Zaklęcie na pieniądze
#36

Dzięki za dobre słowo, kobieto . JAkoś tak zawsze myślę, że są bardziej potrzebujący ode mnie i głupio mi prosić o dużo.
Kiedyś, dawno temu spotkałam śledczego z policji, który dziwnym zrządzeniem losu [ o czym może jeszcze tu napiszę w innym wątku] odkrył w sobie zdolności jasnowidząco-chiromancyjne i wykorzystywał je w pracy. Pooglądał sobie moje obie dłonie i stwierdził, że nie uda mi się nigdy osiągnąć takiego stanu posiadania, żebym mogła w godziwy sposób zaspokoić wszystkie swoje potrzeby materialne. Jednakże zawsze, kiedy będę znajdowała się w bardzo już cięzkiej sytuacji finasowej, spotykać mnie będzie niespodziewany ratunek z najmniej spodziewanej strony. Na tyle żeby nie zginąć ale nic poza tym. No i przez te wszystkie lata jest dokładnie tak jak przewidział.
Kiedy się tu wprowadziłam, dom był ogrzewany piecami węglowymi. Nie bardzo miałam pieniądze na węgiel na całą zimę i marzłyśmy oszczędzając opał. Kiedy już załamałam całkiem ręce dostałam niespodziewanie wiadomość od kumpla, ż którym kieedyś tam chodziłam do jednej klasy, ze posyła mi ciężarówkę węgla. Tak po prostu. Miał firmę handlującą węglem, wiedział że się wyprowadziłam. I coś go "natchło", że może mi się przydać. Taki prezent na nowe mieszkanie. Myślałałam, że zwariuję z radości. Inna koleżanka przyjechała i przywiozła mi karnisze do firan, firanki i gumolit na podłogę w kuchni. Zaznaczam, że były to osoby, z którymi na co dzień nie utrzymywałam kontaktów. Kiedys nie miałam pieniędzy przed Wszystkimi Swiętymi na kwiaty na groby, a mam tych grobów sporo do wystrojenia. I razu pewnego woła mnie do płotu sąsiad, zeby podarować mi naręcze chryzantem , które wychodował i sprzedawał na targu. Przykłady mogłabym mnożyć. A moja dobrze sytuowana, koleżanka, która z resztą przez długie lata odwiedzała mnie tutaj regularnie, powiedziała mi z cieniem zawiści, ze jej to nikt nigdy za darmo nic nie dał. Ja myślę że po prostu nie potrzebowała tego, więc nie dostała od losu.
Przyznam ,że jestem osobą wierzącą i często prosiłam Sw. Marię o pomoc , zawsze w jakiejś konkretnej sprawie [tj. nie ogólnie - daj mi bogactwo , powodzenie itp.] kiedy się o kogoś lub o coś martwiłam, albo czegoś potrzebowałam. Np. egzamin córki, wyniki badań, decyzję jakiego urzędu i zawsze był jakiś pozytywny rezultat. Ciągle czułam tą opiekę, pomimo że było bardzo ciężko. Ale przetrwałam majgorsze chwile. I następne też przetrwam. Teraz mam faceta, wiesz sama - złoty człowiek, ale sam cienko przędzie. Jednakże bywało, ze doroblił gdzieś parę stówek i przyjeżdzał tylko po to, żeby przywieźć mi zaopatrzenie na kilka dni i kasę na paliwo. Od jego dzieci dostałam za półdarmo ich stare auto. Tak że nawet kochanek zostałmi przydzielony przez opatrzność na tej samej zasadzie co reszta łask. Ani chybi, co by mi się w głowie nie poprzewracało. :mrgreen:
Ależ się rozpisałam! Zaraz Eremit założy mi wątek [za darmo oczywiście] dla uciśnionych wdów i sierot, hehehe. Naughty
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości