Le Caro
Nie jestem za wróżeniem na zasadzie bycia miłym, ale nauczyłam się, że prawdę trzeba ludziom mówić szczerze ale z taktem. Ludzie przychodzą z różnych powodów, niektórzy naprawdę chcą coś zmienić w swoim życiu, są na tyle rozwinięci i otwarci, że przyjmują słowa krytyki i nawet potwierdzają to, co pokazuje numerologia czy karty. Ale wiele osób, które spotkałam, nie przyznawało się do tego, co widziałam, a nawet przeczyły temu. W takiej sytuacji mija się z celem powtarzanie po kilka razy np. pracuj nad swoim charakterem, by nie zniszczyć związku. Jeśli ktoś rękami i nogami zapiera się, że jest ok, a nawet ma nastawienie typu: "To moja sprawa, a, że tam zobaczyłam w kartach to nie powód by o tym rozmawiać".
Znów wracamy do sedna: Nie każdy człowiek chce przyznać się do słabości, nie każdy chce nad nimi pracować, czasami ktoś żyje na zasadzie: "Jakiego mnie stworzono, taki jestem" Kropka". I tu jest twardy orzech do zgryzienia.
Czasem staram się dotrzeć do takich osób, mówiąc np.: "Tacy jesteśmy, jako ludzie, że mamy słabości, wady. I tutaj widać np. to czy tamto". Ale czy klient zareaguje na to złością, obruszeniem się, czy przytaknie, weźmie do siebie - to już inna sprawa. Więc tę szczerość trzeba umieć też podać w odpowiedni sposób, bo wróżki nie są od moralizowania, wskazywania błędów - nie każdy człowiek życzy sobie tego. Lubię kiedy przychodzi do mnie ktoś, kto ma dystans do siebie, potrafi być wobec siebie samego krytyczny, szuka rozwiązania problemów, jest otwarty i gotów rozmawiać o sobie. Ale ludzie często przychodza gdy dzieje się źle, gdy już coś się nawarstwiło, problemy ich przerastają, a wtedy szukam powodu tego, karty coś pokazują, a oni jakby chcieli problem "zaleczyć" ale nie rozwiącać, na zasadzie: "Bo coś nie wypada, bo ludzie powiedzą, bo mam problem z dzieckiem itp.".
Podam przykład: robiłam portret kobiety, która ma syna z pewnym panem i nie są parą, rozstali się. Ten syn sprawia wiele problemów wychowawczych, a, że jest już prawie "dorosły", bo ma niecałe 18 lat (Choć dla mnie to akurat nie jest żaden wyznacznik dorosłości, no, ale pani tak uważała) to buntuje się, ucieka z domu, zaczął mieć problemy z prawem i narkotykami. Jak powiedzieć tej pani, ze wina leży też po jej stronie, gdyż odeszła od partnera, często miała innych, a syn nie miał przykładu ojca? Jak wyjaśnić jej, że dziecku brakowało wsparcia, czasu od matki, która skupiała się na kolejnych partnerach, zawodach miłosnych, jednocześnie nie obrażając jej, no bo dlaczego? Więc mówię do niej: Syn, jak tu widzę, ma żal do Pani, a jego zachowanie jest takim buntem, zwróceniem na siebie uwagi. Trzeba porozmawiać o Pani sytuacji osobistej, wyjaśnić relacje z nim, powiedzieć dlaczego nie ułożyła sobie pani relacji z innym mężczyzną, choć były takie próby. A przede wszystkim zapewnić, że jest kochany, ponieważ czuje się odtrącony. A ona na to: "A nie, to nie jest prawda. On ma charakter po ojcu, dlatego są problemy. Ale niech mi Pani powie co zrobić, żeby nie brał narkotyków, bo wpadł w złe towarzystwo".
To jeden z wielu przypadków kiedy ludzie nie chcą, lub nie widzą w sobie problemu. I oczywiście można im wyjaśniać, ale póki sami nie zrozumieją to nic nie da. Niestety. Tu wróżka jest trochę jak psycholog - może nakierować, pokazać, ale nie zmieni niczyjego życia. Jak wyjaśnić kobiecie, że syn szuka oparcia w znajomych, wpadł w złe towarzystwo m.in. dlatego, że matka nie miała dla niego tyle czasu ile by chciał, nie dała mu namiastki domu i kochającego ojca, ale zmieniała tych partnerów i on ma chaos w głowie? Nie oceniam tej kobiety, ani jej życia osobistego, bo nikt nie jest idealny, jednak w tym tkwi sedno problemu, a nie w jej pytaniu: "Co zrobić, żeby nie wpadł w nałóg?".
Numerologia określa człowieka, jak pewien szablon - tutaj zgadzam sie z Tobą. Ale nie ma dwóch takich samych osób, nawet jeśli urodziły się tego samego dnia. Są inne czynniki, wibracja imienia, nazwiska, obciążenia rodowe itp. Tego jest wiele. Tak samo nie każda "2" jest spokojna i łagodna, a nie każda 1 - despotyczna. Ale przykład z Hitlerem jest ciekawy. Zresztą swego czasu analizowałam portrety znanych ludzi. To dobra okazja by coś zobaczyć, zrozumieć, ale też wskazówka do tego by nie kierować się tylko liczbami. Działa czynnik ludzki, dom, otoczenie, nawyki itp.
Nie wiem jak to jest u bliźniaczek - to jest ciekawe. Ale nie robiłam nigdy takiego portretu.
Nastku, Ty kiedyś pytałeś jak uczyć się w praktyce, prawda? Może na portretach znanych osób. Kiedyś czytałam analizę portretu Diany i Księcia Karola. Ktoś ładnie obliczył ich cechy, wskazał rok numerologiczny w którym wzięli ślub - to wszystko wyjaśniało dlaczego ich małżeństwo nie mogło się udać.
Nie jestem za wróżeniem na zasadzie bycia miłym, ale nauczyłam się, że prawdę trzeba ludziom mówić szczerze ale z taktem. Ludzie przychodzą z różnych powodów, niektórzy naprawdę chcą coś zmienić w swoim życiu, są na tyle rozwinięci i otwarci, że przyjmują słowa krytyki i nawet potwierdzają to, co pokazuje numerologia czy karty. Ale wiele osób, które spotkałam, nie przyznawało się do tego, co widziałam, a nawet przeczyły temu. W takiej sytuacji mija się z celem powtarzanie po kilka razy np. pracuj nad swoim charakterem, by nie zniszczyć związku. Jeśli ktoś rękami i nogami zapiera się, że jest ok, a nawet ma nastawienie typu: "To moja sprawa, a, że tam zobaczyłam w kartach to nie powód by o tym rozmawiać".
Znów wracamy do sedna: Nie każdy człowiek chce przyznać się do słabości, nie każdy chce nad nimi pracować, czasami ktoś żyje na zasadzie: "Jakiego mnie stworzono, taki jestem" Kropka". I tu jest twardy orzech do zgryzienia.
Czasem staram się dotrzeć do takich osób, mówiąc np.: "Tacy jesteśmy, jako ludzie, że mamy słabości, wady. I tutaj widać np. to czy tamto". Ale czy klient zareaguje na to złością, obruszeniem się, czy przytaknie, weźmie do siebie - to już inna sprawa. Więc tę szczerość trzeba umieć też podać w odpowiedni sposób, bo wróżki nie są od moralizowania, wskazywania błędów - nie każdy człowiek życzy sobie tego. Lubię kiedy przychodzi do mnie ktoś, kto ma dystans do siebie, potrafi być wobec siebie samego krytyczny, szuka rozwiązania problemów, jest otwarty i gotów rozmawiać o sobie. Ale ludzie często przychodza gdy dzieje się źle, gdy już coś się nawarstwiło, problemy ich przerastają, a wtedy szukam powodu tego, karty coś pokazują, a oni jakby chcieli problem "zaleczyć" ale nie rozwiącać, na zasadzie: "Bo coś nie wypada, bo ludzie powiedzą, bo mam problem z dzieckiem itp.".
Podam przykład: robiłam portret kobiety, która ma syna z pewnym panem i nie są parą, rozstali się. Ten syn sprawia wiele problemów wychowawczych, a, że jest już prawie "dorosły", bo ma niecałe 18 lat (Choć dla mnie to akurat nie jest żaden wyznacznik dorosłości, no, ale pani tak uważała) to buntuje się, ucieka z domu, zaczął mieć problemy z prawem i narkotykami. Jak powiedzieć tej pani, ze wina leży też po jej stronie, gdyż odeszła od partnera, często miała innych, a syn nie miał przykładu ojca? Jak wyjaśnić jej, że dziecku brakowało wsparcia, czasu od matki, która skupiała się na kolejnych partnerach, zawodach miłosnych, jednocześnie nie obrażając jej, no bo dlaczego? Więc mówię do niej: Syn, jak tu widzę, ma żal do Pani, a jego zachowanie jest takim buntem, zwróceniem na siebie uwagi. Trzeba porozmawiać o Pani sytuacji osobistej, wyjaśnić relacje z nim, powiedzieć dlaczego nie ułożyła sobie pani relacji z innym mężczyzną, choć były takie próby. A przede wszystkim zapewnić, że jest kochany, ponieważ czuje się odtrącony. A ona na to: "A nie, to nie jest prawda. On ma charakter po ojcu, dlatego są problemy. Ale niech mi Pani powie co zrobić, żeby nie brał narkotyków, bo wpadł w złe towarzystwo".
To jeden z wielu przypadków kiedy ludzie nie chcą, lub nie widzą w sobie problemu. I oczywiście można im wyjaśniać, ale póki sami nie zrozumieją to nic nie da. Niestety. Tu wróżka jest trochę jak psycholog - może nakierować, pokazać, ale nie zmieni niczyjego życia. Jak wyjaśnić kobiecie, że syn szuka oparcia w znajomych, wpadł w złe towarzystwo m.in. dlatego, że matka nie miała dla niego tyle czasu ile by chciał, nie dała mu namiastki domu i kochającego ojca, ale zmieniała tych partnerów i on ma chaos w głowie? Nie oceniam tej kobiety, ani jej życia osobistego, bo nikt nie jest idealny, jednak w tym tkwi sedno problemu, a nie w jej pytaniu: "Co zrobić, żeby nie wpadł w nałóg?".
Numerologia określa człowieka, jak pewien szablon - tutaj zgadzam sie z Tobą. Ale nie ma dwóch takich samych osób, nawet jeśli urodziły się tego samego dnia. Są inne czynniki, wibracja imienia, nazwiska, obciążenia rodowe itp. Tego jest wiele. Tak samo nie każda "2" jest spokojna i łagodna, a nie każda 1 - despotyczna. Ale przykład z Hitlerem jest ciekawy. Zresztą swego czasu analizowałam portrety znanych ludzi. To dobra okazja by coś zobaczyć, zrozumieć, ale też wskazówka do tego by nie kierować się tylko liczbami. Działa czynnik ludzki, dom, otoczenie, nawyki itp.
Nie wiem jak to jest u bliźniaczek - to jest ciekawe. Ale nie robiłam nigdy takiego portretu.
Nastku, Ty kiedyś pytałeś jak uczyć się w praktyce, prawda? Może na portretach znanych osób. Kiedyś czytałam analizę portretu Diany i Księcia Karola. Ktoś ładnie obliczył ich cechy, wskazał rok numerologiczny w którym wzięli ślub - to wszystko wyjaśniało dlaczego ich małżeństwo nie mogło się udać.