" Dom Bartmanów " - kryminał w/g Mikesza ...
#5

IV.

Stałem niezdecydowany przed szeroką, czarną szafą. Pozostawiony sam w garderobie, wahałem się. Wiszący rząd marynarek różnej maści kusił, ale wszystkie okazały się zbyt duże. Gospodarz domu był znacznie wyższy i szerszy w barach ode mnie. Wybrałem

-15-

granatową, by pasowała do niej moja niebieska koszula. Spodni także musiałem sobie poszukać. Moje własne miały wielką plamę na kolanie i poszły do prania. Stojąc przed lustrem stwierdziłem, że nie wyglądam najlepiej.
Żałowałem, że wizyta w tym miejscu okazała się niewypałem, a partnerka zawiodła. A może mieszkańcy tego zacisznego zameczku faktycznie nie mają nic wspólnego z tą sprawą kryminalną ? Może major Jonson się myli ... ?
Czułem się zmęczony i głodny. Gdy tylko ubrania będą gotowe, postanowiłem natychmiast z Marią opuścić ten pechowy dom.
- Coś mocniejszego chyba nie zaszkodzi w oczekiwaniu na finał naszego spotkania ? – powiedział Bruno Bartman do mnie cały rozpromieniony.
Wychodziłem z garderoby, gdy na korytarzu napotkałem właściciela posesji.
- Wybrał pan coś na siebie ... ? Znakomicie ! Chciałem panu zaproponować drinka. Nie często zdarza się, abym miał okazję podyskutować z kimś przy dobrym ginie. Proponuję także mały poczęstunek ... – dodał zaraz widząc na mojej twarzy niezdecydowanie. – Rybki prosta z nad morza !
- Chętnie, nie odmówię ... – przystałem na propozycję.
Weszliśmy do salonu. Na stole stała butelka alkoholu, szklanki z grubego szkła, cały półmisek ryb i maluteńkie kanapki na drugim talerzu. Rozsiadłem się w fotelu.
- Proszę się częstować, zapraszam !
Gin zmieszany z tonikiem smakował mi wyśmienicie.
- Cieszę się, że przy kieliszku czegoś dobrego mam zaszczyt porozmawiać z inteligentną osobą ... – prawił mi komplement Bartman.
Uznałem to za przesadę, ale uprzejmie skłoniłem się.
- Mnie również...
Po chwili zapytałem :
- A gdzie jest moja partnerka ? Czy wszystko z nią w porządku ...?
- Pewnie teraz bierze kąpiel i niebawem zjawi się przy nas ... – tajemniczo ściszył głos mój rozmówca. – Nic złego się jej nie stanie, słowo honoru !
Oczy mu błyszczały i podejrzewałem, że gospodarz już wcześniej sobie coś wypił.
- Wznoszę toast za niespodziewanych gości ! – podniósł szklaneczkę do góry. – Państwa zdrowie i osiągnięcia celów ! Proszę mi łaskawie powiedzieć, co pan sądzi o polityce ... ? – zagadnął po chwili. – Bo ja, proszę pana jestem lewicowy ... Pan nie ...? Ach, centroprawica ... Nie ... przecież oni nie mają żadnego rozsądnego programu ...
Niedługo jednak dane było nam rozmawiać.
- O, zapraszamy do nas uprzejmie ... ! – poderwał się z miejsca właściciel domu, gdy zobaczył Marię wchodzącą do salonu. – Jak pani pięknie wygląda ! Miałem rację, mówiąc, że w rozpuszczonych włosach jest pani fantastycznie ! – lustrował dziewczynę wzrokiem z góry na dół.
Oczy mi świeciły, a twarz wyglądała jak pomidor. Podsunął jej krzesło i szarmancko się ukłonił. Nalał alkoholu do szklanki i podał Marii. Ogarnęła mnie zazdrość.
- Pani zdrowie i niech uroda nigdy nie przemija !
Moja partnerka speszyła się jego zbyt daleko idącą uprzejmością i chrząknęła nerwowo. Siadła przy stole koło mnie, zarzuciła nogę na nogę i wychyliła szklankę do dna. Uwielbiała alkohole dobrego gatunku. Złapała mnie za rękę. Pochyliłem się i pocałowałem ją w policzek. Głupio się czułem, bo wyglądałem śmiesznie w przydługiej marynarce i zbyt obszernych spodniach.
- W porządku, moja droga ... ? – zapytałem ją.
Maria kiwnęła głową. Do salonu weszła pani Rita.

-16-

- Gdzie tak długo pani się podziewała ? Już zaczynaliśmy się niepokoić ! – także siadła przy stole.
- Nie wypytuj się tak, moja droga ... W tej wannie nasz szanowny gość mógł robić, co się mu podoba, no nie ...? – odpowiedział jej mąż.
Zdrętwiałem. Na szczęście dziewczyna odpowiedziała tak, jakby nie dostrzegła seksualnej aluzji starego zbereźnika.
- Nie chcemy narzucać się państwu, najszybciej jak to możliwe, zakończymy tą wizytę. I tak za dużo wywołaliśmy zamieszania ...
- Ależ co pani mówi ... ! Dla mnie pani może nawet ten dom przewrócić do góry nogami ! Osobie tak ładnej, kobiecej i delikatnej pozwoliłbym na wszystko za jeden uśmiech i przychylne spojrzenie na starszego człowieka ... – natychmiast zareagował Bartman. – Młoda, tajemnicza, inteligenta, na stanowisku ... – wyliczał podniecony , lustrując moją partnerkę z góry na dół. – Przyznaję szczerze, że intryguje mnie pani bardzo i wywołuje wspomnienie szalonej młodości ... ! Och, te kobiety ... – rozmarzył się. – Czy rozumie mnie pani ...?
Milczeliśmy zakłopotani, Maria zaczerwieniła się, a ja sięgnąłem po papierosa.
- Można zapalić ?
- Proszę się czuć jak u siebie w domu ... – wyrozumiale zgodził się gospodarz i przyniósł mi popielniczkę.
- Przybycie państwa w nasze skromne progi jest dla nas pewną atrakcją, okazją do porozmawiania i poznania poglądów innych ludzi – dodała gospodyni domu. – Proszę się częstować, rybki są świeżutkie, a ciasteczka upiekła nasza gosposia ... A o czym to rozmawialiście ...? O polityce ...? Ach, to ulubiony temat Bruna ... Nie licząc kobiet, oczywiście ... One zawsze były na pierwszy miejscu i już się z tym pogodziłam ... Zresztą, nie dziwię mu się ... – mówiła chuda damulka, nalewając sobie do szklanki odrobinę ginu. – Pastwa ubrania już są w pralce, za godzinkę będą gotowe. Zapewniam, że posiadamy najwyższej klasy sprzęt ... Wystarczy na koniec poprasować i ubranka będą jak nowe ...
- Jeżeli dobrze zrozumiałem, jest pani bardzo tolerancyjna w stosunku do męża. To naprawdę rzadko spotykana cecha wśród małżeństw, zwłaszcza z pewnym stażem ... –odrzekłem .- Zazwyczaj partnerzy są o siebie zazdrośni. Awantury, wymówki, rozwody ...
- Zgadzam się z panem ! – odparł Bartman. – Ale moja żona jest jakby z innej gliny i dlatego ożeniłem się z nią i wciąż jestem przy niej.
Zauważyłem, że Maria poczuła się nieswojo. Pani Rita także spostrzegła zakłopotanie gościa i zmieniła temat.
- A co państwo sądzą na temat kandydatów w wyborach na fotel prezydenta ...? Ja stawiam na przedstawiciela lewicy ... A co do sytuacji międzynarodowej ...Rosja ...? Ach, to kolos na glinianych nogach ... Unia Europejska ... owszem ...
Niepotrzebnie zacząłem dyskusję.
- Niedługo Europa stanie się drugimi Stanami Zjednoczonymi, zobaczy pan ... Znikną całkowicie granice, bariery celne i nawet językowe ... Wszystko się zmienia, nastaną lepsze czasy ! Koniec wojen i rasizmu ! Wątpi pan ...? A terroryzm ... ? Porodzimy sobie z tą arabską hołotą ! – mówił jak w amoku starszy pan.
A ja wraz z upływem czasu, czułem się coraz bardziej zmęczony. Właściciel zameczku był wykształcony, posiadał wiedzę i potrafił zręcznie prowadzić dialog.


-17-


Po paru minutach zorientowałem się, że przekroczyłem granicę dzielącą rzeczywistość od kolorowej iluzji alkoholowych złudzeń. Niespodziewanie w głowie kołowało mi się, choć wcale nie wypiłem za dużo, zresztą zawsze miałem mocną głowę.
Byłem zły na siebie, że znalazłem się nagle w takim stanie. Spojrzałem na zegarek. Wskazówki migotały przed oczami. Nie byłem w stanie określić godziny. Mój głos zaczął się łamać. Odmówiłem kolejnego toastu. Zdałem sobie sprawę, że jest ze mną źle.
Powoli traciłem kontrolę nad sobą i w szybkim tempie świadomość. Spojrzałem na Marię. Zachowywała się normalnie i swobodnie uczestniczyła w rozmowie.
- Co ci jest, Leon ...? – szarpała mnie za ramię. – Jesteś pijany ... ? Leon, no co ty ...?
Zapamiętałem jeszcze jak ktoś wlókł mnie za ramiona i wszystko dookoła falowało. Nie miałem sił poruszać nogami, chciałem coś powiedzieć, ale nie byłem w stanie. Barwne błyski zatańczyły przed oczami i film mi się urwał.

C.d. n ...
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości