05-08-2013, 09:40
Chcę podzielić się swoją historią, która, w moim przekonaniu, ma w sobie coś magicznego. Od zawsze pragnęłam zostać mamą, byłam przekonana, że mogę spełnić się w macierzyństwie. Mówiłam o tym wprost już jako 22-latka, choć wszyscy wokół "pukali się w czoło", że jestem zbyt młoda Mniej więcej w tamtym czasie miałam niesamowity sen. Trzymałam na rękach śpiące dziecko, chłopca, kilkumiesięczne niemowlę, ubrane w błękitny kaftanik, śpioszki i czapeczkę. Usłyszałam głos: "Czy chcesz zostać moją mamą?" Pamiętam, że obudziłam się wtedy cała spocona i zapłakana, długo nie mogłam zasnąć. Po jakimś czasie ten chłopiec przyśnił mi się znowu. Jako 2-3 latek przyszedł do mnie i zapytał o to samo... Miał duże, błękitne oczy i był cudnym blondynkiem. Po kilku latach zaszłam w ciążę. Od samego początku wiedziałam, że będzie chłopiec. To było dla mnie oczywiste Dziś mój syn ma rok. I jest bardzo podobny do tego chłopca z mojego snu Wierzę, że dusza dziecka przed narodzeniem wybiera sobie rodziców... Z pozdrowieniami dla wszystkich mam, tych obecnych i tych przyszłych
"to co mam, to serce, które jeszcze na wszystko stać..."