisterhood.com/keomi-gray/ W komentarzach, co jest niesamowite, wypowiadają się jej potomkowie ... Sumując powracam do pytania: Czy myśleliście o karcie I Mag, że przedstawia ona mężczyznę z pochodzenia romskiego - cygana? lub też oczywiście kobietę, czyż ich sposób bycia, kultura nie jest łudząco podobna do cech, które zawarte są w karcie I Mag?... Fajnie nie, ale jestem pod wrażeniem masakra  :music-rockout:  :happy-partydance:  :banana-dreads:  :romance-grouphug:
Odpowiedz
#13

Bardzo ciekawe spostrzeżenia Basiu, przeczytałam z przyjemnością. Uśmiech  I to, że obie mieszkacie (mieszkałyście) w tym samym rejonie, no coś w tym musi być. Oczko Ja się przyznaję bez bicia - nigdy nie myślałam o powiązaniu kart Tarota z konkretną rasą czy narodowością... za wyjątkiem jednej karty: Kapłanki. Kapłankę zawsze postrzegałam jako Żydówkę i to konkretną Żydówkę: Marię Magdalenę. Dlatego dla mnie to lekki zgrzyt kiedy widzę, że ktoś nazywa tę kartę "Papieżycą".  Oczko



[Obrazek: Sr258do.jpg]



[Obrazek: nXPs5j4.jpg]
Odpowiedz
#14

Chodziło mi bardziej o cechy, które tę nację charakteryzują, ale ok też tak może być ... Uśmiech
Niioo Jak nic II Kapłanka Oklaski Buźki Hura bardzo się cieszę Rotfl
Odpowiedz
#15

Z zainteresowaniem przeczytałam całą dyskusję,  mam tylko jedno marginalne pytanie - dlaczego Basiu karty dworskie uporządkowałaś w sposób: Artisan to Rycerz, Hero to Królowa a Enchantress to Król? Niezależnie, jak "ułożyła" sobie kolejnością autorka karty dworskie, wizerunkowo wyraźnie widać przyporządkowanie Artisan - Król (starsi, spokojni, statyczni mężczyźnie), Hero - Rycerz (aktywny, męski, młody pierwiastek), Enchantress - Królowa (pierwiastek kobiecy, raczej statyczny). W końcu mniej chyba ważne jest, jak podpisana jest karta, ważniejsze, do jakich treści uniwersalnych się odwołuje...?

Przypominam, że już Zakon Złotego Brzasku robił fikołki z dworskimi, ale mimo zmiany nazw czy tzw. kolejności, archetypy pozostały te same (Princess - Giermek, Prince - "tradycyjny" Król, Queen - Królowa, Knight - Rycerz). Aczkolwiek znam przykład osoby, która poznając karty, "odwrotnie" uporządkowała Króla i Rycerza, a mimo to doskonale interpretuje karty, więc to  też kolejny dowód na elastyczność tego, w jaki sposób płynie do nas odpowiedź z kart Oczko Bo też i można czytać karty jak opisała Karolina, intuicyjnie, i praktyka pokazuje, że takie odczyty są również cenne.

Mimo wszystko w moim odbiorze autorka talii podążała za tradycją i mimo innych nazw, starała się oddać klasyczne przyporządkowanie dworskich, czyli w kolejności:
Królowa, Rycerz, Król, Giermek.

A co do opowieści o cygańskich Magach... Znam to uczucie podekscytowania, kiedy wewnętrznie czujemy spójność jakiejś idei z pewnym aspektem rzeczywistości... Rzeczywistość wydaje się idealnie uzupełniać wymowę symbolu... Bardzo ciekawe są te indywidualne powiązania dotykające Twojej teraźniejszości. Co do samej nacji romskiej/cygańskiej.... - oni są ogólnie bardzo silnie sprzężeni z tradycją wróżenia z kart, cała otoczka "powróżenia" ma w sobie cygańskiego ducha, ale... w moim indywidualnym odczuciu bardziej pasuje mi tutaj Głupiec lub Rydwan, których przeszłość powiązana jest z taborami i wędrówkami, lud nie przywiązany bezpośrednio do ziemi, lud nieustannie w ruchu - nawet ich przeszłość to tradycja ustna, mówiona, czyli także żywioł ruchu, niezapisany, nieutrwalony. Chociaż niewątpliwie niektóre aspekty ich kultury do Maga pasują, jak np. sposób bycia, który często zwraca uwagę.

Jednorożcu, a co do Twoich skojarzeń dotyczących Marii Magdaleny i Kapłanki - również bardzo pasuje mi to przypisanie. Może zechcesz rozszerzyć trochę swoje skojarzenia w temacie Moja Wizja Tarota
Odpowiedz
#16

Witaj Le Stelle cieszy mnie, że z zainteresowaniem przeczytałaś ten wątek. Uśmiech Zadałaś pytanie, na które z miłą chęcią i odpowiem, a mianowicie chodzi o kolejność przedstawionych przeze mnie kart dworskich w AM, dlaczego tak? cytuję tu swoją wypowiedź: Karty dworskie w AM znamy jako Paź, Rycerz, Królowa i Król, tu zostały podane inne nazwy i podam wam je w tej samej kolejności, choć nie ukrywam, że myślałam o jej zmianie, po namyśle zrezygnowałam z tego, przede wszystkim chciałam zachować kolejność wg. autorki tej talii i pokazać jakich ona zmian dokonała, nie tylko w nazewnictwie, ale i w wizerunku karty. Oczywiście, że karty powinno się czytać intuicyjnie cytuję tu Karolinę A jeszcze- żeby nie było nieporozumień (mam nadzieję)- wyjaśnię tylko, że pisząc "czysto intuicyjny odbiór obrazów" mam na myśli interpretowanie ich z zachowaniem kompletnej ignorancji wobec tego, jaka to karta. Czytam zupełnie na luzie, patrząc jedynie na obrazy- a nawet jeśli zwrócę uwagę na to, że mam przed sobą 6 kielichów, 3 monet czy Cesarza i będę starała się interpretować obraz w odniesieniu do znaczenia karty, moja interpretacja i tak prędzej czy później zejdzie na te stricte intuicyjne tory. i tu nie zamierzam polemizować, ponieważ sama tego doświadczyłam niejednokrotnie, ale sądzę, że aby zrozumieć co autorka tej talii miała na celu, przedstawiając daną kartę właśnie w ten sposób, a nie inny, należy zaakceptować podane nazwy i to, że np. umieszcza wizerunek kobiety, kiedy zazwyczaj jest mężczyzna, jak to bywa w kartach dworskich. Jeszcze, że tak powiem odkrywam tę talię (nadal zastanawiam się nad AW), ale jedna rzecz mi się nasunęła przypadkiem, kiedy czytałam coś związanego z kartą Paź Mieczy, tu w tej talii jako Devotee - Wielbiciel Mieczy jest przedstawiony wizerunek walecznego mężczyzny, coś pokazuje, jakby się popisuje i odkryłam, iż to w pełni oddaje charakter właśnie Pazia Mieczy, jest to żołnierz ze Sparty czyli Waleczny Spartan, a jak sobie przypomnimy czym tacy ludzie się cechowali, od razu, bynajmniej mi nasuwa się wizerunek Pazia Mieczy w tradycyjnej talii, czyli ogólnie mówiąc reprezentuje on kogoś, kto poświęcił swoje życie do władzy i ambicji służąc. Tak jak wspomniałam wcześniej jest to talia, wobec której nie można być obojętnym, tak myślę. Jeśli się tylko ją posiada, aby mieć w kolekcji ok, jeśli czyta się tarota wg. własnej intuicji ignorując znaczenia kart w danej pozycji ok, nie po to umieściłam ten wpis i o tym nie chciałam dyskutować ... równie dobrze można stwierdzić, że nie potrzebne mi są jakiekolwiek karty tarota, bo i tak odpowiadam na pytanie intuicyjnie... ale czy wówczas jesteśmy wstanie odpowiedzieć wyczerpująco na dane zagadnienie?, odnaleźć przyczyny zaistniałej sytuacji, z której narodziło się pytanie do tarocisty? Czyż nie jest to bardziej działanie wg. jakiegoś schematu? Są talie, które mogą bardziej pomagać w kwestii np. finansów, a jeszcze inne w np. kwestii miłosnej, wszystko zależne jest od szaty graficznej w jakiej one zostały stworzone, są również talie, które pracują z nami w każdej sferze. Ja przede wszystkim lubię wiedzieć, lubię poznawać przyczyny, dlaczego ten wizerunek, a nie inny, celowość w działaniu autorki tej talii J.D. Hildergard Hinkel, doświadczam zarazem czegoś nowego, a od Zakonu Złotego Brzasku staram się trzymać z dystansem i cieszy mnie ogromnie, że właśnie w tej talii nie ma znaków okultystycznych, a tylko ze sceny przedstawionej na karcie, jeśli znam jej "historię", odczytuję znaczenie karty, wówczas moja intuicja ma szerokie pole do popisu. Poznając tę talię, ćwiczę swoją intuicję, no bo cóż z tego, że ją posiadam, jeśli czasem nie mogę się z nią dogadać? ...
Napiszę jeszcze w późniejszym czasie o moich odkryciach, jeśli chodzi o karty dworskie, no chyba, że ktoś inny również posiada tę talię, więc zapraszam do dyskusji Buźki
Odpowiedz
#17

[Obrazek: t2001.gif] Zastanowiło mnie tylko przywiązanie do tzw. kolejności, tzn. założenie, że skoro autorka uporządkowała dworskie: Devotee, Artisan, Hero, Enchantress, to nadal należy patrzeć na te karty wg porządku tradycyjnego, z jakością Króla "na szczycie", który wtedy zyskiwałby jakość kobiecą, lub z Rycerzem przedstawianym jako starszy, statyczny mężczyzna. Tym bardziej - dla mnie oczywiście tylko - wydaje się niespójne takie myślenie z ideą przedstawionych dworskich, skoro wizerunki samych kart dworskich odwołują się do klasycznych przedstawień, znanych np. z talii Rider-Waite (zwłaszcza wymowna jest karta Hero z koloru Mieczy; obraz będący bardzo czytelną inspiracją dla Colman-Smith przy tworzeniu Rycerza Mieczy, ale i na pozostałych: Artisan jest starszym mężczyzną, Hero jest młody, aktywny; wszystkie Enchantress to kobiety, tak jak na klasycznych dworskich Królowe).

Krótko mówiąc - dla mnie wydawałoby się naturalne przenosić nie kolejność ułożenia na "tradycyjny model", ale wymowę wybranych wizerunków (które pasują do tradycji), natomiast na wymyślone nazwy oraz utworzony nowy porządek patrzyłabym jako "wariację" autorki w obrębie pewnej normy. To wydaje mi się czyni talię bardziej spójną z tradycyjnym rozumieniem i - w moim odczuciu, podkreślam - bliżej jest zamysłom autorki.

Oczywiście nie o "słuszności rozumienia" ten post - starałam się tylko wyrazić, jak to, co oczywiste dla Ciebie może bardzo różnić się od tego, co oczywiste dla mnie Oczko
Odpowiedz
#18

Witajcie ponownie, zajęłam się teraz karami dworskimi z tej talii, a konkretnie za kielichy od Giermka do Króla Kielichów i chciałam się z wami ponownie podzielić z moimi spostrzeżeniami, być może komuś to pomoże w interpretacji, odbiorze danej karty a codziennym użytkowaniu. Masz rację LeStelle można samemu podporządkować sobie karty dworskie, tak jak nam to odpowiada pod warunkiem, że nie będzie się zgłębiać w myśli autorki tej talii, nie będzie się doszukiwać dlaczego ten obraz a nie inny został umieszczony na karcie, mam nadzieję, że zaraz będę to mogła wytłumaczyć…

Zacznę od nowych nazw nadanych przez J.D. Hildergard Hinkel autorkę tej talii i mamy tu tak:
Devotee – w wolnym tłumaczeniu Wielbiciel, jest to moim zdaniem trafna nazwa dla każdego Giermka, Pazia w talii (już mi chyba tak pozostanie, nawet przy innych taliach). Samego słowa nie muszę tłumaczyć, każdy zna jego znaczenie, ja jedynie chciałam wam tu pokazać dlaczego bynajmniej ja tak odbieram. Karta Wielbiciel jest kartą uwielbienia, może nawet bezgranicznego uwielbienia jakie ma ona wobec tylko swojego dworu i tak np. Devotee – Wielbiciel w dworze Buław będzie jak dziecko się cieszyć ze wszystkiego, ciągła fascynacja, szczerość jaką w sobie dzieci mają, wdrażanie inspirujących/szalonych pomysłów w rzeczywistość, prawdomówność, entuzjazm, wszędzie go pełno, kapryśne zachowanie, głupie dowcipy, Devotee – Wielbiciel w dworze Kielichów, będzie dawać wyraz jako oddający się  uwielbieniu, artyzmu, emocjom, uczuciom, intuicji, wrażliwości, bojaźliwość, chwiejność charakteru, podatność na wpływy, zatracony romantyk. Devotee – Wielbiciel w dworze Mieczy, tak jak wyżej wspomniałam, jak ten Spartan będzie się popisywać swoimi umiejętnościami, uwielbia brylować, dusza towarzystwa, (ja jestem macho, niech kobiety mi wybaczą), nasuwa mi się tu też obraz jak z filmów amerykańskich gdzie grupka dziewczyn jako elita szkolna np. czirliderki, a z nich jedna na czele, jako ta najpiękniejsza, najwspanialsza, naj, naj… przebiegle też oddaje się uwielbieniu, widzi w tym swój sens życia. Devotee – Wielbiciel w dworze Denarów, będzie większą uwagę zwracać na własne możliwości, porównywać, oceniać realia fizyczne, zdrowie, często są to systematyczni sportowcy, wytrwali, uleganie negatywnym wpływom, wyrachowanie, dążący do obfitości głównie w finansach, celowość w działaniu, aż do samego końca. Devotee – Wielbiciel jest dla mnie jak „zakazane” jabłko i w zależności na którym drzewie rośnie, jak go spróbuję, będę znać smak owoców z tego drzewa, całego danego dworu. Dopiero jak się przyjrzę, to widzę, że na tym samym drzewie, są różne jabłka w zależności od tego w jakim czasie z pąków rozwinęły się w owoc, jedne szybciej drugie później, a w tarocie takich "moich drzew" jest cztery. Teraz postaram się wam opisać Dwór Kielichów - karty dworskie.

Giermek Kielichów – Devotee of Cups - Wielbiciel
Poznając znaczenie karty Giermka Kielichów, wypracowałam w sobie obraz tej karty, o czym on chce mi powiedzieć, jej znaczenie, poprzez przypisane słowa kluczowe, ale również sam wizerunek karty był zawsze pomocny, z reguły w innych taliach jest on podobny do siebie, autorzy różnych talii kart tarota w swych broszurach informują jedynie jakie cechy chcieli pokazać, co mieli w zamiarze uwidocznić w swym przekazie, reszty należałoby się doszukiwać, korelować, czy dana cecha jest zgodna z daną kartą. W Tarot of Delphi jest dokładnie tak samo, ale dodatkowo jest podane objaśnienie dlaczego akurat to dzieło artystyczne, a nie inne jest pokazane, można jakby wytyczyć granice w obszarze poszukiwań dodatkowych cech i jakby z automatu będziemy wiedzieli, czy należą one do pozytywów, czy też negatywów. I tak w karcie Giermek Kielichów – Wielbiciel Kielichów jest zawarty obraz pt. At the Fountain a.n.d. H. Rylanda, namalował on dwa obrazy o tym samym tytule (zdjęcie poniżej), jednak ten drugi nie spełnia wszystkich potrzebnych przekazów, aby móc umieścić go w karcie tarota, jako Giermek Kielichów, informacje są ograniczone jak na potrzeby tej karty (być może nadaje się na inną kartę, ale nie o tym chciałam tu mówić), z kolei wizerunek, który został umieszczony na karcie mówi nam bardzo wiele. Widzimy tu spokojne, ciche i kontemplacyjne miejsce, dziewczyna siedzi na zewnątrz świątyni, ponieważ za nią widać inskrypcje, hieroglify na ścianie budowli, zanurzoną  w szumie zimnego strumienia słodkowodnego (chce nabrać wody lub już ją ma w dzbanie). Fioletowe szaty stanowią wierną służbę, gotowość do poświęceń, pokory. Dziewczyna może być akolita jako ministrant do pobierania wody, zatrzymuje się aby nasłuchiwać odgłosy fontanny i okolicy, pogrąża się w swych marzeniach, ufa że kiedyś się one spełnią, uderzająca jest jej miękkość, skromność, wrażliwość, łatwość asymilacji (nie widać w niej buntu na swój los). Widać tu w jej otoczeniu symbole wielkiej mocy np. głowa lwa jako symbol związany z siłą życiową i królewską wszechwładnością, jest jakby na czele źródła wody i górskiej świątyni, może to sugerować, że mamy tu do czynienia ze sanktuarium Kybele (możecie sobie tu o tej bogini poczytać http://www.imperiumromanum.edu.pl/religi...ch/kybele/ ). Kybele była to frygijska bogini płodności, urodzaju, wiosny i miast obronnych, strażniczka zmarłych. Jej atrybutami były: róg obfitości, lew i korona w kształcie murów miejskich. Święto Kybele –Ludi Megalenses (Megalesia) – trwało od 4 do 10 kwietnia, składało się ze spektakli teatralnych i wyścigów konnych w Circus Maximus. W tym czasie składano ofiary zwane moretum, a w domach urządzano bankiety, na które zapraszano przyjaciół i znajomych. Kult Kybele przetrwał do IV wieku n.e. Dnia 25 marca z kolei miał miejsce festiwal Hilaria, który obchodzony był z okazji następowania równonocy wiosennej i czczenia frygijskiej bogini. Dzień 25 marca był niezwykle pozytywnym dniem, z tego względu że wówczas miały miejsce radosne dni obchodów zmartwychwstania boga wegetacji Attisa – towarzysza Kybele. Tego dnia radowano się z powodu rodzącej się natury, na ulicach miały miejsce maskarady, zabawy, igrzyska oraz panował ogólnie bardzo wesoły nastrój. Ponadto tego dnia Rzymianie mieli także robić sobie żarty z przyjaciół i rodziny. Czyż nie łączy się to z przekazem jaki również niesie za sobą sama karta Giermka Kielichów… jedna cecha jest niemalże wspólna z tą kartą istnieje jeden mit który o tym mówi, o Claudia Quinta była Rzymską opiekunką Matroną, mówi się, że odegrała ona zasadniczą rolę w doprowadzeniu bogini Kybele - „Wielka Matka” bogów z jej sanktuarium w greckiej Azji Mniejszej do Rzymu w 204 roku p.n.e.  Claudia Quinta jako castissima femina (najczystsza i najbardziej cnotliwe kobiety)  gdy statek, który miał na swym pokładzie wizerunek bogini zatrzymany został na mieliźnie, Claudia modliła się o pomoc bogini, osobiście powitała orszak bogini, ciągnąc własnoręcznie okręt na linie i wykazując się ponadludzką siłą. Epizod poczytano za cudowny i oznajmiający przychylność bogów. Wkrótce po tym, Rzym miał dobre zbiory, a następnie pokonał lidera Kartaginy Hannibala.
Historie te, a także widowiska z megalesia, zostały wykorzystane do promowania samej bogini również tradycyjnych wartości rzymskich oraz status i reputację rodzin panujących w Rzymie. Legenda Claudii w szczególności stawała się coraz bardziej fantastyczne i haftowane, i rzucił wyidealizowane odbić się na tych, którzy mogą być uznane za jej potomków. W dobie Republikańskiej, Cicero oferuje wyjątkową reputację Claudii dla pudicitia (cnoty seksualne) jako przeciwieństwo moralnego do Clodia – Lesbia. Większość starożytnych źródeł opisuje Claudia Quinta w arystokratycznie jako matrona (mężatką i głowy gospodarstwa domowego), która aktywnie wspiera i broni dobrobyt swojego kraju, jej osobistą reputację i jej rodziny. Cyceron i późniejsze źródła wydają się ją mylić lub łączą ją ze znanym westalkami z klaudyjskiej rodziny. Niektóre obrazy z wczesnej epoki cesarskiej i dalej pokazują ją w Vestal stroju, podkreślając jej status jako Imperial, paragon moralności i religijnej czystości. Miała co najmniej jeden pomnik, w przedsionku palatyna Magna Mater w świątyni; sądzono, że cudem uniknęli dwa pożary, które zniszczyły samą świątynię. Tablice i płaskorzeźby pokazują ją jak ciągnie statek bogini (która jest identyfikowana jako Navis szałwią lub "Zbawiciela Ship" na jednym napisem), bogini matka z pierwotnej. Dla „niewinnej” młodzieży zbliża te głębie z poradnictwa i opieki jako bogini. Mamy tu następny odkryty aspekt tej karty (ponieważ sama świątynia nie jest w centrum na karcie, ale obok), który odnosi się do seksualności człowieka, bardziej młodego człowieka, ale nie wykluczone też, że w każdym innym wieku i również związany jest on z tą jego „ciemną” stroną, że się tak pozwolę wyrazić, o czym mówi tu kult orgiastyczny, oddawany na cześć bóstwa Kybele, ja to wiążę z brakiem akceptacji własnego ciała i odmiennymi zainteresowaniami, które nagłośnione gorszą społeczeństwo, nie musi tego potwierdzać dodatkowa karta np. XV Diabeł, jako że widać, iż jest to wpisane w tę kartę, bardziej powiedziałabym, że wszystko zależne jest od zadanego pytania kartom tarota... C.DN. z braku czasu dziś tylko tyle, postaram się jeszcze dokończyć tę moją myśl chcę opisać od Pazia do Króla Kielichów  Buźki dla mnie Paź już pozostanie Wielbicielem i może wyda wam się to trochę niesprawiedliwe, ale mi się nasuwa tu obraz Hijda- indyjskiego eunucha, tylko biorąc pod uwagę jego usposobienie, indywidualność, mentalność  Uśmiech

To jest drugi obraz tego artysty: Henry Ryland At the Fountain
Odpowiedz
#19

Teraz opowiem wam trochę o Artisan w moim tłumaczeniu Artysta (pozwólcie, że będę używać tego nazewnictwa w późniejszej mojej wypowiedzi), wg autorki talii Tarot of Delphi, jest on upoważniony do reprezentowania danego dworu, a dokładnie mówiąc reprezentowania kart dworskich Królową i Króla, w sposób praktyczny, wg określonego działania, może korzystać z całego wachlarzu zalet i wad utożsamianym przez konkretny dwór. W moim odczuciu jest już on wyżej od Giermka, czyli Wielbiciela, ma już wyrobiony obraz rzeczywistości, nie oddaje się uwielbieniu w każdym czynie, w każdej rzeczy, ustanowił pewne granice akceptowalne dla niego samego. I tak Artysta Kielichów będzie w swym działaniu wykorzystywać w głównej mierze emocje, wiarę i psychologię jako narzędzie manipulacji do osiągnięcia zamierzonego celu, nie ważne już czym ten cel jest, dobrem, czy złem. Artysta Buław jak wiecie zmusza do działania, w swoim dworze, będzie on  taką szpilką popychającą do działania, że się tak wyrażę, zmusza do stawiania odważnie czoła wszelkim niepowodzeniom, takie wzięcie byka za rogi, impulsywność, nie liczenie się i nie uleganie wobec opinii innych ludzi, pobudza nasze emocje, chce wiedzieć jak to jest lub jak to będzie?. Artysta Mieczy już wykazuje się większą brawurą, bystrością, wymianą energii, może się poświęcić na rzecz innych, ale w uczuciach już będzie bardziej powściągliwy dlaczego? Ponieważ bazuje on na prawach jakie mu przyznano do reprezentowania jego dworu, nie przekracza granic, swoją logikę myślenia używa do obrony narzuconych ideałów akceptowalnych przez niego. Artysta Denarów on już dba o własne interesy, może i nie ma on wylewnych uczuć jakie ma Artysta Kielichów, może i nie ma on bystrego umysłu jak Artysta Mieczy, wreszcie może i nie ma on ambicji takiej jaką reprezentuje Artysta Buław, ale umiejętnie wykorzystuje własne zdolności, wie że jego systematyczność, sumienność i zamiłowanie do spokoju i komfortu, wygody zostanie przez nich wszystkich docenione. W moim owocowym sadzie, są to jabłka wręcz kryształowe, idealne kształtem, kuszące na wystawie sklepowej, jednak w dalszym ciągu bez esencji smaku.
Rycerz Kielichów – Artisan of Cups – Artysta
Pozwolę sobie tu przytoczyć cytat z opisu Rycerza Kielichów zamieszczonego w książce p. Doroty M. Słowikowskiej pt. „Sekrety Małych Arkanów Tarota” (z dedykacją m.in. dla cytuję: Kochanej Alicji Chrzanowskiej za cenne rady, naukę i za to, że znów mogę uwierzyć w siebie... ) „ Charakter: silna osobowość transformująca otoczenie do własnych potrzeb; duża intuicja i niezawodny instynkt; praktycyzm, zręczność, samodzielność; bogate życie wewnętrzne; wierny przyjaciel do pierwszego potknięcia– człowiek dający mały kredyt zaufania; duża emocjonalność przy jednoczesnym kontrolowaniu uczuć; silny seksualizm.”  i dalej mamy cytuję: Uczucia - osoba zakochana, która może zauroczyć, lecz nie wywiąże się z obietnic moralnych; ktoś kierujący się uczuciami, ulegający silniejszym od siebie partnerom, aby sprawdzić się w roli kochanka, kochanki; o losie tej osoby decydują silniejsi partnerzy. Dodam tylko od siebie zainteresowanie sprawami tajemniczymi i nierealnymi. Na karcie Artysta Kielichów, autorka J.D. Hildergard Hinkel umieściła obraz The Roman Wine Tasters z roku 1884 namalowany przez Sir Lawrence Alma – Tadema (wiele jego obrazów jest umieszczonych w tej talii), jest to scena degustacji wina w czasach starożytnych, która również jest łudząco podobna do dzisiejszych naszych realiów. Przytoczę wam teraz ponownie trochę mitów i historii p.n.e. Istnieje wiele etiologicznych mitów, które mówią o pierwszej uprawie winorośli i fermentacji wina. Tu możecie sobie o tym poczytać https://en.wikipedia.org/wiki/History_of_wine  Już sama Biblijna Księga Rodzaju ma pierwsze wzmianki o produkcji wina, kiedy jest mowa o tym, że pijany Noe naraża się na gniew jego synów. Grecka mitologia pokazuje nam tę wiedzę o winiarstwie jaka wówczas była w opisie okresu dzieciństwa Dionizosa, Zeus jego ojciec, oddał młodego Dionizosa pod opiekę nimfom deszczu na górze Nysa. W nagrodę, Zeus umieścił je, już jako  Hiady, pośród gwiazd. Kiedy Dionizos dorastał, odkrył niezwykłe właściwości cennego soku z winorośli. Chciałam się skupić nie na samym Dionizosie, na jego temat możecie sobie sami zasięgnąć informacji, jedynie na kulcie Dionizosa. On sam był bardzo urodziwym mężczyzną o czym możemy również przekonać się z jednego z hymnów Homera o tym jak  Dionizos rozprasza piratów, którzy zmienili się delfiny, z wyjątkiem Acoetesa – sternika. Młody Dionizos był również jednym z wielu znanych uczniów centaura Chirona. Według Ptolemeusza Chennus w Bibliotece Focjusza, "Dionizos był kochany przez Chirona, od którego uczył się pieśni i tańca, obrzędy bacchic i inicjacji." Swego czasu wyruszył Dionizos do Azji by nauczać tam uprawy winorośli i rozprzestrzeniać tam kulturę wina. Najbardziej znana część jego wędrówki jest z jego wyprawy do Indii, o której mówi się, że trwała kilka lat. Według legendy, gdy Aleksander Wielki podbił miasto o nazwie Nysa niedaleko rzeki Indus, mieszkańcy powiedzieli, że ich miasto zostało założone przez Dionizosa w odległej przeszłości i jest ono jemu poświęcone. Po powrocie z Azji Dionizos przybył do Grecji by tam dać początki swego kultu, na tych którzy nie chcieli go przyjąć zsyłał szaleństwo. Na cześć Dionizosa obchodzono Wielkie Dionizje oraz Małe Dionizje. Z nim wiązało się święto upamiętniające mityczną śmierć Erigone. Z obrzędów Wielkich Dionizji wywodzi się dramat grecki, z Małych Dionizji grecka komedia, pochwalne pieśni ku czci boga wina. Na cześć Dionizosa obchodzono także, objęte świętą tajemnicą milczenia, misteria. Obrzędy te polegały na utożsamieniu się z bogiem, poprzez wprowadzenie w mistyczny stan świętego szaleństwa. Dionizos był bogiem zbiorów winogron, produkcji wina i samego wina rytualnego szaleństwa i ekstazy z wesołym teatrem. Oryginalny obrzęd Dionizosa wiąże się z kultem wina, a on może być czczony już w c. 1500-1100 p.n.e. przez Greków.  Dionizyjskie Tajemnice w starożytności, grecko-rzymskiej religii były rytuałem, w którym wykorzystywano środki odurzające np. entheogen (generowanie boskości wewnątrz), jest to substancja chemiczna stosowana w religijnej,szamańskiej lub duchowym kontekście, które mogą być syntetyzowane lub uzyskane ze źródeł naturalnych, roślin. Chemicznych wywołuje odmienne stany świadomości, psychologicznym i fizjologicznym w tym i wino oraz innych technik np. taniec i muzyka wywołujących brak zahamowań i ograniczeń społecznych, wyzwolenie jednostki, aby powrócić do stanu naturalnego. Platon, w swej myśli filozoficznej powiedział,  że alkoholowe strony picia powinny być podstawą każdego systemu edukacyjnego, ponieważ alkohol pozwala na rozluźnienie inaczej stałych poglądów. Sympozjum (dosłownie "pić razem") było również udramatyzowane konto partii pitnej, gdzie uczestnicy dyskusji natury miłości. Pierwszym nauczycielem Platona był Dionizos który uczył go sztuki pisania i czytania. Sympozjum też zostało zapisane jako dramatyczny dialog - formy stosowanej przez Platona, w ponad trzydziestu prac i według Walter Hamilton, jest to jego najdoskonalsze dzieło. Sympozjum wpisane jest do ateńskiego życia społecznego, rozwija tematykę miłości, a także mówi o charakterze Sokratesa, jego ucznia, którego uczynił w wielu swych dziełach ich bohaterem. Nie ma wątpliwości, że treść dialogu jest fikcyjne, choć Platon zbudował bardzo realistyczną atmosferę. Pani Dorota Kondrat tak pisze o misteriach dionizyjskich i o bachanaliach: Misteria dionizyjskie znane były w Grecji (w Atenach) już od czasów Pizystratesa. Dionizje Wielkie, święto wsi, obchodzono w grudniu. Procesja przy wtórze pieśni niosła wielkiego fallusa (obrzęd archaiczny znany od najdawniejszych czasów i związany z kultem płodności). Pośród wielu rozrywek miejsce miała defilada masek i postaci przebranych za zwierzęta. Lenaje to święto zimowe. Na przełomie lutego i marca odbywały się Antesteria; libacje i konkursy w piciu wina miały znaczenie oczyszczające i łączące poprzez ekstazę z lepszym światem. Szczęście, które miał dawać Dionizos, nawet po śmierci, nie przypominało smutku zaświatów homeryckich. Do Bukolejonu kroczyła procesja, gdzie miało miejsce "hieros gamos" boga z królową. W marcu lub kwietniu odbywały się Wielkie Dionizje. W epoce hellenistycznej Dionizos dawał obietnicę zbawienia, "nie tylko wyzwolił duszę od śmierci, ale połączył się z nią w mistycznych zaślubinach" ze śmiertelną Ariadną. Rozwinęły się kulty orgiastyczne, ponieważ tylko one poprzez ekstazę i różne rytuały oczyszczające pozwalały uwierzyć w nowe szczęśliwsze życie. Bóg był prototypem człowieka: cierpiał, umierał i uzyskiwał nowe życie.  Rzymskim odpowiednikiem misteriów były bachanalia, wszystkie święta orgiastyczne kultu dionizyjskiego, dosłownie oznaczające hałaśliwy taniec lub rozpustę. Według wierzeń Dionizos miał sam prowadzić thiasos, czyli orszak. Owe misteria dionizyjskie o szczególnym charakterze, założone zostały w Wielkiej Grecji, przeniesione przez wędrownych kapłanów i wróżbiarzy do Etrurii, a następnie do samego Rzymu (aluzje do misteriów są bardzo częste w sztuce rzymskiej). Wiemy, że kapłanka o imieniu Paculla Annia, która wprowadziła ów kult w Rzymie, pierwotnie organizowała uroczystości trzy razy w roku tylko dla kobiet (kapłaństwo powierzano matronom), a nieco później sama zmieniła całkowicie rytuał i charakter spotkań. Obłożyła uczestników obowiązkiem dochowania tajemnicy, zgromadzenia zaś odbywały się pięć razy w miesiącu, gdzie "mężczyźni i kobiety oddawali się ekscesom najbardziej wyuzdanym". Tytus Liwiusz z pewnością nieco przesadzał opisując odgłosy wydobywające się ze świętego lasku Stimula koło Rzymu, hałas tympanonów oraz cymbałów miał zagłuszać wycie i krzyki gwałconych i mordowanych ludzi. "Mężczyźni jakby szałem tknięci, wpadają w nastrój wieszczy wśród opętańczych konwulsji ciała, mężatki w stroju bachantek, z rozpuszczonymi włosami, pędzą z płonącymi pochodniami nad Tyber, zanurzają je w wodzie, po czym ponieważ pochodnie te są nasycone naturalną siarką i wapnem, wydobywają je z wody z nadal żywym płomieniem". Czyż Artysta Kielichów, jako degustator win umieszczony w karcie w Tarot of Delphi, nie może nas zabrać na taką  dziką podróż? Zgadywanie i wyobraźnia w połączeniu z możliwością wykrywania subtelności i dostrzec pozytywne i negatywne cechy. Artysta Kielichów, może ocenić swoją ofiarę, jakie ma za sobą problemy, jakie będą przed nią i bez rozeznania, może zabrać nas na dziką, czasem nieprzyjemną jazdę, kielich jest kanałem dla pokarmu, który spożywamy.
Pozwolę sobie na skopiowanie tego wpisu ... mam pomysł na następny temat na mojej stronie, ale to później  Oczko
A póki co, podoba wam się, czy smutki nawijam ... ?
Odpowiedz
#20

Witajcie ponownie wszyscy, którzy interesują się moimi wpisami na temat talii Tarot of Delphi, a w szczególności opisem kart dworskich z dworu Kielichów. Do tej pory starałam się w miarę moich umiejętności, wszystko opisać słowami, teraz posłużę się filmem o bitwie pod Maratonem, która odbyła się 490r p.n.e. Chciałabym abyście zwrócili uwagę na jedną rzecz, w filmie jest mowa o hoplitach, więc pozwolę sobie na przytoczenie tego nazewnictwa z wikipedii - Hoplici stali się powszechnym widokiem na polach bitew w starożytnej Grecji w połowie VII wieku p.n.e. Oddziały hoplitów tworzyli wolni, zamożni obywatele miast greckich, czyli polis, ich sukcesy w walkach z wojskami perskimi spowodowały, że po wojnach perskich władcy tego kraju chętnie najmowali Greków do swoich armii (w wojskach perskich walczących z Aleksandrem Macedońskim było ponoć do 30 000 najemnych Greków). W ten sposób rozpoczęło się przechodzenie od armii obywatelskich do najemnych, które rozpowszechniły się w świecie hellenistycznym za panowania Diadochów. Zaczątków formacji należy upatrywać w powstawaniu w IX-VIII wieku greckich państw-miast (polis), kiedy to 17-latkowie wstępowali ochotniczo do oddziałów (agelai) i przechodzili intensywne ćwiczenia w zakresie wychowania fizycznego, polowań i pozorowanych działań zbrojnych, stając się – po dwóch latach – prawdziwymi wojownikami. Byli to mężczyźni, którzy nie mieli własnych rodzin. Proszę teraz o zobaczenie filmu, a potem dopiero ponowić kontynuację czytania tego wpisu...
Mogłabym się wiele rozpisywać na ten temat, jednak myślę, że ten film w pełni oddaje obraz naszej Królowej Kielichów, zaraz wyjaśnię dlaczego tak myślę.
Hero w Tarocie of Delphi jest to taka postać, która w całości swoim życiem poświęciła się temu, co reprezentuje dany dwór. Umiejętnie kontroluje własne wady i uzewnętrznia to, co posiada w sobie najlepsze, pielęgnuje w sobie te cechy, które wydają się jej być pożądane wśród ludzi, społeczeństwa. Po przez własną ekspresję daje wyraz swego oddania, nie jest już tylko Wielbicielem – fanem, nie jest tylko Artystą, który szuka swej drogi w życiu w sposobie swojego działania, jest kimś kto już dokładnie wie czego może oczekiwać od życia i jak to zdobyć dzięki własnym umiejętnościom, które często zmuszają go do bohaterskich czynów w zderzeniu się z tym co los mu niesie. Dba o swój dwór, który reprezentuje z godnością i poświęca się w imię wyższych celów, już wie, że może być zapisany na kartach historii, przez co może cieszyć się wyrazem uznania wśród innych ludzi.
Bitwa się odbyła, wielka obrona i zasłużone zwycięstwo nad tak potężnym wrogiem, a czy ktoś pomyślał i co było dalej?, jak wyglądało świętowanie takiej walki przez żołnierzy, a w tym przypadku przez Hoplitów?. Na karcie Królowej Kielichów – Bohater, jest umieszczony obraz Żołnierz z Maratonu Sir Lawrence Alma – Tadema, przedstawia on żołnierza, który opowiada o bitwie pod Maratonem podczas zasłużonego wytchnienia. Teraz z dala od niebezpieczeństwa, młody żołnierz relaksuje się i opisuje dramatyczne wydarzenia, dzieli się wiarygodnymi informacjami i fascynującymi doświadczeniami osobistymi, tyle tylko, że nie on tu jest bohaterem. Tak jak czymś subtelnym są emocje, uczucia, tak tu należało by odróżnić, kto jest teraz bohaterem, a kto nim tylko był wcześniej. Królowa Kielichów – Bohater, jest tylko Arkanem Małym w tarocie, więc nie można jej przypisywać takiej chwały i uznania jakie powinno być przeznaczone dla np. III Cesarzowej, która jest już Arkanem Wielkim i ma pierwszeństwo nad Arkanami Małymi. Bohater na tej karcie pokazany jest w dwóch kobiecych postaciach, aby podkreślić jego dominację, obie kobiety wysłuchują opowieść snutą przez zmęczonego walką żołnierza, który znalazł zasłużone wytchnienie od walki. Kim były te kobiety?, dlaczego autorka przypisuje im to miano bohatera?. Tu muszę wspomnieć o czymś naprawdę istotnym, co zmienia spostrzeganie pewnych aspektów tej karty. W Atenach mąż bywał rzadko w domu, gdyż większość czasu spędzał na dyskusjach lub słuchając nauk wielkich filozofów, a kiedy wracał z agory, wymagał od żony całkowitego posłuszeństwa. Spartańczyk bywał w domu jeszcze rzadziej niż Ateńczyk i dlatego na jego żonie spoczywała odpowiedzialność za podejmowanie wszystkich ważnych decyzji oprócz tych dotyczących armii i zbrojeń. W ten sposób kobieta niejako wyzwoliła się spod dominacji męża, pozostawiając jednak sprawy państwowe wyłącznie mężczyznom. Warto wspomnieć o tym, że zarówno w Sparcie, jak i w Atenach, a co za tym idzie, we wszystkich polis greckich, małżeństwo było uważane za formalność, obowiązek każdego obywatela względem państwa. Kobieta miała za zadanie tylko urodzić i wychować dzieci oraz zajmować się domowymi pracami, uczucia i zrozumienia Grecy (w tym i w szczególności wspomniani wyżej Hoplici) szukali u heter i konkubin. Matka, żona widać w tamtych czasach nie odgrywały roli powierniczek, czyli na karcie te kobiety są heterami, o których pozwolę sobie nie co zacytować z wikipedii (tak mi jest teraz łatwiej): Hetera – towarzyszka – odpowiednik kurtyzany w starożytnej Grecji. Hetera od zwykłej prostytutki różniła się niezależnością i wysoką pozycją towarzyską. Inna nazwa to córa Koryntu. W okresie Grecji klasycznej hetery były często bogatymi i wykształconymi kobietami, które prowadziły swobodny tryb życia, ale zarazem były towarzyszkami ważnych osobistości, jak wodzowie, politycy czy filozofowie. Jest to główny kruczek heter – mieć władzę nad kochankami dając im nadzieję, a odsuwając chwilę rozkoszy [...] więc musimy raz być zajęte albo też śpiewać, grać na flecie, tańczyć, wydawać uczty, przyozdabiać mieszkanie, musimy robić przerwy w zażyłości miłosnej, która bez tego szybko by zwiędła, tłumaczyła jedna z heter, towarzyszka filozofa. Pozycja towarzyska heter wiązała się z usytuowaniem kobiet w społeczeństwie greckim, które poza heterami nie brały udziału w życiu towarzyskim i publicznym. Znanymi heterami były m.in. Fryne, Lais, Lagiska, Bakchis. Krążyło wiele opowieści anegdotycznych o heterach, obrazujących ich inteligencję, spryt i piękno. Szerszych informacji takich jak np. o istniejącej wśród nich swoistej hierarchii możecie się dowiedzieć tu: http://pilotrezydentgrecja.blogspot.co.u...l?spref=bl
Myślę, że to doskonale oddaje wyraz naszej Królowej Kielichów – Bohater (Bohaterka). Oczywiście mówię tu o pewnych aspektach dotyczących tych kart dworskich, nie mam na celu zmieniania podstawowego przekazu tych omawianych kart.
Odpowiedz
#21

W moim owocowym sadzie Bohaterka – Królowa Kielichów jest owocem dojrzałym, soczystym, słodkim, daje wyraz spełnieniu i pobudza wiele zmysłów, jak już raz skosztujesz to ciągle chcesz więcej, nadal wisi na drzewie lecz z łatwością może z niego spaść, a co się dzieje z jabłkiem, które leży na ziemi…? Przecież też jest dobre do spożycia? Jeśli wpuści do siebie robaka, to ten zje go od środka,  jak się stłucze, zacznie gnić… W moim sadzie tu jest miejsce na Króla Kielichów, jako rządzący Król musi być mądry i doświadczyć wszystkiego w życiu, aby mądrze i sprawiedliwie rządzić oraz zasługiwać na bezgraniczne oddanie swoich podwładnych, którzy widzą w nim  nawet pewnego rodzaju boskość. Jabłko spod drzewa też może trafić na stoły i cieszyć innych swym smakiem, ale nie może dopuścić do zepsucia, bo inne też się zarażą zarazą. Od góry idzie zgnilizna, która demoralizuje poddanych, nie odwrotnie, w odwrotnej sytuacji mądry Król odseparuje od reszty swego ludu, to co jest złem i niszczy jego ludzi, bo wie, że bez nich nie byłby Królem…
Opowiem wam teraz o ostatniej karcie z kart dworskich, w dworze kielichów, o Królu Kielichów…

Król Kielichów – Enchantress – Czarodziejka, choć ja skłaniam się do nazwy Enchanter – Czarodziej, co powoduje u mnie pewną sprzeczność, być może jest to tylko kwestia mojego własnego przyzwyczajenia, nawyku. Król Kielichów jest postacią męską na karcie i taką osobę również opisuje, ale jak wszyscy dobrze wiemy, karta ta dotyczy się również żeńskich aspektów, karta ta może reprezentować płeć żeńską. Autorka tej talii być może specjalnie umieściła wizerunek kobiety w tej karcie, aby zaznaczyć, że to co jest istotą, esencją w tej karcie, jest nierozerwalne z wielką mądrością i miłością, nie patriarchat, nie hipotetyczny matriarchat, tylko równy podział tych dwóch pojęć socjologicznych, wzajemne uzupełnianie się. Enchantress – Czarodziejka zdaniem autorki to już nie tylko sama postać, ale jakby wizerunek tego co jest ulotne i pokazuje jaka ta postać może być, osobowość, wykorzystuje już świadomie cały wachlarz tego co reprezentuje dwór kielichów dla swoich własnych celów. W talii Tarot of Delphi na karcie Król Kielichów – Czarodziejka, jest przedstawiony obraz malarstwa  Johna Williama Waterhouse pt. Kirke Invidiosa 1.892, odzwierciedla to czym lub kim może być nasz Król Kielichów i  jakimi wartościami się kieruje. Po mojej analizie tej karty myślę, że jest ona dla nas przestrogą przed tym kim możemy się stać, jeśli nie będziemy odróżniali dobro od zła, jeśli zapomnimy o tym, co jest dla nas najważniejsze w życiu i utracimy nadzieję, aby to osiągnąć oraz to w jaki sposób będziemy starali się dążyć do naszego szczęścia, czy ono będzie dla nas prawdziwym szczęściem, kiedy mamy świadomość tego, że jest zdobyte cierpieniem innych…?
Postać samej Kirke z mitologi greckiej nie jest do końca zbadana, pozostaje ona tajemnicą dla nas, znamy tylko jej pewne działania i na tej podstawie można pokusić się o nadanie jej pewnych cech osobowych, to kim była.  Kirke w mitologii greckiej córka Heliosa i jednej z nimf – Perseis (lub według innych źródeł Hekate), siostra Ajetesa i Pazyfae. Wróżbitka, jedna z bohaterek Odysei. Prawdopodobnie mieszkała na wyspie Ajai, była jedną z wielu legendarnych czarownic w mitologii greckiej. Jednak w odróżnieniu od większości czarownic, była ona nieśmiertelną nimfą, wiecznie młodą i piękną. Dawało jej to niezwykły urok, którym uwodziła licznych żeglarzy, którzy zabłądzili na jej odległą wyspę. Gdy jednak szukała sobie domeny, poprosiła ojca by obwiózł ją w swoim rydwanie po świecie. Pojechała razem z Heliosem i Ajetesem po nieboskłonie, dostrzegając piękną wyspę na dalekim zachodzie, na brzegach Okeanosu. Helios tam ją zostawił, po czym wyjechał z Ajetesem do Kolchidy. Rodzeństwo już nigdy więcej się nie widziało. Kirke miała na swojej wyspie lud, który czcił ją niczym swoją boginię i władczynię. Ze względu na odległą domenę, mogła się poświęcić studiom czarów, których uczyła ją starannie jej szwagierka i bogini, Hekate. Nauczyła się od niej skomplikowanych czarów iluzji, metamorfoz, a nawet nekromancji. Żyła by tak w spokoju na tej wyspie, gdyby nie nagłe przybycie niespokrewnionych gości. Na jej wyspę zawitał okręt Argo, z jej bratanicą Medeą na pokładzie. Na zlecenie Hekate, matki dziewczyny, Kirke udzieliła jej schronienia i obroniła przed jej ojcem, a swoim bratem. Gdy Ajetes zaczął domagać się, że jako ojciec ma prawo rządzić swoją niezamężną córką, Kirke sama zaproponowała by Jazon i Medea wzięli ślub, po czym sama im go udzieliła. Król-czarownik musiał dać za wygraną i wrócić do swojego królestwa. Kolejny mit, który opowiada nam o tej czarownicy to Odyseja Homera. Achajski dowódca Odyseusz zabłądził na Ajaję w poszukiwaniu swojej ojczyzny, Itaki, i załoga jego okrętu, jednak doświadczenie nakazywało im ostrożność. Podzielili się zatem na dwa oddziały. Odyseusz z połową załogi został na statku, a reszta, dobrze uzbrojona, poszła w głąb lądu. Niedaleko wybrzeża, w prześlicznej dolinie wyścielonej miękką trawą stał godny zamek z ciosanego kamienia. Wokół przechadzały się oswojone lwy i wilki. Kirke, dojrzawszy gości w progu, wyszła do nich i zaprosiła do siebie. Dała im jeść i pić, a kiedy swój głód nasycili, wypędziła ich różdżką do obory. Wówczas spostrzegli, że czarownica zamieniła ich w świnie. Jeden z nich zdołał uciec w postaci ludzkiej i przybiegłszy do okrętu opowiedział przygodę. Odyseusz wziął miecz i sam poszedł do pałacu. W drodze spotkał Hermesa, który mu dał ziele zabezpieczające przed czarami. Kirke nakarmiła i napoiła syna Odyseusza, ale widząc, że mu nie szkodzi posiłek przyrządzony na ziołach czarodziejskich,  padła na kolana i prosiła o przebaczenie chcąc go uwieść. Wróciła jego towarzyszom kształt ludzki, a była taka łagodna i kochająca, że Odyseusz rok przesiedział w jej gościnnym pałacu (tu różnie źródła podają czas jaki on tam spędził). A kiedy odjeżdżał, Kirke objawiła mu, z zemsty za porzucenie jej, że z woli bogów musi Odyseusz udać się do Hadesu, gdzie jest wejście do podziemia, wywołać duszę wróżbity Tejrezjaszai wziąć od niego rady na dalszą podróż. Długo żeglował, zanim dotarł do mrocznej krainy Kimeryjczyków, którzy nigdy słońca nie widzą. A gdy w końcu przybył do miejsca oznaczonego przez Kirke, wyciągnął statek na brzeg i wraz z towarzyszami poszedł do gaju Persefony, gdzie było wejście do podziemia. Kirke nie sądziła, że uda mu się stamtąd wrócić, a już z pewnością wiedziała, że dalsze wskazówki nie będą prowadziły do jego domu. Czekała Odysa i jego ludzi nowa, groźniejsza przygoda. Pomiędzy wyspą Sycylią a wybrzeżem Italii otwierał się bardzo wąski przesmyk morza. Po obu jego stronach były dwie skały. W jednej, stromej i gładkiej jak szklana góra, była pieczara, a w niej mieszkała owa Skylla - potwór, w której niegdyś kochał się Glaukos, jeśli okręt się do niego zbliżał, porywał z pokładu ludzi i ich pożerał i tu znów jest mowa o Kirke w następnym micie. Mitologia grecka mówi także o prostym rybaku Glaukosie. Glaukos (syn Posejdona) w mitologii greckiej, bóg morski, który posiadał dar wieszczenia. Był nieszczęśliwie zakochany w nimfie Skyli. Urodził się jako śmiertelnik, lecz później jednak zdobył nieśmiertelność spożywając roślinę wiecznego życia. Najpierw brał udział w budowie statku Argo, a potem był sternikiem Argonautów w ich wyprawie.  Pewnego razu zauważył, że ryby wyrzucone na brzeg nabierają nowych sił. Pomyślał, że trawa porastająca brzeg morza ma niezwykłe właściwości. Skosztował jej i momentalnie poczuł nieprzezwyciężoną chęć rzucenia się w morze i pozostanie w jego czeluściach na zawsze. Fale rozstąpiły się i młody rybak został bożkiem morskim. W tym momencie ujrzał Skyllę, siedzącą na skale i czeszącą swe złote włosy. Bożek zakochał się i poprosił ją o rękę; ta jednak odmówiła mu. Zrozpaczony Glaukos udał się do czarownicy Kirke, aby dała mu napój miłosny. Kirke sama zakochała się w Glaukosie i czyniła wszystko, co możliwe, by zapomniał o Skylli. Zniechęcona obojętnością bożka dała mu wreszcie napój miłosny. Kazała Glaukosowi wlać go do strumienia, w którym zazwyczaj kąpała się Skylla. I kiedy nimfa weszła do wody otoczyły ją potwory. Oblepiały jej ciało i przyrosły do niego. Nimfa Skylla za pomocą czarów Kirke zamieniła się w potwora morskiego, którego na etapie swej wędrówki spotkał sam Odyseusz. Więcej na temat Kirke możecie się https://en.wikipedia.org/wiki/Circe_in_popular_culture  gdzie Kirke jest pokazana jako metafora w wielu utworach w kulturze popularnej, jest w j. angielskim. Mnie najbardziej interesują te przytoczone dwa aspekty jej poczynań, jej prób zawładnięcia nad ludzkim uczuciem jakim jest miłość, pokazuje to, że żadne czary nie są wstanie zmusić kogokolwiek do miłości, tej czystej, pełnej oddania i uwielbienia miłości. W tej talii na karcie Czarodziejka, Kirke właśnie pokazana jest w momencie kiedy rzuca taki czar na Skyllę, swoją rywalkę w miłości, wlewając eliksir, który ją zmienia w potwora, wg opisu Owidiusza pt.  Metamorfozy – Przemiany, ujęte w skomplikowane kompozycje ramowe mity o przemianach, historie transformacji w jego 14 książki. Czwarty odcinek obejmuje spotkanie Circe z Ulysses (linie 242-307). Pierwszy epizod że książki dotyczy historii Glauka i Scyllą tu podaję link do tej książki http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=681886  ale nie wiem czy jest dostępna ( ponieważ opisów tej sceny jest wiele lub również istnieją inne mity na temat przemiany Skyllę w bestię). Przedstawienia te, nawet w czasach klasycznych, miały być postrzegane jako moralnie opowieść ku przestrodze przed pijaństwem. Wczesne pytania filozoficzne były też pytaniami, czy zmiana osobę w bestię nie były paradoksem, miało to też potężny wpływ w renesansie. Kirke została również jako archetyp drapieżnych kobiet, aż do momentu kiedy przyczyny te zostały podjęte przez kobiety autorów, które zadały pytanie, czy widok ten miał więcej do czynienia z męskich fantazji niż z prawdą? Historia później został dostosowany do pięciu aktach tragicznej opery Scylla et Glauka (1746), francuskiego kompozytora Jean – Marie Leclair. Co stało się z Kirke w późniejszych czasach nie wiadomo, gdyż na tych historiach jej znane dzieje się kończą. Ponieważ była nieśmiertelna, nie umarła, więc zapewne jej boski ojciec w końcu ukrył jej magiczną wyspę przed oczami wścibskich śmiertelników. Są nawet tacy, którzy twierdzą, że Trójkąt Bermudzki to osłona, którą wyczarowała by nie niepokoiło ją więcej Odysów. A może zeszła do tzw. podziemi i drzemie w każdym z nas, w Bohaterce i Czarodzieju… Dla mnie odzwierciedleniem Czarodziejki – Króla Kielichów w mitologii greckiej są dwie postacie Owidiusz i jego dzieło „Sztuka kochania” tłum. Julian Ejsmond dostępne pod tym adresem https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/...hania.html  oraz Odyseusz, tu polecam wam powrót do przeszłości, dla niektórych do lat młodzieńczych i przypomnijcie sobie opowieść o Odyseuszu z Homera tym bardziej, że bardzo klarownie moim zdaniem odzwierciedla on naszego, udomowionego Króla Kielichów. Tu jest cały film w j. ang. Mam nadzieję, że nie zanudziłam was moimi doświadczeniami z tymi kartami i dziękuję wszystkim, którzy wytrwali do końca  Buźki  Kotek
Odpowiedz
#22

Dziś mam przyjemność podać link do wywiadu/rozmowy, mojej największej mentorki Rachel Pollack na temat kilku kart z talii Tarot of Delphi. 

https://www.youtube.com/watch?v=m-dZydOy...6W8V3-xL8Y
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: