24-09-2019, 07:51
Sen z 23.09.2019
Byłam w jakimś domu, biednym. Mieszkał w nim facet ( wyglądał jak cygan, ciemne włosy i karnacja, ciemne oczy, wiek około 35 lat, szczupły) z matką 60-latką, siwa ale jeszcze bardzo sprawna fizycznie. Gość miał areszt domowy, nie mógł opuszczać tego budynku bo odbywał karę. Opowiadał że stara się nad opieka nad dzieckiem, chłopczykiem może 8-letnim.
Standardowo ( już) we śnie towarzyszył mi partner, mignęła też gdzieś córka.
Nocowaliśmy w tym domu. W pewnej chwili znaleźliśmy się przy stole wszyscy i cygan opowiadał o tym dziecku a ja gdzieś tam zobaczyłam twarz kobiety, matki tego chłopca, biedna i taka zmęczona i samotna.
Gdy tak siedzieliśmy Cygan wyszedł z prośbą i wyciągnął dokumenty, chciał żeby podżyrować mu pożyczkę ale nie określił konkretnej kwoty, ja w tym czasie już była sama tylko z nim i czułam się strasznie nieswoje. On gadał o tym dziecku a ja sobie myślałam że gdzie go tu ściągnie jak nie ma warunków, jak spłaci kredyt jak siedzi w areszcie, zresztą nawet nie powiedział o jaką kwotę chodzi a ja nie chciałam podpisywać in blanco.
Ja nie chciała mu podpisać tych papierów ale też nie chciałam żeby wyszło że nie chce pomóc i stałam w takim impasie.
Ale dałam mu do zrozumienie że jak mój partner podpisze to ja też (ale wiedziałam że on mu w życiu nie podpisze) tylko że ja wtedy mogę wyjść z tej sytuacji z twarzą.
Wyjątkowo poczułam że jego obecność jest mi na rękę w tej sytuacji.
Cygan wyszedł z tą kartka po ten podpis ale już się więcej nie pojawił, zobaczyłam partnera ale ten był jakiś zadowolony nawet i ani słowem nie wspomniała o kredycie, jak wychodziliśmy z tego domu zobaczyłam drewnianą beczkę z wodą a w niej pływała ta umowa , miała kilka stron, zaczęłam czytać mniej więcej tak w środku a tam był zapis odnośnie mojego dziecka. Czytam i nic nie rozumiem i myślę że tak nie wygląda umowa kredytowa. Zaczęłam czytać ten konkrety zapis jeszcze raz i było tam " została przeniesiona do szkoły Barbary..... ma zespół śmierci tarotowej ...." wyglądało to bardziej jak opinia
Byłam w jakimś domu, biednym. Mieszkał w nim facet ( wyglądał jak cygan, ciemne włosy i karnacja, ciemne oczy, wiek około 35 lat, szczupły) z matką 60-latką, siwa ale jeszcze bardzo sprawna fizycznie. Gość miał areszt domowy, nie mógł opuszczać tego budynku bo odbywał karę. Opowiadał że stara się nad opieka nad dzieckiem, chłopczykiem może 8-letnim.
Standardowo ( już) we śnie towarzyszył mi partner, mignęła też gdzieś córka.
Nocowaliśmy w tym domu. W pewnej chwili znaleźliśmy się przy stole wszyscy i cygan opowiadał o tym dziecku a ja gdzieś tam zobaczyłam twarz kobiety, matki tego chłopca, biedna i taka zmęczona i samotna.
Gdy tak siedzieliśmy Cygan wyszedł z prośbą i wyciągnął dokumenty, chciał żeby podżyrować mu pożyczkę ale nie określił konkretnej kwoty, ja w tym czasie już była sama tylko z nim i czułam się strasznie nieswoje. On gadał o tym dziecku a ja sobie myślałam że gdzie go tu ściągnie jak nie ma warunków, jak spłaci kredyt jak siedzi w areszcie, zresztą nawet nie powiedział o jaką kwotę chodzi a ja nie chciałam podpisywać in blanco.
Ja nie chciała mu podpisać tych papierów ale też nie chciałam żeby wyszło że nie chce pomóc i stałam w takim impasie.
Ale dałam mu do zrozumienie że jak mój partner podpisze to ja też (ale wiedziałam że on mu w życiu nie podpisze) tylko że ja wtedy mogę wyjść z tej sytuacji z twarzą.
Wyjątkowo poczułam że jego obecność jest mi na rękę w tej sytuacji.
Cygan wyszedł z tą kartka po ten podpis ale już się więcej nie pojawił, zobaczyłam partnera ale ten był jakiś zadowolony nawet i ani słowem nie wspomniała o kredycie, jak wychodziliśmy z tego domu zobaczyłam drewnianą beczkę z wodą a w niej pływała ta umowa , miała kilka stron, zaczęłam czytać mniej więcej tak w środku a tam był zapis odnośnie mojego dziecka. Czytam i nic nie rozumiem i myślę że tak nie wygląda umowa kredytowa. Zaczęłam czytać ten konkrety zapis jeszcze raz i było tam " została przeniesiona do szkoły Barbary..... ma zespół śmierci tarotowej ...." wyglądało to bardziej jak opinia
Chodź, nie bój się, zobaczysz coś moimi oczami
Pozwól mi spojrzeć swoimi a powiem jak Ty to widzisz
" By poznać Boga potrzebujesz tylko matematyki, fizyki i języka obcego, reszta jest zbędna..."