Kultura rozmowy o pieniądzach
#23

Kultura mówienia o pieniądzach w Polsce jest na bardzo niskim poziomie, niemal jej nie ma. Taką mamy mentalność, uważam, że lepiej nie mówić. Powodów jest wystarczająco wiele. Zazdrość, zachłanność, chęć zdobycia przez innych naszej posady - to powody by nie mówić jeśli zarabiamy więcej niż inni, natomiast jeśli powiemy, że nasze zarobki są na niskim poziomie, zostaniemy ocenieni i poziom naszych umiejętności do parterowej pozycji, włącznie z tym, że jacy to jesteśmy mało inteligentni w ogóle pracując dla marnych groszy. Kiedy w grę wchodzą pieniądze, powinno się stosować zasadę ograniczonego zaufania.
Odpowiedz
#24

Dyskusja o zarobkach jest w Polsce jak obchody "Dni Morza" w Czechach....
Odpowiedz
#25

Moi drodzy wybaczcie ,że zaskoczenia się tutaj wtrące,
Ja NIe Mam Problemu ,jeśli chodzi o rozmowe o finansach i stylu życia.
Nie ma wysokich dochodów ,bo choruję i troszkę sobie dorabiam.Bardzo szanuję to co mami dążę do tego ,aby z tych moich funduszy czegoś tam się dorobić,dokupić - do domku ,do kuchni ,bo lubię otaczać się ładnymi rzeczami.

Może to bardzo brzydko zabrzmi,ale mnie bardzo odpychają osoby ,a są takie np. w rodzinie mojego partnera ,którym naprawdę niczego nie brakuje ani w domu ,mogą sobie pozwolić na wycieczki zagraniczne ,a jeszcze na siłę przy każdym spotkani na silę narzekają jak to im w życiu źle i mało. Nienawidzę takich sytuacji,wprost staram unikać osób. Ja wiem co to znaczy jak w domu brakuje...odczułam to jako dziecko, więc chyba też dlatego bardzo szanuję to co mam i nie wstydzę się tego ile zarabiam,bo wiem, że sa,p dp mnienie przyjdzie,a gorzej też zawsze może być.
Odpowiedz
#26

Widzisz ja nie narzekam tylko mówię, że jest jak jest i trzeba się cieszyć bo zawsze może być gorzej a ja chciałbym mieć lepiej....i to rodzi wyrzuty typu że "Ty to zarabiasz...". No może i zarabiam..... przecież sam, bez twojej pomocy, swoją ciężką pracą....no nie kradnę więc o co chodzi? To jest problem zawiść....
Odpowiedz
#27

o właśnie! zawiść... a z drugiej strony mówi się tylko o tym ile się zarabia a nie ile kto musi wydać miesięcznie, żeby wszystko utrzymać. nie wiem przecież czy komuś w rodzinie bliska osoba nie choruje i czy te pieniądze nie idą na leczenie. potrafimy tylko wytykać cyferki a przy tym w ogóle nie pomyśleć
Odpowiedz
#28

Albo czy ktoś nie ma do spłacania kredytów bo kiedyś zapożyczył się....albo czy komuś nie pomaga.
Odpowiedz
#29

no dokładnie. zero wyobraźni i jakiegoś głębszego zastanowienia się. z drugiej strony powtarzam sobie, że bardzo dobrze, że ktoś zarabia więcej ode mnie - nigdy nie będzie chciał pożyczyć ani dostać ode mnie Rotfl
Odpowiedz
#30

Wypłata to umowa pomiędzy mną a pracodawcą. Przecież muszę go przekonać że jestem tyle wart. Nikt mnie nie zmusza że mam pracować.
każdy pracuje za taką a nie inną kwotę bo się zgodził...zaraz usłyszę "bo tylko tyle w tym rejonie mogę dostać"....dobrze to wyjedź za granicę/do innego miasta/poświęć się i zarób więcej.
Odpowiedz
#31

nie pamiętam kto mi powiedział, wbrew pozorom mądre słowa: nie ma ludzi biednych, są ludzie niezaradni
Odpowiedz
#32

A ja bym zatytułował "Saperum aude" - odważ się być mądrym/bogatym.
Bo najlepiej pić pod sklepem i narzekać że nie mam kasy.
Odpowiedz
#33

Temat przenoszę do Rozmaitości...

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#34

kase mają i to niestety z naszych podatków Nerwus
Odpowiedz
#35

Aj Krysiu.......
Sophia jak sobie policzę co dostają za darmo...węgiel, paczki, zabawki, wywożenie szamba, itd to czy opłaca się pracować?
Odpowiedz
#36

zależy z której strony patrzeć... ja pracować lubię i lubię swoją pracę, więc nie narzekam na to, tym bardziej, że praca uszlachetnia i rozwija, jakakolwiek by ona nie była. jeśli natomiast patrzeć pod kątem "opłacalności" kiedy nie robimy nic a zyjemy z zasiłku to lepiej siedzieć pod sklepem. w takim przypadku zasiłek to zło. co innego jak trafia do na prawdę potrzebujących
Odpowiedz
#37

dziś.....wczoraj miałem dzień w pracy który dał mi dużo satysfakcji.....lubię to ...ale patrząc pod względem ekonomicznym to lepiej siedzieć pod sklepem niż pracować....
Odpowiedz
#38

no dokładnie. a jak jeszcze rodzina jest na utrzymaniu to już w ogóle powinni pytać gdzie ma się rozum
Odpowiedz
#39

Sophio po śnie przyszły mi myśli, że problemem nie są pieniądze tylko brak pracy. Gdyby była możliwość zmiany pracy dość szybko i praca była by dostępna "od ręki" nie było by takiego problemu. Masz pracę i źle się w niej czujesz/mało zarabiasz - to zmieniasz. I tu rodzi się frustracja i zawiść.
Odpowiedz
#40

tak, masz rację, ale zobacz, że wiele młodych osób wchodzących na rynek pracy nie chce pracować za 1000zł tylko od razu chcą dostać trzy razy tyle. gdzieś to doświadczenie muszą najpierw zdobyć aby pójść dalej a im się po prostu nie chce. wolą siedzieć na garnuszku u mamy. dodatkowo problemem jest to, że mamy tabuny psychologów, pedagogów, socjologów a miejsca pracy są dla ludzi z zawodem, których tak na prawdę ubywa bo zawodówki pozamykali a technika wypuszczają niedouczonych ludzi. na politechnikach zresztą lepiej nie jest. cała edukacja w łeb wzięła a małe i średnie zakłady pracy, gdzie można było porządne wykształcenie zawodowe zdobyć, poupadały na rzecz wielkich koncernów i tandety z chin. cechy, domy rzemiosła - to co raz rzadziej spotykane instytucje. no i wysokość zatrudnienia jaką ponosi pracodawca... uwierz mi, że drugie tyle do wypłaty musi wyłożyć aby zapłacić zus i podatki. państwowe zakłady też pozamykali. problem tak na prawdę jest bardziej złożony gdy zacznie się go rozkładać czynniki pierwsze i nie można tylko patrzeć pod jednym kontem, bo ta kwestia akurat nie da się zmierzyć w kategorii czarne - białe. wbrew pozorom w Polsce nie trzeba by było wiele zmienić aby tą gospodarkę rozruszać i potworzyć miejsca pracy, ale to jakoś nie leży w interesie knurów przy korycie
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości