09-09-2015, 01:36
W Kinach Dnia, które Krystyna dzisiaj zamieściła na forum pojawiło się określenie "wolna wola".
Określenie "wolna wola" jest według mnie często albo nadużywane, albo - nawet częściej - źle rozumiane.
Na pewno też pojęcie wolnej woli jest tym, nad czym często zastanawiają się wróżbici, jasnowidze, astrologowie...
Z jednej strony jest bowiem wolna wola człowieka, a z drugiej wróżba, przepowiednia, horoskop czy wizja, czy też... tzw. zrządzenie losu.
Wydaje mi się, że "wolna wola" człowieka jest bardzo ciekawym zagadnieniem i warto by nad tym podyskutować.
Czy wola człowieka może zmienić tory wróżby lub horoskopu?
Czy Bóg ingeruje (lub powinien ingerować) w poczynania człowieka na Ziemi, czy też wszystko pozostawia woli samego człowieka, a ocena postępowania przychodzi dopiero po śmierci? Jak myślicie?
Może na początek przedstawię jaki ja mam pogląd na tą sprawę - zaznaczam, że ten pogląd jest też ściśle powiązany z tym, że jestem chrześcijanką, co nie oznacza, że uważam go za "jedynie słuszny".
Otóż uważam, że człowiek przez całe swoje życie korzysta (choć nie zawsze zdaje sobie z tego sprawę) z przysługującemu mu prawa wolnej woli - i dopiero sposób w jaki to prawo wykorzystuje czyni go takim a nie innym człowiekiem. Z góry stale patrzy Bóg, cierpliwie czeka i ocenia jak sobie radzimy z tą wolnością... Dopiero na końcu będą oddzielone ziarna od plew, jednych spotka nagroda a innych kara (Arcanum XX w Tarocie - Sąd Ostateczny). Oczekiwanie, żeby ta nagroda lub kara spotkały ludzi już w życiu doczesnym jest błędem, błędem jest więc według mnie często słyszane wołanie "Gdzie był wtedy Bóg?!". Bóg nie ingeruje w wolną wolę człowieka, nie steruje więc również postępowaniem zbrodniarzy, ani np. nie ratuje niewinnych dzieci od bezsensownej śmierci. Gdyby tak miało być, to przecież żaden człowiek nie mógłby przeżyć swojego życia tak jak chce, tylko musiałby je przeżyć tak jak chce tego Bóg.
Ludzie często mylą występowanie zdarzeń niezależnych od człowieka z prawem człowieka do podejmowania decyzji (czyli właśnie wolnej woli). Tak samo jak nie zależał ode mnie sposób w jaki powstały Ziemia i Układ Słoneczny, tak samo nie zależy ode mnie czy w Afryce będzie epidemia Eboli, albo czy gdzieś na Świecie wybuchnie wojna podczas której zginie wielu niewinnych ludzi. Być może to zależy od Boga, ale nie jest moją rolą osądzać samego Boga, bo kim ja jestem by to robić... Natomiast wiem, że to jakie decyzje podejmuję w swoim życiu, jak sobie radzę z przeciwnościami losu, a jak korzystam z przywilejów które otrzymuję - to mnie czyni człowiekiem, to stanowi o mojej większej lub mniejszej wartości w oczach Boga. I po to właśnie każdy z nas ma wolną wolę - aby uczynił wszystko by siebie samego ukształtować w możliwie jak najdoskonalszy sposób.
Dawniej ludzie umierali w domach, nie w szpitalach... wielu ludzi przeczuwało swoją śmierć. Starano się żyć tak, by na końcu można było powiedzieć "umieram mając spokojne sumienie". Myślę, że to jest właśnie to.
A co Wy myślicie na temat wolnej woli człowieka? Na ile nasze życie jest zależne od woli nas samych? Jestem ciekawa zarówno poglądów tych z Was którzy wierzą w Boga, jak i tych którzy są niewierzący. Zapraszam do dyskusji.
Określenie "wolna wola" jest według mnie często albo nadużywane, albo - nawet częściej - źle rozumiane.
Na pewno też pojęcie wolnej woli jest tym, nad czym często zastanawiają się wróżbici, jasnowidze, astrologowie...
Z jednej strony jest bowiem wolna wola człowieka, a z drugiej wróżba, przepowiednia, horoskop czy wizja, czy też... tzw. zrządzenie losu.
Wydaje mi się, że "wolna wola" człowieka jest bardzo ciekawym zagadnieniem i warto by nad tym podyskutować.
Czy wola człowieka może zmienić tory wróżby lub horoskopu?
Czy Bóg ingeruje (lub powinien ingerować) w poczynania człowieka na Ziemi, czy też wszystko pozostawia woli samego człowieka, a ocena postępowania przychodzi dopiero po śmierci? Jak myślicie?
Może na początek przedstawię jaki ja mam pogląd na tą sprawę - zaznaczam, że ten pogląd jest też ściśle powiązany z tym, że jestem chrześcijanką, co nie oznacza, że uważam go za "jedynie słuszny".
Otóż uważam, że człowiek przez całe swoje życie korzysta (choć nie zawsze zdaje sobie z tego sprawę) z przysługującemu mu prawa wolnej woli - i dopiero sposób w jaki to prawo wykorzystuje czyni go takim a nie innym człowiekiem. Z góry stale patrzy Bóg, cierpliwie czeka i ocenia jak sobie radzimy z tą wolnością... Dopiero na końcu będą oddzielone ziarna od plew, jednych spotka nagroda a innych kara (Arcanum XX w Tarocie - Sąd Ostateczny). Oczekiwanie, żeby ta nagroda lub kara spotkały ludzi już w życiu doczesnym jest błędem, błędem jest więc według mnie często słyszane wołanie "Gdzie był wtedy Bóg?!". Bóg nie ingeruje w wolną wolę człowieka, nie steruje więc również postępowaniem zbrodniarzy, ani np. nie ratuje niewinnych dzieci od bezsensownej śmierci. Gdyby tak miało być, to przecież żaden człowiek nie mógłby przeżyć swojego życia tak jak chce, tylko musiałby je przeżyć tak jak chce tego Bóg.
Ludzie często mylą występowanie zdarzeń niezależnych od człowieka z prawem człowieka do podejmowania decyzji (czyli właśnie wolnej woli). Tak samo jak nie zależał ode mnie sposób w jaki powstały Ziemia i Układ Słoneczny, tak samo nie zależy ode mnie czy w Afryce będzie epidemia Eboli, albo czy gdzieś na Świecie wybuchnie wojna podczas której zginie wielu niewinnych ludzi. Być może to zależy od Boga, ale nie jest moją rolą osądzać samego Boga, bo kim ja jestem by to robić... Natomiast wiem, że to jakie decyzje podejmuję w swoim życiu, jak sobie radzę z przeciwnościami losu, a jak korzystam z przywilejów które otrzymuję - to mnie czyni człowiekiem, to stanowi o mojej większej lub mniejszej wartości w oczach Boga. I po to właśnie każdy z nas ma wolną wolę - aby uczynił wszystko by siebie samego ukształtować w możliwie jak najdoskonalszy sposób.
Dawniej ludzie umierali w domach, nie w szpitalach... wielu ludzi przeczuwało swoją śmierć. Starano się żyć tak, by na końcu można było powiedzieć "umieram mając spokojne sumienie". Myślę, że to jest właśnie to.
A co Wy myślicie na temat wolnej woli człowieka? Na ile nasze życie jest zależne od woli nas samych? Jestem ciekawa zarówno poglądów tych z Was którzy wierzą w Boga, jak i tych którzy są niewierzący. Zapraszam do dyskusji.