15-07-2012, 14:47
Hej,
Początkowo nie miałem zamiaru odpisywać na tego posta, gdyż trudno było mi się z nim nie zgodzić. Jednak ziarno zasiane na żyzną glebę ma zwyczaj kiełkować, więc podzielę się kilkoma luźnymi spostrzeżeniami.
Jeśli chodzi o WA, myślę, że mało kto może (z użyciem sensownych argumentów) twierdzić, że to interpretacji kart potrzebna jest znajomość alchemii, gematrii, czy czegokolwiek w tym stylu. Zawsze powtarzam, że wróżyć można z wszystkiego. Karty pokemona też się nadadzą. Gorzej już się ma sprawa z MA, bo tu, jeśli do ręki weźmiesz n.p. Visconti Sforzę, obrazki, archetypy i alegorie, o których pisze Tarofides na nic się nie przydadzą. No chyba, że chcemy mówić o archetypie dwójki, ale tu już mamy 'telefon do przyjaciela' i posługujemy się numerologią. Jak wspomniałem, wróżyć można z wszystkiego, i można się 'umówić' z kartami, co mają oznaczać, ale wtedy każdy zacznie wróżyć swoim własnym systemem (w czym nie ma nic złego). Wystarczy popatrzyć na publikacje dotyczące znaczeń MA z XIXw i początku XXw, żeby zauważyć, że autorzy nie byli do koca zgodni co do znaczeń tych kart.
Można oczywiście sięgnąć po RWSa z ilustrowanymi MA i nie przejmować się tym, że ilustracje te nie wzięły się 'z powietrza'. Tysiące ludzi tak robi, więc czemu nie?
Nie za bardzo też wiem, co rozumiesz poprzez 'pominięcie historycznej nadmiarowości' i co jest nadmiarem a co nie? Bo nie zaprzeczysz chyba, że bez pewnej minimalnej znajomości historycznej (w tym wypadku mitologii), ciężko by było niektóre ilustracje 'poprawnie' zinterpretować? Kochankowie np. - dziecko ze skrzydłami celujące z łuku do mężczyzny i kobiety trzymających się za ręcę - bez kontekstu historycznego ilustracje ta mogłaby przecież zostać zinterpretowana jako marzenie dziecka, żeby zabić swoich rodziców. Oczywiście wracamy tu znów do 'wróżyć można z wszystkiego' i owszem, czemu by w ten sposób nie interpretować tej karty. Ale podążając tym tropem można dojść do stwierdzenia, że tarot niekoniecznie jest spójnym systemem, a jedynie luźnym zbiorem ilustracji, który można na dobrą sprawę zmodyfikować dodając i usuwając dowolne z nich (w czym też nie ma niczego złego).
Do tego dochodzi fakt, że nic nie powstaje w oderwaniu od kontekstu. Oryginalne karty tarota powstały w okresie, w którym Europa zachłystywała się mitologią i filozofią grecką, włączając w to nowo-odkryte teksty neoplatońskie i hermetyczne. Nie wspominając o współczesnych taliach, które 'rodzą się' już z tą całą 'nadmiarowością' w domyśle przynajmniej jeśli nie jawnie wpływającą na ich powstanie.
Tak więc podsumowując zgadzam się, że można tarota "poznać i doświadczyć" bez żadnej wiedzy, której już uprzednio się nie miało. Natomiast nie uważam, żeby stwierdzenie, że tarot powstał (i nadal powstaje) w sposób niezależny od niczego było trafne, bo nic w ten sposób w naszym świecie nie powstaje. Tak więc można być tej całej 'nadmiarowości' nieświadomym, można być jej świadomym i ją ignorować, ale nie da się jej pozbyć.
Dodam jeszcze na koniec, by uniknąć nieporozumień, że przez 'nadmiarowość' rozumiem tu szerszy kontekst kulturowy, co w przypadku pierwotnych talii tarota najprawdopodobniej miało niewiele (albo i nic) wspólnego z żadnymi 'nurtami ezoteryki' (czego nie można powiedzieć o współczesnych kartach).
Początkowo nie miałem zamiaru odpisywać na tego posta, gdyż trudno było mi się z nim nie zgodzić. Jednak ziarno zasiane na żyzną glebę ma zwyczaj kiełkować, więc podzielę się kilkoma luźnymi spostrzeżeniami.
Jeśli chodzi o WA, myślę, że mało kto może (z użyciem sensownych argumentów) twierdzić, że to interpretacji kart potrzebna jest znajomość alchemii, gematrii, czy czegokolwiek w tym stylu. Zawsze powtarzam, że wróżyć można z wszystkiego. Karty pokemona też się nadadzą. Gorzej już się ma sprawa z MA, bo tu, jeśli do ręki weźmiesz n.p. Visconti Sforzę, obrazki, archetypy i alegorie, o których pisze Tarofides na nic się nie przydadzą. No chyba, że chcemy mówić o archetypie dwójki, ale tu już mamy 'telefon do przyjaciela' i posługujemy się numerologią. Jak wspomniałem, wróżyć można z wszystkiego, i można się 'umówić' z kartami, co mają oznaczać, ale wtedy każdy zacznie wróżyć swoim własnym systemem (w czym nie ma nic złego). Wystarczy popatrzyć na publikacje dotyczące znaczeń MA z XIXw i początku XXw, żeby zauważyć, że autorzy nie byli do koca zgodni co do znaczeń tych kart.
Można oczywiście sięgnąć po RWSa z ilustrowanymi MA i nie przejmować się tym, że ilustracje te nie wzięły się 'z powietrza'. Tysiące ludzi tak robi, więc czemu nie?
Nie za bardzo też wiem, co rozumiesz poprzez 'pominięcie historycznej nadmiarowości' i co jest nadmiarem a co nie? Bo nie zaprzeczysz chyba, że bez pewnej minimalnej znajomości historycznej (w tym wypadku mitologii), ciężko by było niektóre ilustracje 'poprawnie' zinterpretować? Kochankowie np. - dziecko ze skrzydłami celujące z łuku do mężczyzny i kobiety trzymających się za ręcę - bez kontekstu historycznego ilustracje ta mogłaby przecież zostać zinterpretowana jako marzenie dziecka, żeby zabić swoich rodziców. Oczywiście wracamy tu znów do 'wróżyć można z wszystkiego' i owszem, czemu by w ten sposób nie interpretować tej karty. Ale podążając tym tropem można dojść do stwierdzenia, że tarot niekoniecznie jest spójnym systemem, a jedynie luźnym zbiorem ilustracji, który można na dobrą sprawę zmodyfikować dodając i usuwając dowolne z nich (w czym też nie ma niczego złego).
Do tego dochodzi fakt, że nic nie powstaje w oderwaniu od kontekstu. Oryginalne karty tarota powstały w okresie, w którym Europa zachłystywała się mitologią i filozofią grecką, włączając w to nowo-odkryte teksty neoplatońskie i hermetyczne. Nie wspominając o współczesnych taliach, które 'rodzą się' już z tą całą 'nadmiarowością' w domyśle przynajmniej jeśli nie jawnie wpływającą na ich powstanie.
Tak więc podsumowując zgadzam się, że można tarota "poznać i doświadczyć" bez żadnej wiedzy, której już uprzednio się nie miało. Natomiast nie uważam, żeby stwierdzenie, że tarot powstał (i nadal powstaje) w sposób niezależny od niczego było trafne, bo nic w ten sposób w naszym świecie nie powstaje. Tak więc można być tej całej 'nadmiarowości' nieświadomym, można być jej świadomym i ją ignorować, ale nie da się jej pozbyć.
Dodam jeszcze na koniec, by uniknąć nieporozumień, że przez 'nadmiarowość' rozumiem tu szerszy kontekst kulturowy, co w przypadku pierwotnych talii tarota najprawdopodobniej miało niewiele (albo i nic) wspólnego z żadnymi 'nurtami ezoteryki' (czego nie można powiedzieć o współczesnych kartach).
Pozdrawiam
Aur Ganuz