Kobiece archetypy
#45

Basiu, ale tak w zasadzie to nie odpowiedziałaś mi wprost na moje pytanie: jak uważasz, dlaczego dzieci boją się ciemności?

Na razie jednak ustosunkuję się do tego co przeczytałaś i opisałaś...
1. Naukowcy nie wiedzą na razie czym jest pamięć genetyczna, a już na pewno w jaki sposób jest przenoszona, więc doświadczenia o jakich piszesz nic mi nie udowadniają. Tak jak napisałam - nie wiem na jakich zasadach pamięć genetyczna jest przenoszona, jakie muszą zaistnieć warunki, by określone przeżycie się utrwaliło i zostało przeniesione na następne pokolenia. Nie wiem też, czy jest utrwalane w pamięci wszystkich potomków, czy też pojawia się wybiórczo - tak jak na przykład gen czarnej skóry, o którym sama wcześniej pisałaś. Być może pewne informacje są przenoszone na wszystkie następne pokolenia (jak strach przed ciemnością u dzieci), a niektóre pojedyncze doświadczenia są przenoszone wybiórczo na pojedynczych potomków (jak na przykład niewytłumaczalne lęki, które ktoś posiada).
2. Nie uważam pamięci genetycznej za jakieś zjawisko ezoteryczne - wprost przeciwnie, uważam, że kiedyś zagadka pamięci genetycznej i sposobu jej przekazywania zostanie w jakiś sposób naukowo udowodniona. To, że naukowcy nie wiedzą czegoś dzisiaj, nie oznacza, że nie będą czegoś wiedzieć jutro. Być może za jakiś czas dowiemy się, że jakaś cząstka, jakiś gen, jakaś komórka, lub jeszcze coś innego przenosi doświadczenia poprzednich pokoleń do mózgów następnych pokoleń. Nie ma więc co wyśmiewać teorii o pamięci genetycznej pisząc, że to jest to samo, co "teoria, że planety są umieszczone na sferach niebieskich obracających się wokół Ziemi" - bo kiedyś tak samo zwolennicy teorii, że Ziemia jest centrum, a cały Wszechświat kręci się koło niej wyśmiewali Galileusza i Kopernika... co w końcu okazało się błędem.
3. Czym innym jest doświadczenie, nauka, obserwacja i naśladowanie społecznych zachowań, a czym innym pamięć genetyczna. Piszę to odnośnie wspomnianych przez Ciebie dzieci, które nie wychowywały się wśród ludzi.

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#46

Ja tylko przedstawiłam swój punkt widzenia, który i tak nie odpowiada mi na wszystkie moje pytania związane z pamięcią genetyczną, wypowiedziałam się co o tym myślę teraz, na ten moment. Zrozumiałe jest to, że skoro są prowadzone jakieś badania w tym kierunku, to z pewnością kiedyś być może nastąpi jakaś przełom i zostanie odkryte coś nowego, przez co zostanie obalony jakiś mit, w który teraz głęboko wierzymy, nie zaprzeczam temu i wspominałam już o tym wcześniej, (być może żle się wyraziłam). Nie chcę w ten sposób narzucać komukolwiek mojego zdania, własną opinię wyraziłam i nie koniecznie oczekuję pełnej i bezwarunkowej akceptacji, podałam tylko porównanie i to wielokrotnie, z czym mi się kojarzy pamięć genetyczna, co nie znaczy, że ironicznie do tego podchodzę. Myślałam, że doszukałaś się odpowiedzi na swoje pytanie w moim ostatnim wpisie... pierwsze 3 lata życia każdego z nas jest zapisem i uwarunkowaniem naszej osobowości i nie wiele z tego pamiętamy, a w szczególności niekiedy te złe doświadczenia, odczucia są spychane do podświadomości co dopiero w póżniejszym czasie się ujawnia w postaci irracjonalnego lęku. Mama wcale nie musiała być tą złą mamą, aby dziecko czegoś się przestraszyło i sobie to zakodowało świadomie lub nie, strach ma wielkie oczy dopóki go nie poznamy. Nasze przeżycia nie mają żadnego wpływu na DNA zawarte w komórkach rozrodczych (nie zapisują się tam) Jeśli uważasz, że małe dzieci boją się ciemności ponieważ mają to w jakiś sposób zapisane w swej pamięci genetycznej, ok nie mam zamiaru tego negować, ale chyba warto jest poznać inny punkt widzenia. To czemu dzieci boją się ciemności jest różnymi czynnikami uwarunkowane i mogą być wielorakie temu przyczyny, ja jednak nie byłabym skłonna tłumaczyć tego pamięcią genetyczną, moje dzieci (5 synów) nie bało się ciemności i co są jacyś gorsi ? Moja rodzina i jak zresztą niemalże cały świat miał przodków, którzy doświadczyli okrucieństwa II wojny światowej, ale jakoś nie widać aby ludzie korzystali z pamięci genetycznej, na nowo doprowadzamy do konfliktów, nie ucząc się nawet z historii, a co dopiero od własnych przodków mając to we krwi, w/g badań powinniśmy się bać huku broni palnej, a nie coraz to więcej z nią obcować, pozwalać dzieciom na podwórku ganiać z patykami, a w dzisiejszych czasach grać w gry pełne przemocy. Kłóci się to z moim rozumowaniem. Badanie w ogóle dotyczyło zapachu i o czym wcześniej również wspominałam, jedynie w poszukiwaniu żywności, sytuacjach ryzykownych dla życia, w działaniu przeciwko samozagładzie, przypuszczam, że posiadamy tę pamięć genetyczną z której świadomie lub nie korzystamy, a i tak obliczu katastrofy, gdzie będziemy, my ludzie, musieli żyć, bez sklepów, gotowych produktów spożywczych, bez prądu, beż dachu nad głową, to wątpię w to, aby wszyscy przetrwali z powodu braku podstawowych umiejętności, które i tak ponoć mamy my wszyscy wpisane jako pamięć genetyczna. Za bardzo wygodni jesteśmy jak te misie o których wspomniała perełka. Jeśli chodzi o ezoterykę, intuicję, jasnowidztwo, medium, wszystko co jest związane z tym pojęciem, a nadal niewytłumaczalne dla nauki, moim zdaniem nie powinno się doszukiwać w formie zapisu pamięci genetycznej w naszym DNA, to rzeczy nie namacalne gołym palcem, każdy z nas posiada możliwość pozazmysłowym spostrzeganiu, percepcji świata, posiada moce i zdolności, które przekraczają zakres wiedzy, jaką można zgromadzić dzięki pięciu zmysłom lecz nie każdy chce, nie każdy musi i nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, że może rozwijać swoje zdolności. Nie potrafię inaczej odpowiedzieć LeCaro na twoje pytanie, mam nadzieję, że nie zraziłam ciebie do mnie Kwiatek Buziak
Odpowiedz
#47

Basiu, no wiesz! Buziak Ja nie jestem Panna Obrażalska na pewno Rotfl
Miło jest się "pokłócić" z kimś inteligentnym... to niesłychanie rozwija człowieka, nie uważasz? Rotfl
Obie inaczej - co nie znaczy gorzej - pojmujemy pojęcie pamięci genetycznej. Gdybyśmy je pojmowały tak samo, to tylko byśmy sobie przytaknęły i żadnej dyskusji by nie było... śmiem twierdzić, że ze stratą dla obu stron. Oczko

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#48

Kobiecość – pierwiastek żeński określający tożsamość psychologiczną kobiety, dziedziczony także w nieświadomości mężczyzny jako archetyp (Anima). To ważny czynnik psychologiczny i kulturowy, który kształtuje typowe role i zachowania kobiety. W mitologii, metafizyce i wierzeniach kobiecość wiązana jest z zasadą życia, ziemią, płodnością, energią jin, niezniszczalną materią, kosmosem.

Męskość – zasada kształtująca tożsamość przeciętnego mężczyzny oraz męski pierwiastek w nieświadomości kobiety (Animus). To psychologiczna i kulturowa matryca zachowań i ról mężczyzny. W mitologii, metafizyce i wierzeniach męskość wiązana jest z zasadą ducha i tworzenia, energią ognia, energią jang, ruchem, energią seksualną, słońcem.

Słownik opracowała Izabela Cisek na podstawie: Pia Skogemann, Kobiecość w rozwoju, Eneteia 2003, oraz ALBO albo. Problemy psychologii i kultury: Anima, Animus, Eneteia 1995

Anima – to symbol pierwiastka żeńskiego w nieświadomości mężczyzny, archetyp idealnej kobiety. Jest psychologicznym czynnikiem, który uzupełnia męską orientację świadomości mężczyzny o wymiar żeński. Anima umożliwia mężczyźnie nieświadome, symboliczne, intuicyjne i uczuciowe porozumienie z kobietą. Uświadomienie własności archetypu Animy daje mężczyźnie możliwość zdobycia psychologicznej równowagi w relacji z kobietami.

Animus – obraz idealnego mężczyzny w nieświadomości kobiety, męski pierwiastek, od urodzenia aktywny w psychice kobiety – archetyp męskości. Kobieta dziedziczy go jako wzorzec myślenia, przeżywania i działania, który uzupełnia jej kobiecą orientację świadomości. Podstawy tego obrazu męskości kształtowane są przez tradycję, a jego forma i treść zależne są od kultury, wychowania i wzorców przekazywanych przez rodziców

No dobrze przytoczyłam tu podstawowe sformułowania jungowskie, wiem że istnieje wiele kobiecych i męskich archetypów, a może ktoś z nas poda jakiś własny obraz archetypu męskiego, czy też żeńskiego.
Ostatnio o tym trochę myślałam, z racji poruszonego tu tematu, nasuwa mi się pewna myśl i nie twierdzę iż ona jest słuszna, o stereotypowe myślenie mnie posądzicie, a tego bym nie chciała ... Widzę ładną, zgrabną, zadbaną kobietę, jednak przeciętną, niczym szczególnym się nie wyróżniającą. Szuka swego życiowego partnera (nie mówię tu o rycerzu na białym koniu), powinien posiadać te cechy, które ona ma zakodowane z racji swojego pochodzenia. Zbiegiem czasu godzi się na ustępstwa byle nie być samą, móc spełnić się w roli matki i wiąże się z kimś, kto tylko zechciał by z nią być i dać jej dzieci, by czuć się szczęśliwą, spełnioną. Czy tu jest w ogóle mowa o miłości ?
Widzę ładną, zgrabną, zadbaną kobietę, jednak przeciętną, niczym szczególnym się nie wyróżniającą. Szuka swego partnera życiowego i go znajduje lecz musi ona użyć swych wdzięków, talentów do upodobnienia się do obrazu wzorca istniejącego u tego mężczyzny, aby móc żyć z nim w związku. Czy tu są jakieś uczucia?
Widzę ładną, zgrabną, zadbaną kobietę.... Ona nie szuka partnera życiowego, ona czeka na niego uważa, że to on powinien ją znależć. Wysyła jednocześnie mylne sygnały dla potencjalnego partnera np. na zewnątrz jest inną kobietą (twarda, zimna, nieprzystępna) niż w rzeczywistości jest (spragniona bliskości, ciepła). Zastanawia się dlaczego otaczają sami "nieudacznicy" lub odwrotnie, prowadzi "walkę" w udowadnianiu swojej wartości bo ją zna. Do czego to prowadzi ?
Widzę ładną, zgrabną .... Dotyczy się to również mężczyzn, może porozmawiamy o tym Kotek
Odpowiedz
#49

Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam Twoje intencje ale pociągnę to dalej. Uśmiech
Widzę ładną zgrabną... Ona zawiodła się wcześniej na kimś, życie dało jej lekcję, nie wiadomo dlaczego nagle uznała, że uczucia są jej niepotrzebne, pragnie być matką i mieć dom, rodzinę. Liczy na to, że czas wyleczy rany, że inny mężczyzna jej to zapewni, że na przyjaźni i wspólnych zainteresowaniach oraz celach można zbudować coś wartościowego i trwałego.Że taka relacja może ją uszczęśliwić dając możliwość realizacji podstawowych ról społecznych. Czy to są dobre fundamenty związku?
Odpowiedz
#50

Pewna pani miała trudne relacje z ojcem. "Uciekła" z domu wchodząc w bardzo młodym wieku w związek małżeński. Bardzo dbała o swój wygląd zewnętrzny i atrakcyjność. Małżeństwo okazało się nieudane gdyż kobieta nie potrafiła przyjąć roli jakiej oczekiwał od niej mąż i na odwrót. On oczekiwał od niej, że jako kobieta zajmie się wyłącznie domem i dziećmi. Ona chciała wyjść z domu i dlatego mimo jego sprzeciwu podjęła pracę. Oczekiwała też od niego większego zaangażowania w sprawy rodziny, wychowanie dzieci czego z kolei on nie chciał jej zapewnić. Małżeństwo się rozpadło. Bezradny
Odpowiedz
#51

No dobrze, ale jakie waszym zdaniem archetypy można tu zobaczyć? czy jest możliwa odpowiedż na te pytania? można by się zastanowić nad obrazem, który siedzi w głowach i w jakimś stopniu rządzi naszym życiem Myśli ... Zachęcam do rozmowy Rotfl
Odpowiedz
#52

Ja nie dopatrywałabym się tu archetypów, tylko poszłabym w stronę schematów wyniesionych z domu i potem utrwalanych. ona chciała z nimi zerwać, on chciał je utrwalać.
Odpowiedz
#53

Oczywiście jak zawsze się poplątałam Głupek Przepraszam Uśmiech
Wg mnie Basiu Twój pierwszy przykład ujmując to tarotowo, to Królowa denarów. Przecież kiedyś funkcjonowały i do tej pory funkcjonują małżeństwa z rozsądku, z tzw. dopalaczem. Może to być: popęd seksualny, potrzeba posiadania dziecka, wartości materialne. Kobieta w sposób naturalny dąży do posiadania domu i rodziny - chce rozpalać i podtrzymywać to ognisko i mieć obok siebie mężczyznę, który jej to zapewni ( da jej potomstwo, zapewni bezpieczeństwo materialne i fizyczne) Jednym słowem oczekuje tych pierwotnych i podstawowych rzeczy jakich kiedyś oczekiwało się od mężczyzny - kiedy nie było jeszcze równouprawnienia.
Z drugim przypadkiem kojarzy mi się Królowa kielichów. Jest to typ kobiety, która nie chce być sama, zawsze musi mieć koło siebie mężczyznę inaczej czuje się samotna, może szuka w oczach mężczyzny potwierdzenia swojej kobiecości. Myślę, że zgodnie ze swoją pierwotną naturą dąży ona do znalezienia idealnego partnera.
Trzeci przykład, to jakieś połączenie Królowej mieczy i Królowej buław. Jest to kobieta, tzw. skomplikowana, wymagająca - zarówno w sferze emocjonalnej, seksualnej oraz intelektualnej. W tym przypadku odzywa się Animus. Oczko
Odpowiedz
#54

Jeśli chodzi o pierwszy podany przez ciebie przykład to wydaje mi się, że nie można w tym przypadku mówić o miłości ale o uprzedmiotowieniu mężczyzny przez kobietę. Ten mężczyzna ma po prostu być i ma zapewnić zaspokojenie jej potrzeb jaką jest posiadanie rodziny, dzieci.
Myślę, że drugi przypadek nie wyklucza uczuć. Kobieta, która "zmienia" się dla mężczyzny musi być powodowana jakąś wyższą siłą. Myślę, że taką siłą sprawczą może być właśnie miłość. Inna sprawa czy ona faktycznie będzie w takim związku szczęśliwa, czy będzie czerpać z niego satysfakcję. Według mnie zależy to od tego na ile obraz wzorca u tego mężczyzny jest adekwatny do realnego wizerunku tej kobiety. Moim zdaniem mężczyzna został niejako oszukany przez tą kobietę. On może kochać jej wizerunek ale czy kocha ją skoro tak naprawdę nie wie jaka ona faktycznie jest?
Trzeci przykład to też kreowanie siebie samej, żeby osiągnąć jakiś z góry założony cel , w tym przypadku zdobycie mężczyzny. Ale odwrotnie jak w pierwszym przykładzie , nie chodzi tym razem o "byle jakiego" mężczyznę. Kobieta nie chce kompromisu, nie interesują ją połowiczne rozwiązania. Wydaje mi się, że zakładając maskę kobiety twardej, zimnej i nieprzystępnej chce zwrócić na siebie uwagę mężczyzny silnego, zdecydowanego. Takiego, który nie boi się wyzwań i nie będzie bał się o nią zawalczyć. Nie bierze jednak pod uwagę tego iż swoją postawą może przyciągnąć mężczyznę, nazwałabym go "słabego", który będzie widział w niej silną kobietę na której będzie mógł sam się oprzeć i korzystać z jej siły. Myślę, że jeśli nie zrzuci tej maski to ma naprawdę marne szanse na znalezienia szczęścia w miłości. Albo będzie spotykać słabych mężczyzn albo tych, którzy będą starali się ją zdominować a ona czeka na kogoś innego. Tak to widzę. Uśmiech
Odpowiedz
#55

Archetyp – pierwotny wzorzec (pierwowzór) postaci, zdarzenia, motywu lub schematu, Malinko być może, żle się wyraziłam ...
Jednak Perełka i Ewka super mnie zrozumiały Oklaski Oklaski Buźki Ty perełko oddałaś to w kartach tarota, a ewka wypowiedziała się typowo pod kątem anima i animus, super
Dodam tylko, jeśli mogę, odpowiedzi na te pytania, odpowiedzi, które mi się wydają słuszne, choć być może będą one sprzeczne z waszym poglądem...
W pierwszym przypadku na pytanie: Czy tu jest w ogóle mowa o miłości ? zacytuję perełkę: Kobieta w sposób naturalny dąży do posiadania domu i rodziny - chce rozpalać i podtrzymywać to ognisko i mieć obok siebie mężczyznę, który jej to zapewni ( da jej potomstwo, zapewni bezpieczeństwo materialne i fizyczne) Jednym słowem oczekuje tych pierwotnych i podstawowych rzeczy jakich kiedyś oczekiwało się od mężczyzny - kiedy nie było jeszcze równouprawnienia z kolei ewka nie widzi tu żadnych uczuć, tylko wykorzystanie, uprzedmiotowienie, mężczyzny przez kobietę, oczywiście mogę się z tym zgodzić, ale podając mój punkt widzenia twierdzę, że istnieje miłość i to bardzo silna miłość, którą naprawdę nie jest nic wstanie zniszczyć i mogę zasugerować, że nawet do zdrady nie dojdzie ze strony, któregoś z partnerów. W psychice mężczyzny jest zakodowany archetyp kobiety idealnej i takiej poszukuje, więc będzie za wszelką cenę próbował zdobyć serce swej ukochanej wybranki, która jest realnym obrazem jego animy, nie będzie jej sobie potem zmieniał. Kobieta, która poszukuje i przez dłuższy czas nie znajduje nikogo odpowiedniego, decyduje się na związek nie z byle kim, pierwszym lepszym, z reguły ona już go zna od jakiegoś czasu, idzie na ustępstwa, ale nie rezygnuje całkowicie ze wzorca swego animusa, musi on spełniać właśnie takie warunki jak zapewnienie bytu jej i jej dzieciom, o czym pisała perełka. Jeśli by mężczyzna był uprzedmiotowiony w tym związku i był by tego świadomy, nie spełniał by się w pełni, w swojej roli jako ten "przywódca stada", jego męska duma, ego na tym by cierpiało i okazało by się, że wybranka jednak nie jest tą którą chciał mieć, nie jest obrazem idealnej kobiety i ona nie miała by zapewnionego bytu materialnego, dzięki któremu mogła by się poświęcić całkowicie dzieciom, które kocha nade wszystko, jest to jej obraz pełnego szczęścia. Tu w tym związku jest dialog, porozumienie między kobietą i mężczyzną, jedno daje drugiemu, dzielenie się i w końcu chyba miłość nie polega na kochaniu ideału lecz kochaniu człowieka również z jego wadami... nikt nie jest ideałem... Oczywiście mowa jest o trwałym związku, choć zdarzają się wyjątki, które tylko potwierdzają regułę, w sytuacji poważnych problemów, analiza własnego postępowania, czego oczekuje się od związku, dotyczy to obojga partnerów, może jedynie doprowadzić do porozumienia, przebudzenia i zrozumienia, że oboje nie tego oczekiwali od siebie, jeśli jest między nimi miłość przetrwają, jeśli nie to wiadomo... Ja widzę tę parę jako, para ze wsi z czasów np. "Chłopi" W Reymonta, " Sami swoi" w reżyserii S. Chęcińskiego. To jest mój własny archetyp, dlatego nie chciałam być posądzana o myślenie stereotypowe
W drugim przypadku na pytanie, czy są tu jakieś uczucia? oczywiście, że są, ale nie wydaje mi się, aby miały one coś wspólnego z miłością, te uczucia są prawdziwe i szczere, ale podszyte są egoizmem, narcyzmem, chęcią udowodnienia sobie, swej własnej kobiecej wartości, na dłuższą metę to się nie sprawdza, są na to inne sposoby, szkoda tyko, że odbywa się to kosztem mężczyzny, ma to swoje reperkusje również w ogólnym środowisku. Działa to oczywiście w obie strony, kobieta-mężczyzna, mężczyzna-kobieta. Kobieta ma swój obraz animusa zaburzony, ma problemy z własną kobiecością i nie ma co gdybać, wysuwać inne wnioski, ponieważ to musi doprowadzić prędzej czy póżniej do terapii. Jej postępowanie w tym przypadku może sugerować brak ojca, przykre doświadczenia z dzieciństwa, zła relacja z matką itd.. na to wpływa wiele czynników. W zupełności zgadzam się z ewką, perełka bardzo fajnie ujęła jej obraz w karcie Q kielichów, jakimi uczuciami się kieruje taka kobieta, jednak ja bym ją osadziła w karcie Q buław, tu bardziej uczucia odgrywają rolę żądzy posiadania, zdobywania, za słaba wydaje mi się być psychicznie Q kielichów, zbyt delikatna. Mój archetyp to pomieszanie panienki z dobrego domu z "króliczkiem playboya"
W trzecim przypadku widzę Q mieczy i zgadzam się z ewką, pytanie: do czego to prowadzi ? Kobieta musi przede wszystkim zaprzestać wysyłać mylne sygnały. W jej myśleniu wydaje się być pewna reguła: mężczyzna to prosty, nie skomplikowany mózg, jak to perełka powiedziała Gadzi mózg,( Rotfl mi się kojarzy z facetem, poczytaj parę wpisów wyżej), więc będzie wysyłać racjonalne, logiczne, chłodne sygnały to przyciągnie właśnie takich mężczyzn do siebie, stanowczych, zdecydowanych, władczych jak np. Cesarz IV czy też K Buław, nic mylnego, tacy mężczyżni muszą mieć o co walczyć, czyli trzeba pokazać delikatność, kruchość, bezradność. Ci "słabi" mężczyżni będą się czuć przy takiej kobiecie bezpiecznie, choć intelektualnie są na wysokim poziomie to fizycznie odbiegają od obrazu archetypu jaki posiada ta kobieta. Myślę, że wystarczy tylko popracować nad sobą jeśli się chce mieć życiowego partnera i zweryfikować swój wewnętrzny obraz animusa oraz zaprzestać utożsamiać się z nim, personalizować się z nim, jako "ja" w oczach innych ludzi, odłożyć tę maskę i nie bać się pokazać własnej, tej prawdziwej, pięknej kobiecej natury. Mój archetyp to: zawsze widzę w takich kobietach Królową Elżbietę I Tudor Wielką (film Elizabeth Złoty wiek z CATE BLANCHETT jedna z moich ulubionych aktorek)
Odpowiedz
#56

W odniesieniu do pierwszego przykładu i mojej interpretacji chcę tylko jeszcze dopowiedzieć, że zrozumiałam ten opis jakoby ta kobieta wzięła to co się znalazło akurat pod ręką, Szok dlatego pisałam o uprzedmiotowieniu. Jeśli ta sytuacja wygląda jednak tak jak ty to opisałaś Barbaro w poście wyżej to faktycznie można to już interpretować inaczej. Tak Moim skromnym zdaniem, bo ekspertem od związków nie jestem, największe szanse na długotrwałe, zgodne pożycie mają pary których relacja oparta jest na przyjaźni. Dlaczego tak myślę? Istnieje takie jedno mądre powiedzenie "miłość jest ślepa". Przyjaźń nigdy nie jest ślepa. Przyjacielem się nie rozczarujemy, bo nie patrzymy na niego przez różowe okulary zakochania. Akceptujemy go, szanujemy, lubimy i wiemy że nawzajem możemy na siebie liczyć. To tez jest chyba jakaś forma miłości, która daje dobre podstawy do tworzenia szczęśliwej relacji. Uśmiech
Co do drugiego przypadku. Nie wiem czy dobrze zrozumiałam. Czy chodzi o to, że ta kobieta traktuje tego mężczyznę jak trofeum, które musi zdobyć żeby samą siebie dowartościować? Myśli
Odpowiedz
#57

Basiu, z tym tarotem tak mi automatycznie wyszło bo w ten sposób najlepiej to ogarniam. Oczko Pytasz o uczucia (są w każdym przypadku). Sądzę, że myślisz o miłości. Tu niestety, ilu jest ludzi na tym świecie tyle ich wyobrażeń o tym uczuciu. Ja ją pojmuję jako stan duszy, nie emocję (złość, żal, lęk, radość - to są chwile) Wg mnie potencjalnie może ona występować w każdym przypadku jeżeli Anima trafi na swojego Animusa ( wyznaję zasadę, że każda potwora ma swego amatora). Generalnie wszechświat dąży do harmonii ( w przyrodzie nic nie ginie). Myślę, że i tu związki budowane na różnych fundamentach mogą osiągnąć homeostazę. Przecież są kobiety, które lubią dominować i mężczyźni, którzy lubią być ulegli, na odwrót też to działa. Wszystko zależy od zgody Animy i Animusa na uzupełnianie się, a nie znoszenie. Jeżeli te dwa czynniki się wypierają to świadczy to, że nie są dla siebie. Dochodzi tu jeszcze kwestia samoświadomości i pracy nad sobą, umiejętności wyznaczania granic oraz... używania jeszcze dwóch pozostałych mózgów, młodszych filogenetycznie. Uśmiejesz się jaki archetyp przyszedł mi do głowy jak pomyślałam o sobie... Ania z Zielonego Wzgórza ( w kartach pojawiam się jako paź kielichów i nie zmuszę ich, żeby królową pokazały). W tym miejscu dziękuję Krystynie, za cierpliwość bo trudno mnie było na początku ogarnąć. Kwiatek Widzę, że z tym gadzim namieszałam...Ale popatrz jak to się fajnie rozwinęło. Ok
Odpowiedz
#58

Tak masz rację, też tak mogło by być, co doprowadziło by do uprzedmiotowieniu mężczyzny, zobaczyłaś to z innej strony i o to właśnie chodzi Uśmiech Ja też ekspertem nie jestem, ja tylko piszę o moich odczuciach, uwagach, co wcale nie znaczy, że ja mam tylko rację. Zgodzę się z tobą co do przyjażni i jest ona wpisana jakby w pierwszy przykład (mogłam o tym wspomnieć wcześniej). Na twoje pytanie: Czy chodzi o to, że ta kobieta traktuje tego mężczyznę jak trofeum, które musi zdobyć żeby samą siebie dowartościować?, odpowiem pytaniem (wiem, że nie powinnam tak postępować), a jak można to inaczej traktować, nazwać, ja nie widzę w tym bezinteresowności? perełka podała powody dla których mogła by starać się upodobnić się do ideału anima u konkretnego mężczyzny, ale to nie usprawiedliwia ją ponieważ nie zna żródła swoich obaw, lęków. Takie kobiety nie są mile widziane w społeczeństwie. Jedyne wytłumaczenie takiego zachowania widzę kiedy kobieta jest na tzw. dnie (narkomanka, alkoholiczka itd) to wtedy za słuszną i prawdziwą zmianę swojego "wizerunku" anima dla mężczyzny. Czy możliwy jest szczęśliwy i trwały taki związek ? Mi się wydaje on być ciągłą walką z rywalkami i porównywanie siebie do innych kobiet... Kwiatek
Odpowiedz
#59

Faktycznie mężczyźni funkcjonują chyba inaczej niż kobiety. Myślę, że mniej bawią się w coś takiego typu niuanse, informacje między wierszami. Liczą się konkrety czyli tak/nie. Mój mężczyzna czasami się ze mnie śmieje, że zadając mi pytanie czasami oczekuje krótkiego tak lub nie a ja najpierw muszę zrobić do tego wstęp i rozwinięcie, żeby na końcu podać konkret, o który mu chodziło. Ok I nie dzieje się tak z powodu gadulstwa bo do gadatliwych osób nie należę. Tak
Odpowiedz
#60

I o to chyba chodzi na forum prawda? Perełko jesteś jak ta ciepła, wrażliwa duszyczka właśnie jak ta Ania z zielonego wzgórza, nie dziw się, bo taką ciebie odbieram (jakie te karty są mądre) ok masz rację, ja też na to w ten sposób patrzę, ale można przecież podyskutować, dlaczego się doszło do takiego wniosku. Perełko proszę jeśli jest to możliwe i jeśli tylko masz ochotę to podaj własne propozycje archetypów, schematów osób, które tobie się kojarzą z daną parą, osobą w podanych tu przykładach (tak jak, ja to zrobiłam w ostatnim wpisie) lub opisz inne przykłady, archetypów kobiecych. Buziak Buźki
Odpowiedz
#61

Pierwszy typ - Marianna Dashwood z powieści Jane Austen - Rozważna i Romantyczna i od razu trzeci- jej starsza siostra, w drugim Alexis z Dynastii Rotfl Basiu, ale ja już nie marzę nawet o Cesarzowej czy Kapłance ale taką królową malutką, tycieńką...Coś w tym jest, bo generalnie, to ja się najlepiej dogaduję z dziećmi, zwierzętami i ludźmi chorymi? A z tą duszyczką...Może tak - jak Pan Bóg przydzielał rozum i serce, to ja dwa razy wepchałam się po serducho, a po rozum nie zdążyłam Buziak
Odpowiedz
#62

Alexis z Dynastii achhh no właśnie Rotfl i chyba teraz się ze mną zgodzisz, że to nie jest raczej typ Q kielichów tylko Q buław ... one też potrafią być bardzo uczuciowe jak kielichy, ale w innych celach to wykorzystują. A tak na marginesie mam następną książkę do przeczytania, muszę tylko znależć na to czas, inne ważne książki czekają w kolejce Rotfl pani Katarzyny Miller "bez cukru proszę" ona to potrafi oczy otworzyć. W rozmowie z dziennikarką Danutą Kondratowicz bez najmniejszego skrępowania opowiada o sobie. O tym, jak głodna emocjonalnie matka nie nakarmi dziecka miłością, o tym, że to cholernie skomplikowane być dziewczynką, o ateizmie, o kochankach, o zbyt grubej błonie dziewiczej, aborcji czy o próbie samobójczej. Bardzo osobiste wyznania w sferach, o których trudno mówi się głośno. A w każdym z tych wyznań można odnaleźć swoje, skrywane przed światem tajemnice, których tak wielu z nas doświadcza. ... jest z niej fajna kobitka Kwiatek Buźki
Odpowiedz
#63

Masz rację, tu faktycznie się zaplątałam Kwiatek
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości