25-09-2011, 19:37
Ta z „liściem szerokim” znad modrego potoku, rozsławiona w rzewnej piosence, to kalina koralowa.
Ona ma takie szerokie liście, w zarysie okrągławe, ale z trzema lub z pięcioma klapami, pod spodem omszone, jesienią brunatnoczerwone.
Rośnie w miejscach mokrych, nad strumieniami i sadzawkami.
W olsach i lasach łęgowych tworzy podszycie wraz z kruszyną, jarzębiną, chmielem owijającym się na pniach drzew.
A wszędzie występuje indywidualnie, pojedynczo, bez towarzystwa tego samego gatunku.
Indywidualistka.
Dorasta paru metrów, około 4, wysokości.
Korę ma cienką, jasnoszarą podłużnie porysowaną.
Kwitnie w maju i czerwcu dużymi, płaskimi bukietami, tak zwanymi baldachronami, złożonymi
z białych kwiatków dwojakiego rodzaju – w środku bukietu znajdują się kwiatki mniejsze, dwupłciowe, po brzegach znacznie większe, płonne.
Owocuje obfitymi gronami kulistych jagód, które najpierw z zielonych robią się koralowe
(zapewne stąd nazwa), aż wreszcie czerwone.
Zarówno w dobie kwitnienia, jak owocowania, kalina jest bardzo ładna, pełna wdzięku, malarskiego uroku.
Nic dziwnego więc, że tak ją bardzo lubią poeci…
… W zwyczajach pogrzebowych ludu polskiego (na Podlasiu) kalina wystepuje jako krzew zdobiący mogiły dziewcząt i młodzieńców.
Złamać taki krzew albo wykopać go – jest nie tylko ciężkim grzechem, ale i zbrodnią, która się mści.
Nawet wąchanie kalinowych kwiatów na cmentarzu bywa niebezpieczne; grozi kalectwem – utratą zmysłu powonienia…
… W całej Polsce napar z liści i jagód kalinowych znany był jako doskonały środek przeciwko zapaleniu gardła,
z owoców robiono „powidełka przeczyszczające”, a wywarem z kory smarowano łysiejące głowy w nadziei odzyskania bujnej czupryny.
Dziś kalina, zawierająca w korze garbniki, w kwiatach glukozydy, w owocach witaminę C i kwasy organiczne, jest bardzo cennym surowcem farmaceutycznym…
z książki...
„Gawędy o drzewach” – Maria Ziółkowska