Entliczek petliczek Miriamkowy Pamietniczek

Dostrzegać więcej niż zazwyczaj, Kapłanka plus 8 mieczy na pozycji czego nie robić kojarzy mi się z obserwacją, zmysłami, intuicyjnie, podświadomie, ale nie zapominać też o patrzeniu zwykłym- może dziś zauważysz coś ciekawego.
Odpowiedz

Cytat dnia:
Każdy z nas ma dwie rzeczy do wyboru: jesteśmy albo pełni miłości... albo pełni lęku
.
Albert Einstein (1879 — 1955) jeden z największych fizyków-teoretyków naszych czasów, twórca szczególnej i ogólnej teorii względności, współtwórca kwantowo-korpuskularnej teorii światła;
[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSrPqdn9oS8JeurZRx0r-E...d_yuEmdctG]
Dzisiaj mnie wzięło na wspominki ,cały dzień nuciłam pisenke ,ktora śpiewała mi moja mama.Wiedźmy w moim wieku pewnie znaja te piosenkę Lol Lol Młodsze maja okazje poznać. Lol

<!-- m --><a class="postlink" href="http://youtu.be/P3M5BTlJtko">http://youtu.be/P3M5BTlJtko</a><!-- m -->
Ty pójdziesz górą


Wyszła dziéweczka,
Jak różany kwiat,
Oczka zapłakane,
Oczka zapłakane,
Zmienił jéj się świat.

O cóż tak płaczesz,
Kochanko moja? —
O ciebie miluśki,
Ty mój kochaneczku,
Bom już nie twoja

Ty pójdziesz górą, ty pójdziesz górą,
A ja doliną;
Ty zakwitniesz różą, ty zakwitniesz różą,
A ja kaliną.

Ty pójdziesz drogą, ty pójdziesz drogą,
A ja łozami;
Ty się zmyjesz wodą, ty się zmyjesz wodą,
Ja mymi łzami...

Ty jesteś panną, ty jesteś panną
Przy wielkim dworze;
A ja będę księdzem, a ja będę księdzem
W białym klasztorze...

A jak pomrzemy, a jak pomrzemy,
Każemy sobie
Złote litery, złote litery
Wyryć na grobie...

A kto tam pójdzie albo pojedzie,
Przeczyta sobie:
Złączona para, złączona para
Leży w tym grobie!

Fairy miałaś racje dostrzegłam więcej,a i intuicja tez mnie nie zawiodła.

[Obrazek: 608IW01_b.jpg][Obrazek: 608AM08_b.jpg][Obrazek: 608IW09_b.jpg]

Na dzis mam As buław ,Co robic Sprawiedliwość .Czego nie robic? 9 buław
As buław Oj,chyba sie będzie jutro działo,az sie boje myśleć Oczko :roll: Lol Co robic Sprawiedliwość Gdyby to byl inny dzień to bym pomyślała ,ze jutro mam załatwiać sprawy sądowe Lol ,a tak moze bede dazyc do równowagi ,bede dyplomatyczna,i wyznam wszystkie grzechy ,przyznam sie do popełnionych błędów.Czego nie robic ? 9 buław Przestać sie bronic ,nie trzymac sie kurczowo własnych poglądów
Odpowiedz

Boże. Użycz mi pogody ducha, ażebym godził się z tym czego zmienić nie mogę. Odwagi, abym zmieniał to co zmienić jestem w stanie i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego

[Obrazek: maj1.jpg]
Kartka z Kalendarza
Znak zodiaku:Bliźnięta
142 dzień roku
223 dni do końca roku
Maj 2011
22
Niedziela
Heleny, Romy, Wiesławy
1674 - Elekcja Jana Sobieskiego na króla polskiego
1813 - Urodził się Ryszard Wagner
1960 - Trzęsienie ziemi w Chile
1967 - Pożar domu towarowego w Brukseli

26.05 - Dzień Matki
1.06 - Dzień Dziecka
5.06 - Światowy Dzień Ochrony Środowiska

<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.egospodarka.pl/">http://www.egospodarka.pl/</a><!-- m -->
Odpowiedz

Kiedy wady innych sprawiają ci przykrość, spójrz na siebie i zastanów się nad twoimi własnymi. Zajmując się nimi, zapomnisz o złości i nauczysz się żyć mądrze.
— Marek Aureliusz


[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcTKqqH_avaZh2XDRPj_MOP...hO2-luQKcw]
Kartka z Kalendarza
Jest już 143 dzień roku, do końca pozostało 222 dni. Rok 2011 nie jest rokiem przestępnym.
Maj 2011
23
Poniedziałek
Dezyderiusza, Iwony Leoncjusza, Michała, Renaty

1984- Wyrok w procesie płk Kuklińskiego

Data: 23 maja 1984

Pewnego sierpniowego popołudnia 1972 r. kapitan odbywającego wycieczkową podróż po Bałtyku i Morzu Północnym polskiego jachtu motorowego „Legia” opuścił niemiecki port Wilhelmshaven i udał się na długi spacer po mieście. Przez kilka godzin krążył po ulicach, oglądając się za siebie, aby upewnić się, że nikt go nie śledzi. W jakimś sklepiku kupił ołówek, notatnik i dwie koperty. Wreszcie dotarł na małą pocztę.
”Jestem oficerem armii jednego z państw układu warszawskiego” - napisał po angielsku, pochylając litery w lewo - odwrotnie niż zazwyczaj. „Chciałbym spotkać się z przedstawicielem armii USA. Spróbuję zadzwonić do Waszej Ambasady w Hadze, gdy dotrę tam za 5 lub 10 dni”.

Napisawszy te słowa, chusteczką do nosa starannie starł z kartki odciski palców i umieścił list w kopercie zaadresowanej do attache wojskowego ambasady Stanów Zjednoczonych. Następnie umieścił tą kopertę w drugiej, większej. Z niej również starannie usunął odciski palców. Większą kopertę opatrzył adresem: Ambasada Stanów Zjednoczonych, Bonn. Swój list podpisał inicjałami P.V. starannie wytarł odciski palców i wrzucił go do skrzynki.

Człowiekiem tym był oficer polskiego Sztabu Generalnego, wówczas podpułkownik, Ryszard Jerzy Kukliński. Od dziewięciu lat, tj. od czasu ukończenia studiów w Akademii Sztabu Generalnego, pracował on na stanowisku planowania szkoleń operacyjnych i wszelkich ćwiczeń wojskowych, w jakich wojsko polskie uczestniczyło w ramach Układu Warszawskiego. W związku ze swą pracą miał olbrzymią wiedzę na temat najpilniej strzeżonych tajemnic sowieckiej strategii wojskowej.

Plany ataku

Strategia ta była potencjalnie niezwykle groźna dla Polski. Radzieckim marszałkom marzyło się, że pewnego dnia armia radziecka, przy wsparciu sił zbrojnych innych państw Układu Warszawskiego niespodziewanie zaatakuje Europę Zachodnią, by wprowadzić tam najbardziej postępowy ustrój na świecie, jaki już od blisko 55 lat istniał wówczas w Rosji i nieco krócej, w sąsiadujących z nią od zachodu krajach. Pierwszego uderzenia miały dokonać wojska sowieckie stacjonujące w NRD. Bezpośrednio po rozpoczęciu inwazji, przez Polskę miały się przewalić olbrzymie siły sowieckie, by zadać ostateczny cios siłom NATO.

”Co najwyżej zginie 10 milionów Polaków”

Zachodnie państwa miały praktyczne tylko jedną możliwość obrony przed takim zagrożeniem: zaatakowanie znajdujących się na terytorium Polski sił Drugiego Rzutu Strategicznego za pomocą taktycznych rakiet jądrowych. Z posiadanej przez Kuklińskiego wiedzy wynikało, że na Polskę spadnie minimum 400, a może nawet 600 rakiet z głowicami atomowymi. Sowieccy planiści z pełnym rozmysłem godzili się na to, że realizacja ich planów pociągnie za sobą śmierć co najmniej 3, a może nawet 10 milionów Polaków.

Był tylko jeden realny sposób, by zapobiec temu zagrożeniu: poinformowanie Zachodu o radzieckich planach wojskowych i odebranie w ten sposób Sowietom elementu zaskoczenia, będącego ich głównym atutem w planowanej przez nich inwazji na Zachód.

Nie tylko Kukliński

Kukliński nie był jednym polskim wojskowym, który zdawał sobie sprawę ze skutków, jakie planowana wcześniej czy później realizacja strategii wojennej ZSRR przyniesie dla Polski. To samo co on wiedzieli oficerowie pionu operacyjnego LWP - ludzie zajmujący sięprzygotowaniem PRL i jej sił zbrojnych do udziału w wojnie, jaką „obóz pokoju” miał stoczyć z Zachodem. Niektórzy z nich usiłowali zgłaszać w trybie służbowym postulaty, by w doktrynie i praktyce militarnej Układu Warszawskiego odstąpić od samobójczych koncepcji ofensywnych i zająć się obroną sensu stricte. Próby takie nie spotkały się jednak ze zrozumieniem. Wówczas, we wspomnianym środowisku zaczęto się zastanawiać, czy w istniejących realiach istnieje jakieś wyjście, by Polak nie był „mądry po szkodzie”. Nie było to jeszcze żadne sprzysiężenie, a jedynie ostrożne wzajemne sondaże i próby rozpoznania ludzi podobnie myślących.

Z tych podobnie myślących ludzi tylko Kukliński postanowił podjąć bezpośrednią współpracę z Zachodem. Nie uczynił tego od razu. Wahał się długo. Kroplą, która przekroczyła czarę jego rozgoryczenia istniejącym w Polsce systemem była masakra na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. Wówczas to, tłumiące demonstracje stoczniowców oddziały polskiego wojska zabiły 44 mieszkańców Gdyni, Gdańska i Szczecina.

W sierpniu 1972 decyzja została podjęta. Kukliński, ryzykując życiem własnym i swojej rodziny, postanowił ostrzec Zachód przed planowaną sowiecką agresją i uchronić w ten sposób Polskę przed grożącym jej całkowitym zniszczeniem.

35 000 stron tajnych dokumentów

W następnych latach Kukliński przekazał Amerykanom ponad 35 000 stron dokumentów zawierających najpilniej strzeżone tajemnice sowieckiego imperium. Według udokumentowanej książki Boba Woodwarda „CIA, Tajne Wojny 1981-87” Kukliński był jednym z najcenniejszych i najściślej utajnionych agentów figurujących na specjalnej liście oznaczonej kryptonimem „Bigot”.

Przekazywane przez niego informacje dostarczane były w specjalnych kopertach do rąk własnych tylko pięciu osobom: prezydentowi USA, wiceprezydentowi, sekretarzowi stanu, sekretarzowi obrony i prezydenckiemu doradcy ds. bezpieczeństwa. Podpisywał się jako Jack Strong. Za swą działalność szpiegowską nie brał od amerykanów żadnego wynagrodzenia.

Najściślejsze tajemnice Układu Warszawskiego

W tym samym czasie Kukliński piął się w hierarchii sił zbrojnych PRL. W roku 1976, po ukończeniu Akademii Sił Zbrojnych ZSRR w Moskwie, awansował do stopnia pułkownika i został mianowany na stanowisko szefa Oddziału 1 Planowania Strategiczno - Obronnego i zastępcy szefa Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego WP. Przez jego biurko przechodziły dokumenty o najwyższym stopniu tajności, bezpośrednio związane z agresywnymi planami ZSRR. Był autorem doktryny obronnej PRL, uczestniczył w tajnych naradach dotyczących podstawowych problemów Układu Warszawskiego. W latach 1980-81, jako jeden z najbliższych współpracowników gen. Jaruzelskiego brał udział w opracowywaniu dokumentów związanych z planowanym wprowadzeniem stanu wojennego w Polsce.

Rok 1980

Jednocześnie, po powstaniu Solidarności płk Kukliński szczegółowo informował Waszyngton o przygotowaniach sowieckich, czechosłowackich i enerdowskich wojsk do wkroczenia do Polski. Według jego doniesień, data inwazji została wyznaczona na 8 grudnia 1980 r. Na podstawie raportów Kuklińskiego, potwierdzonych także przez doniesienia z innych źródeł, prezydent USA Jimmi Carter kierując się sugestią swego doradcy do spraw bezpieczeństwa Zbigniewa Brzezińskiego, ostrzegł Breżniewa przed konsekwencjami, jakie przyniesie dla Moskwy próba interwencji wojskowej w Polsce. W rezultacie, sowieckie plany inwazyjne zostały tymczasowo przynajmniej poniechane. Włodarze ZSRR uznali, że Jaruzelski musi poradzić sobie z Solidarnością własnymi siłami.

Ucieczka

Tymczasem peerelowski kontrwywiad dowiedział się, że CIA ma wśród najważniejszych osób w polskim wojsku swego współpracownika. W październiku 1981 r. Kuklińskiemu zaczął się palić grunt pod nogami. Wiedział, że w razie wykrycia, czym się naprawdę zajmował, czeka go kula w łeb. Miał wprawdzie przygotowany przez CIA precyzyjny plan ucieczki, lecz jego realizacja była bardzo trudna. Pułkownik Kukliński znajdował się już bowiem pod stałym nadzorem służb specjalnych.

Okazją do zgubienia ogona stało się przyjęcie i związane z nim ogólne pijaństwo, jakie urządzono w Ambasadzie ZSRR z okazji 64 rocznicy wybuchu Rewolucji Październikowej w dniu 7 listopada 1981 r. Tego dnia jego żona i dwaj synowie przebywali już w domu Romana Barszcza na Saskiej Kempie i czekali na transport zorganizowany przez CIA, a czarujący i wesoły jak zawsze płk Kukliński wznosił kolejne toasty, krążąc wśród sowieckich dygnitarzy, do których służby specjalne PRL nie śmiały się zbliżyć.

Około północy, korzystając z nieuwagi gospodarzy, Kukliński niepostrzeżenie opuścił budynek sowieckiej ambasady. W kilka godzin później, odpowiednio ucharakteryzowany i wyposażony w sfałszowany paszport, siedział w rejsowym samolocie LOT lecącym do Londynu. Jego żona i synowie zostali wywiezieni wypełnioną meblami i innymi sprzętami furgonetką amerykańskiej ambasady.

W latach 80 płk Kukliński mieszkał (pod zmienionym nazwiskiem) niedaleko Waszyngtonu i pracował jako doradca Pentagonu do spraw Europy Wschodniej.

Wyrok

Lecz rządzący Polską komuniści nie mogli darować Kuklińskiemu tego, co zrobił. Jego nazwisko stało się dla nich synonimem zdrady. Naczelna Prokuratura Wojskowa oskarżyła go z groźnie brzmiącego art. 122 kodeksu karnego z 1972 r.:

”Obywatel polski, który uczestniczy w działalności obcego państwa lub zagranicznej organizacji mającej na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części terytorium, obalenie przemocą ustroju lub osłabienie mocy obronnej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej albo działając na rzecz obcego wywiadu godzi w podstawy bezpieczeństwa lub obronności Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, popełnia zdradę Ojczyzny i podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10 albo karze śmierci”. Oskarżono go też o dezercję, zagrożoną w przypadku ucieczki za granicę karą od 3 do 15 lat więzienia.

23 maja 1984 r. Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego skazał go zaocznie na karę śmierci, degradację do stopnia szeregowca, pozbawienie mienia w całości i pozbawienie praw publicznych na zawsze.

W USA płk Kukliński wraz z rodziną musiał się pięć razy przeprowadzać, uciekając przed ścigającymi go agentami sowieckiego kontrwywiadu. Cały czas miał świadomość, że gdzieś czyhają na niego płatni zabójcy. Jego samego nie dopadli. Lecz już w latach 90 w nader tajemniczych okolicznościach zginęli jego obaj synowie.

Rehabilitacja

Tymczasem w Polsce zaszły ogromne zmiany. Upadł komunizm. Prezydentem został Lech Wałęsa. Układ Warszawski został rozwiązany, a Polska zaczęła się starać o przyjęcie do NATO. W połowie lat 90 w sprawie pułkownika Kuklińskiego coś wreszcie zaczęło się dziać.

Najpierw, w 1995 r. Izba Wojskowa Sądu Najwyższego uchyliła wydany w 1984 r. wyrok śmierci (zamieniony automatycznie z mocy ustawy amnestyjnej z dnia 7 XII 1989 r. na 25 lat więzienia). Sprawa została przekazana prokuraturze wojskowej do ponownego rozpatrzenia. W 1997 r. prokuratura wojskowa uznała, że pułkownik Kukliński nie popełnił przestępstwa, gdyż działał w stanie wyższej konieczności. Przekazując Amerykanom tajne dokumenty, działał w celu uchylenia grożącego Polsce niebezpieczeństwa.

Lecz wśród szerokiej opinii publicznej pytanie o to, czy Kukliński był bohaterem czy zdrajcą pozostaje wciąż żywe. Dla wielu ludzi jego sprawa jest wciąż dyskusyjna.

Bartłomiej Kozłowski, 2003



<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.egospodarka.pl/">http://www.egospodarka.pl/</a><!-- m -->
Odpowiedz

Pragnę poinformowac ,ze nie zapomniałam o kartach,ale cos jakos nie cięgnie mnie ostatnio do nich Lol Lol Zbyt duzo mi gadaja Lol .Odpoczywam wiec i nabieram sił,a miedzy czasie robię kartkę z kalendarza. Lol
Odpowiedz

Cytat dnia
Nie jest najważniejsze, byś był lepszy od innych.Najważniejsze jest, byś był lepszy od samego siebie z dnia wczorajszego.
— Mahatma Gandhi

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcQ8ZaoOc65duQn3FrtXcRe...SQ-FLU7vjA]

Kartka z kalendarza

Dzisiaj jest wtorek, 24 maja 2011 r.
144 dzien roku ,221 dni do końca roku


Imieniny:

Joanny, Zdenka, Zuzanny , Mileny, Zuzanny


1964-Rozruchy piłkarskie w Limie

Data: 24 maja 1964

Dla ludzi, którzy sportem się nie interesują lub interesują się – powiedzmy – średnio, fanatyzm przejawiany przez zagorzałych kibiców niektórych drużyn piłkarskich jest czymś niezbyt zrozumiałym. No dobrze – myśli wielu z nich – piłką można się interesować, nawet pasjonować - ale czy taka lub inna decyzja sędziego, względnie np. przegrana ulubionej drużyny to powód, by rzucać butelkami, demolować trybuny, bić się z policją – a czasem nawet zabijać innych?

Jednak związek między sportem, a agresją i przemocą – jakkolwiek dziwny by się wydawał – jest po prostu faktem. I związek taki nie jest wyłącznie fenomenem obecnych czasów. Stadionowi chuligani mogą powoływać się na doprawdy imponującą tradycję.

Już w Pompejach

Najstarsze opisane rozruchy, do których doszło na tle rozgrywek sportowych, miały miejsce w 59 r. na terenie mogącego pomieścić 20 tysięcy widzów amfiteatru w zniszczonych dwadzieścia lat później przez wybuch Wezuwiusza Pompejach. Doszło tam wówczas do zwady między miejscową ludnością, a mieszkańcami sąsiedniej Nucerii. Zamieszki, o których wspominał Tacyt, pociągnęły za sobą olbrzymią ilość ofiar – do czego przyczynił się brak podziału trybun na sektory i nieobecność służb porządkowych. Reakcją władz rzymskich na rozruchy była uchwała Senatu zabraniająca pompejańczykom organizowania igrzysk przez następne dziesięć lat i nakazująca likwidację stowarzyszeń „bezprawnie przez nich założonych”.

Pod kościołami, ale nie po chrześcijańsku

Przemoc od dawien dawna towarzyszyła też piłce nożnej, w której pierwotną wersję grano już w XIII wiecznej Anglii. Choć za bramki służyły wówczas drzwi kościołów, rozgrywkom daleko było do chrześcijańskiej łagodności. Uczestnicy i obserwatorzy gry niejednokrotnie bili się i kopali, wyrównując w ten sposób rachunki za urojone krzywdy.

W czasach nam współczesnych miało miejsc wiele tragicznych awantur i zamieszek na stadionach piłkarskich i w ich pobliżu. Wielu z nas pamięta chociażby zamieszki na brukselskim stadionie Heysel 29 maja 1985 r., które pociągnęły za sobą 39 ofiar śmiertelnych. Ale żadna chyba piłkarska rozróba nie może się równać z tą, do której doszło 24 maja 1964 r. na stadionie w stolicy Peru, Limie.

Z początku spokojnie

Odbywał się tam mecz między piłkarskimi reprezentacjami Peru i Argentyny o awans do turnieju olimpijskiego. Choć emocje towarzyszące temu spotkaniu były – co chyba oczywiste - duże, czterdziestotysięczny tłum, wypełniający Stadion Narodowy zachowywał się spokojnie. Było wprawdzie głośno, ale nie dochodziło do żadnych ekscesów. I co najważniejsze – ludzie siedzieli na swoich miejscach.

Będzie dogrywka!

Spokój panował, mimo iż drużyna Peru przegrywała z Argentyną 0:1. Jednak dwie minuty przed planowanym końcem meczu peruwiański skrzydłowy Lobatón strzelił bramkę. Tłum dosłownie oszalał z radości. Musiała być dogrywka.

Dogrywki jednak nie było. Sędzia R. Angel Pazos z Urugwaju nie uznał bramki i stwierdził, że drużyna Peru popełniła przewinienie. Gdy tłum zareagował na jego decyzję krzykiem i tupaniem, Pazos odgwizdał koniec meczu i kazał zawodnikom, by dla własnego bezpieczeństwa udali się do szatni.

Z pięściami na sędziego

Pierwszym osobnikiem, któremu puściły hamulce, był niejaki Matia Rojas. Gdy piłkarze zeszli z boiska, ten osiłek – znany wśród peruwiańskich kibiców jako „Bomba” – przeskoczył przez barierkę odgradzającą trybuny od boiska i rzucił się z pięściami na sędziego Pakosa. Reakcja służb porządkowych była brutalna: na oczach czterdziestu tysięcy widzów na atakującego rzuciło się 40 policjantów z dwoma psami i spałowało go do nieprzytomności.

Bieg po trupach

Gdy nieprzytomnego „Bombę” wynoszono z boiska, tłum ludzi zerwał się z miejsc, przełamał barierki i runął na murawę. Oszaleli z wściekłości kibice nie zwracali uwagi na nic. Ci wszyscy, którzy nie potrafili biec dostatecznie szybko lub w porę nie usunęli się z drogi rozwścieczonej tłuszczy, zostali zadeptani na śmierć.

Unieważnić mecz

Sfanatyzowani kibice demolowali wszystko. Na trybunach zaczął płonąć ogień, wszystkie okna na stadionie zostały wybite. Nieliczne oddziały policji rzucały na trybuny gaz łzawiący i strzelały ponad głowami tłumu – co oczywiście nie powstrzymało agresji. W końcu tysiące ludzi runęło ku metalowym bramkom wyjściowym ze stadionu, lecz te – jak zawsze podczas meczu – były zamknięte. Gdy bramki wreszcie wyłamano, tłum wylał się na ulice Limy. Tysiące ludzi ruszyło pod dom prezydenta Peru Fernando Belaunde’a żądając, by oficjalnie uznał mecz za nieważny. Rabunki, podpalenia, gwałty i inne akty przemocy trwały przez całą noc. Następnego dnia wielu ludzi wróciło na stadion, by dokończyć niszczenie i na pamiątkę coś sobie ukraść.

Bilans wydarzeń

Gdy po kilku dniach skończono liczenie ofiar, okazało się, że w zamieszkach zginęło 318 osób, a ponad 500 zostało rannych. Znakomita większość uczestników zajść nie została pociągnięta do odpowiedzialności. Tylko 50 osób aresztowano pod zarzutem podburzania do rozruchów i rabunku (niektórzy okradali nawet zwłoki). Pogrzeby ofiar odbyły się na koszt państwa, peruwiański parlament uchwalił ustawę o zasiłkach dla wdów i sierot po ofiarach zajść.

Bartłomiej Kozłowski



<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.egospodarka.pl/">http://www.egospodarka.pl/</a><!-- m -->
Odpowiedz

Cytat dnia
Jednym z największych odkryć jakie uczynił człowiek, i jedną z największych dla niego niespodzianek, jest odkrycie, że może on uczynić to, o czym ze strachem sądził, że nie potrafi uczynić.
Henry Ford

przemysłowiec amerykański, założyciel Ford Motor Company
[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcQ_DIr2gkI6CguNPxtA1Uk...R_zDgb6Y1R]

Kartka z kalendarza
Dzisiaj jest sroda, 25 maja 2011 r.
145 dzien roku 220 dni do końca roku
Imieniny:
Borysa, Magdy, Marii-Magdaleny ,Grzegorza ,Urbana

1947-Powstanie CIA
25 maja 1947

CIA to skrót od angielskiej nazwy Central Intelligence Agency - Centralna Agencja Wywiadowcza. Ta najsłynniejsza ze wszystkich organizacji szpiegowskich świata powołana została 22 V 1947 r., na mocy uchwalonej w tym samym roku ustawy o bezpieczeństwie narodowym (National Security Act). Wraz z nią powstała Rada Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Council) i sprawujący dowództwo nad Armią Departament Obrony (Departament of Defence).
Korzenie CIA sięgają czasów II wojny światowej. Jej poprzednikiem, utworzonym w celu skoordynowania działalności zdecentralizowanych wcześniej służb wywiadowczych był powołany w 1942 r. przez prezydenta Franklina Delano Roosvelta Urząd Służb Strategicznych (Office of Strategic Services). Instytucja ta trudniła się zbieraniem i analizowaniem informacje wywiadowczych z wrogiego obszaru, prowadzeniem działalności dezinformacyjnej i kontrpropagandy na terenach opanowanych przez wroga, a także wspomaganiem ruchu oporu i dokonywaniem operacji specjalnych (np. aktów sabotażu) przeciwko siłom wroga.

Zimna wojna

Po zakończeniu II wojny światowej Urząd Służb Strategicznych został rozwiązany. Wkrótce jednak sytuacja międzynarodowa uległa radykalnej - w porównaniu ze stanem z okresu wojny - zmianie: rozpoczęła się tzw. "zimna wojna" między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim. Nowa sytuacja na arenie międzynarodowej sprawiła, że administracja prezydenta Trumana uznała za konieczne powołanie nowej, wyspecjalizowanej agendy, której głównym zadaniem miało być zwalczanie zagrożenia ze strony niedawnego sojusznika.

Tysiące agentów

CIA jest potężną instytucją. Główna siedziba organizacji w Lagley (w stanie Wirginia) pod Waszyngtonem zatrudnia ok. 25 000 pracowników. Dochodzą do nich działający w innych krajach tajni współpracownicy i agenci wywiadu; liczba tych ostatnich jest nieznana.

Zadania

Głównym zadaniem CIA jest koordynowanie działalności dwunastu amerykańskich służb wywiadowczych. CIA analizuje dostarczane jej materiały, a uzyskane w ten sposób opracowania przedstawia prezydentowi i innym osobom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo państwa. Do zadań agencji należy też kierowanie tajnymi organizacjami i - jeśli jest taka potrzeba - działalnością dywersyjną poza granicami Stanów Zjednoczonych.

Organizacja

Struktura CIA obejmuje cztery dyrekcje. Największa z nich - Dyrekcja Operacji, zwana też Dyrekcją Tajnych Służb - zajmuje się sprawami wywiadu i kontrwywiadu, nadzoruje pracę agentów za granicą, a także zwalcza działające na terenie USA siatki wywiadowcze innych państw. Dyrekcja Zarządzania i Służb pełni funkcje administracyjne. Zadaniem Dyrekcji Wywiadu jest opracowywanie dostarczonych przez agentów CIA danych wywiadowczych; opracowane przez nią raporty przedstawiane są najpierw prezydentowi, a następnie innym organom rządowym. Ostatnia z dyrekcji - Dyrekcja Nauki i Techniki - prowadzi badania nad doskonaleniem technicznych środków wywiadu i kontrwywiadu.

Kontrolę nad Agencją sprawuje powołana na mocy National Security Act Rada Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Council) i specjalna komisja amerykańskiego Kongresu.

Najgłośniejsze operacje

Działania CIA nie ograniczały się do zwykłej działalności wywiadowczej i kontrwywiadowczej. W ciągu blisko 60 lat swego istnienia Agencja zamieszana była w szereg przewrotów i zamachów stanu w wielu krajach świata. Do najgłośniejszych operacji dokonanych z współudziałem CIA należały:

•Obalenie rządu M. Mosaddegha w Iranie (1953)
•Obalenie J. Arbenza Guzmana w Gwatemali (1954)
•"Incydent U2" (1960)
•Obalenie prezydenta Sukarno w Indonezji (1965)
•Zamach stanu w Chile (1973).
CIA wspierała partyzantów walczących z marksistowsko - leninowskim reżimem Frontu Wyzwolenia Narodowego im. Sandino w Nikaragui (1981 - 1984) i wspierała afgańskich mudżahedinów, którzy w latach 80 walczyli z okupacją ich kraju przez wojska sowieckie. Jej pracownicy byli też zamieszani w aferę Watergate w 1974 r. i aferę "Irangate" (nielegalną sprzedaż broni do Iranu i finansowanie z uzyskanych pieniędzy partyzantów "Contras" w Nikaragui), a w latach 60 i 70 agencja realizowała tajny (i nielegalny) program inwigilacji wybranych grup obywateli USA.

Zmiana celów

Upadek świtowego systemu komunistycznego na przełomie lat 80 i 90 XX w. spowodował zmianę priorytetów działalności Agencji. W ostatnich latach poważne siły CIA skierowane były na Europę Środkową i Wschodnią, gdzie Agencja analizowała zjawiska i procesy towarzyszące transformacji politycznej i gospodarczej - takie jak np. wstrząsające niektórymi państwami regionu konflikty narodowe i religijne. Do nowych zadań Agencji należy też wspieranie Federalnego Biura Śledczego (FBI) i Interpolu w walce z przestępczością międzynarodową, a zwłaszcza z terroryzmem.

Bartłomiej Kozłowski


<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.egospodarka.pl/">http://www.egospodarka.pl/</a><!-- m -->
Warto przeczytć:
25.05 Cudzoziemiec a księga przychodów i rozchodów
25.05 Jest praca we Francji
25.05 Nieruchomości komercyjne w Polsce w I kw. 2011 r.

Aura dnia 5 denarow
[Obrazek: 544IP05_b.jpg]

To ciężki dzien ,strata ,bilans,choroba,
Odpowiedz

Cytat dnia
Żyj tak, jakbyś miał umrzeć jutro. Ucz się tak, jakbyś miał żyć wiecznie.

Mahatma Gandhi

propagator pacyfizmu jako środka walki politycznej


[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcS75fV6kpAfjsAp9dIL1Wm...K9VfRZWLsA]
Kartka z kalendarza

146 dzień roku
219 dni do końca roku

Maj 2011
26
Czwartek
Eweliny, Filipa, Pauliny

Dzień Matki
W ciemnościach stoi postać matczyna,
niby idąca ku tęczowej bramie.
Jej odwrócona twarz patrzy przez ramię,
a w oczach widać, że patrzy na syna.
autor: Juliusz Słowacki




1576-Stracenie Samuela Zborowskiego
Data: 26 maja 1584

W roku 1573 na tron polski wstąpił pierwszy król elekcyjny, Henryk Walezy. Koronacji, która odbyła się 21 II 1573 r. towarzyszyły, jak zawsze, zabawy, uczty i turnieje. Lecz po dwóch dniach atmosferę święta zakłóciło popełnione pod bokiem króla morderstwo.

23 II 1573 r. na dziedzińcu zamku królewskiego na Wawelu odbywał się turniej rycerski ku czci nowo ukoronowanego monarchy. Na turniejową arenę wjechał konno rotmistrz królewski Samuel Zborowski, syn nieżyjącego już kasztelana krakowskiego, Marcina Zborowskiego i jednocześnie brat Andrzeja Zborowskiego – sekretarza króla Zygmunta II Augusta i marszałka nadwornego, jednego z najbardziej wpływowych ludzi w ówczesnej Polsce.

Zgodnie z turniejowym obyczajem, Zborowski rzucił rękawicę, wzywając w ten sposób ochotników do rycerskiego pojedynku na cześć władcy. Nikt jednak godny - według niego - stanięcia z nim w szranki rękawicy tej nie podjął. Wyzwanie rzucił mu zwykły żołnierz pozostający na służbie kasztelana wojnickiego Jana Tęczyńskiego, niejaki Karwat. Zborowski uznał to za śmiertelną obrazę.

Rozwścieczony doznanym w jego mniemaniu afrontem Zborowski wszczął awanturę. Pod bramą wawelskiego zamku, na oczach samego króla, zaatakował Tęczyńskiego. Między nich, chcąc ich rozdzielić, rzucił się kasztelan przemyski, Andrzej Wapowski. Zborowski rąbnął go czekanem w głowę, w wyniku czego Wapowski zmarł.

Wdowa po Wapowskim złożyła ciało zabitego męża pod oknem komnaty króla. Jej krewni domagali się zemsty. Bracia Zborowskiego błagali o wyrozumiałość.

Łaskawość monarchy

Król okazał się łaskawy. Choć morderstwo dokonane pod bokiem monarchy lub podczas sejmu było przez ówczesne prawo karane śmiercią, Samuel Zborowski został skazany na wieczne wygnanie, jednak bez utraty czci.

Zborowski ani myślał jednak nie czekać na werdykt sądu królewskiego. Dosiadłszy konia, ruszył na Węgry, do ówczesnego władcy Siedmiogrodu, Stefana Batorego.

Powrót Zborowskiego

Po czterech miesiącach panowania Henryk Walezy uciekł z Polski, by objąć wakujący po śmierci brata, Karola IX tron francuski. Po trzech latach bezkrólewia, nowym władcą Polski został Stefan Batory, na którego dworze bawił Samuel Zborowski. Jego czterej pozostający w kraju bracia walnie przyczynili się do sukcesu, jaki siedmiogrodzki Książę odniósł w elekcji A.D. 1575.Na wieść o wyniku elekcji Samuel Zborowski wrócił do kraju, lekceważąc sobie wydany nań wyrok.

Zawiedli się

Bracia Zborowskiego srodze się jednak w swoich oczekiwaniach zawiedli. Tylko jeden z nich, Jan, otrzymał awans na kasztelana gnieźnieńskiego. Na drugie po królu miejsce w państwie stopniowo wysunął się ich największy przeciwnik, Jan Zamoyski, który od 1576 r. sprawował funkcję podkanclerzego koronnego, a od 1578 r. kanclerza i dodatkowo, od 1581 r. hetmana wielkiego koronnego.

Zborowscy stali się zaciętymi przeciwnikami króla. Tylko Jan, obdarowany przez niego godnością kasztelana zachowywał się, jak na ówczesne pojęcia i stosunki, w sposób powściągliwy. Pozostali dwaj bracia, Krzysztof i Andrzej spiskowali z Wiedniem i z Moskwą.

Samuel, na którego wyroku nie cofnięto, próbował się rehabilitować biorąc - jako hetman kozacki - udział w zorganizowanej w 1580 r. wyprawie na Wielkie Łuki. Wyroku nań jednak nie cofnięto, zaś w ręce kanclerza Zamoyskiego trafiły wymieniane między Zborowskimi listy, z których wynikało, że zawiązali oni spisek w celu zabicia króla.

Egzekucja bez sądu

Okazja do pochwycenia Samuela Zborowskiego nadarzyła się w maju 1584 r. Zdążający do Krakowa Zamoyski dowiedział się, że za nim, wraz z towarzyszącą mu drużyną socjuszów podąża Zborowski. Rozmyślnie poczekał, aż oba orszaki znajdą się w granicach jego terytorialnej władzy, którą sprawował jako starosta krakowski. Stanąwszy w Proszowicach kazał pochwycić banitę, który zatrzymał się na nocleg w Piekarach. Opór był słaby, padł tylko jeden trup.

Na mocy listownego porozumienia z królem – bez sądu w sprawie domniemanego spisku na życie króla - Zamoyski kazał Samuela Zborowskiego ściąć. Egzekucji dokonano 26 maja 1584 r. w przeznaczonym na takie wydarzenia miejscu pod basztą Lubranką na Wawelu.

Wstrząs

Stracenie Samuela Zborowskiego wstrząsnęło opinią publiczną. Poczucie prawne szlachty zostało dogłębnie obrażone. Wszyscy bowiem wiedzieli, że Zborowski powrócił z wygnania bezprawnie - lecz jednak razem ze Stefanem Batorym. Później przez kilka lat przebywał w kraju, o czym monarcha i hetman dobrze wiedzieli i na co w pełni się zgadzali. Ścięcie Samuela Zborowskiego nie było więc w opinii szlachty niczym innym, jak zwykłą zemstą.

Upadek Zborowskich

Pomimo wywołanego przez ścięcie Samuela Zborowskiego wrzasku na sejmikach, senat postanowił zwołać na styczeń 1585 r. nową sesję sejmu. Dwaj bracia Samuela, Krzysztof i Andrzej stanęli przez Sądem Sejmowym oskarżeni o spisek przeciwko królowi. Krzysztof został skazany na banicję i konfiskatę majątku, zaś rozprawę przeciwko Andrzejowi odroczono. Zamoyski, pomówiony przez obu braci o chęć ich otrucia, triumfował.

Bartłomiej Kozłowski



<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.egospodarka.pl/">http://www.egospodarka.pl/</a><!-- m -->
Warte przeczytania:
26.05 Karta SAPPHIRE HD6670 Ultimate i HD6950 Dirt3
25.05 Kurs EUR/USD - umiarkowana zmienność
25.05 Sprzedaż detaliczna w Polsce mocno w górę
25.05 GPW: notowania WIG20 wzrosły o 1,05%

Wczoraj wyciagnelam 5 denarów
Napisałam ,ze zapowiada sie ciężki dzień .Rzeczywiście był dosyć ciezki ,naładowany smutkiem i rozgoryczeniem.Był to dzień rozstania i zmęczenia emocjonalnego Wiec karta kobiety siedzącej z nogami w misce odzwierciedla nie tylko stan mojego ducha ,ale i mojej kondycji fizycznej.


[Obrazek: 544IW04_b.jpg]
Na dzis wyciagnęłam 4 mieczy- dzien na przemysleniach , zastanowieniu sie nad dalszym postepowaniem .Wyciszenie
Odpowiedz

Cytat dnia
"Przeznaczenie rozdaje karty, a my tylko gramy".
A. Schopenhauer

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcTH0JhX_osdukJzbTE69Xe...gdkExfHF4N]
Kartka z kalendarza


Dzisiaj jest piatek, 27 maja 2011 r.
147 dzien roku 218 dni do końca roku

imieniny:
Amandy, Jana, Juliana

1627 - Publiczne spalenie książki „Heraklit, albo o próżności świata”
1905 - Klęska floty rosyjskiej w Bitwie pod Cuszimą
Data: 27 maja 1905
Istnieje znana idea, według której kraj przeżywający problemy wewnętrzne powinien przeprowadzić małą, ale zwycięską wojnę. Taką właśnie małą eojna, mającą odwrócić uwagę społeczeństwa od wewnętrznych kłopotów państwa, miała być wojna rosyjsko - japońska w latach 1904 - 1905. Okazała się ona jednak całkiem nie taka mała, a jej wynik - dla dufnej w swoje siły Rosji - był zupełnie inny od spodziewanego.
Rosja pierwszych lat XX w. była krajem jakby z innej epoki. Podczas gdy w większości państw europejskich - nie mówiąc o Stanach Zjednoczonych - na coraz większą skalę rozwijały się instytucje demokracji przedstawicielskiej - np. powszechne wybory - w Rosji wciąż panowało samodzierżawie. Absolutnym władcą kraju był car, któremu cała reszta narodu winna była bezwzględne posłuszeństwo.

Archaiczne stosunki

Archaiczna była nie tylko struktura samej władzy, lecz także stosunki społeczne. Rosja wciąż była w dużej mierze społeczeństwem feudalnym. Uprzywilejowaną warstwą społeczną była szlachta. Choć nie cieszyła się ona szczególną niezależnością, jej przedstawiciele mieli o wiele łatwiejszy dostęp do wykształcenia i stanowisk, niż reprezentanci innych klas społecznych.

Zacofane były rolnictwo i cała gospodarka. Inwestycje były niewspółmiernie małe w stosunku do potrzeb. Jedynym obszarem, gdzie na większą skalę istniał w miarę rozwinięty przemysł, było Królestwo Kongresowe - zwane wówczas również "Krajem Przywiślańskim".

Buntownicze nastroje

Nastroje w społeczeństwie rosyjskim były fatalne. Wybuchały bunty, ystępowali uciskani chłopi i fatalnie traktowani robotnicy. Do tłumienia zamieszek używano olbrzymiej ilości wojska, a starcia z protestującymi pochłaniały dużą liczbę zabitych i rannych.

Postawa cara

Car rosyjski był jednak nieugięty. Oglądając świat niemal wyłącznie z okien własnego pałacu i czytając przedkładane mu sprawozdania, miał poczucie słuszności przyjętej przez siebie linii rządów.

Mikołaj II padł ofiarą ustanowionej przez siebie i swoich poprzedników cenzury. O władzy - a o Imperatorze w szczególności - w sposób legalny można było bowiem mówić w Rosji wyłącznie dobrze. W takich warunkach wszelkie relacje na temat rzeczywistego stanu poglądów i nastrojów społecznych musiały być poważnie wypaczone .

Car uznał, że w istniejącej sytuacji trzeba znaleźć jakiś problem, któryby pomógłby zjednoczyć lud we wspólnej sprawie i - co ważniejsze - odwrócił jego uwagę od problemów wewnętrznych. Okazja znalazła się bardzo szybko.

Rywalizacja na Dalekim Wschodzie

Na początku XX w. Rosja starała się coraz bardziej zaznaczyć swoją obecność w Chinach i na Oceanie Spokojnym. Budowała mandżurską odnogę Kolei Transsyberyjskiej, a jej największą ambicją było podporządkowanie sobie Korei. Jednak tymi samymi terenami zainteresowana była również Japonia. Wielkie mocarstwa zachodnie - Wielka Brytania i Stany Zjednoczone - niechętnie patrzyły na wzrost znaczenia Rosji na Dalekim Wschodzie.

W roku 1903 Tokio wysunęło propozycję podziału wpływów na terytoriach będących przedmiotem rywalizacji rosyjsko - japońskiej. Jednak Moskwa - ufna w swe siły, a zwłaszcza w potęgę swojej marynarki - propozycję japońskiego rządu odrzuciła.

Przygotowania

Wojny chciały obie strony. Różniła je jednak taktyka przygotowań. Japonia przygotowała się do wojny bardzo starannie. Jej stocznie były w stanie budować nowoczesne i duże okręty wojenne, zaś armia lądowa wyszkolona była przez najlepszych w świecie niemieckich instruktorów i wypróbowana w kampanii chińskiej. Nader skuteczna była również japońska dyplomacja. Anglicy zapewnili, że w razie wojny rosyjsko - japońskiej pozostaną neutralni, a w przypadku przyłączenia się do wojny Francji lub innego sojusznika Rosji, przystąpią do wojny po stronie japońskiej. Korzystna dla Japonii była też polityka Stanów Zjednoczonych. Tymczasem Rosja poprzestawała na pewności siebie. Dla rosyjskiego dowództwa było niemal oczywiste, że Japonia - mały kraj - z taką potęgą, jak Rosja, nie może wygrać.

Niepodzielny atak

Wojna rosyjsko - japońska wybuchła 8 II 1904 r. Tego dnia flota japońska niespodziewanie (bez wypowiedzenia wojny) zaatakowała Port Artur (obecnie Lushung w Chinach) zadając Rosjanom ciężkie straty. Odsiecz ze strony pozostałej części dalekowschodniej floty była niemożliwa - port we Władywostoku, gdzie stacjonowała największa liczba okrętów, był skuty lodem.

W następnej fazie wojny Japończycy zajęli całą Koreę. Rozpoczęli też kampanię w Mandżurii, a w październiku 1904 r. zadali Rosjanom klęskę w bitwie nad rzeką Sha - ho. W styczniu 1905 r. upadł Port Artur.


Pomysł dowódców

Rosyjscy stratedzy widzieli wciąż szansę na wygranie wojny. Sposobem na to miało być przerzucenie Floty Bałtyckiej na Pacyfik. Od początku zaczęły się jednak problemy. Najpierw, Brytyjczycy odmówili przepuszczenia okrętów przez Kanał Sueski. Trzeba więc było opłynąć Afrykę, wskutek czego rejs wydłużył się o kilka miesięcy. Jednak najgorsze miało dopiero nadejść.

Bezprzykładna klęska

Bitwa morska, do jakiej doszło w pobliżu wysp Cuszima w Cieśninie Koreańskiej stałą się dla Rosjan bezprzykładną klęską. Japończycy, którymi dowodził admirał Heiharicho Togo okazali się lepsi pod każdym względem - zarówno uzbrojenia, jak i wyszkolenia i determinacji. To zadecydowało o wyniku starcia. Straty obu stron były niewspółmierne. Po stronie Japońskiej zginęło 116 marynarzy. Straty rosyjskie były natomiast ogromne: 5 tys. zabitych i zaginionych bez wieści i 6 tys. wziętych do niewoli. Na 38 rosyjskich okrętów 20 poszło na dno, 6 poddało się, a pozostałe schroniły się we Władywostoku lub zostały internowane w portach chińskich. Głównodowodzący floty rosyjskiej, admirał Zenobiusz Rożdiestwienski został ciężko ranny i trafił do niewoli.

Skutek wojny - rewolucja

Przegrana w wojnie z niewielką Japonią wywołała w rosyjskim społeczeństwie ciężki szok. Podsycone nieudaną wojną niezadowolenie społeczne znalazło swe ujście w postaci krwawej rewolucji w latach 1905 - 1907.

Traktat pokojowy

Ostatecznym pokłosiem wojny był pokój, do zawarcia którego - przy mediacji Stanów Zjednoczonych - doszło 5 września 1905 r. Na mocy podpisanego wówczas traktatu Japonia otrzymała południową część wyspy Sachalin, Port Artur, protektorat nad Koreą, prawo połowu ryb na rosyjskich wodach terytorialnych, terytorialnych także administrację strategicznego odcinka kolei wschodniochińskiej. Pod wpływami Japonii znalazła się też południowa Mandżuria, a w 1910 r. japończycy dokonali aneksji Korei. W ten sposób Daleki Wschód stał się japońską strefą wpływów.

Bartłomiej Kozłowski

1990 - Pierwsze wybory samorządowe w III RP
1996 - Znieważenie Ministra Edukacji Narodowej Jerzego Wiatra na UJ

<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.egospodarka.pl/">http://www.egospodarka.pl/</a><!-- m -->
Warto przeczytć
27.05 Sophos Mobile Control
27.05 Dzieci i młodzież a zakupy online
26.05 Kurs EUR/USD zwyżkował w okolice 1,4170
Odpowiedz

Cytat dnia
Jedynie człowiek szczęśliwy może promieniować szczęściem wokół.
Paulo Coelho
brazylijski pisarz i poeta


[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcT1SXttToa6V7d7mc6spuX...90ISjHLn6P]

Kartka z kalendarza

154 dzień roku
211 dni do końca roku

Czerwiec 2011
...3
Piątek
Klotyldy, Leszka, Tamary


5.06 - Światowy Dzień Ochrony Środowiska
22.06 - Początek Lata
23.06 - Dzień Ojca



1998 - Katastrofa kolejowa w Eschede

1886 - Prezentacja samochodu Karla Benza
3 06 1886
Niełatwo jest w sposób całkiem jednoznaczny odpowiedzieć na pytanie, kto zbudował pierwszy na świecie samochód.

Jeśli mianem samochodu określamy każdy kołowy, samodzielnie (tzn. bez koni, lub jakiejkolwiek zewnętrznej siły pociągowej) poruszający się wehikuł, którego źródłem napędu jest silnik o tzw. spaleniu wewnętrznym – tj. taki, w którym energia pochodząca ze spalania paliwa zamieniana jest na ruch kół bez pośrednictwa takiego czynnika, jak np. woda, która wskutek ogrzania zamienia się w parę i porusza tłoki – a za ich pośrednictwem koła maszyny – to za pierwszy samochód można uznać pojazd, który w roku 1860 zbudował francuski wynalazca pochodzenia belgijskiego Jean-Joseph Étienne Lenoir. Był to po prostu wóz konny, z którego wymontowano dyszel, a którego tylna oś została połączona za pomocą łańcucha z dwusuwowym silnikiem na gaz świetlny – działającym poniekąd w sposób zbliżony do tłokowego silnika parowego.

Pożytek ze wspomnianego wehikułu – trzeba powiedzieć – był niewielki: jego silnik robił mnóstwo hałasu, a sam pojazd rozwijał tak małą prędkość, że podczas zorganizowanego w lecie 1862 r. wyścigu na 18-kilometrowej trasie z Paryża do Joinville - le-Pont i z powrotem dotarł na metę długi czas po wszystkich pojazdach o napędzie parowym, jakie również uczestniczyły w tej imprezie.

Policja nie pozwala

W 1875 r. mieszkający w Wiedniu żydowski ślusarz Siegfried Marcus (1831 – 1998) zbudował pojazd z silnikiem benzynowym, który ważył 756 kg i rozwijał prędkość 6-8 km/h. Wehikuł Markusa skonstruowany był na tyle solidnie, że udało się go uruchomić jeszcze w 1950 roku. Niestety, sam Marcus nie nacieszył się długo swoim wynalazkiem: miejscowa policja „ze względu na dokuczliwy odór spalin” zabroniła mu korzystania z pojazdu.

Kto by chciał tym jeździć?

3 czerwca 1886 r. Karl Benz zaprezentował przy Ringstraße w Mannheim wyposażony w jednocylindrowy czterosuwowy silnik pojazd, na który 29 stycznia tego samego roku uzyskał patent oznaczony numerem 37435. Jednak zgromadzonej publiczności jego wynalazek nie przypadł do gustu. Ludzie zwyczajnie śmiali się z trójkołowego, przypominającego nieco rowerową rikszę pojazdu. Zadawano też istotne całkiem, jak się wydawało, pytanie: kto normalny chciałby jeździć pojazdem, w którym co chwila następuje eksplozja piekielnie łatwopalnej mieszanki benzyny z powietrzem?

Niewiele brakowało, by Karl Benz się kompletnie załamał i porzucił myśl o pracach nad ulepszeniem samochodu. Na szczęście jednak, oprócz dobrych pomysłów, Karl Benz miał dobrą, upartą i wierzącą w sens jego eksperymentów żonę o imieniu Berta.

Wyprawa krótka, ale najdłuższa w tamtych czasach

Pewnego sierpniowego dnia 1888 r. o godzinie 5 rano Berta Benz wyprowadziła z szopy koło domu państwa Benzów w Mannheim stojący bezużytecznie trójkołowiec i towarzystwie dwóch synów – 15 letniego Eugeniusza (który prowadził pojazd) i Ryszarda wyboistą drogą przez Weinheim, Heidelberg i Wiesloh wyruszyła do odległego o 120 km Pforzheim. Podróż nie była łatwa. Co 20 kilometrów trzeba się było zatrzymywać, by nalać wody do chłodnicy (w razie potrzeby czerpano ją z rowów przydrożnych),. Kłopoty sprawiały wyciągające się pasy napędowe, psuł się zapłon i zatykał przewód paliwowy. W końcu jednak wszystkie trudności zostały przezwyciężone i późną nocą pani Benz oraz jej dwaj synowie dotarli do celu wyprawy. Dwa dni później wrócili do domu inną drogą, której długość wynosiła 90 km.

Tym naprawdę można jeździć

Była to odległość, jakiej żaden pojazd z silnikiem benzynowym wcześniej nie pokonał. W ten sposób Berta Benz udowodniła opinii publicznej, że samochód z silnikiem benzynowym jest nadającym się do użytku i mającym przyszłość środkiem lokomocji. Przekonała też o tym swojego męża, który wkrótce później wziął się za budowę nowego, ulepszonego już pojazdu. I choć motoryzacja z pewnością rozwinęłaby się zarówno bez Berty Benz, jak i zapewne bez samego Karla Benza, to wyprawa Berty ma swoje trwałe miejsce w historii – pokazała, że samochód jest czymś, czym naprawdę można jeździć.

Bartłomiej Kozłowski

<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.egospodarka.pl/">http://www.egospodarka.pl/</a><!-- m -->
Warte przeczytania
03.06 Gospodarka USA w tarapatach
03.06 Najlepsze letnie festiwale muzyczne w Europie 2011
02.06 Kurs EUR/USD zbliżył się do poziomu 1,45
mianawia

Beznadzieja

Na upór tylko cierpliwość jest lekiem Wykrzyczeć swe racje, czy zmilczeć zniewagę, brak mi silnych pleców, za słabe też ramię, wykłady bez skutku, więc sprawę umorzę, przeciwnik się zaparł w swym oślim uporze.

Dawno nie zaglądałam do swego Pamietniczka .Jakos nie było mi po drodze ,a jak juz miałam ochote cos napisać to strażnik przy losowaniu karty dnia mi wyskakiwał Lol

[Obrazek: 604IS05_b.jpg][Obrazek: 604IS04_b.jpg][Obrazek: 604IC01_b.jpg]

Karta dnia 5 mieczy .Czyzbym dzisiaj miala stoczyc z kims walke? Co robić? 4 mieczy.Nie walczyc ,wyciszyc sie ,przemyslec.Czego nie robic? .As kielichow Nie kierowac sie uczuciami i emocjami .Nie zaczynac flirtów ? :o
Co Wy myslicie o tych kartach ?
Odpowiedz

Cytat:Karta dnia 5 mieczy .Czyzbym dzisiaj miala stoczyc z kims walke? Co robić? 4 mieczy.Nie walczyc ,wyciszyc sie ,przemyslec.Czego nie robic? .As kielichow Nie kierowac sie uczuciami i emocjami .Nie zaczynac flirtów ? :o
Co Wy myslicie o tych kartach ?
Myslę to samo co ty, ale ... :mrgreen:
Na tej czwórce jakies wróżenie jest, więc trzeba jeszcze raz powróżyć :idea: 8-)
Odpowiedz

Lol Lol Dzięki za dobre rady ,ale nic z tego. Kart mi juz w tali brakuje ,tyle ich wyciągam. Lol Lol
Ja juz pomału na drugi bok sie przekręcam .Tobie spokojnej nocy Eremito życzę.
Odpowiedz

Miłych snów i zdrówka :lazy:
Odpowiedz

Cytat dnia
Dwie najkrótsze odpowiedzi :Tak i Nie,wymagają najdłuższego zastanowienia
Pitagoras

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcTv6pAb0jx1zU9mzQXbR12...pXQAV1qFbX]
Kartka z kalendarza


155 dzień roku
210 dni do końca roku
Czerwiec 2011
4
Sobota
Karola, Kwiryny

1413 - Potwierdzenie i rozszerzenie praw miejskich Warszawy
1981 - Katastrofa kolejowa w Osiecku
1989 - Zwycięstwo wyborcze „Solidarności”
1989 - Masakra na placu Tiananmen

Masakra na placu Tiananmen

Data: 4 czerwca 1989

4 czerwca 1989 r., kiedy w Polsce, według późniejszych słów Joanny Szczepkowskiej „skończył się komunizm”, całym światem wstrząsnęły wydarzenia na pekińskim placu Tiananmen. Tego dnia chińska armia, działając na rozkaz nieformalnego, lecz faktycznego przywódcy Chin Deng Xiao Pinga, dokonała tam masakry domagających się reform ustrojowych studentów. Liczba ofiar nie została nigdy dokładnie ustalona, lecz pewne jest, że zginęło wówczas co najmniej kilka tysięcy ludzi.
Tragedia, jaka w nocy z 3 na 4 czerwca 1989 rozegrała się na placu Niebiańskiego Spokoju (tak tłumaczy się na polski nazwa Tiananmen) była finałem trwających tam od 17 kwietnia tego samego roku manifestacji pekińskich studentów. Bezpośrednim bodźcem, który pobudził ich do zgromadzenia się na centralnym placu Pekinu był śmierć byłego Sekretarza Generalnego Komunistycznej Partii Chin Hu Yaobanga, który na przełomie 1986 i 87 r. został odsunięty od władzy za chęć wprowadzenia reform politycznych. Studenci postanowili uczcić jego pamięć.

Od tego dnia, na placu Tiananmen bezustannie trwał wielki studencki wiec. Uczestniczyło w nim stale od kilku do kilkunastu tysięcy studentów. Manifestujący domagali się wolności słowa, demokracji, reform politycznych i ukrócenia panującej korupcji. Praktycznie nie było haseł bezpośrednio atakujących władzę KPCh. Do początkowych demonstrantów dołączyli przedstawiciele innych grup społecznych – inteligencja, robotnicy, itd. W szczytowym okresie manifestacji na placu Niebiańskiego Spokoju zgromadził się prawie milion ludzi.

Konflikt na górze

W tym samym czasie w kierownictwie KPCh narastał konflikt między zwolennikami dialogu z manifestującymi studentami, a zwolennikami rozwiązania siłowego. Do tych pierwszych należał sprawujący wówczas funkcję Sekretarza Generalnego KPCh Zhao Ziyang. Ostateczne słowo nie należało jednak do niego. Faktycznym władcą Chin był bowiem wówczas będący formalnie jedynie szefem Komisji Wojskowej KC KPCh Deng Xiao Ping, będący zwolennikiem bezwzględnej rozprawy ze studentami.

W rezultacie, 19 maja 1989 r. w centralnych dzielnicach Pekinu wprowadzony został stan wojenny. Studenci jednak opanowanego przez siebie placu nie opuścili. Do miasta wprowadzone zostało wojsko. Lecz nieuzbrojone jednostki 38 armii napotkały na zdecydowany opór manifestujących.

Rzeź

3 czerwca chińskie kierownictwo postanowiło urządzić studentom krwawą łaźnię. To, co się stało następnego dnia, jest wydarzeniem bez precedensu we współczesnej historii. Masakr, strzelania do tłumów, brutalnego rozpędzania pokojowych demonstracji było bowiem na świecie wiele, ale coś podobnego – jeśli chodzi o skalę - do rzezi, jaka rozegrała się na placu Tiananmen, nie wydarzyło się chyba nigdzie.

O drugiej w nocy z 3 na 4 czerwca 1989 r. na plac Tiananmen wjechały czołgi i transportery opancerzone sprowadzonej z dalekiej prowincji 27 armii. Jej żołnierze znajdowali się pod wpływem narkotyków. Ponadto przez wiele dni indoktrynowano ich, wtłaczając im do głowy przekonanie, że w stolicy rozgrywa się kierowana przez „imperialistów – białych diabłów” kontrrewolucja, którą trzeba wyrwać z korzeniami.

Pierwsze ofiary padły koło budynków chińskiego radia i telewizji przy dochodzącej do placu Tianamen od zachodu alei Chngan. Tłum ludzi usiłował tam zagrodzić drogę czołgom i transporterom. Daremnie. Rozpędzona kolumna zmiażdżyła barykady, siekła ogniem z broni maszynowej i rozjechała tych, co w porę nie odskoczyli na bok. Od razu zginęło kilkadziesiąt osób.

Czołgi i transportery bojowe otoczyły studenckie koczowisko. Z ciężarówek wyskoczyła piechota. I nagle wojsko pojawiło się wszędzie: wybiegało zza murów Zakazanego Miasta, z gmachu Zgromadzenia Ludowego i z Mauzoleum Mao Ze Donga. Rozpoczęła się masakra. Studenci byli zabijani strzałami z broni maszynowej, zarzynani bagnetami i wreszcie, rozjeżdżani na miazgę przez czołgi.

Liczba ofiar

Chińskie władze nie podały nigdy prawdziwej liczby ofiar wydarzeń na placu Tiananmen. Początkowo twierdziły wręcz, że nikt ze studentów nie zginął. Później, rzecznik rządu Yuan Mu, ustalił liczbę ofiar na 300, z czego zabitych studentów miało być 23. Liczba ta wzrosła po miesiącu do „około 40” a po roku do „blisko 200” zabitych.

Ilu ludzi zginęło w Pekinie 4 czerwca 1989 r., tak naprawdę nie wiadomo. Najczęściej, za jugosłowiańską agencją Tanjug i Chińskim Czerwonym Krzyżem przyjmowaną liczbą było 2600 ofiar śmiertelnych. Według ogłoszonych przez chińskie władze w 1996 r. „prawdziwych danych” na temat wydarzeń na placu Tiananmen, zginęło tam 931 osób, a 25 000 zostało rannych (wliczając w to oczywiście zabitych w całym mieście).

W rzeczywistości, liczba ofiar dokonanej wówczas w Pekinie masakry mogła być znacznie większa. Nieoficjalne dane, jakie udało się uzyskać z dobrze poinformowanych kół wojskowych mówią bowiem o 40 000 zabitych i 20 000 rozstrzelanych w ramach masowo przeprowadzanych po wydarzeniach na placu Niebiańskiego Spokoju egzekucji.

Bartłomiej Kozłowsk

1989 - Katastrofa kolejowa na Uralu
1992 - Odwołanie rządu Jana Olszewskiego
1998 - „Zdobycie Hotelu” Marriott w Warszawie przez Alaina Roberta – francuskiego „człowieka-pająka”
Warte przeczytania
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.egospodarka.pl/">http://www.egospodarka.pl/</a><!-- m -->
04.06 ARCHICOM Sp. z o.o. - S.K.A. na Catalyst
04.06 Rośnie zaufanie do cloud computing
04.06 Inwestycje alternatywne dobre w kryzysie
04.06 Shopping clubs przyszością e-handlu?
03.06 Tydzień pod znakiem słabych danych z USA
03.06 Spowolnienie gospodarcze coraz bardziej widoczne

Entuzjasta

Entuzjastycznie, w ramach odnowy,
skreśla błąd stary, popełnia nowy

[Obrazek: 605IW08_b.jpg]

Karty dnia 8 buław .Oj ,będzie sie jutro dzialo jakieś rozmowy ,telefony ,wymiana informacji.
Odpowiedz

Zajaramy...popijemy czerwonym winem.... bedzie fajnie....a potem bedziemy sie zastanawiac...a kto to Zib...?

Wybieram puchary...Marisela... Lol
Odpowiedz

Cytat dnia
O tym, dokąd dotrzesz w życiu, decyduje nie tyle to, gdzie zaczniesz, ile czy zaczniesz.

John C. Maxwell
ekspert przywództwa

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcT3PSO8jOl7Z-87A1g936S...wlPIXh-nKE]

Pod niebem pełnych cudów

Pod niebem pełnym cudów
nieruchomieję z nudów
właśnie pod takim niebem
wciąż nie wiem czego nie wiem

światło z kolejnym świtem
ciągle nazywam życiem
które spokojnie toczy
swą nieuchronność nocy

ten błękit snów i pragnień
niejeden z nas odnajdzie
a niechby zaszedł za daleko
pewnie zostanie tam
pewnie zostanie sam

pod cudnym niebem jeszcze
każdy choć jedno miejsce
być może ma i chwilę
gdy godnie ją przeżyje

bo nieba co w marzeniach
spełnia się albo zmienia
skłonni jesteśmy szukać
do bram jego ciężkich pukać

spójrz gwiazdy matowieją
i niczym się nie mienią
zwykliśmy je zaklinać
i szczęście swoje mijać

bo w niebie z którego dotąd
nie wrócił nikt bo po co
wieczna sączy się struga
przyjemnej wiary w cuda


[Obrazek: 762AM01_b.jpg][Obrazek: 762IP14_b.jpg][Obrazek: 762IC01_b.jpg]

Karty dnia Mag Wezmę spawy w swoje ręce .Dzień pełen pomysłów i kreatywności.Co robic? Król denarów -wsiąść sie do roboty.Czeka mnie pracowity dzień.Czego nie robić? As kielichów-nie miec sentymentów.?Byc twarda a nie miękką.
Co Wy na to?Jak widzicie te karty .

Rudalisico miło Cie było poznac .Załuje ,ze nie miałyśmy więcej czasu dla siebie Mam nadzieje ,ze wkrótce to nadrobimy. :kiss3:
Ruda jest naprawdę ruda. Fajna z niej wiedźma . Lol Rotfl
Odpowiedz

Oj, ty wiedzmo ! mila jestes ! Fajnie bylo sie spotkac. Ty tez ruda wiedzma jestes!
Odpowiedz

Cytat dnia
Inni nie mogą nam zabrać naszego szacunku dla siebie, jeśli im go nie oddamy.

Mahatma Gandhi

propagator pacyfizmu jako środka walki politycznej

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcQtcQuydUCdvomeFQa2v5b...R2rbiBCPpw]

Bóg nie zapyta ilu miałeś przyjaciół .
On zapyta dla ilu z nich byłeś
Przyjacielem .
Bóg nie zapyta o kolor twojej skóry .
On zapyta o zawartość twojej
Duszy .
Przyjaciele są jak gwiazdy .......
Nie zawsze je widzisz ,
ale wiesz , że zawsze tam są .
Trzymaj je blisko siebie .

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=w2XL2rz04pU[/youtube]
[Obrazek: 24-Minor-Discs-03.jpg?et=qZyTWg7WgDHQStN...d=47581821][Obrazek: 64-Minor-Wands-Ace.jpg?et=ZfcKwzfmr39Xot...d=47581821][Obrazek: 63-Minor-Cups-King.jpg?et=I9nU9Wbf3oM9XV...d=47581821]
Karty dnia 3 denarow .Co robic As buław .Czego nie robic ?Król pucharów.
Patrząc na te kartę pomyślałam,ze moze czas wyjsc ze swojej wieży i zmierzyć sie z losem. Co robic ?Rozpoczac cos nowego .Rozwiazac jakis problem.Nie byc ponurakiem Jakis ten Król na tej karcie ponury bardzo.
Odpowiedz

Nie, miriamku. Ten Krol kielichow jest tylko troche zmyslony, jakby przytloczony myslami.

Ale masz karty !!!! Noooo...! to dzisiaj cos wreszcie zrob ! moze przejdz przez te furtke("wyjscie") ! za nia milosc i przygoda z tym twoim Krolem serc. Ty smutna i zamyslona na karcie As bulaw - jakbys myslala "mnie to juz nic nie spotka niezwyklego"...ale idziesz w strone tego Krola, w koncu na siebie "wpadniecie" !
Odpowiedz

Wiesz Lilus co ,nie wiem ,czy mi sie juz chce :| Jakaś leniwa sie zrobiłam ostatnio. Oczko Dzieki ,ze wpadłaś do mojego Pamietniczka.
Odpowiedz

rudalila napisał(a):Nie, miriamku. Ten Krol kielichow jest tylko troche zmyslony, jakby przytloczony myslami.

Ale masz karty !!!! Noooo...! to dzisiaj cos wreszcie zrob ! moze przejdz przez te furtke("wyjscie") ! za nia milosc i przygoda z tym twoim Krolem serc. Ty smutna i zamyslona na karcie As bulaw - jakbys myslala "mnie to juz nic nie spotka niezwyklego"...ale idziesz w strone tego Krola, w koncu na siebie "wpadniecie" !
Lilus dzień miałam bardzo smutny ,mało nie odeszłam i to w dosłownym tego słowa znaczeniu .Włożyłam ręce tam ,gdzie nie powinnam.Ten As buław oznaczał prad ,który mnie mało nie zabił.Pomyślałam sobie,ze chyba jeszcze na mnie nie pora. Lol Palce mam opalone ,ale zyje. Lol Lol
No widzisz, chyba nam nie po drodze z tym Krolem .Jakos nie mozemy na siebie wpaść ciagle sie mijamy. Lol Lol
Odpowiedz

Cytat dnia:
Czasem tak długo patrzymy na drzwi, które się zamykają, że nie widzimy tych, które się otwierają.

Alexander Graham Bell


[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcTQ8k8ManC58zTWp9OxDgV...fFiMyhQ_PQ]

Wierzę w słońce...
Nawet kiedy nie świeci
Wierzę w miłość...
Nawet kiedy jej nie czuję
Wierzę w Boga...
Nawet kiedy milczy.

Inskrypcja odnaleziona w Kolonii,
w piwnicy, w której podczas II wojny światowej ukrywali się Żydzi

[Obrazek: 15~11.jpg][Obrazek: 68~7.jpg][Obrazek: 09~7.jpg]
Karty dnia
Diabeł Co robic ? 5 denarów ,Czego nie robic ? Pustelnik
Dzisiaj skupie sie na przyjemnościach ,bede egoistka ,a może spotkam sie z własnym cieniem.?Co robic ?Poprosić o pomoc ,zmienic swoje myślenie o sobie,odejsc w spokoju .Czego nie robic ?Nie zamykac sie w sobie ,ale tez nie zaczynac nic nowego.
Drugi dzien wyciagam te same karty :o Chyba cos to znaczy. :o Chyba sobie :drag:
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 10 gości