#3

   
BUK  
 Na bucku, na bucku
listecki bielejom.
Ka się dobrzi hłopci
na zimę podziejom?
"Listecki bielejom", bo okrył je szron.

Jeszcze nieraz zabielą się na drzewie, zanim opadną, ponieważ buk, podobnie jak dąb i grab, nie zrzuca zwykle jesienią wszystkich liści.
Jest drzewem twardym, wytrwałym.
Wytępiony przez mróz podczas zlodowaceń, odradzał się W okresach ociepleń i trwa od młodszego  trzeciorzędu do dziś.
Zwarte lasy, buczyny albo bukowiny, ukształtował już w holocenie - polodowcowej, współczesnej epoce dziejów Ziemi.
Do nas przywędrował z południa, z życzliwych krain swego przetrwania.

Pierwsze literackie wzmianki o buku znajdujemy w mitach greckich.                                    
Buki rosły na Olimpie - gnieździły się w nich mądre sowy i wrony morskie.
Gdy Zeus odwiedził dwoje frygijskich staruszków, Filemona i Baucis (zamienionych po śmierci w dąb i lipę), podano mu jaja na twardo, pieczone w popiele, i wino w bukowym kubku.
W mitologii rzymskiej, pełnej greckich bogów, opatrzonych nowymi tytułami, buk był jednym z drzew płodności.
W tej roli przeszedł do wierzeń starożytnych Daków, plemienia zamieszkującego obszary dzisiejszej Rumunii.
Pod buk zganiano zwierzęta jałowe, aby natchnął je mocą rozrodczą.

W ostatnich wiekach przed naszą erą buk, głównie jako drzewo ważne dla hodowli nierogacizny, stał się
przedmiotem zainteresowania uczonych i filozofów, którzy tak zwane "bujanie w obłokach" łączyli zręcznie z troską o sprawy codziennego bytu

Teofrast z Eresos (lata 370-287 przed nową erą), wielce uczony Grek, zwany ojcem botaniki, w dziele "O badaniu roślin" przekazuje nam wiadomość, że "kraj Latynów jest cały wilgotny.
Na nizinach rośnie drzewo laurowe, mirt i wspaniałe buki; ścinają tam tak wielkie drzewa, iż jeden pień
starczy na kil tyrreńskiego okrętu".

Katon Starszy, zwany Cenzorem, żyjący w latach 234-149 przed naszą erą rzymski mąż stanu,
w dziele pt. "O gospodarstwie wiejskim" poucza, jak sądzić i uprawiać różne gatunki drzew, między innymi - buk.

Cyceron (106-43 p.n.e.), rzymski mówca i polityk, wspomina buk w jednej ze swoich oskarżycielskich mów, domagając się poszanowania lasów, i tłumaczy, że niszczenie drzew przynosi wielkie szkody.

Od VI stulecia naszej ery, kiedy to Justynian I Wielki, panujący w latach IP27-565 cesarz bizantyjski,
wydaje swój słynny "Kodeks", a w nim wiele przepisów regulujących użytkowanie lasów, zaczynają
ukazywać się w różnych krajach ustawy dotyczące gospodarowania całymi lasami i poszczególnymi
gatunkami drzew, wśród nich - bukiem.
W Polsce, bogatej kiedyś w lasy, gdzie do XVII wieku bardziej popierano karczowanie niż ochronę drzew, dokumenty mówią o buku głównie jako o drewnie opałowym i budulcowym.

Buk przez długie wieki uchodził za istotę uduchowioną, był drzewem czczonym przez naszych przodków,
ich opiekunem.
Pod okapami gęsto ugałęzionych, rozłożystych koron bukowych budowali swoje siedziby w poczuciu
bezpieczeństwa i spokoju.
Świadczy o tym między innymi cmentarzysko kurhanowe z trzeciego okresu epoki brązu zachowane częściowo w Kniei Bukowej pod Szczecinem, a także kilka grodzisk prasłowiańskich z tamtego czasu - w Klęskowie, w Glinnej między jeziorem Glinna a jeziorem Gliniec, w Kołbaczu…

Nie tylko tak odlegli przodkowie nasi, zajęci wyrabianiem prymitywnych, a dzisiaj uważanych za wyjątkowo piękne, przedmiotów z brązu, czuli się pod bukiem niby pisklęta pod skrzydłami kwoki.
Jeszcze w XVII wieku wierzono, że "...w którym domie, bądź sama przez się, bądź sadzona, bukowica rośnie, tam czary i gusła żadne szkodzić nie mogą".

Magiczna moc buka nie ograniczała się do odstraszania czarów i unicestwiania zadanych podstępnie uroków.
Buk sam potrafił działać cuda.
Kiedy w połowie XVI wieku świątobliwy ksiądz Afrania, kanonik przy katedrze w Ferrarze, pracował
nad wynalezieniem takiej fujarki, która nie piskiem, lecz ciemną barwą dźwięku chwaliłaby Pana,
wydarzyło się coś niezwykłego.
Fujarki z wierzbiny, topoli czy sosny dawały się łatwo strugać, były uległe w dalszej obróbce, ale dźwięki wydawały niby dychawiczna koza.
Ksiądz Afrania wziął na warsztat twardy buk.
W pocie czoła wykręcił z niego długą rurę, wyszlifował, aż tu nagle... rura sama, jakby własnym
rozumem wiedziona, wyrywa mu się z rąk, pada na ziemię i odłamuje sobie jeden koniec.
Ba, więcej: gdy kanonik jest już bliski płaczu, owa rura mu radzi, jak ma on ją związać i połączyć u dołu kolankiem.
Ponoć podszepnęła mu również nazwę tego przypadkowego instrumentu - fagot, od łacińskiego "fagus",
co znaczy "buk".

Popiół z drewna bukowego stanowił cudowny środek kosmetyczny.
Wystarczyło garść tego popiołu wymieszać z kozim tłuszczem i niewielką ilością świeżej wody, najlepiej z takiej studni, co "stoi na wschód słońca", posmarować tą papką gębę, a ogorzała, zbrązowiała  odzyska cudowną białość i... połysk...

Żadna fajka, gdy takowe w XVII wieku weszły w ogólniejsze użycie - ani klonowa, ani orzechowa, ani wiśniowa, ani nawet z rarytnego kokosa zamorskiego - nie rozjaśniała do tego stopnia umysłu, co bukowa, któr apotrafiła "tytoń przesycić duchem swojego drewna".
Podobno Gustaw Flaubert(1821-1880), pisarz francuski, zagorzały palacz, tworząc "Panią Bovary" ssał bez przerwy bukową fajkę.
A kawałek świeżej kory bukowej, trzymany w ustach przez człowieka głodnego, wywoływał obfitą ślinę,
ta zaś - jak zapewniają nasi Cyganie - uciszała czartowskie fujarki w pustym brzuchu.

No i wreszcie zapraszam na bukowy horoskop.
Dotyczy on osób urodzonych w dobie przesilenia południowego, zimowego, około 22 grudnia,
Ludzie to piękni z natury, a w dodatku jeszcze "ochędożni", tj. czyści, dbający o swój wygląd,
co, jak wiadomo, przysparza urody.
Mają serca wypełnione podniosłymi uczuciami, ale do ryzykownych czynów nie są pochopni.
Umysły rozważne, praktyczne.
Nie za oszczędni, ale i nie utracjusze, choć zdarzają się wśród nich tacy, którzy lubią
"popisywać się rozrzutnością przed stronnymi".
Nie wiadomo, czy to wina buka, na którym nieraz 22 grudnia "listecki bieleją",
ale u ludzi urodzonych pod tym znakiem "wczesna siwizna o starości jaśnie znać dawa",      
co "poniektórych frasuje, bo już urodą sidlić nie mogą". Są milczkami nie pozbawionymi jednak
poczucia humoru.
W to ostatnie wierzę bez zastrzeżeń.
Pod "Bukiem" urodził się arcydowcipny mruk, Tadeusz Boy Żeleński (21 XII 1874),
poeta, krytyk, publicysta zasłużony tłumacz klasyki francuskiej.
Maria Ziółkowska
źródło

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości