01-10-2012, 23:37
Dzisiejszej nocy miałam baaaardzo dziwny sen, nie wiem czy doszukiwać się w nim jakiegokolwiek podtekstu, bo była pełnia, a wtedy moje sny wydają się chaotyczne i z pozoru bez sensu. Opiszę pokrótce:
Śniło mi się, że na trawie leżała małpa, myślę, że to goryl. Miał skórę jak aligator. Dopiero po dotknięciu go dawał jakiekolwiek oznaki życia. Druga małpą w moim snie był też goryl, łapałam go spadającego z okna. Ogólnie cały ten sen był jednym wielkim chaosem, za chwilę w moim śnie pojawił się kolega mojego byłego. Pamiętam, że płakałam i pokazywałam prezent po byłym-jakiś talerz, a w środku było coś czerwonego, chyba krew. Nie wiem czy połączyć w jakiś sposób te dwie rzeczy i czy w ogóle mój sen ma ład i skład, ale zaintrygowało mnie to. Zwykle snów nie pamiętam, a ten tak...
Śniło mi się, że na trawie leżała małpa, myślę, że to goryl. Miał skórę jak aligator. Dopiero po dotknięciu go dawał jakiekolwiek oznaki życia. Druga małpą w moim snie był też goryl, łapałam go spadającego z okna. Ogólnie cały ten sen był jednym wielkim chaosem, za chwilę w moim śnie pojawił się kolega mojego byłego. Pamiętam, że płakałam i pokazywałam prezent po byłym-jakiś talerz, a w środku było coś czerwonego, chyba krew. Nie wiem czy połączyć w jakiś sposób te dwie rzeczy i czy w ogóle mój sen ma ład i skład, ale zaintrygowało mnie to. Zwykle snów nie pamiętam, a ten tak...