22-08-2021, 21:11
Tak, u mnie na ogół sprawdzają się oba. Człowiek oczywiście zdobywa doświadczenia przez całe życie, i nie zarzekam się że po iluś tam latach nie wypracuję sobie "własnego", najbardziej trafnego systemu - na razie ten jest O.K. Jeżeli chodzi o obliczenia numerologiczne, to jestem zdania że trzeba iść samemu metodą prób i błędów bazując głównie na własnym doświadczeniu - oczywiście jest możliwość, że po prostu zbliżę się z latami do któregoś z już wypracowanych systemów, i zapewne tak będzie. Jeżeli piszesz, że teraz sprawdza Ci się tylko rok numerologiczny (osobisty), to dobrze... może za jakiś czas dojdziesz do nowych wniosków... a może nie... zobaczysz sam. Ja patrząc w Twoja datę urodzenia powiedziałabym że jednak sprawdza się system, którego używam obecnie... będąc w 7 roku osobistym i 8 własnym odczuwasz bardzo dużą chęć działania i zmian na polu zawodowym, odzywają się w Tobie ambicje z tym związane (8), natomiast życie/los nie jest Ci w tym aspekcie przychylny i możesz mieć trudności ze znalezieniem odpowiedniej pracy, chyba że byłaby to praca daleka od miejsca zamieszkania (7). Z kolei po zmianie lat numerologicznych (wrzesień lub styczeń) - wg tego systemu - Twoja sytuacja zawodowa powinna w jakiś sposób zmieniać się na plus (obiektywnie patrząc), natomiast Twoje wewnętrzne odczucia będą powodować, że trudno Ci będzie się cieszyć z tego co będziesz miał, z okazji jakie będzie Ci podsuwał los. Czyli np. pracę znajdziesz, ale będzie Cię "nosić", będziesz chciał się z niej wyrwać, lub tez trudno Ci będzie znaleźć pracę w jednym miejscu na dłużej - innymi słowy ten rok będzie sprzyjał znalezieniu pracy, i może być dla Ciebie ogólnie pracowity (8), ale nie będzie sprzyjał temu byś się w jakimś konkretnym miejscu pracy "zadomowił" a także byś czuł się w sferze zawodowej usatysfakcjonowany (9). No ale zobaczymy jak będzie.
Natomiast obce mi jest jakieś takie zacietrzewienie Pań z linku który podałeś. Podpierając się zdobytą wiedzą nie zauważają, że same wpadają w pułapkę którą przypisują innym, tym "nie znającym się" - tzn. łykają podaną im na kursach czy w książkach wiedzę jak pelikan, uznając ją w zależności od sytuacji/autora/kursu za jedynie słuszną - lub też przeciwnie - całkowicie mylną - nie poddając jej weryfikacji jaką daje własne doświadczenie... tak mi to wygląda.
Natomiast obce mi jest jakieś takie zacietrzewienie Pań z linku który podałeś. Podpierając się zdobytą wiedzą nie zauważają, że same wpadają w pułapkę którą przypisują innym, tym "nie znającym się" - tzn. łykają podaną im na kursach czy w książkach wiedzę jak pelikan, uznając ją w zależności od sytuacji/autora/kursu za jedynie słuszną - lub też przeciwnie - całkowicie mylną - nie poddając jej weryfikacji jaką daje własne doświadczenie... tak mi to wygląda.