30-05-2011, 20:30
Zamieszczam tu fragment książki Rafała T. Prinke "Tarot, dzieje niezwykłej talii" str 94... Była to tajemnica Zakonu Złotego Brzasku
Możemy zatem przyjąć, że przed końcem XV wieku magiczne zastosowanie kart tarota zostało zapomniane lub zarzucone, zaś przez następne 400 lat służyły one jedynie rozrywce i hazardowi. Co prawda w międzyczasie zainteresowali się nimi okultyści, ale praktyczne ich wykorzystanie nadal ograniczało się do wróżenia, dopóki nie trafiły do rąk adeptów Hermetycznego Zakonu Złotego Brzasku. Jak już wspominaliśmy, Zakon ten stworzył technikę medytacyjną zbliżoną, choć nie identyczną, do metod ars memoriae, jak również do powstałych później technik psychoanalizy. Polegała ona na intensywnym wpatrywaniu się w wybraną kartę atutową (względnie inny symbol), „odciśnięciu" jej w pamięci, a następnie, po zamknięciu oczu - „ożywieniu" przedstawionego na niej wyobrażenia. Przy pewnej praktyce wpada się wówczas w lekki trans, rodzaj autohipnozy powodującej swobodną grę skojarzeń wizualnych.2 Oto jak opisują takie ćwiczenie magiczne i jego rezultaty dwie adeptki Złotego Brzasku: znana aktorka Florence Farr (motto zakonne Sapientia Sapienti Dona Data) i Elaine Simpson (Fidelis), późniejsza przyjaciółka Aleistera Crowleya, w tajnej instrukcji, tzw. Flying Roll No. 4, przeznaczonej do wewnętrznego użytku członków zakonu:
Przykładowy sposób osiągania wizji duchowej, oraz Co widziały dwie adeptki - S.S.D.D. i F. 10 listopada 1892 r.
Zapewnij sobie całkowity spokój i swobodę na godzinę lub dłużej. Następnie sam, albo z jednym czy dwoma innymi adeptami wejdź do krypty, względnie osobnego pokoju. Pozostań w ciszy i kontemplacji przez kilka minut.
Wstań i wykonaj rytuał Krzyża Kabalistycznego wraz z modlitwą. Potem przejdź do medytacji nad jakimś przedmiotem, powiedzmy atutem tarota. Możesz umieścić go przed sobą i wpatrywać się w niego, aż zacznie ci się wydawać, że zaglądasz do wnętrza karty. Możesz też przyłożyć go do czoła i zamknąć oczy, ale w takim przypadku niezbędne jest wcześniejsze studiowanie karty: jej symboliki, kolorów, analogii itd.
Następnie powinieneś głęboko zatopić się w abstrakcyjną ideę karty, stając się obojętny na bodźce z otoczenia. Jeżeli umysł wędruje ku czemuś innemu, nie związanemu z kartą, to osobie początkującej nie uda się nic ujrzeć duchowo.
Rozważaj całą symbolikę karty tarota, a następnie wszystko, co wyrażają jej litery, numer, sytuacja i związane z nią ścieżki.
Wizja może się rozpocząć od przejścia koncentracji w zadumę albo od wyraźnego odczucia zmiany, czegoś bliskiego odczuciu omdlenia, co każe stawiać opór. Jeżeli jednak jesteś silnie zainspirowany, nie lękaj się i nie opieraj, daj się ponieść. Wówczas wizja może cię nawiedzić.
Jeżeli coś ci się przydarzy lub przeszkodzi, dojdziesz do siebie szybko, jakbyś budził się z drzemki. W innym przypadku wizja kończy się sama z
siebie, a niektórzy potrafią kontrolować ją w każdym momencie. Jest to jednak trudne - przynajmniej na początku. Przykład: Wybrano atut CESARZOWA. Umieszczony został przed adeptkami i kontemplowany, uduchowiony, wyostrzony w barwach, udoskonalony w rysunku i wyidealizowany.
Adeptki wypowiedziały daleth w sposób wibracyjny. Ujrzały wówczas zielonkawo-błękitny, odległy krajobraz przypominający średniowieczne tkaniny. Wykonały wysiłek wznoszenia się na wyższe plany. Miały wrażenie przechodzenia przez chmury i wówczas pojawił się bladozielony krajobraz, a w jego centrum gotycka świątynia o mglistych zarysach podkreślonych świat-(Stowarzyszenie Radiestezyjne, Bydgoszcz) łem. Kiedy do niej podeszły, okazało się, że świątynia nabrała konkretności i wygląda na solidną budowlę. Po wykonaniu gestu stopnia Necach (ze względu na Wenus) mogły wejść do środka, czyniąc jednocześnie gesty Portalu i stopnia 5° = 6° w formie myślowej. Naprzeciw wejścia dostrzegły krzyż o trzech poprzeczkach, a na nim gołębicę. Obok niego były schody prowadzące w dół ku ciemności, przez ciemne przejście. Tu napotkały przepięknego zielonego smoka, który odsunął się na bok nie chcąc czynić krzywdy i wizja trwała dalej. Skręcając i idąc dalej w ciemności wyszły na marmurowy taras, oślepiająco biały, za którym był ogród z kwiatami o delikatnym listowiu. Liście zdawały się mieć białe, aksamitne spody. Tu właśnie pojawiła się kobieta o heroicznym wyglądzie, ubrana na zielono, z pasem z klejnotów, gwiaździstą koroną na głowie. W ręku trzymała złote berło, na końcu którego widniał błyszcząco-biały, zamknięty kwiat lotosu. W lewej ręce miała kulę z krzyżem. Uśmiechnęła się dumnie, a kiedy duch ludzki zapragnął poznać jej imię, odrzekła:
„Jam jest potężna Matka Izyda, najpotężniejsza na całym świecie. Jestem tą, która nigdy nie walczy, ale zawsze zwycięża. Jestem Śpiącą Królewną, której mężczyźni szukali od zarania dziejów, a ścieżki prowadzące do mojego zamku najeżone są niebezpieczeństwami i złudami. Niektórzy nie znajdują mnie śpiącej, innych Fata Morgana prowadzi na manowce. Wznoszę się na wysokości i przyciągam mężczyzn do siebie. Jam jest pożądaniem świata, ale niewielu uda się mnie odnaleźć. Kiedy moja tajemnica zostanie objawiona, będzie to tajemnica Świętego Grala". Na prośbę o zdradzenie jej odparła: „Chodźcie ze mną, ale najpierw obleczcie się w białe szaty, załóżcie wasze insygnia i idźcie boso tam, gdzie was poprowadzę".3
Opis wizji jest znacznie dłuższy, ale fragment ten wystarczy dla zorientowania się W charakterze efektów
uzyskiwanych podczas medytacji tarota w Zakonie Złotego Brzasku połączonej z „podróżą astralną", jak często nazywano tę technikę. Nietrudno zauważyć podobieństwa z hermetyczną sztuką pamięci, szczególnie w zakresie kierunku pojawiających się skojarzeń. Po rozpadzie Zakonu Złotego Brzasku powstało wiele organizacji magicznych, prowadzonych przez jego byłych adeptów, które kontynuowały nauczanie metody wykorzystywania tarota do uzyskiwania podobnych wizji.4 Jednak dopiero w latach sześćdziesiątych XX wieku, na fali powrotu do zainteresowania okultyzmem i tarotem pojawiły się nowe rozwinięcia tej techniki. Najważniejszym z nich było tzw. „przechodzenie ścieżek", czyli powiązanie medytacji nad kolejnymi kartami atutowymi z wznoszeniem się po ścieżkach mistycznych na kabalistycznym Drzewie Życia. Kolejność ich jest jednak odwrotna niż w naszej wcześniejszej analizie, a więc rozpoczyna się od karty SWIAT uważanej w korespondencjach Złotego Brzasku za odpowiadającą końcowej emanacji Boga, czyli materialnej rzeczywistości, a kończy na karcie GŁUPIEC symbolizującej pierwotną naiwność i najwyższe uduchowienie. Wielu współczesnych okultystów publikowało opisy wizji uzyskanych na kolejnych ścieżkach; zacytujmy więc fragment dotyczący CESARZOWEJ z wizji australijskiego artysty i maga, Nevilla Drury:
„Wydało mi się, że zostałem przemieniony i nagle rozciągnęło się przede mną królestwo Wielkiej Matki Bogów. Chociaż [w poprzedniej wizji CESARZA] płomienne skały zalały jałową ziemię, tutaj zobaczyłem falujące pola złocistej pszenicy i lasy z wyniosłymi drzewami. Wszędzie wyrastała bujna, soczysta trawa podlewana strumieniem samego Życia.
A obok strumienia, na tronie z kwiatów, siedziała Pani Nowego Dnia we własnej osobie. Na jej zielonych szatach widniały wszystkie odcienie i kolory liści, a w jej włosach tańczyły promyki światła i rodzącego się życia. Brokat jej trenu zrobiony był z róż kwitnących u jej stóp, a władza jej rozciągała się na barwy wszystkich pór roku, rozmieszczonych warstwami na osnowie jej szaty.
Lecz dane jej było rządzić również jako Królowej Nocy, a nad jej głową widniało dwanaście gwiazd, niczym zastępy ciemności. Zaś u jej stóp leżał półksiężyc, symbol jej królestwa jako sierp na dojrzałą pszenicę za dnia, a srebrna klinga nocą. Wiedziałem, że ma ona dwie twarze i, podobnie jak moja pani, jest jednocześnie nocą i dniem, ciemnością i życiem, matką dla świata i władczynią tchnienia śmierci. [...]
W niej było całe istnienie, a ja sam wyszedłem z jej łona. A kiedy spytałem ją o to, zobaczyłem, że jest też potężnym morzem, na którego falach i pianie tańczyło wszystko, co istnieje i kiedykolwiek mogło istnieć. Na grzywie każdej fali było tysiąc wszechświatów, a przypływy wody były jednocześnie ruchami słońc i planet, które nadchodzą i rozpadają się w pył na brzegach czasu"
Możemy zatem przyjąć, że przed końcem XV wieku magiczne zastosowanie kart tarota zostało zapomniane lub zarzucone, zaś przez następne 400 lat służyły one jedynie rozrywce i hazardowi. Co prawda w międzyczasie zainteresowali się nimi okultyści, ale praktyczne ich wykorzystanie nadal ograniczało się do wróżenia, dopóki nie trafiły do rąk adeptów Hermetycznego Zakonu Złotego Brzasku. Jak już wspominaliśmy, Zakon ten stworzył technikę medytacyjną zbliżoną, choć nie identyczną, do metod ars memoriae, jak również do powstałych później technik psychoanalizy. Polegała ona na intensywnym wpatrywaniu się w wybraną kartę atutową (względnie inny symbol), „odciśnięciu" jej w pamięci, a następnie, po zamknięciu oczu - „ożywieniu" przedstawionego na niej wyobrażenia. Przy pewnej praktyce wpada się wówczas w lekki trans, rodzaj autohipnozy powodującej swobodną grę skojarzeń wizualnych.2 Oto jak opisują takie ćwiczenie magiczne i jego rezultaty dwie adeptki Złotego Brzasku: znana aktorka Florence Farr (motto zakonne Sapientia Sapienti Dona Data) i Elaine Simpson (Fidelis), późniejsza przyjaciółka Aleistera Crowleya, w tajnej instrukcji, tzw. Flying Roll No. 4, przeznaczonej do wewnętrznego użytku członków zakonu:
Przykładowy sposób osiągania wizji duchowej, oraz Co widziały dwie adeptki - S.S.D.D. i F. 10 listopada 1892 r.
Zapewnij sobie całkowity spokój i swobodę na godzinę lub dłużej. Następnie sam, albo z jednym czy dwoma innymi adeptami wejdź do krypty, względnie osobnego pokoju. Pozostań w ciszy i kontemplacji przez kilka minut.
Wstań i wykonaj rytuał Krzyża Kabalistycznego wraz z modlitwą. Potem przejdź do medytacji nad jakimś przedmiotem, powiedzmy atutem tarota. Możesz umieścić go przed sobą i wpatrywać się w niego, aż zacznie ci się wydawać, że zaglądasz do wnętrza karty. Możesz też przyłożyć go do czoła i zamknąć oczy, ale w takim przypadku niezbędne jest wcześniejsze studiowanie karty: jej symboliki, kolorów, analogii itd.
Następnie powinieneś głęboko zatopić się w abstrakcyjną ideę karty, stając się obojętny na bodźce z otoczenia. Jeżeli umysł wędruje ku czemuś innemu, nie związanemu z kartą, to osobie początkującej nie uda się nic ujrzeć duchowo.
Rozważaj całą symbolikę karty tarota, a następnie wszystko, co wyrażają jej litery, numer, sytuacja i związane z nią ścieżki.
Wizja może się rozpocząć od przejścia koncentracji w zadumę albo od wyraźnego odczucia zmiany, czegoś bliskiego odczuciu omdlenia, co każe stawiać opór. Jeżeli jednak jesteś silnie zainspirowany, nie lękaj się i nie opieraj, daj się ponieść. Wówczas wizja może cię nawiedzić.
Jeżeli coś ci się przydarzy lub przeszkodzi, dojdziesz do siebie szybko, jakbyś budził się z drzemki. W innym przypadku wizja kończy się sama z
siebie, a niektórzy potrafią kontrolować ją w każdym momencie. Jest to jednak trudne - przynajmniej na początku. Przykład: Wybrano atut CESARZOWA. Umieszczony został przed adeptkami i kontemplowany, uduchowiony, wyostrzony w barwach, udoskonalony w rysunku i wyidealizowany.
Adeptki wypowiedziały daleth w sposób wibracyjny. Ujrzały wówczas zielonkawo-błękitny, odległy krajobraz przypominający średniowieczne tkaniny. Wykonały wysiłek wznoszenia się na wyższe plany. Miały wrażenie przechodzenia przez chmury i wówczas pojawił się bladozielony krajobraz, a w jego centrum gotycka świątynia o mglistych zarysach podkreślonych świat-(Stowarzyszenie Radiestezyjne, Bydgoszcz) łem. Kiedy do niej podeszły, okazało się, że świątynia nabrała konkretności i wygląda na solidną budowlę. Po wykonaniu gestu stopnia Necach (ze względu na Wenus) mogły wejść do środka, czyniąc jednocześnie gesty Portalu i stopnia 5° = 6° w formie myślowej. Naprzeciw wejścia dostrzegły krzyż o trzech poprzeczkach, a na nim gołębicę. Obok niego były schody prowadzące w dół ku ciemności, przez ciemne przejście. Tu napotkały przepięknego zielonego smoka, który odsunął się na bok nie chcąc czynić krzywdy i wizja trwała dalej. Skręcając i idąc dalej w ciemności wyszły na marmurowy taras, oślepiająco biały, za którym był ogród z kwiatami o delikatnym listowiu. Liście zdawały się mieć białe, aksamitne spody. Tu właśnie pojawiła się kobieta o heroicznym wyglądzie, ubrana na zielono, z pasem z klejnotów, gwiaździstą koroną na głowie. W ręku trzymała złote berło, na końcu którego widniał błyszcząco-biały, zamknięty kwiat lotosu. W lewej ręce miała kulę z krzyżem. Uśmiechnęła się dumnie, a kiedy duch ludzki zapragnął poznać jej imię, odrzekła:
„Jam jest potężna Matka Izyda, najpotężniejsza na całym świecie. Jestem tą, która nigdy nie walczy, ale zawsze zwycięża. Jestem Śpiącą Królewną, której mężczyźni szukali od zarania dziejów, a ścieżki prowadzące do mojego zamku najeżone są niebezpieczeństwami i złudami. Niektórzy nie znajdują mnie śpiącej, innych Fata Morgana prowadzi na manowce. Wznoszę się na wysokości i przyciągam mężczyzn do siebie. Jam jest pożądaniem świata, ale niewielu uda się mnie odnaleźć. Kiedy moja tajemnica zostanie objawiona, będzie to tajemnica Świętego Grala". Na prośbę o zdradzenie jej odparła: „Chodźcie ze mną, ale najpierw obleczcie się w białe szaty, załóżcie wasze insygnia i idźcie boso tam, gdzie was poprowadzę".3
Opis wizji jest znacznie dłuższy, ale fragment ten wystarczy dla zorientowania się W charakterze efektów
uzyskiwanych podczas medytacji tarota w Zakonie Złotego Brzasku połączonej z „podróżą astralną", jak często nazywano tę technikę. Nietrudno zauważyć podobieństwa z hermetyczną sztuką pamięci, szczególnie w zakresie kierunku pojawiających się skojarzeń. Po rozpadzie Zakonu Złotego Brzasku powstało wiele organizacji magicznych, prowadzonych przez jego byłych adeptów, które kontynuowały nauczanie metody wykorzystywania tarota do uzyskiwania podobnych wizji.4 Jednak dopiero w latach sześćdziesiątych XX wieku, na fali powrotu do zainteresowania okultyzmem i tarotem pojawiły się nowe rozwinięcia tej techniki. Najważniejszym z nich było tzw. „przechodzenie ścieżek", czyli powiązanie medytacji nad kolejnymi kartami atutowymi z wznoszeniem się po ścieżkach mistycznych na kabalistycznym Drzewie Życia. Kolejność ich jest jednak odwrotna niż w naszej wcześniejszej analizie, a więc rozpoczyna się od karty SWIAT uważanej w korespondencjach Złotego Brzasku za odpowiadającą końcowej emanacji Boga, czyli materialnej rzeczywistości, a kończy na karcie GŁUPIEC symbolizującej pierwotną naiwność i najwyższe uduchowienie. Wielu współczesnych okultystów publikowało opisy wizji uzyskanych na kolejnych ścieżkach; zacytujmy więc fragment dotyczący CESARZOWEJ z wizji australijskiego artysty i maga, Nevilla Drury:
„Wydało mi się, że zostałem przemieniony i nagle rozciągnęło się przede mną królestwo Wielkiej Matki Bogów. Chociaż [w poprzedniej wizji CESARZA] płomienne skały zalały jałową ziemię, tutaj zobaczyłem falujące pola złocistej pszenicy i lasy z wyniosłymi drzewami. Wszędzie wyrastała bujna, soczysta trawa podlewana strumieniem samego Życia.
A obok strumienia, na tronie z kwiatów, siedziała Pani Nowego Dnia we własnej osobie. Na jej zielonych szatach widniały wszystkie odcienie i kolory liści, a w jej włosach tańczyły promyki światła i rodzącego się życia. Brokat jej trenu zrobiony był z róż kwitnących u jej stóp, a władza jej rozciągała się na barwy wszystkich pór roku, rozmieszczonych warstwami na osnowie jej szaty.
Lecz dane jej było rządzić również jako Królowej Nocy, a nad jej głową widniało dwanaście gwiazd, niczym zastępy ciemności. Zaś u jej stóp leżał półksiężyc, symbol jej królestwa jako sierp na dojrzałą pszenicę za dnia, a srebrna klinga nocą. Wiedziałem, że ma ona dwie twarze i, podobnie jak moja pani, jest jednocześnie nocą i dniem, ciemnością i życiem, matką dla świata i władczynią tchnienia śmierci. [...]
W niej było całe istnienie, a ja sam wyszedłem z jej łona. A kiedy spytałem ją o to, zobaczyłem, że jest też potężnym morzem, na którego falach i pianie tańczyło wszystko, co istnieje i kiedykolwiek mogło istnieć. Na grzywie każdej fali było tysiąc wszechświatów, a przypływy wody były jednocześnie ruchami słońc i planet, które nadchodzą i rozpadają się w pył na brzegach czasu"