Granice synkretyzmu
#6

Jestem teologiem, biblistą ze szkoły morfokrytycznej (niem. formgeschichtliche). W związku z tym pracuję z Sitz im Leben, także wtedy gdy sięgam po karty.

Rozglądam się za kontekstem powstawania, kształtowania, rozwoju w różnych nurtach, wzajemnymi wpływami, nic bowiem nie powstaje w próżni, w izolacji, nie w świecie idei. Te przywykły do przeplatania się, łączenia, dzielenia, koegzystencji, współdziałania.

To nad czym się zastanawiam to właśnie granice. Pytanie gdzie kończy się tarot a zaczyna cokolwiek innego, oraz gdzie jeszcze rozmawiamy o czymś innym gdy już rozmawiamy o kartach. Sądzę, że trzeba zdawać sobie sprawę z faktu ich (granic) istnienia i umieć je precyzyjnie, na miarę naszych możliwości, wytyczać. Wyłącznie dla wiedzy i zysku.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 7 gości