07-11-2019, 08:45
Sen z 06.11.19
poziom dolny
Córka chyba się obraziła na mnie i wyszła z domu, obserwowałam ją z zachodniego okna, z wysokości około 3-4 metrów. Stała przy ścianie budynku i wypluwała jedzenie które wcześniej razem jadłyśmy. Nagle pojawił się przy niej kapłan i złapał za ramiona i coś zaczął jej mówić. Był całkowicie siwy i miał rzadkie włosy długości do brody zaczesane do góry i był podobny do tego szamana z czarną gębą którego widziałam niedawno w telewizorze.
Patrzyłam na nich z góry, ale nagle znaleźli się na mojej wysokości. Zaczęłam mówić "puść ją" powiedziałam to trzy razy ale jakim głosem ..??... Pomyślałam co to za głos, jakbym miała z 600 lat, jakbym była tak stara że mogłam pamiętać średniowiecze i wciąż żyć.
Kapłan podniósł wzrok na mnie i zobaczyłam jego oczy, w zbliżeniu. Ja nigdy takich oczu nie widziałam i prawdopodobnie Nigdy nie zobaczę, nie ma możliwości uzyskania takiego efektu w najlepszym foto-szopie ze względu na nieskończoność tych oczu, we wszystkich odcieniach jasnego błękitu, z taką budową tęczówki że nie można tego nawet powtórzyć, zresztą koloru też nie można odtworzyć, nie ma takich odcieni, nie widzimy ich, nie można tego odtworzyć w naszych realiach. ( ENERGIA)
Zobaczyłam siekierę po swojej prawej stronie i złapałam ją by tego kapłana przestraszyć i żeby odszedł ale nagle wszyscy wypadliśmy z tego okna.
Jak leciałam w dół to widziałam cały ten przesuwający się obraz, to co się widzi w czasie upadku i pomyślałam że samobójcy rzeczywiście mają dużo czasu, że powiedzenie "przeleciało mi całe życie przed oczami" ma sens, bo tu lecę sobie tylko 4 metry a upływ czasu nieporównywalnie dłuższy niż przy innej czynności jest.
Wreszcie upadłam na trawnik i patrzyłam z pozycji leżącej ( pewnie ze skręconym karkiem, bo tak dziwnie ten obraz widziałam) na jakąś tańczącą kobietę, przyglądnęłam się jej dobrze to byłam ja, w obecnym wieku, miałam spodnie i czerwoną marynarkę i byłam szczęśliwa, tańczyłam boso na trawniku.
poziom dolny
Córka chyba się obraziła na mnie i wyszła z domu, obserwowałam ją z zachodniego okna, z wysokości około 3-4 metrów. Stała przy ścianie budynku i wypluwała jedzenie które wcześniej razem jadłyśmy. Nagle pojawił się przy niej kapłan i złapał za ramiona i coś zaczął jej mówić. Był całkowicie siwy i miał rzadkie włosy długości do brody zaczesane do góry i był podobny do tego szamana z czarną gębą którego widziałam niedawno w telewizorze.
Patrzyłam na nich z góry, ale nagle znaleźli się na mojej wysokości. Zaczęłam mówić "puść ją" powiedziałam to trzy razy ale jakim głosem ..??... Pomyślałam co to za głos, jakbym miała z 600 lat, jakbym była tak stara że mogłam pamiętać średniowiecze i wciąż żyć.
Kapłan podniósł wzrok na mnie i zobaczyłam jego oczy, w zbliżeniu. Ja nigdy takich oczu nie widziałam i prawdopodobnie Nigdy nie zobaczę, nie ma możliwości uzyskania takiego efektu w najlepszym foto-szopie ze względu na nieskończoność tych oczu, we wszystkich odcieniach jasnego błękitu, z taką budową tęczówki że nie można tego nawet powtórzyć, zresztą koloru też nie można odtworzyć, nie ma takich odcieni, nie widzimy ich, nie można tego odtworzyć w naszych realiach. ( ENERGIA)
Zobaczyłam siekierę po swojej prawej stronie i złapałam ją by tego kapłana przestraszyć i żeby odszedł ale nagle wszyscy wypadliśmy z tego okna.
Jak leciałam w dół to widziałam cały ten przesuwający się obraz, to co się widzi w czasie upadku i pomyślałam że samobójcy rzeczywiście mają dużo czasu, że powiedzenie "przeleciało mi całe życie przed oczami" ma sens, bo tu lecę sobie tylko 4 metry a upływ czasu nieporównywalnie dłuższy niż przy innej czynności jest.
Wreszcie upadłam na trawnik i patrzyłam z pozycji leżącej ( pewnie ze skręconym karkiem, bo tak dziwnie ten obraz widziałam) na jakąś tańczącą kobietę, przyglądnęłam się jej dobrze to byłam ja, w obecnym wieku, miałam spodnie i czerwoną marynarkę i byłam szczęśliwa, tańczyłam boso na trawniku.
Chodź, nie bój się, zobaczysz coś moimi oczami
Pozwól mi spojrzeć swoimi a powiem jak Ty to widzisz
" By poznać Boga potrzebujesz tylko matematyki, fizyki i języka obcego, reszta jest zbędna..."